The best of June 2014.
Post z serii "the best of..." to zbiór moich ulubionych momentów z minionego miesiąca.
Przedstawię Wam topową 5 kosmetyków, opowiem o moich osiągnięciach sportowych, wyczynach kulinarnych, moim psotnym kocie Perunie, oraz o filmie który wzruszył mnie kilkukrotnie. Gotowi?Zacznę jak zawsze kosmetycznie. Strażnik matowej cery przez cały dzień to puder mineralny Earthnicity - velved hd. Niezwykle lekki, transparentny zachowujący swoje właściwości przez długie godziny. Idealny dla cer mieszanych przetłuszczających się w strefie T lub tych z cerą tłustą. Nawet bibułki matujące odeszły w zapomnienie. Aplikuję go kolejnym w tym miesiącu ulubieńcem: pędzlem Hakuro - H55. Tym samy pędzlem nakładam również podkład mineralny. Jest niesamowicie miękki z ogromną ilością włosia, które bardzo dobrze trzyma się w skuwce i nie wypada podczas aplikacji czy mycia.
Następne trio pochodzi z kategorii higiena. Nivea baby - delikatny szampon nadający połysk, pokochałam go za delikatność dla włosów/skóry głowy, nadawanie włosom puszystości, połyski i przedłużenie świeżości na 2 dni od mycia. Podobne odczucia mam po zastosowaniu silniej myjącego szamponu w kostce Lush - Ultimate Shine. Włosy aż skrzypią z czystości, ale nie są poplątane. Żel pod prysznic i do kąpieli Le Petit Marseiliais o zapachu biała brzoskwinia i nektarynka również zasłużył na uznanie i dodania do grona ulubieńców. Za słodko-kwaśny zapach owoców, delikatną otulającą skórę piankę, bez wysuszania.
Czerwiec był miesiącem w którym pomimo ogromu pracy znalazłam chęci i siłę na sport. Pokonałam łącznie dystans 112 km w czasie 10h:13min:39s, spalając przy tym ponad 6,5 tysiąca kcal. Były w tym treningi biegowe, ale również dwa razy wybrałam się na rowerze do centrum mojego miasta. (Kto jest z Gdyni ten wie, że z Dąbrowy do centrum jest spora odległość i męczący powrót pod górę). I tak największym osiągnięciem był ponowny udział w organizowanym przez miasto Gdynia nocnym biegu świętojańskim na 10 km, oraz ukończenie go tak jak sobie założyłam w czasie poniżej godziny. To dla mnie ogromny wyczyn, ponieważ w zeszłym roku właśnie 2 lipca złamałam kość w stopie i dopiero w listopadzie powoli wracałam do biegania (zielone słupki na wykresie powyżej).
Wróciły też chęci na kulinarne eksperymenty, którymi najczęściej chwalę się na instagramie. Jadłam sporo zup między innymi pyszną szczawiową, pomidorową czy zupę z młodej włoszczyzny. Piekłam muffiny z sezonowym rabarbarem, zrobiłam wyśmienity tort urodzinowy dla małżonka "czekoladowa dokładka" z truskawkami. Czy moje popisowe makarony, wołowinę. Najczęściej korzystam z przepisów ze stronki kwestiasmaku i jeszcze nigdy się nie zawiodłam.
Mój mały (3-4 miesięczny) psotnik - Perun jest już u nas ponad miesiąc. Zadomowił się na dobre, rośnie i przybiera na wadze. To wulkan energii, dzięki któremu podczas długiej nieobecności mojego męża miałam ochotę wracać do domu! Umie się ładnie zachować nawet przy gościach, czym zdobył ogromną sympatię i nową wędkę do zabawy od naszego kumpla. Śpi cała noc grzecznie, sam w drugim pokoju, dopiero rano wpuszczamy go do naszej sypialni na pieszczoty i wygłupy. Po powrocie z delegacji, ślubny zbudował mu drapak od podłogi do sufitu, pozostało mi jedynie uszyć na górę hamak;) Kocham, kocham, kocham! i nie oddam nikomu mojego maluszka!
Torebka Sis mu się bardzo spodobała! |
Ostatnie już o czym chciałam wspomnieć to film. "Gwiazd naszych wina" to opowieść o chorej miłości... Miłości dwojga nastolatków chorych na nowotwór. Nie da się wrzucić do wora z komedią romantyczną, to dramat ściskający za serce. Nie obejdzie się bez chusteczek. Lecz odnajdziemy w nim pozytywne aspekty. Nie zamierzam zdradzać Wam szczegółów, po prostu zachęcam do obejrzenia.
