Trzy polskie, naturalne peelingi, które warto poznać
Dbanie o zdrowie jest moim priorytetem. Gdy tylko mam czas, przygotowuję samodzielnie posiłki lub na mieście wybieram zdrowsze alternatywy. Jestem aktywna fizycznie niemal w każdym tygodniu miesiąca. Ma to odbicie w moim ciele na zewnątrz. Uważam, że jestem zgrabną kobietą. Nie chudą, nie grubą, nie wstydzę się tego, jak wyglądam.
Lubię dodatkowo zadbać o ciało kosmetykami. I o ile uważam, że samodzielnie nie są bardzo efektowne, to doskonale wspomagają efekty diety i ćwiczeń. Z lenistwa jednak chętniej sięgam po peelingi podczas prysznica, zamiast balsamu do ciała bezpośrednio po.
Dzisiaj przedstawię Tobie trzy polskie, naturalne peelingi do ciała. Mają tę samą funkcję, złuszczania martwego naskórka, pobudzania krążenia, co polepsza wygląd skóry. Pochodzą z podobnej półki cenowej do 60 zł.
Opierają się na innych głównych składnikach: peeling solny Be Organic, cukrowy Ministerstwo Dobrego Mydła oraz kawowy Nacomi. Jednak każdy z nich jest wart poznania, ponieważ inaczej zachowuje się na skórze podczas użycia oraz daje nieco inny efekt. Dlatego też stosuję je naprzemiennie.
Peeling do ciała olej arganowy & słonecznik Be Organic
Zamknięty w plastikowy (biodegradowalny) okrągły, niski słoik z aluminiową nakrętką. Szata graficzna skromna, estetyczna. Spójna pomiędzy wszystkimi produktami Be Organic. Dodatkowo słoik zapakowany w tekturowy karton, na którym znajduje się większość informacji dotyczących peelingu. Gratis - nasiona kolendry, którą możemy wysiać i wykorzystać w kuchni, co na pewno uczynię! Mamy nawet przepis na salsę z mango i kolendrą.
Opakowanie podczas używania nie sprawia problemu, łatwo się odkręca i zakręca. Peeling najczęściej nabieram dłonią, będąc pod prysznicem, starając się nie nalać wody do środka. Peeling ma zwartą konsystencję w opakowaniu oraz po wydostaniu, nie przecieka przez palce.
Rozprowadzam go na wilgotnej skórze kolistymi ruchami. Jest najdelikatniejszy spośród całej trójki. W żadnym wypadku sól zawarta w peelingu nie szczypie i nie podrażnia. Dlatego śmiało, można sięgać po niego w codziennej pielęgnacji. Podczas peelingowania skóry, zaczyna się rozpuszczać, tworząc delikatną kremową pianę.
Skóra po peelingu jest miękka, lekko nawilżona, osobiście nie czuję potrzeby posmarowania skóry po peelingu balsamem przez najbliższe kilka godzin. Przy wykonaniu peelingu rano, wieczorem mogłabym posmarować skórę ciała balsamem, bo już jest sucha. Szczególnie na ramionach, dlatego czasami też to robię.
! Skóra mojego ciała jest sucha przez niedoczynność tarczycy, a jednocześnie dokucza mi nadmierna potliwość, więc nie lubię zbyt wiele warstw kosmetyków na skórze.
Zapach peelingu jest bardzo delikatny, czuję go podczas użycia, ale wyłącznie wtedy. Nie pozostaje z nami na dłużej, nie koliduje z zastosowanymi później kosmetykami czy perfumami.
Peeling o pojemności 250 ml kosztuje 58 zł, dostępny jest w sklepie internetowym oraz stacjonarnie w drogeriach Hebe. Ten peeling miałam okazję poznać, dzięki współpracy z marką Be Organic.
