Weź paragon!
Dzisiejszy post to nie poradnik, to moje przemyślenia na temat zakupów, finansów. Na pewno kilka a nawet kilkanaście razy w miesiącu robisz zakupy. Spożywcze/ ubraniowe i te "poważniejsze"- droższe. Ale czy zawsze odchodzisz od kasy z paragonem? Czy zostawiasz go z myślą "niepotrzebny śmieć? Dziś powiem Wam dlaczego biorę paragony.
- Kontrola wydatków - trochę staromodne, ale w dalszym ciągu aktualne i przez wiele osób wykorzystywane. Co prawda od miesiąca korzystam z aplikacji w telefonie (mymoney.pl z której również możecie korzystać przez internet, ale o tym innym razem) i na bieżąco zapisuję wydatki. Gdy jestem na większych zakupach i nie mam na to czasu biorę wszystkie paragony. A później na spokojnie wklepuję dane, by nic nie przeoczyć. Nawet te pozornie małe wydatki: za wodę mineralną, gumę do żucia itd. - w skali miesiąca kumulują się tworząc niewyobrażalne dla nas sumy.
- Zwrot zakupów - co prawda staram się robić tylko przemyślane zakupy, ale czasami okazuje się tak, że kupujemy dany produkt, którego po chwili żałujemy. Np. spodnie, a w innym sklepie znajdujemy jeszcze lepszy model (ładniej leży, lepszej jakości, nie koniecznie tańszy bo są rzeczy za które warto zapłacić więcej). Tak miałam ostatnio z klapkami pod prysznic/na basen, potrzebowałam ich tu i teraz. Pojechałam do Tesco, do wyboru był tylko jeden brzydki model. Ok, kupiłam bo niska cena/ brak czasu itd. Zapłaciłam, wyszłam za kasy, nie wzięłam paragonu, patrzę i co widzę? Inny wszystkim pewnie znany sklep obuwniczy w pasażu obok. I już zaczęłam żałować, że nie zajrzałam tam wcześniej, bo na pewno mieli większy wybór... P.S. To nie wstyd zwracać zakupy:p
- Reklamacje - o ile pewnie większość osób bierze paragony za drogie przedmioty: elektronikę/odzież zapominamy o tych drobniejszych wydatkach rzędu 30-50 zł. Przychodzimy zadowoleni do domu, zakładamy ubranie raz, pierzemy według instrukcji a po praniu niestety dana rzecz nie nadaje się do użytku... I co wtedy? Jesteśmy na siebie wściekli. Ok, ktoś mógłby powiedzieć, tanie = złej jakości, ale tak nie jest zawsze. Mam wiele tańszych koszulek, które można nosić przez lata i nic się z nimi nie dzieje, wyglądają często nawet lepiej niż te droższe. Czasami tak po prostu się dzieje i mamy prawo do reklamacji danej rzeczy. Reklamacje wiążą się z możliwością domagania się naprawy/ zwrotu poniesionych kosztów.
- Sprawdzanie paragonów po odejściu od kasy - to istotny element o którym zapomniałam, ale Wasze komentarze przypomniały mi o tym. Warto sprawdzić czy czegoś nie "nabito" dwa razy, i czy ceny na paragonie zgadzają się z tymi które widzieliście na półkach/ metkach. Czasami wkradają się błędy, nie mówię, że sprzedawcy robią to celowo. Czasami to błąd przez nieaktualizowanie promocji w systemie itd. Kupujący ma prawo nabyć towar za cenę, która widniała na opakowaniu/półce/metce.
Ogólnie dzisiejszy wpis miał miał mieć jeszcze bardziej pozytywny wydźwięk, pisząc go czuję jednak mały niesmak. Niesmak który pozostał po dzisiejszym wydarzeniu, nie chcę go opisywać w szczegółach, nazwę go "lekcją od życia". W moim przypadku podczas reklamacji ubrania, wykorzystano moją niewiedzę i zwyczajnie w świecie oszukano mnie, o czym uświadomiła mnie przyjaciółka pracująca w "odzieżówce" i znająca lepiej prawa konsumenta.... Tych praw mamy całkiem sporo i jeżeli chcecie opiszę Wam to przy innej okazji. Nie proście mnie o nazwę sklepu (nie doszukujcie się też na zdjęciach bo są to zupełnie nie związane ze sprawą paragony), bo nie chcę robić czarnego pijaru. Miałam z tego sklepu wcześniej inne produkty i byłam bardzo zadowolona!