Z książek niestety w czerwcu nie przeczytałam do końca ani jednej sztuki... wstydzę się i postanawiam poprawę!
Pod tym postem do woli komentujcie co zachwyciło Was w czerwcu? Możecie spamować też do swoich tego typu postów.
Tytuł filmu zapisuję. Pewnie obejrzę w samotności, bo Robal za takimi historiami nie przepada.
OdpowiedzUsuńMnie w tym miesiącu wciągnęły seriale: Fargo i Penny Dreadful - serdecznie polecam.
I książki, rzecz jasna. Przeczytałam sporo :) Polecam tytuły Olgi Rudnickiej i pani Bolton. Świetna proza!
Gratuluję przebytego dystansu. Ja troszkę się rozleniwiłam i porzuciłam bieganie.
Za to dużo spaceruję, tańczę i ćwiczę w domu :) Więc się wyrównuje!
Kulinarnie eksperymentujemy również. Zajadamy się makaronami w różnych wersjach i sałatkami.
Bardzo do gustu przypadła nam ta niemiecka: ziemniaki, ogórki małosolne, czosnek, koper i przyprawa tzatziki.
Niebo w gębie :) Idealna solo jak i do potraw z grilla :)
Kocio boski <3
Oglądałam film z Sis, ślubny pewnie też by się nie zachwycił. Tych seriali nie znam, oglądasz je w sieci? Nazwiska zapisuje, jak będę mieć okazję to poszukam i książek.
UsuńDziękuję, mi ćwiczenie w domu już obrzydło, pewnie na jesień -zimę do tego powrócę, chyba, że zapiszę się na siłownię.
Nigdy nie jadłam takiej sałatki ale składniki wszystkie takie jak lubię;)
Film muszę obejrzeć koniecznie :)
OdpowiedzUsuńTakie historie pomagają mi troszkę przetrwać :)
Żel Le Petit Marseillas - uwielbiam ten zapach :) Z kwestii smaku też często korzystam
Pomimo, że to dramat to wnosił wiele pozytywnej energii. Obejrzyj:)
UsuńKocham ten żel LPM, zapach jest obłędny <3
OdpowiedzUsuńMam jeszcze kwiat pomarańczy, ale ten już mnie tak nie kręci.
UsuńGratuluję ukończenia biegu :)
OdpowiedzUsuńPerun ♥
Dziękuję:) Perun pewnie Ciebie też polubi:)
UsuńSpróbowałby nie ;)
UsuńNapiszę do ciebie wiadomość prywatną i jakoś się umówimy :)
Twoje wyczyny biegowe robią wrażenie :)
OdpowiedzUsuńDzięki, na pewno jest ogrom osób które tyle km pokonuje w tydzień ale i tak jestem z siebie dumna;)
Usuńpięknie! gratulacje Bogusia, wspaniały miesiąc ;) muszę koniecznie obejrzeć ten film :)
OdpowiedzUsuńWspaniały:) Miał kilka minusów ale wolę o tym nie myśleć:p
UsuńMuszę spróbować w końcu tego żelu LPM :-)
OdpowiedzUsuńwow 112 km musiałabym na tydzień rozłożyć:)
OdpowiedzUsuńU mnie te 112 km to wynik z miesiąca:P Na rowerze pewnie co niektórzy spokojnie w tydzień pokonują.
UsuńGratuluję wyniku biegowego:) A kociak jest uroczy:)
OdpowiedzUsuńDzięki:)
Usuńno to gratuluję przebiegniętych kilometrów! wogóle sporo zrobiłaś w czerwcu, podziwiam zapędów, ja ciągle na nic czasu nie znajduję ale myśle że to moja wina ( brak organizaji) Do moich czerwcowych zachwytów należy wyjazd do Londynu na IMATS :) słodki kociak :)
OdpowiedzUsuńDobra organizacja to połowa sukcesu, wiem, że gdybym jeszcze bardziej przycisnęła mogłabym zrobić jeszcze więcej. Wyjazd do Londynu również planuję, ale na razie jeszcze nic nie jest pewne:/ Dzięki
UsuńŚliczny kitek :) Pamiętam jak moje były w tym wieku, to potrafiły roznieść całe mieszkanie ;) Na szczęście z wiekiem im trochę przeszło, ale i tak potrafią mnie zaskoczyć przewróconą komodą, kiedy wracam do domu ;)
OdpowiedzUsuńDlatego nasz maluch zamykany jest w jednym pokoju, gdy wychodzimy z mieszkania, by nie miał za dużego pola do popisu z brojeniem:p
Usuń