INCI: Helianthus Annuus Seed Oil, Saccharum Officinarium Extract, Sodium Chloride, Polyglyceryl-3 Palmitate, Hydrogenated Vegetable Oil, Simmondsia Chinensis Seed Oil*, Argania Spinosa Kernel Oil*, Parfum, Tocopheryl Acetate, Rosmarinus Officinalis Leaf Extract, Calendula Officinalis Flower Extract, Tocopherol |* Surowce certyfikowane
Odżywczy peeling cukrowy śliwka Ministerstwo Dobrego Mydła
Peeling zamknięty również w słoiku, tym razem wyższym, cięższym, ponieważ szklanym. Samo opakowanie jest minimalistyczne, miłe dla oka, ładnie prezentujące się w łazience. Wszystkie informacje zawarte są na białej etykiecie, która nie rozpuszcza się pod wpływem wody.
Wydobycie dłońmi peelingu nie stanowi problemu, mam tylko czasami obawy, że słoik wyślizgnie mi się z dłoni i stłucze, na szczęście nic takiego do tej pory się nie wydarzyło. Peeling, co już widać na fotografii ma większe drobiny cukru, jest bardziej sypki. Czasami część podczas aplikacji na wilgotną skórę ciała ucieka między palcami.
Drobiny są większe i ostrzejsze, osobiście lubię takie mocniejsze zdzieraki. Przy czym intensywnie nawilża skórę, pozostawiając olejową warstwę na skórze ciała. Nie ma potrzeby balsamowania skóry podczas całego dnia, wieczorem, gdy peeling aplikuję rano, co na ogół właśnie robię.
Po peelingu skóra jest miękka, wygładzona i intensywnie pachnie śliwką. Zapach peelingu unosi się jeszcze przez długi czas w łazience po zastosowaniu. Przyznaję, że to był główny czynnik, który skłonił mnie do zakupu.
250 gram. kosztuje 38 zł, ale trzeba doliczyć koszt wysyłki, ponieważ poza sklepem internetowym, stacjonarnie można nabyć jedynie w Warszawie.
INCI: Sucrose, Prunus Domestica (Plum) Kernel Oil, Tocopherol, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Vitis Vinifera (Grapeseed) Oil, Persea Gratissima (Avocado) Oil, Theobroma Cacao (Cocoa) Seed Butter, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Macadamia Ternifolia Oil, Cera Flava, Leuconostoc/ Radish Root Ferment Filtrate, Lactobacillus & Cocos Nucifera Fruit Extract, Squalane, Ricinus Communis (Castor) Oil, Parfum, Glycerin
Peeling kawowy z kokosem Nacomi
W tym przypadku peeling jest w tekturowej saszetce w środku zabezpieczoną folią przed wilgocią z zamknięciem strunowym. Śliska etykieta z przodu i z tyłu opakowania z wszystkimi informacjami. Bez owijania w bawełnę i obietnic bez pokrycia.
Osobiście tego typu peeling wysypuję na spodek/pokrywkę i zabieram ze sobą pod prysznic. Peeling jest najbardziej sypki z całej trójki. Jego część ucieka między palcami i jest najbardziej brudzącym otoczenie peelingiem. Koniecznie trzeba dokładnie spłukać wannę/prysznic po zastosowaniu.
Drobno zmielona kawa daje najmocniejsze złuszczanie naskórka. Można wymasować skórę miejsce przy miejscu i widocznie zaobserwować zwiększenie ukrwienia. W peelingu widzę również cząsteczki cukru, soli i wiórki kokosowe.
Skóra po masażu jest przyjemna w dotyku, lekko nawilżona, ale bardzo suche skóry mogą odczuć potrzebę posmarowania balsamem. Dla jeszcze lepszego efektu zaleca się przetrzymanie peelingu na skórze przez kolejne 5-10 minut. Co dzisiaj uczyniłam (na okres 5 min.) i rzeczywiście poziom nawilżenia był mocniejszy. Chętnie spróbuję jeszcze kilkakrotnie właśnie taką "maskę" na ciało, by zobaczyć czy wzmocni efekt ujędrnienia.
Peelingi kawowe mają to do siebie, że bardzo intensywnie pachną, trzeba to lubić. Jeszcze rok, dwa lata temu nie lubiłam tego zapachu, a tym bardziej w kontakcie ze skórą. Jak widać, człowiek się zmienia, gusta również i ten zapach o poranku mocno mnie pobudza. Zapach kawy w tym peelingu ulatnia się dosyć szybko.
