"Elementarz stylu" Katarzyny Tusk | Czy warto przeczytać?
Książki blogerek (blogerów również!) wyrastają jak grzyby po deszczu. Uważam, że to nic złego, pod warunkiem, że serwują coś więcej niż odgrzewane artykuły. Na plus książek blogerów przemawia ich doświadczenie, lata pisania uczą! Ubierania myśli w słowa, opowiadania historii, tworzenia więzi i zaufania czytelnika.
Książkę Katarzyny Tusk "Elementarz stylu" przeczytałam w dwa dni, gdybym się uparła zrobiłabym to jednego wieczoru, ale nie chciałam zaniedbywać innych obowiązków. Pytałam na facebooku, czy jesteście zainteresowane moją opinią na jej temat, dlatego piszę. Pozwolę sobie w dalszej części skrócić imię autorki z Katarzyny na Kasię.
- Sztywna, materiałowa oprawa nadaje elegancji. Na okładce obrazek namalowany przez samą Kasię, chociaż wydaje mi się, że gdzieś już widziałam podobne szkice uważam, że dobrze odwzorowuje charakter autorki i książki.
- Miejsce do wpisania właściciela Elementarza.
- Grubszy papier w środku.
- Kolorowe fotografie obrazujące treść książki. Część z nich widziałam już na blogu Kasi, ale bardzo lubię estetykę jej zdjęć i mogłabym oglądać je godzinami.
- Kolorowe strony oddzielające kolejne części książki.
- Miejsce na osobiste notatki.
Treść jest najważniejsza, ale bez tej całej oprawy o której wspomniałam, nie czytałoby się tak przyjemnie. Została podziela na cztery części:
- Dlaczego nie mam się w co ubrać
- Co, gdzie, kiedy
- Cztery miasta, cztery style
- Oszukałam Cię, ubrania nie stanowią o stylu
A w nich kolejne rozdziały w których autorka umiejętnie posługuje się akapitami. Taki podział wprowadza ład i umożliwi powrót do konkretnego tematu w przyszłości. Ja do tego typu książek lubię wracać na wyrywki, dlatego też wolę je w formie papierowej a niżeli ebooka.
W każdym rozdziale poza teorią samą w sobie, dlaczego warto ogarnąć bałagan w swojej szafie i zadbać o bazowe elementy garderoby, daje praktyczne rady np. tą aby z porządkami rozprawić się raz a dobrze, dopuszcza małe odstępstwa.
Podaje przykłady ubrań z podziałem na pory roku uwzględniając nasz polski klimat i zestawy na różne okazje. Wszystko z zachowaniem umiaru i prostoty, liczy się jakość nie ilość - co jest bliskie mojemu sercu. Każda kobieta może ubrać na siebie wymienione elementy i wyglądać w nich dobrze, niezależnie od figury (wystarczy wybrać ubrania w odpowiadającym nam rozmiarze o czym niektórzy często zapominają, ja również popełniałam kiedyś te błędy), czy zasobności portfela do czego za chwilę wrócę, bo nie chcę urwać wątku..
Z mojego doświadczenia kilka pozycji wymienionych przez Kasię zamieniłabym na inne. Tzn. obchodzę się bez nich bo mam inne ubrania spełniające te funkcje i uważam, że lepiej wyrażają mój styl. Ale dla kogoś kto jest na początku poszukiwań proponowane elementy będą odpowiednie, na pewno jest ich mniej niż w innych tego typu poradnikach, artykułach znalezionych w sieci. Wiem bo, kiedyś dużo na ten temat szukałam i listy często sięgały 100 pozycji! Co wprowadzało zamęt w mojej głowie i szafie...
