Ulubione okrycia wierzchnie cz.1.
Pod postem podsumowującym zakupy ubraniowe ubiegłego roku, padła propozycja bym pokazała swoje okrycia wierzchnie. Rozumiem, że chodzi głównie o płaszcze, kurtki, które noszę. I pomyślałam, że czemu by nie. To będzie świetne uzupełnienie prezentacji mojej garderoby idealnej oraz minimalistycznego podejścia do tej strefy życia. Albowiem moje ulubione okrycia wierzchnie to zaledwie dwie sztuki: płaszcz, który pokażę w dzisiejszym wpisie oraz kurtka skórzana, o której będzie w kolejnym.
Żeby nie było nudno, zdjęcia do tego postu celowo odbyły się w plenerze. A ja odkryłam, że jest to dla mnie zajęcie wymagające wyjścia spoza strefy komfortu. Robienie i pozowanie do zdjęć w miejscu publicznym, gdzie spacerują ludzie i chcąc nie chcąc spoglądają w moją stronę, jest dla mnie krępujące. Pierwotny plan był, aby zdjęcia zrobić na molo w Gdyni Orłowie, ale spanikowałam i udałyśmy się w nieco bardziej ustronne miejsce.
Na ogół zdjęcia swojej sylwetki prezentujące ubrania robiłam po prostu z pomocą samowyzwalacza. W plenerze nie wiedząc czego się spodziewać, poprosiłam o pomoc siostrę. Nie jest ona w żadnym wypadku profesjonalnym fotografem, działałyśmy trochę po omacku, intuicyjnie i metodą prób i błędów. W głowie miałam wielkie wizje, że po kilku minutach złapiemy tę idealną pozycję. W końcu lubię oglądać ładne zdjęcia i wiem jak, chciałabym by, wyglądał poszczególny kadr. Natomiast taka ze mnie drewniana modelka, że wyszło tak, jak wyszło.
Mam jednak ogromną nadzieję, że taka forma prezentacji będzie dla Ciebie interesująca i wniesie trochę świeżości do mojego blogowania. Na pewno zdobyłam nowe doświadczenie, kusi mnie, by próbować dalej, lecz chyba jak każdy boję się opinii innych, ale co z tego ostatecznie wyjdzie, to się okaże. Kto nie ryzykuje, nie pije szampana? Czy jakoś tak...
IDEALNY PŁASZCZ?
Z racji, że to ostatnie tygodnie kalendarzowej zimy, zacznę od płaszcza, który w tym okresie namiętnie noszę. Zakupiłam go dokładnie w 2014 roku, czyli właśnie mija 3 sezon zimowy, a on jeszcze nie zdążył mi się znudzić. Z ogromną przyjemnością posłuży mi kolejny rok, ponieważ nie widzę na nim śladów zniszczenia.
Wybrałam płaszcz zamiast kurtki, bo jest bardziej uniwersalny i w razie potrzeby ubiorę go zarówno do spodni, jak i do spódnicy, sukienki. Chociaż noszę je w okresie jesienno-zimowym rzadziej, bo nie lubię rajstop, to przecież może nadarzyć się taka okazja czy konieczność.
Poprzednik był czarny, tym razem koniecznie szukałam szarego płaszcza. Dlaczego? Noszę czarne buty (z wyjątkiem sandałów i trampek latem) oraz torebki. Zimą moja cera jest bardzo jasna, a ja noszę mniej ubrań w jasnych barwach, bo jakoś mi do zimy nie pasują. Zima (bezśnieżna) sama w sobie jest już ponura, więc nie chciałam wyglądać jak w wiecznej żałobie.
Nie wiedziałam jakiego kroju dokładnie poszukuję, decyzję podjęłam po przymierzeniu co najmniej 10-12 płaszczy. Notując w głowie, co mi się podoba, a co nie w danym modelu. Robiąc sobie zdjęcia smartfonem w przymierzalni, by móc je później szybko porównać. Od kilku lat obserwuję, że moda jest wyjątkowo łaskawa, jest tak ogromna różnorodność krojów i stylów, że każdy znajdzie coś dla siebie.
