Sally Hansen - instant cuticule remover.
Wspomniałam Wam ostatnio, że skórki przy paznokciach wycinam bardzo rzadko, przeważnie odsuwam je po kąpieli ręcznikiem, lub z użyciem removera i drewnianego patyczka. Dziś na świeczniku remover Sally Hansen - o którym słyszała już chyba każda osoba samodzielnie wykonująca manicure.
Remover to produkt przeważnie o konsystencji lekkiego żelu/ zawiesistej cieczy. Służy do szybkiego i bezbolesnego usunięcia skórek, w przypadku Sally Hansen - w 15 sekund. Aplikujemy niewielką ilość na wał okołopaznokciowy każdego palca, czekamy określony czas, skórki odsuwamy patyczkiem/kopytkiem w zależności od tego czym dysponujemy. Pozostałości preparatu należy zmyć wodą z mydłem - lepiej o tej czynności nie zapominać. Wszystkie te informacje znajdziemy na pudełku od produktu (mi się gdzieś z czasem zapodziało, a może sama wyrzuciłam już nie pamiętam).
Sally Hansen oferuje chyba największą pojemność 29,5 ml, przy czym inne produkty przeważnie 15 ml. Produkt był w niskiej cenie, nie przekraczającej 20 zł, zamówiłam przez allegro x2 szt. (dla siebie i koleżanki co zminimalizowało koszt przesyłki). Z tego co wiem kosmetyki do pielęgnacji paznokci Sally Hansen znajdziemy w w drogerii Natura, Hebe, niekiedy Rossman oraz Aptece SuperPharm.
Buteleczka jest plastikowa, więc bez obaw na pewno się nie stłucze:) |
Tak jak już powiedziałam, usuwa skórki szybki i bezboleśnie. Podobne efekty uzyskiwałam removerem marki profesjonalnej La Femme. Produkt jest wydajny, więc będzie nam służył bardzo długo.
Przy czym ja po pewnym czasie zaobserwowałam przykre zjawisko (pomimo przestrzegania czasu aplikacji i mycia dłoni po usunięciu skórek). Nie wiem jak to nazwać, przyrównałabym do łuszczenia płytki w miejscach zaaplikowanego preparatu i nie tylko. Możecie zobaczyć poniżej na zdjęciach.
Tutaj pod innym kontem. Paznokieć trochę z pod spodu zafarbowany od lakieru do paznokci. |
Podobne [kliknij by zobaczyć] a nawet silniejsze zjawisko zaobserwowała jeszcze jedna z blogerek, którą obserwuję. Ponieważ blogerka akurat w tym czasie była w ciąży, mogło to być zjawisko tymczasowe (wcześniej nie zaobserwowała takich zmian).
Nie uważam, że Remover - Sally Hansen to bubel, spełnia swoje podstawowe właściwości, ostrzegam jedynie, że niektórym może nie do końca służyć... Olejowanie w moim przypadku pomogło i poprawiło kondycję paznokci, natomiast po remover sięgam zdecydowanie rzadziej i mniej chętnie jak kiedyś...
Macie doświadczenie z Removerami do usuwania skórek?
Macie doświadczenie z Removerami do usuwania skórek?
Ja też coś takiego u siebie zauważyłam:/ Również używam preparatu do skórek Sally Hansen, ale nie przypuszczałam że to od niego. Hmm chyba zrezygnuję z niego na jakiś czas i zobaczę czy sytuacja się poprawi.
OdpowiedzUsuńMoże rzadziej z niego korzystać...
UsuńŁuszczące się paznokcie nie zachęcają do regularności :( Przykre :( Ale sama mówisz, że olejowanie u Ciebie sprawdza się o niebo lepiej :)
OdpowiedzUsuńTak, olejowanie poprawiło kondycję paznokci, ale boję się do SH wracać...