Co do kwestii finansowych ten element w książce podoba mi się najbardziej! Kierując się zasadą: liczy się jakość nie ilość, proponuje obliczyć ile wydajemy w skali miesiąca na ubrania. Ponieważ prowadzę budżet domowy już ponad półtora roku, wiem dokładnie ile wydaję na ubrania czy inne rzeczy. I na jakiego rzędu wydatek mogę sobie pozwolić nie nadwyrężając go. Ale tym co budżetu nie prowadzą, podpowiada jak łatwo wyliczyć na podstawie zakupionych już ubrań. I jeżeli do tej pory uważałaś, że nie stać Cię na ubrania lepszej jakości - kupować za tą miesięczną sumę jedynie jedną dobrej jakości rzecz. Oczywiście nie każde kierować się ślepo ceną produktu, tylko składem z czego dana rzecz została wykonana;)
Przekonuje do kilku podstawowych kolorów w garderobie na początek poszukiwania swojego stylu. Później, gdy nabierzemy większej wprawy podpowiada jak umiejętnie wprowadzać inne barwy, które będą stanowić o wyjątkowości naszego stylu.
Zachęca do odrobienia "pracy domowej" i spisania na kartkach książki: czego nam brakuje z elementów bazowych i stworzenie swoich zestawów z tego co posiadamy na co dzień, na większe wyjścia, na wyjazdy.
Na pewno to zrobię! Może nie w książce, bo na razie żal mi w niej bazgrolić, ale na samoprzylepnych karteczkach, albo w notesie, który zawsze noszę ze sobą? Tworzenie kolarzy też ułatwia sprawę.
Podobają mi się rady Kasi dotyczące przyjmowania gości lub chodzenia w gości, na takie mniej oficjalne spotkania ze znajomymi. Bo o ile wiem jak ubierać się na większe wyjścia, by nie narobić sobie wstydu, to zaniedbałam tą strefę życia prywatnego z którą obcuję najczęściej. Nie chodzi o to, że chodzę niechlujnie z tłustymi włosami, czy w dresie, ale faktycznie nie robię nic wyjątkowego by pokazać swoim gościom czy osobom do których przychodzę, że są dla mnie ważni, wyjątkowi. Często wręcz na mojej twarzy widać zmęczenie. A wystarczy zaledwie 5 minut, by to poprawić np. umalować usta pomadką zamiast błyszczykiem/ czy zamienić spodnie na sukienkę/ zamiast bluzy ubrać marynarkę. Nie wszystko jednocześnie, ale chociaż zmienić jeden mały element. A lubię pomadki, sukienki i marynarki, to czemu nie?
W każdym rozdziale Kasia wplata historie ze swojego życia, obserwacji mieszkańców Sopotu (gdzie mieszka) ale i większych miast słynący z mody: Mediolanu, Nowego Jorku, Paryżu i Londynu. Te prywatne historie skracają dystans między czytelnikiem a autorką, a historie z Sopotu czytam z ogromnym zainteresowaniem, bo mieszkam w Trójmieście. Przedstawia różnice w miastach czy ludziach tam mieszkających i to czego możemy się nauczyć od ich podpatrywania. Widać, że autorka książki ma wiedzę, podróżuje, czyta i interesuje się światem i rodzimym podwórkiem.
Do tego nawiązuje w swoich wypowiedziach do filmów, książek, znanych postaci, zamieszcza cytaty, co w moim mniemaniu dodaje wartości książce! Aż ma się ochotę włączyć film, czy zanurzyć się w historii danej postaci.
Książka nie składa się jedynie z opowieści o ubraniach, ale również o innych składowych stylu: zachowaniu, życzliwości, uśmiechu w codziennym życiu. O czym niestety często zapominamy, lub złe nawyki krzyżują nam plany. Porusza kwestie dbania o urodę: paznokcie, włosy, makijaż, znowu im mniej tym lepiej. Ale również o wnętrze przez czytanie książek, nawet gdy tego początkowo nie lubisz/ nie masz czasu.
Poznanie własnego stylu i dopasowanie go do trybu naszego dnia jest narzędziem, które ma ułatwić nam życie. Bazowe elementy garderoby ułatwią tworzenie zestawów. Zanotowanie gotowych zestawów pozwoli skrócić czas na samą czynność ubierania się. By mieć go więcej na rzeczy które lubimy robić najbardziej. Spędzanie czasu z bliskimi, podróże, swoje pasje...