Kluczem do sukcesu, dobrego wyglądu jest po prostu poznanie swoich preferencji i tego, w czym nasza sylwetka wygląda korzystnie.
Mam 163 cm wzrostu, z reguły z wygody chodzę na płaskim obuwiu. Nie mam problemu ze swoim wzrostem, przy moich długich nogach i tak optycznie większość osób uznaje mnie za wysoką. Wybrałam prosty krój płaszcza do połowy uda, lubię tę długość również przy sukienkach, spódnicach. Uważam, że mnie nie skraca, ani dodatkowo nie poszerza.
Bardzo podobają mi się jego detale takie jak: wysoki kołnierz, który zapinam do samego końca, gdy jest bardzo zimno. Ma dwie pojemne kieszenie, w których najczęściej noszę kluczę, telefon, pomadkę do ust i dłonie! Płaszcz ma bardzo ładnie szwy, żadnych sterczących nitek, okręcania się po takim czasie użytkowania, prucia.
Widoczny zamek po boku to dodatkowa pionowa linia wydłużająca sylwetkę. Zamek przełamuje elegancki styl płaszcza, dzięki czemu pasuje również, gdy ubieram go do legginsów treningowych i sportowego obuwia w drodze na jogę, czy szybki marsz po okolicznym lesie. Możliwość rozpinania od dołu i od góry ułatwia mi wsiadanie do samochodu, swobodę prowadzenia. Jest to jedyna ozdoba płaszcza, a zdążyłam się już nauczyć, że im mniej udziwnień, tym lepiej.
Oczywiście istotny był dla mnie skład płaszcza, aby zawierał wełnę. Płaszcz ma być ciepły, ale jednocześnie nie chcę czuć się w nim jak w foliowym worku. Ten, który kupiłam ma 40% wełny, 55% poliestru i 5% bawełny. Jedyne zastrzeżenie mogę mieć do poliestrowej podszewki, ale w większości noszę ubrania naturalne, więc nie odczuwam dyskomfortu. Jest mi wystarczająco w nim ciepło, a noszę pod spodem top lub bluzkę z krótkim, lub 3/4 rękawkiem + sweter/ bluzę.
Również ważna była dla mnie cena do 400 zł, w tamtym czasie i właściwie w obecnym, jest dla mnie akceptowalna, jeżeli chodzi o płaszcz, aby nie nadwyrężyć budżetu domowego. Oczywiście dla każdego te widełki cenowe mogą być różne, kieruj się tym, ile Ty jesteś w stanie zapłacić za jedną rzecz. Ten kosztował 299 zł i o dziwo znalazłam go w sklepie New Yorker, czego akurat się nie spodziewałam.
Warto szukać w różnych miejscach i wybrać taki, który spełni wszystkie nasze oczekiwania. A posłuży nam przez kilka lat i będzie wciąż sprawiał radość.
Szalik/komin szaro-czarny Reserved kojarzący się z zebrą kupiłam w tym samym czasie co płaszcz, za ok. 40 zł. Też ma domieszkę wełny w składzie, ale nie pamiętam ile, a metkę dawno wycięłam. Jest gruby jak koc. W zależności jak go założę, to jest bardziej czarny lub bardziej szary. Podoba mi się. Zauważyłam pewną tendencję w swoich strojach, lubię wzory przy twarzy, unikam ich w okolicach bioder. Szarą czapkę H&M za niecałe 20 zł. Widać na nich już ślady użytkowania, szalik pewnie wystarczy ogolić z kulek i jeszcze go ponoszę, czapkę może poszukam nową jesienią. Aczkolwiek skłaniam się ku podobnemu prostemu krojowi.
Granatowy szal Massimo Dutti to ostatni zakup w 2015 roku. Kosztował 199 zł i jest w 100% z wełny. Nie zawiodłam się na nim, noszę go prawie cały rok. Trochę spowodował, że ten grubszy szal szaro-czarny poszedł w odstawkę i nawet przez moment zastanawiałam się, czy się go nie pozbyć. Ostatecznie stwierdziłam, że dwa szale to przecież nie jest dużo i idealnie wzajemnie się uzupełniają.