To 3 4 podstawowe czynniki dlaczego warto wziąć paragon, może znacie ich więcej - piszcie. Czekam na Wasze opinie czy również bierzecie paragony? Zapisujecie wydatki? Zwracacie/ reklamujecie produkty z których nie byłyście zadowolone?
Ale jaja! Pół dnia nie mogłam się doliczyć wydanych pieniędzy z zeszłego miesiąca, przez brak niektórych paragonów właśnie (w oparciu o samą historię transakcji ciężko dokładnie podsumować wydane pieniądze), a teraz czytam Twój nowy post (pisałaś go dla mnie?!) ;) Paragon biorę ze sobą zawsze, ale to, co dzieje się z nim potem to już inna sprawa, niektóre w portfelu, inne luzem w torebce, jeszcze inne w siatkach z zakupami, a reszta zawsze magicznie wyparuje... Dlatego od jutra, nowy miesiąc to świetna okazja, wszystkie paragony odkładam do przeznaczonego na to pudełka i skrupulatnie będę wszystko zapisywać. Pamięci ufać nie warto, szczególnie w tej kwestii :)
OdpowiedzUsuńMiałam go zaplanowane kilka dni temu, krążył po mojej głowie:) Ale polecam Ci w tej kwestii właśnie mymoney.pl tam możesz wszystkie wydatki wklepać do komputera + dochody. Za darmo! Jedynie pojedyncze funkcje są płatne, ale o tym informują podczas użytkowania/ koszta nie są ukryte:P Najlepiej robić to tego samego dnia do zakupy. Bo wiele razy zbierałam, zbierałam paragony i nic... nawet zapisywałam do zeszytu, ale pod koniec miesiąca nie chciało mi się podliczać tabelek. A teraz mam czarno na białym... że wydaję za dużo! WSTYD!
UsuńKorzystam z tabelek w Excelu :) ale paragony i tak zbieram, te ważniejsze mieszkają w segregatorze :) Taka praktyka sprawdza mi się od lat.
UsuńEh ja mam windows 8 i niestety nie mam Excela:p
UsuńWażne paragony mieszkają w zaciemnionym miejscu, pudełeczku i regularnie przeglądam/ wyrzucam te już nie ważne. Ale segregator to też pewnie jeszcze wygodniejszy sposób i muszę go zacząć praktykować.
O, nie wiedziałam. Bronię się z każdej strony przed zmianą systemu operacyjnego i mam nadzieję, że na razie nie będę musiała tego robić. A arkusze z dysku Google działają u Ciebie? bo to też dobre rozwiązanie.
UsuńSegregatory trzymamy w zamkniętej szafce i polecam ten patent :) Mamy jeszcze przedziałki w stylu AGD, sprzęt komputerowy itd.
Ja ma specjalny słoik na paragony - stoi w przedpokoju i dzięki temu do zbierania "śmietków" angażuję całą rodzinę :)
UsuńHexxana:
UsuńHm arkusze google w sumie nie wiem, nie sprawdzałam.
Segregatory będę musiała ogarnąć;) może w zimę będzie na to więcej czasu:)
Chwila dla siebie - mój małżonek jest w tych kwestiach beznadziejny, nigdy nie bierze paragonów za spożywkę...
Wklepałam wczoraj wrzesień i październik na polecanej przez Ciebie stronie mymoney.pl :) Na razie mi się podoba, zobaczę jak sprawdzi się w przyszłości :)
UsuńPowiem tak, pracowałam przy reklamacjach i znam mechanizm bardzo dobrze oraz obowiązujące prawa ALE jeżeli zamierzasz reklamować cokolwiek w sklepach głównie tzw. sieciówkach, udaj się do Rzecznika Praw Konsumenta. W każdym mieście taka osoba zapewnia pomoc bezpłatnie, a staniesz się dobrze przygotowana i zaznajomiona z całym procesem. Do tego najczęściej Rzecznik wie dużo więcej o danej firmie i jest w stanie coś podpowiedzieć itd.
OdpowiedzUsuńParagon jest podstawą do reklamacji, ale jak go zgubisz sklep posiada zawsze kopie (rolki fiskalne przechowywane są do 5 lat - tak było i chyba nic się nie zmieniło) więc jeżeli np. płaciłaś kartą, wystarczy że zgłosisz się z kopią potwierdzenia lub wyciągiem z karty, dla faktur zawsze może być wystawiony duplikat. Konsument ma wiele praw, lecz trzeba z nich umiejętnie korzystać plus warto zapoznać się z niektórymi praktykami punktów handlowych. Temat rzeka, ale w razie potrzeby służę pomocą.