Saszetka 200 gram. peelingu kosztuje 46 zł, dostępny w sklepie internetowym oraz stacjonarnie w drogerii Hebe, gdzie zakupiłam swoją sztukę.
INCI: Coffea Robusta Seed Powder, Sucrose, Maris Sal, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil,Cocos Nucifera (Coconut) Oil, Cocos Nucifera Fruit Extract, Theobroma Cacao (Cocoa) Seed Butter, Tocopheryl Acetate, Parfum.
Każdy z tych peelingów lubię, stosuję naprzemiennie w zależności od tego jakiego efektu, intensywności złuszczenia i nawilżenia w danym momencie potrzebuję. Im częściej sięgam po peelingi, tym moja skóra wygląda korzystniej. Ogromnie się cieszę, że na polskim rynku naturalnych kosmetyków jest coraz większy wybór i na pewno każdy znajdzie coś dla siebie.
Warto też wspomnieć, że peeling Be Organic oraz Nacomi to kosmetyki wegańskie, Ministerstwo Dobrego Mydła nie testuje swoich kosmetyków na zwierzętach. W odżywczym peelingu cukrowym jest zawarty wosk pszczeli.
Ciekawa jestem, czy znasz któryś z tych peelingów? A może masz swojego ulubieńca?
Ten peeling Nacomi mam, musze go w końcu użyć :)
OdpowiedzUsuńja miałam super wersję truskawkową :)
UsuńSzkoda, że jak kupowałam nie było wersji truskawkowej :P bo może być interesująca!
UsuńMam tylko Nacomi, ale moja skóra po nim pachnie, jak popielniczka, więc zdecydowanie do niego nie wrócę. Za to inne chętnie wypróbuję, bo peelingi uwielbiam 💪🏻
OdpowiedzUsuńUff moja skóra na szczęście nie, ale może to być kwestia po prostu ph naszej skóry,to jak z perfumami u każdego zapach inaczej się rozwija.
UsuńJa mam peeling Body Boom, który czeka na użycie :) Ale ciekawi mnie ten z ministerstwa, już kiedyś planowałam tam zakupy, ale jednak nie doszły do skutku.
OdpowiedzUsuńUżywałam peelingu Body Boom, lubiłam:) Chyba jest trochę bardziej tłustawy.
UsuńMi też nigdy nie po drodze z zakupami pojedynczych sztuk kosmetyków przez internet, bo dochodzą koszta dostawy i czas oczekiwania, ale tym razem zrobiłam spontaniczne zakupy i nie żałuję.
uwielbiam peelingi!
OdpowiedzUsuńJa również!
UsuńBardzo interesująca opinia. Nie znam tych peelingów, ale lubię i używam niektóre kosmetyki Be Organic i wiem, że są dobre.
OdpowiedzUsuńJak na razie na żadnym kosmetyku Be Organic się nie zawiodłam :)
UsuńSzczerze to znam je tylko ze słyszenia. Zadnego nie mialam okazji stosować ale ten ze śliwką mnie zaintrygował.
OdpowiedzUsuńPachnie obłędnie!
UsuńWielka szkoda że peeling z Ministerstwa stacjonarnie można dostać jedynie w Warszawie:(
OdpowiedzUsuńTeż uważam to za minus, bo nie lubię kupować pojedynczych rzeczy przez internet i pokrywać dosyć wysokiej ceny za przesyłkę, do tego dochodzą opakowania, które mi się piętrzą w mieszkaniu..
UsuńI za to lubię polskie marki kosmetyczne. Szkoda, że za granicą można je kupić jedynie drogą internetową :(
OdpowiedzUsuńSzkoda, ale i tak fajnie, że w razie czego można takie zakupy poczynić raz na jakiś czas, lub poprosić kogoś o przesyłkę.
UsuńGorąca polecam peelingi z Organic Shop, rewelacja, nie zostawiają takiego 'smalcu' na skórze, pięknie pachną(miałam mango, a teraz kawę), mało kosztują i mają dobry skład :)
OdpowiedzUsuńŻaden z wymienionych nie pozostawia "smalcu",na szczęście! Będę pamiętać o peelingach Organic Shop.