Zapomniałam o rękawiczkach, ale oby dwie pary, które posiadam, zostawiłam w samochodzie. Zwykłe czarne skórzane, które nie pamiętam, ile mają już lat, na pewno jeszcze więcej niż płaszcz, szalik i czapka. Nie były drogie ok. 20-30 zł, kupione chyba w jakimś markecie, a wciąż spełniają swoją funkcję doskonale. Zajmują mało miejsca. I to z nich najczęściej korzystam, dlatego rozważam w przyszłości ponowny zakup, rękawiczek lepszej jakości, a nawet w tym wypadku zaakceptuję wyższą cenę. Druga para to dłuższe, szare dzianinowe, bodajże z Reserved za ok. 40 zł, kupione w tym samym czasie co płaszcz. Które ostatecznie służą mi wyłącznie podczas odśnieżania samochodu, dlatego stale mam je w schowku.
Okazuje się, że pomimo mojej drętwości przed obiektywem, miałam w czym wybierać do dzisiejszego wpisu. Nie przedłużając, bo tworzę ostatnio same tasiemce, zapraszam Cię na kolejny post, w którym zaprezentuję drugie ulubione okrycie wierzchnie, mianowicie kurtkę. To już pewne, że post pojawi się w kolejny poniedziałek o godz. 18.
Tymczasem jestem ciekawa, jakie kryteria musi spełniać Twój płaszcz/zimowa kurtka? Czy zastanawiałaś/łeś się nad tym przed zakupem? I czy masz swoje ulubione okrycia wierzchnie? Oraz dodatki.
Bardzo podobają mi się jego detale takie jak: wysoki kołnierz, który zapinam do samego końca, gdy jest bardzo zimno. Ma dwie pojemne kieszenie, w których najczęściej noszę kluczę, telefon, pomadkę do ust i dłonie! Płaszcz ma bardzo ładnie szwy, żadnych sterczących nitek, okręcania się po takim czasie użytkowania, prucia.
Widoczny zamek po boku to dodatkowa pionowa linia wydłużająca sylwetkę. Zamek przełamuje elegancki styl płaszcza, dzięki czemu pasuje również, gdy ubieram go do legginsów treningowych i sportowego obuwia w drodze na jogę, czy szybki marsz po okolicznym lesie. Możliwość rozpinania od dołu i od góry ułatwia mi wsiadanie do samochodu, swobodę prowadzenia. Jest to jedyna ozdoba płaszcza, a zdążyłam się już nauczyć, że im mniej udziwnień, tym lepiej.
Oczywiście istotny był dla mnie skład płaszcza, aby zawierał wełnę. Płaszcz ma być ciepły, ale jednocześnie nie chcę czuć się w nim jak w foliowym worku. Ten, który kupiłam ma 40% wełny, 55% poliestru i 5% bawełny. Jedyne zastrzeżenie mogę mieć do poliestrowej podszewki, ale w większości noszę ubrania naturalne, więc nie odczuwam dyskomfortu. Jest mi wystarczająco w nim ciepło, a noszę pod spodem top lub bluzkę z krótkim, lub 3/4 rękawkiem + sweter/ bluzę.
Również ważna była dla mnie cena do 400 zł, w tamtym czasie i właściwie w obecnym, jest dla mnie akceptowalna, jeżeli chodzi o płaszcz, aby nie nadwyrężyć budżetu domowego. Oczywiście dla każdego te widełki cenowe mogą być różne, kieruj się tym, ile Ty jesteś w stanie zapłacić za jedną rzecz. Ten kosztował 299 zł i o dziwo znalazłam go w sklepie New Yorker, czego akurat się nie spodziewałam.
Warto szukać w różnych miejscach i wybrać taki, który spełni wszystkie nasze oczekiwania. A posłuży nam przez kilka lat i będzie wciąż sprawiał radość.