UsuńJeszcze zanim wspomniałaś w poście o Emilce, od razu przypomniałam sobie jej posta. Kurczę, używam tego preparatu, ale na szczęście nic mi się nie "łuszczy". Co prawda, używam go raz na tydzień, nie częściej, więc może to też ma jakieś znaczenie. Ciekawa sprawa...
OdpowiedzUsuńW każdym razie, lubię ten produkt, bardzo fajnie uzupełnia moją pielęgnację skórek i paznokci :)
Też stosowałam ok. raz na tydzień.
Usuńale duża ta buteleczka, ja od ponad roku nie mogę zużyć maleńkiej z Mollon ;) a używam 2 razy w tygodniu ;)
OdpowiedzUsuńtego jeszcze nie miałam..
Spora, spora.
UsuńStosuję ten preparat już od roku i na szczęście nie zauwazyłam u siebie żadnego łuszczenia :) Bardzo go lubię, za niedługo będę musiała kupić nowe opakowanie :)
OdpowiedzUsuńTo zapewne sporadyczne przypadki, ale warto o nich mówić, wśród morza pozytywnych recenzji.
UsuńLubię ten preparat, u siebie nie zauważyłam takiego problemu:(
OdpowiedzUsuńTylko się cieszyć;)
Usuńja go uwielbiam od lat :]
OdpowiedzUsuńBo dobrze sobie radzi ze skórkami, tego nie można pominąć...
Usuńmoje paznokcie są i tak słabe; jakby jeszcze miały się łuszczyć od takiego preparatu, naprawdę bym się wściekła. dlatego będę trzymać się z daleka...
OdpowiedzUsuńOj tak lepiej uważać i omijać w takim przypadku.
UsuńNigdy go nie używałam, ale jakoś nie mam ochoty na niego
OdpowiedzUsuńNie jest zły, ale nie dla każdego.
Usuńjeszcze go nie używałam, ale jest na mojej liście (czekam na wykończenie innych tego typu specyfików):)
OdpowiedzUsuńWarto mieć porównanie.
UsuńCześć Bogusiu :) Kurczę, nie spodziewałam się, że jeszcze ktoś się na ten żel "natnie" - miałam nadzieję, że był to jednorazowy przypadek akurat u mnie :/ Mam nadzieję, że dzięki olejowaniu Twoje paznokcie szybko wrócą do formy! Przesyłam buziaki (zaglądam do Ciebie regularnie - nawet, kiedy się nie odzywam, wiedz, że bacznie Cię śledzę :P ).
OdpowiedzUsuńTeż się nacięłam, po czasie;/
UsuńDzięki:) Ogromnie mi miło:)
ja postępuję brutalnie i wycinam skórki, mam Sally i Inglota ale rzadko używam:)
OdpowiedzUsuńJeżeli musisz i czujesz potrzebę to rozumiem, ja wycinałam na studiach bo musiałam na zajęciach, a teraz wystarczy mi odsuwanie;)
UsuńMam też żel i stosuję systematycznie od kilku miesięcy.
OdpowiedzUsuńWydawało mi się, że początkowo trochę przesuszał mi skórę wokół paznokci.
Na szczęście, od jakiegoś czasu jest już dobrze.
Ważne by nawilżać skórki dodatkowo po usuwaniu oliwką;)
Usuńnie miałam go jeszcze, póki co używam tego z la femme :P
OdpowiedzUsuńi jak Ci się sprawdza?
UsuńMam go, w sumie dobrze wywiązuje się ze swojego zadania, ale moje skórki bardzo przesusza, dlatego używam sporadycznie.
OdpowiedzUsuńŻel lubię, ale po kilkunastu miesiącach stosowania odnoszę wrażenie, że przyspiesza on porost skórek, zwłaszcza przy bokach paznokcia. Gdy nie stosowałam żelu SH rosły znacznie wolniej :>
OdpowiedzUsuńHmmmm ja go używam i wg mnie jest ok, ale wiadomo każdy jest inny i inaczej reagujemy a chemię.
OdpowiedzUsuń