Mi już prawie się udało, jeszcze kilka szlifów i będę zadowolona w pełni!
Czy warto przeczytać? Według mnie tak, co chyba widać po tonie mojej wypowiedzi. Szczególnie na plus zasługują konkretne przykłady, rady, których będą szukać osoby sięgające po Elementarz. Zobrazowane pięknymi fotografiami, historiami z życia, sławnymi postaciami, filmami, książkami. W postawie Katarzyny widzę dojrzałość, umiar, prostotę, co wpasowuje się w mój gust.
Daj znać, co myślisz o Elementarzu?
W swojej ocenie nie uwzględniam osobistej sympatii bądź nie do autorki. Nie znam jej osobiście, wiem o niej tylko tyle ile sama pokazuje lub to co serwują plotki. Tym drugim lepiej się nie sugerować, bo też nie chciałabym być w ten sposób poddawana ocenie. Co do nazwiska Kasi czy ułatwiło karierę? Równie dobrze mogło w niej przeszkodzić. Nie zamierzam wypowiadać się na blogu na tematy związane z polityką, ponieważ nie lubię na nie dyskutować nawet prywatnie. Mam swoje zdanie, które chcę zatrzymać dla siebie. Więc uszanuj to proszę:)
Zachęciłas mnie :)
OdpowiedzUsuńZachęciłas mnie :)
OdpowiedzUsuńja czytam własnie "slow fashion. modowa rewolucja". kto wie, może po książkę kasi też sięgnę, zaciekawiłaś mnie :) jeśli chodzi o czyszczenie szafy to nie mam żadnych sentymentów i udało mi się bardzo oczyścić przestrzeń, gorzej teraz z planowaniem nowych zakupów, ciągle mam wrażenie, że działam na oślep...
OdpowiedzUsuńTo Ci powiem, że książka Kasi Tusk podoba mi się bardziej od Slow Fashion, jest w niej więcej praktycznych porad mniej o samym wyrzucaniu ubrań co komponowaniu nowej garderoby;) I osobnych elementów jak złożyć je w całość by stworzyć spójny wizerunek, dla każdej kobiety:)
UsuńJa już na oślep nie działam, bo wiem co lubię, co potrzebuję, ale zajęło mi to trochę czasu. Jak coś wyrzucam to od razu rozkładam na czynniki pierwsze, dlaczego? Czy nie pasuje mi krój, może wystarczyłoby gdyby rękawek był krótszy? A może model fajny tylko materiał kiepski? I dzięki takim notatkom podejmuję kolejne decyzje zakupowe:)
Nie byłam pewna, ale znajdzie się na mojej pod choinkowej liście prezentowej ;)
OdpowiedzUsuńNa prezent pod choinkę - super!
UsuńCzasem zaglądam na jej bloga, niektóre stylizacje bardzo mi się podobają, a zdjęcia są urocze :) Zawsze jednak wydawało mi się, że wybiła się na nazwisku. Oczywiście to moje, subiektywne bardzo, odczucie i zapewne w dużej mierze krzywdzące. Wiem, że książka jest bestsellerem w Empiku, czyli się sprzedaje, jest zapotrzebowanie. Sama chcę swój styl wypracować na nowo, nastolatką dawno być przestałam, chce podkreślić kobiecość, ale nienachalnie, szukam :) Po takiej recenzji myślę, że prędzej czy później sięgnę po tą pozycję.
OdpowiedzUsuńPrzy takiej liczbie obserwatorów jaką ma Kasia łatwo się domyślić, że książka będzie się sprzedawać. Uważam, że warto ją kupić i może rozwiać Twoje wątpliwości co do tego co nosić, z czym łączyć by wyglądać kobieco i nienachalnie:)
UsuńNa początku książka do mnie nie trafiła zupełnie, ale moje zdanie trochę się zmienia po Twojej recenzji :) Może jeszcze raz zajrzę do niej w księgarni i wtedy postanowię, czy wróci ze mną do domu.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
byłam mega ciekawa! Dzięki za opinię! :)
OdpowiedzUsuńInspirujący wpis
OdpowiedzUsuń