Na szczęście nie straciłam wiele, bo 40 zł dlatego nie chcę rozbijać "gówna na atomy". Gdyby chodziło o coś "grubszego" to pewnie bym tego tak nie zostawiła. Tej edukacji konsumentów jest za mało i to na tym wolałabym się skupić. Mam właśnie przyjaciółkę, która aktualnie pracuje w "sieciówce" i też zajmuje się reklamacjami, więc teraz po szkodzie już wiem do kogo uderzać w danej sprawie:P Ale i tak dzięki za informacje;)
UsuńO wszystkim pisać nie mogę tak oficjalnie pomimo, że już nie jestem związana z tą działką. Jednak gdybyś potrzebowała pomocy, pisz :) Długo "siedziałam" w tym temacie i mam za sobą profesjonalne szkolenia, nie zawsze z korzyścią dla Klienta.... niestety z doświadczenia wiem, że mało jest osób zorientowanych w tym temacie.
UsuńNiezależnie od kwoty warto interweniować.
UsuńHexxana ja wiem, że ich tak pewnie też szkolą, bo to zyski dla firmy, ale serio czy to tak dużo dla "sieciówki" 40 zł? Zniechęcają do siebie...
UsuńIwetto następnym razem nie odpuszczę, teraz już nie chciałam "bić piany" i tracić energię.
Szkoda że Cię tak potraktowano, nieładnie z ich strony. :/ Paragony biorę też za każdym razem, chyba że odpuszczam sobie w piekarni. :)
OdpowiedzUsuńW piekarni też odpuszczam, jak wiem, że zaraz będę w domu i wklepię dane na komputer:p
Usuńja zaaawsze biorę :D
OdpowiedzUsuńco pewien czas sprawdzam w ten sposób swoje rachunki, zwłaszcza gdy widzę, że nagle w jakimś miesiącu więcej pieniędzy "się rozpłynęło"
OdpowiedzUsuńu mnie jest to z reguły pudełko, choć muszę przerzucić się ma wersję elektroniczną :))
U mnie już teraz wszystko czarno na białym, nic się nie ukryje. Wersja elektroniczna jest bezlitosna;p
UsuńParagonów po zakupach domowych często nie biorę, jednak te po zakupach odzieżowych zawsze.
OdpowiedzUsuńA umiesz określić ile wydajesz na jedzenie czy dom? Bo jeśli nie to może warto i te rachunki zbierać/ zapisywać?
UsuńJa zawsze biorę paragony, bo zwykle nie mogę sobie przypomnieć co kupiłam, jakbym chciała zwrócić, to też się przyda, poza tym zawsze przy kasie sprawdzam, czy wszystko zostało dobrze naliczone, bo wielokrotnie zdarzyła mi się sytuacja, kiedy kasjerka nabiła coś dwa razy np. Albo byłam w sklepie odzieżowym i poszłam do kasy z kilkoma rzeczami, ale sprzedawczyni zwróciła moją uwagę na to, że jedna bluzka ma dziurę i spytała, czy ją chcę, zrezygnowałam z ubrania, ale na paragonie zauważyłam, że bluzka została nabita i za nią zapłaciłam. Wszystko gładko załatwiłam w trzy minuty, a tak to wydałabym dodatkowe 80 zł i nawet o tym nie wiedziała ;)
OdpowiedzUsuńO tym aspekcie zapomniałam pisząc post, ale masz rację dobrze jest zerknąć na paragon jeszcze odchodząc od kasy, bo takie pomyłki też mają miejsce. Ja przeważnie płacę gotówką, więc zanim pójdę do kasy wiem ile będą mnie dane zakupy kosztować i raczej do takich pomyłek nie dopuszczam. Pewnie gdyby płaciło się "plastikiem" to szybciej, bo człowiek się tak nie skupia na tych pieniądzach jeżeli nie trzyma ich w dłoni.
UsuńBardzo przydatny post! Oby jak najwięcej osób z niego skorzystało :)
OdpowiedzUsuńJak widać jest spory odzew:)
UsuńZawsze biorę paragon i zaraz po odejściu od kasy weryfikuję ceny oraz ilości. Dobry nawyk, który już kilka razy pozwolił mi zaoszczędzić pieniądze.