DODATKI
Szalik/komin szaro-czarny Reserved kojarzący się z zebrą kupiłam w tym samym czasie co płaszcz, za ok. 40 zł. Też ma domieszkę wełny w składzie, ale nie pamiętam ile, a metkę dawno wycięłam. Jest gruby jak koc. W zależności jak go założę, to jest bardziej czarny lub bardziej szary. Podoba mi się. Zauważyłam pewną tendencję w swoich strojach, lubię wzory przy twarzy, unikam ich w okolicach bioder. Szarą czapkę H&M za niecałe 20 zł. Widać na nich już ślady użytkowania, szalik pewnie wystarczy ogolić z kulek i jeszcze go ponoszę, czapkę może poszukam nową jesienią. Aczkolwiek skłaniam się ku podobnemu prostemu krojowi.
Granatowy szal Massimo Dutti to ostatni zakup w 2015 roku. Kosztował 199 zł i jest w 100% z wełny. Nie zawiodłam się na nim, noszę go prawie cały rok. Trochę spowodował, że ten grubszy szal szaro-czarny poszedł w odstawkę i nawet przez moment zastanawiałam się, czy się go nie pozbyć. Ostatecznie stwierdziłam, że dwa szale to przecież nie jest dużo i idealnie wzajemnie się uzupełniają.
Zapomniałam o rękawiczkach, ale oby dwie pary, które posiadam, zostawiłam w samochodzie. Zwykłe czarne skórzane, które nie pamiętam, ile mają już lat, na pewno jeszcze więcej niż płaszcz, szalik i czapka. Nie były drogie ok. 20-30 zł, kupione chyba w jakimś markecie, a wciąż spełniają swoją funkcję doskonale. Zajmują mało miejsca. I to z nich najczęściej korzystam, dlatego rozważam w przyszłości ponowny zakup, rękawiczek lepszej jakości, a nawet w tym wypadku zaakceptuję wyższą cenę. Druga para to dłuższe, szare dzianinowe, bodajże z Reserved za ok. 40 zł, kupione w tym samym czasie co płaszcz. Które ostatecznie służą mi wyłącznie podczas odśnieżania samochodu, dlatego stale mam je w schowku.
Okazuje się, że pomimo mojej drętwości przed obiektywem, miałam w czym wybierać do dzisiejszego wpisu. Nie przedłużając, bo tworzę ostatnio same tasiemce, zapraszam Cię na kolejny post, w którym zaprezentuję drugie ulubione okrycie wierzchnie, mianowicie kurtkę. To już pewne, że post pojawi się w kolejny poniedziałek o godz. 18.
Tymczasem jestem ciekawa, jakie kryteria musi spełniać Twój płaszcz/zimowa kurtka? Czy zastanawiałaś/łeś się nad tym przed zakupem? I czy masz swoje ulubione okrycia wierzchnie? Oraz dodatki.
Świetny post, zdjęcia są rewelacyjne :)
OdpowiedzUsuńBuziaki,
zapraszam do mnie, kochana!
http://loveshinny.pl/
Dziękuję! Zajrzę na pewno przy odrobinie wolnego czasu.
UsuńZdjęcia sa świetne! Licze na więcej takich, moze pogoda pozwoli i beda juz w wiosennych klimatach ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Zdjęcia z kurtką mam już przygotowane jeszcze niestety w ten chłodny dzień, ale w sumie mam jeszcze kilka pomysłów.
