Recenzja kremu: Clinique - Superdefense age defense moisturizer (dry/combination)
Jak pamiętacie, na walentynkę otrzymałam krem Clinique, który był na mojej chciej liście. Poleciła mi go pani związana z marką kiedy byłam na konsultacji.
Krem Clinique - Superdefense age defense moisturizer ma chronić przed negatywnymi skutkami stresu na kondycję skóry, zapobiegać przedwczesnemu starzeniu się skóry i zapewnić ochronę przeciwsłoneczną (zawiera faktor spf 25). Poprawiać system obronny skóry.
Sprzedawany jest w dwóch pojemnościach 30 ml oraz 50 ml (właśnie ten większy posiadam), w cenach: 145 zł / 229 zł za większą pojemność, ceny z perfumerii Douglas, mogą się różnić o kilka zł w górę lub w dół w zależności od sieci perfumerii. Ceny są wysokie, ale zawsze polecam polować na promocję, lub właśnie droższy kosmetyk sprawić sobie od okazji:)
Obecnie trwa promocja w Sephorze mała pojemność 30 ml kosztuje 99 zł, do cery tłustej lub mieszanej. Na truskawce np. 50 ml kosztuje 201,5 zł a wysyłka gratis.
Wydajność: używam krem od 14 lutego, czyli 2 miesiące czasu, "na oko" pozostała jeszcze połowa kremu na kolejne 2 miesiące codziennego porannego stosowania. Ważny 24 miesiące od otwarcia.
Opakowanie, klasyka wśród produktów Clinique, zafoliowany kartonik z informacjami + solidny plastikowy słoiczek ze srebrną metaliczną nakrętką. Trafia w mój gust w 100%. Dodatkowo na słoiczku jest naklejka, którą "rozrywamy" odkręcając pierwszy raz kosmetyk. A pod nakrętką kolejne zabezpieczenie plastikiem z nazwą Clinique. Wiele osób uważa wyciąganie kremu paluszkiem za mało higieniczne, ale zawsze można w tym celu użyć szpatułki. Słoiczek jest na tyle szeroki, że bez problemu wyciągniemy każdą "kroplę" kosmetyku.
Przechodząc do wnętrza, krem jest biały o lekkiej konsystencji, przypominającej jogurt naturalny. Łatwo się rozprowadza po skórze, wystarcza niewielka porcja by pokryć całą twarz. Wchłania się przyzwoicie szybko w ok. 2-3 min, początkowo lekko błyszczy na twarzy, możemy przejść do nakładania makijażu. Na charakterystyczny zapach, ponieważ według ideii marki nie zawiera dodatkowych substancji zapachowych, na szczęście szybko się ulatnia.
Działanie: (Na początku dodam, że nie stosuję 3 kroków clinique przed kremem.) Jest to krem nawilżający do skory suchej i mieszanej, do stosowania na dzień. W takiej roli spisuje się bardzo dobrze. Przesuszenie skóry po serum/kremie Flavo-C ustąpiło, a nawilżenie utrzymuje się przez cały dzień. Makijaż (podkład + puder) aplikowany na krem utrzymuje się dobrze, nie mam zastrzeżeń. Filtr zawarty w kremie (spf 25) według mnie jest idealny praktycznie w każdej porze roku - dla takich bladych jak ja, nie wylęgujących się na słońcu tylko spędzających kilka minut dziennie na powietrzu w mieście. Na wypady plażowe czy inne polecam typowe kremu przeciw-opalaniu. Co do ochrony skóry przed stresem - zawiera antyoksydanty wit. C i E, które są dobrym antyutleniaczem, więc istnieje możliwość iż długofalowo skórę będziemy chronić. Zapobieganie przedwczesnemu starzeniu się skóry, sprzyjają temu zawarte i wymieniane przeze mnie witaminy oraz filtr UV, mamy szansę na złagodzenie skutków mijającego czasu. Istniejące delikatne zmarszczki mimiczne, które już mam (jedna pozioma na czole, oraz pomiędzy brwiami) pewnie ze mną już zostanie, na pewno nie pogłębiły się podczas stosowania kremu. Warto dodać, iż nie przyczynia się do zapychania porów skóry ani tworzenia "nieprzyjaciół" na mojej problematycznej cerze.
Podsumowując:
Krem doskonale poradził sobie z nawilżeniem mojej skóry, nie koliduje z codziennym makijażem. Zawiera filtr spf 25 - dla mnie, jako osoby przebywającej w mieście nie wystawiającej się celowo na promieniowanie wystarczający. Co do przeciwdziałania starzeniu się skóry zawiera składniki , które mają szansę zadziałać, należy uzbroić się w cierpliwość. Opakowanie, konsystencja i wydajność to kolejne zalety. Nie zapycha, nie tworzy trądziku. Mam jedyne zastrzeżenie co do ceny kosmetyku, która nawet przy występujących promocjach może być zabójcza dla portfela.