OdpowiedzUsuńPoza tym pracuję w handlu i wiem jaką niewiedzę na temat podstawowych praw mają konsumenci. No cóż, na moim wydziale zawsze się powtarzało jak mantrę: nieznajomość prawa szkodzi. Współczuję, że musiałaś tak boleśnie się o tym przekonać, ale ja bym tego nie zostawiła. Skoro czujesz się oszukana udaj się do kierownika albo jeszcze wyżej. Do tego masz prawo, tak samo jak do bezpłatnej pomocy rzecznika praw konsumenta, który mi też kilka razy pomógł ;)
To też dobry nawyk, sprawdzenie paragonu zaraz po odejściu od kasy - dopiszę to;)
UsuńTak ja też znam to powiedzenie, że "nieznajomość prawa szkodzi" czy "nieznajomość prawa nie zwalnia z jego przestrzegania" itd. Dlatego nie chcę robić afery o bluzkę za 40 zł, mam nauczkę na przyszłość i uprzedzam, żeby następnym razem lepiej się przygotować. Chciałam napisać chociaż mailowo co na ten temat myślę, ale niestety nie widać nigdzie na ich stronie kontaktu do polski tylko za granicę...
ja zawsze biorę paragon ale przeważnie od razu ląduje w koszu. czasami w torebce jednak go nie sprawdzam , nie analizuje.
OdpowiedzUsuńnigdy niczego nie reklamowałam i nie oddawałam.
Nigdy? Nawet butów? Oj ile razy ja się nacięłam na buty zimowe co przeciekały po pierwszym śniegu...
UsuńZ doświadczenia wiem, że jednak zawsze warto mieć paragon i tego się trzymam.
OdpowiedzUsuńI tak trzymać!
UsuńZawsze zabieram ze sobą paragon, nawet za śmieszne zakupy na 1,5 funta, czy inne drobiazgi. Potem sumuję sobie i na koniec tygodnia wiem, ile wydałam (w UK jest system tygodniowy) i jak w przyszłym tygodniu rozporządzić pieniędzmi:) Oczywiście paragony za drogie rzeczy trzymam w specjalnym miejscu, żeby się nie pogubiły:)
OdpowiedzUsuńPostawa godna pochwały:) Tak wiem o tym tygodniowym systemie, ale to samo może tyczyć się studentów co mają pracę dorywczą i np. dostają napiwki jako kelnerzy.
UsuńParagony zawsze biorę i skrupulatnie sprawdzam ceny. Niestety zdarza się, że cena na paragonie jest inna (wyższa) niż ta z półki. Nie raz zdarzyło mi się zwrócić uwagę kasjerce i otrzymać zwrot pieniędzy.
OdpowiedzUsuńI tak trzymać! O tym sprawdzaniu cen muszę dopisać do notki;)
UsuńMam ten sam nawyk. I radze każdemu sprawdzać paragony po odejściu od kasy, zwłaszcza w odzieżówkach. Juz nawet nie pamiętam ile razy musiałam reklamować produkt z powodu innej ceny. Trzeba mieć zawsze oczy otwarte promocje kusza ale często to tylko chwyt i ściema.
Usuńpowiem szczerzę, że nawet jak biorę paragon to rzadko się mu przyglądam i sprawdzam ceny.
OdpowiedzUsuńA szkoda, bo czasami zdarzają się pomyłki, niestety na niekorzyść kupującego.
UsuńZawsze biorę paragon, zwłaszcza, jeśli kupuję coś, co mogę potem zwracać albo coś wartościowego.
OdpowiedzUsuńBTW. Napiszesz o doświadczeniach z reklamą na FB? Bardzo mnie ciekawią. :-)
Przy wartościowych produktach przeważnie każdy bierze paragon, ale ja chcę zwrócić uwagę jeszcze na te drobniejsze sumy:)
Usuńparagony zawsze zabieram i cieszę się, że wyrobiłam sobie taki nawyk. masz rację, to bardzo przydatne ale zauważa się to dopiero gdy wyciąga się z portfela garść paragonów i ogląda listę pierdół na które wydało się pieniądze.. ;) mnie to nauczyło przemyślania zakupów
OdpowiedzUsuńDokładnie tak! Ja już po miesiącu spisywania wydatków widzę na co wydałam "bezsensownie" pieniądze.
UsuńJa już automatycznie sięgam po paragon, który wydaje kasjerka. Dobrze się na ich podstawie wylicza wydatki, bo wielokrotnie nie mamy pojęcia, na co wydaliśmy tyle pieniędzy, skoro nic konkretnego nie kupiliśmy.
OdpowiedzUsuńJa wszystkie notatki zapisuję w aplikacji na komórce czy na komputerze mymoney ;)
UsuńTo właśnie przeglądanie paragonów uświadamia, ile pieniędzy się wydało i na co. Płacenie kartą powoduje, że inaczej wydajemy pieniądze, których nie widzimy, a paragon pokazuje nam brutalną prawdę... :)
OdpowiedzUsuńTrzeba zachowywac paragony, sa podstawą gwarancji w większości sklepow.
OdpowiedzUsuń