UsuńNaprawdę bardzo fajne zdjęcia wam wyszły, to zawsze ciekawe doświadczenie chociaż trochę poszerzać swoją sferę komfortu.:) jeśli chodzi o okrycia wierzchnie to daleko mi do minimalistki, ale zle ze mną chyba nie jest. W większość poruszam się na pieszo i to sporo, wiec np. na sezon zimowy oprócz ładnego granatowego płaszcza potrzebuję ciepła, typowo zimowa czarną kurtkę, na sezony przejściowe - wiosnę, jesień oprócz bardziej eleganckiego bawełnianego trenczu potrzebuję tez kurtkę przystosowaną do warunków polskich czyli deszczu, wiatru, ale jednak lżejsza niż puchowka. No i oczywiście posiadam tez w swojej kolekcji czarna ramoneskę, tak ja polubiłam, ze bardzo często noszę ją takze w zimę pod płaszcz/kurtkę - jako dodatkowa warstwę ciepła oraz uzupełnienie stylizacji. W zasadzie te okrycia tak się nawarstwiły trochę na przestrzeni lat, ale są używane i dopóki się trzymają zawsze się znajdzie dla nich miejsce w mojej szafie. :D
OdpowiedzUsuńKasiu nie liczy się ilość;) Jeżeli z wszystkich okryć wierzchnich korzystasz uważam, że nie ma się co przejmować, że jest ich więcej:) Każdy ma inne potrzeby, ja jeźdzę samochodem ale i dużo spaceruję - bo lubię. Ale być może, gdybym musiała rano stać na przystanku autobusowym lub wracać w pracy wieczorem pieszo jakiś większy odcinek drogi to potrzebowałabym czegoś innego. :)
UsuńBogusia, super zdjęcia wyszły, naprawdę!!! Baaardzo fajna forma postu :)))
OdpowiedzUsuńU mnie zimowa kurtka musi mieć minimum 60% wełny i również kolor inny niż czerń, dokładnie z tych samych powodów co u Ciebie :) Aktualnie mam granatową. Jest to mój ukochany kolor i samą kurtkę uwielbiam, ale niestety ma taki trapezowy krój, który przeokropnie wygląda do sukienek/spódniczek. Nie noszę ich zimą często, ale czasem mi się zdarzy i straszliwie humor psuje mi świadomość, że coś w moim stroju tak mocno nie gra ;)
*posta
UsuńDziękuję! 60% wełny to już świetnie, ja szukałam by było tak co najmniej 30%, a w wielu nie ma nawet 5!
UsuńCoś z tymi innymi kształtami to już wiem, przerabiałam różne płaszcze/kurtki. Może znajdziesz coś co uzupełni Twoją szafę właśnie pod kątem sukienek w przyszłości.
płaszcz ogromnie mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńDziękuję;)
UsuńPiękne zdjęcia Bogusiu,jak już kiedyś na insta wspomniałam mam ten sam płaszcz i teraz po porodzie tylko tak do połowy noszę zapięty i kupiłam go dla tego zamka:)Pozatym jest faktycznie uniwersalny i do wszystkiego,pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńAnia.
Heheh mamy ten sam gust;) Zdrówka dla Ciebie i maleństwa!
Usuńaktualnie szukam płaszcza,
OdpowiedzUsuńznalazłam idealny, czarny za 215 zł niestety nie było mojego rozmiaru, mają dostarczyć, ale jak będzie nie wiem
Trzymam kciuk by dostarczyli i leżał idealnie! :)
UsuńMoim zdaniem bardzo ładne wyszły te zdjęcia, są naturalne i nie wyglądają drętwo :) Ale to chyba również dla mnie byłoby wyjście ze strefy komfortu. Płaszcz bardzo mi się podoba, jest bardzo uniwersalny.
OdpowiedzUsuńA jeszcze kończąc komentarz, bo już niestety kliknęłam Opublikuj :) Ja mam taki szaro-beżowy płaszczyk z H&M, też jest uniwersalny i bardzo go lubię, jest ciepły, nie był też drogi bo na pewno do 150 zł, ale niestety widzę, że co rok wypuszczają ten sam model, który różni się nieznacznie od poprzednich, np. kieszeń jest inaczej obszyta, inna podszewka... A to sprawia, że cały czas widzę go u innych ludzi na ulicy, bo od tylu lat można go kupić :P
UsuńO taki:
https://allani.pl/zdjecie/plaszcz-h-m/186832
Dziękuję za takie ciepłe przyjęcie zdjęć :)
UsuńFajny ten Twój płaszczyk, ale faktycznie może to być trochę denerwujące, że co roku ten sam/ bardzo podobny model jest w sprzedaży. Cena niska jak na płaszcz, więc wiele osób go pewnie wybiera. I może się opatrzyć właścicielce. Ja osobiście jeszcze nie spotkałam nikogo w płaszczu jak mój, ale już 2 czytelniczki pisały,że mają ten sam;)
No właśnie, cena niska, wygląda dość uniwersalnie, do wielu rzeczy pasuje, więc ludzie biorą i potem wszyscy wyglądają tak samo :D
UsuńNiestety, ale marka chce oczywiście zarobić :P
UsuńFaktycznie Twoje długie nogi sprawiają że wyglądasz na wyższą, w życiu bym nie powiedziała, że jesteśmy tego samego wzrostu :D. Zawsze myślałam, że masz koło 170cm.