Dla ciekawskich:
INCI: Aqua, Dimethicone, Ethylhexyl Salicylate, Benzophenone-3 (oxybenzone), Butyloctyl Salicylate, Butyl Methoxydibenzoulmethane, Polyestrer-8, Butylene Glycol, Cetearyl Alcohol, Silica, Glyceryl Stearate, PEG-100 Stearate, Glycerin, Hydrogenated Lecithin, Coffea robusta Seed Extract, Echinacea Pallida (coneflower) Extract, Rosmarinus Officinalis (rosemary) Extract, Padina Pavonica (thallus) Extract, Petrolatium, Isopropyl PPG-2-Isodeceth-7-Carboxylate, Sea Whip Extract, Jojoba Esters, Adenoside Phosphate, Disodium Nadh, Trehalose, Creatine, Sodium rna, Cffeine, Nordihydroguaiaretic Acid, Sodium Dna, Phytosphingoside, Linoleic Acid, Cholesterol, scorbyl Tocopheryl Maleate, Lauroyl Lysine, Sodium Hyaluronate, Aminopropyl ascorbyl Phosphate, Tocopheryl Acetate, Sucrose, Micrococcus Lysate, Astrocaryum Murumuru Seed Butter, Cetearyl Glucoside, Laurdinonium Hydrohypropyl Hydrolyzed Soy Protein, Dimethyconol, Lecithin, Algae Extract, Hexylene Glycol, Ethylhexyl Stearate, Ethylhexyl Palmitate, Propylene Glycol Dicaprate, Chamomilla Recutita (matricaria), Caprylyl Glycol, Isohexadecane, Polyethylene, Ethylhexylglycerin, Zeolite, Behenyl Alcohol, Polysorbate 80, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Tromethamine, Arginine Ferulate, Decarboxy Carnosine hcl, Xanthan Gum, Potasium sulfate, Sodium chloride, Disodium EDTA, Phenoxyethanol.
bardzo fajnie, że ma filtr SPF aż 25 :)
OdpowiedzUsuńKremy od Clinique nie są złe,ale z tej marki zdecydowanie wolę kolorowkę:)
OdpowiedzUsuńmi sie marzy trafienie na krem, ktory widocznie znormalizuje moja skore. denerwuje mnie, ze tak szybko i mocno sie przetluszcza :/
OdpowiedzUsuńTo trudne, szczególnie, gdy chcemy jeszcze ochronę UV, ja matuję głownie podkładem + pudrem, a skórę przede wszystkim pielęgnuję, bo nie ma jej co na wiór wysuszać...
UsuńDziś mam np. krem Vichy normaderm na twarzy (próbkę) i makijaż jeszcze dłużej zostaje w macie, miłe zaskoczenie, bo kiedyś za nim nie przepadałam...
Simply, mam ten sam problem. :/ Teraz jakby mniej, ale kto wie co to będzie za miesiąc, takie mam niespodzianki z tą moją cerą.
UsuńSerduszko widziałam Twoją cerę, nie masz ani rozszerzonych porów ani mocno przetłuszczającej się strefy T, to ja przy Tobie zawsze bardziej się świecę:P
Usuńahhh jak każdy lubi na siebie ponarzekać sesese...
a jak tam krem z BU? dalej wysyp czy już lepsze czasy?
Ja nie mam rozszerzonych porów?! Kobieto, muszę do Ciebie chyba kiedyś "nago" na twarzy przyjechać, bo nie wierzysz! :DDD A problem przetłuszczającej się strefy T niestety mnie nie omija, ale dziękuję za komplement, hehe. ;))))
UsuńA krem,hm, przyzwyczajam się. Zauważyłam sporo zmian, które na bieżąco sobie notuję, ale myślę, że okres wysypu już minął. :) Jakieś drobiazgi sporadycznie wyskakują i mam nadzieję, że tak zostanie. :) W kwestii przebarwień na razie nie widzę zmian, ale cera w ogóle jest taka ładniejsza trochę i gładka. :)
to Ty się nieźle maskujesz:P
Usuńzapisuj zapisuj, bo końcowej recenzji ciekawa jestem ;)
Krem to trudna . Ja mam strefę t przetłuszczające się, policzki naczynkowe i chyba jeszcze nie znalazłam takiego kremu który by mi te dwie rzeczy połączył tzn nie da się. Z clinique mam mydlo. Czeka aż nabiorę ochoty.
OdpowiedzUsuńhmm połączyć dwa kremy, w sensie smarować dwoma, albo matowić pudrem dodatkowo strefę T
UsuńDobrze że zadbali o wysoki filtr :) I fajnie że współgra z makijażem! To zawsze się przydaje :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńAnia. Kupilam krem w perfumerii. Nie mial folijki, gdy go w domu otworzylam nie mial naklejki ktora rozrywam po odkręceniu buteleczki, o czym przeczytalam tu, a plasticzek klapeczka byla tylko lekko połozona na kremie. Krem nie miał zadnych zabezpieczeń gwarantujących pierwsze otwarcie. Zdziwilam się troszkę i w takim razie bede musiała iść do sklepu i zapytać sie o to. Jest to mój pierwszy krem tej firmy.
OdpowiedzUsuńKoniecznie dowiedź się o co chodzi, może ktoś go już w Douglasie otwierał?
UsuńNarazie czego dowiedzialam się telefonicznie to, to ze tak jest. Ze pudełko nie ma folii że krem nie ma papierka który się rozrywa odkręcajac pokrętko a płtyka plastikowa jest połozona i wszystko jest w porządku. Ja osobiście jeśli chodzi o folijkę (zafoliowanie pudełka dekturowego) to, to co pamiętam ze sklepu to nie miało żadne opakowanie, co do reszty bede musiała chyba jednak iść i używać go chyba na razie nie będę :(.
OdpowiedzUsuńHm może zmienili zabezpieczenia? To było 50 ml i było zafoliowane.
Usuń