UsuńJa to jestem skąpa baba, peelingów nie kupuję, za to używam "fusów" z mielonej kawy, które to mieszam z olejem (takim z kuchni). Przed chwilą takim się peelingowałam, działa super :D
OdpowiedzUsuńHeheh ja też, często i gęsto jestem "skąpa" w tej materii, ale czasami lubię się rozpieścić:) Kawy w moim domu to nikt nie pije;p
UsuńNie miałam jeszcze żadnego z tych peelingów i chyba muszę to zmienić
OdpowiedzUsuńZachęcam, bo są fajne:)
Usuńkawowe peelingi uwielbiam, nabylam ostatnio maleńką saszetkebodyboom i jest wspanialy ale dla mnie za drogi jak na regularne stosowanie. Twoich nie znam. Z be organic miałam balsam z ginko i był znakomity :) Teraz mam kawowy z fresh & Natural i jest cudowny choć trzeba lubić taki efekt mocno natłuszczający na skórze. Początkowo nie byłam przekonana ale przekonał mnie w miarę użytkowania.
OdpowiedzUsuńMiałam Body Boom też uważam za zbyt drogi do regularnego stosowania, tym bardziej przy konieczności zamawiania przez internet. Tzn. teraz już widziałam stacjonarnie, ale wcześniej...
UsuńMocnego natłuszczenia to ja nie lubię.
to fresh & natural moze Ci nie do końca pasować ;)
UsuńPeeling Nacomi jest rewelacyjny :D też miałam tą wersję kokosową, sprezentowałam ją również siostrze - obie jesteśmy zachwycone jego działaniem i zapachem :) Na pewno do niego wkrotce wrócę :D
OdpowiedzUsuńWidziałam, że jest jeszcze truskawkowy ;)
UsuńZrezygnowałam z peelingów do ciała całkowicie przez problemy ze skórą i zastąpiłam je Konjac Body Sponge. To był mój strzał w 10-tkę :)
OdpowiedzUsuńPeeling Nacomi dorwałam na niezłej promocji w Hebe ;)! pachnie genialnie!:)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam peelingi i bardzo często stosuję. Czuję wtedy że moja skóra jest dokładnie oczyszczona, pozbawiona martwego naskórka i pobudzona do pracy ;) Peeling musi być u mnie ostry, bo inaczej mam wrażenie, że nie do końca spełnia swoje funkcje.
OdpowiedzUsuńOstatnio jestem wierna peelingowi solnemu z Hean, bo używam go zamiast żelu pod prysznic.
Z ciekawostek technologicznych to od 2013r. żadna z firm, które sprzedają kosmetyki na terenie UE, nie może testować swoich produktów na zwierzętach. Dodatkowo nie może umieszczać na etykiecie znaku "nietestowane na zwierzętach". Umieszczenie takiego znaku jest karalne, jednak sami wiemy jak działa u nas proces weryfikacji takich rzeczy :P
Podobnie jest w określeniem "testowany dermatologicznie" - każdy kosmetyk na ternie UE musi przejść taki test, a umieszczanie takiej informacji na opakowaniu jest niedozwolone.
Uwielbiam peelingi, ale żadnego z tych jeszcze nie miałam przyjemności używać :)
OdpowiedzUsuńNie stawiam aż tak bardzo na naturalność peelingów :) Nacomi mnie ciekawi, może przygarnę go przy najbliższej okazji od Moniki (Mama z różową torebką) bo pisała, że go nie chce :)
OdpowiedzUsuńNie znam ale świetna sprawa! :) Chciałabym na poważnie zacząć stosować naturalne kosmetyki ! :)
OdpowiedzUsuńpeeling z ministerstwa ciekawi mnie od jakiegoś czasu, ale jeszcze się nie zebrałam do zrobienia zakupów :]
OdpowiedzUsuńMam peeling z MDM, muszę go w końcu użyć:D Peeling kawowy znam z Body Boom i uwielbiam go, choć strasznie brudzi prysznic:(
OdpowiedzUsuń