OdpowiedzUsuńA zdjęcia wyszły fajnie, dobrze że się na to odważyłaś. Z każdym kolejnym razem będzie lepiej :).
Tak, ja też bym nie powiedziała, że Bogusia ma tylko tyle :) Ja mam 159/160, a Bogusia zawsze wydawała mi się dużo wyższa ode mnie :) (Przepraszam, Bogusiu za trzy komentarze pod jednym wpisem :D)
UsuńHehhe Basiu nie szkodzi. U mnie długie nogi są rodzinne, moja Sis ma 156? czy 157 wzrostu i też wygląda na wyższą, nie pamiętam Basiu czy miałaś okazję ją poznać, czy nie. Każdy przez to myśli, że jesteśmy wyższe.
UsuńMam przyjaciółkę ze studiów i mamy tyle samo wzrostu a nawet ważyłyśmy tyle samo, ale ja przez swoje nogi dalej wyglądałam na wyższą i szczuplejszą. Za to ona ma piękną talię! Której ja nigdy mieć nie będę...
Nie miałam okazji poznać Twojej siostry :)
UsuńTo pewnie ktoś inny ;p
UsuńCo za spodnie masz na osbie, jesli można zapytac? Widze że są w typie rurek ale nie sa jakies mega obcisłe. Super wyglądaja :)
OdpowiedzUsuńEwelina
Levis 710 super skinny :) Mam je już ponad rok czasu i właśnie kupiłam kolejną parę.
UsuńCześć
OdpowiedzUsuńmam pytanie do Ciebie odnośnie nadmiaru rzeczy, trochę już poczytałam o minimalizmie ale mimo to mam blokadę jakąś wewnętrzną przed porządnym generalnym porządkiem i wyrzuceniem zbytecznych rzeczy. Niby mam podejścia, niby porządkuję, niby wyrzucam, ale cały czas czuję, że to za dużo i męczy mnie to wyrzucanie po 2 sztuki.
Pozdrawiam
Cześć ciężko mi powiedzieć jak to zrobić raz a skutecznie, każdy jest inny i jedni lubią zrobić porządek raz a dobrze, a inni stopniowo pozbywać się nie pasujących elementów garderoby czy rzeczy z mieszkania. Mi najłatwiej ogarniało się partiami np. dzisiaj jedna szuflada, jutro jedna szafka itd. W ten sposób potrafiłam jednego dnia pozbyć się nawet 10-20 niechcianych rzeczy a innego dnia natknęłam się tylko na jedną rzecz, której już nie chciałam. Każdemu przedmiotowi, który postanawiam zostawić szukałam stałego miejsca. Podczas pozbywania się rzeczy dobrze też zajrzeć w głąb siebie, po co te dane rzeczy kupiłam? Jakie emocje mi wtedy towarzyszyły, czy dalej czuję tą samą radość co wtedy. Dlaczego tego już nie chcę? Bo np. przypomina mi o byłej przyjaźni, która się rozpadła i nie chcę więcej na daną rzecz patrzeć. Albo po prostu nie podoba mi się ta miska, nie potrzebuję wazonu bo kupuję/nie dostaję kwiatów itd.
UsuńSkup się też na tym, by nie znosić nowych przedmiotów do domu w zamian za te stare! Bo tak nigdy nie odgruzujesz przestrzeni. Najlepiej na początek notować sobie te wszystkie spostrzeżenia na temat przedmiotów wyrzuconych i tych które w tym czasie się kupiło,by zobaczyć czy aby przypadkiem nie kupujemy więcej niż się pozbywamy.
W razie jakiś konkretnych pytań pisz śmiało:) Jak nie tu to na email boskejsza@o2.pl
Pozdrawiam
U mnie jest chyba ten problem, że wychowywałam się w biedzie, nigdy niczego nie miałam, ciągle mi czegoś brakowało, a jak zaczęłam pracować to zaczęłam "zbierać" kupować - najpierw chyba, żeby sobie odbić całe te braki z dzieciństwa a teraz to się zakorzeniło i wydaje mi się, że jak coś wyrzucę a potem okaże się, że by się przydało (choć wiem, że to nie nastąpi ale tak pracują myśli w mojej głowie) to nie będę mieć kasy żeby kupić nowe. Taki lęk czuję więc niby czyszczę się z nadmiaru rzeczy ale zostawiam sobie furtkę :(
UsuńI niestety trochę robię tak jak piszesz, że niby wyrzucam ale przynoszę do domu nowe :(
muszę się zmobilizować :)
polecasz jakieś fajne lektury?
Dobrze, że już wiesz skąd u Ciebie ten mechanizm;) Zapomnij o tym co było, pomyśl o tym co tu i teraz. Teraz masz pieniądze na te nowe rzeczy, a zawsze,gdy czegoś nie kupić to możesz te pieniądze odłożyć na przyszłość, więc niczego Ci w przyszłości nie zabraknie;)
UsuńZ lektur taką, która najbardziej daje do myślenia polecam Ci Marta Sapała: "Mnij. Intymny portret zakupowy polaków" oraz "Minimalizm po polsku" Anna Mularczyk-Meyer i tej samej autorki "Minimalizm dla zaawansowanych" który podobał mi się jeszcze bardziej;)
Pamiętaj też, że to nie przedmioty świadczą o tym kim jesteś, jaką osobą jesteś i czy jesteś wartościowa czy nie, ale to jak postępujesz wobec siebie oraz innych ;)
UsuńJa na zimę miałam w tym roku dwie nowe kurtki, jedną krótszą, bardziej outdoorową, nadaje się do noszenia nawet teraz, gdy wiosna jest jeszcze dość chłodna i deszczowa. Druga to dłuższa, do uda, puchówka, cieplutka i idealna na mroźną czy śnieżną zimę, jaka mieliśmy w tym roku. Obydwie doskonale spełniły swoje zadanie, dlatego pozostałe kurtki zimowe sprzedałam lub wrzuciłam do pojemników na odzież używaną. Płaszcz jest piękny, ja jednak wole kurtki, są praktyczniejsze.
OdpowiedzUsuńNajważniejsze to wsłuchać się w swoje potrzeby, każdy z nas ma je inne, bo np. w inny sposób przemieszcza się do pracy, czy spaceruje z psem czy chodzi biegać po parku/lesie itd. Ja w większości przemieszczam się samochodem lub pieszo po najbliższej okolicy. Z kurtkami na zimę miałam problem, że jedna nie połączy dwóch stylów w których się noszę, ja to nazywam sportową elegancją :p
UsuńCieszę się, że Ty zwracasz uwagę na to, co jest Ci w danym momencie potrzebne. Nie kierujesz się jakimiś wytyczonymi przez nie wiadomo kogo trendami. To świadczy tylko o tym, że dobrze siebie znasz:) I jesteś na dobrej drodze by być w pełni usatysfakcjonowana ze swojej garderoby. Super też, że pozbyłaś się poprzednich okryć wierzchnich zamiast je magazynować "bo może jeszcze ubiorę"...
Piękne zdjęcia, zwłaszcza to na plaży. Fajnie się prezentujesz w tym płaszczyku. Ja ostatnio miałam już dosyć kurtek i kupiłam ciepły, pikowany płaszcz, by nie marznąć zimą. Ważne są dodatki, bo chusta czy szal potrafią sprawić, że płaszcz wygląda zupełnie inaczej. Pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuńDziękuję. Tak jak mówisz Ulu, niech płaszcz pozostanie tłem, a dodatki zmieniają ubiór w zależności od nastroju:)
UsuńUwielbiam Pani bloga, podejscie do wielu spraw (przede wszystkim rozsadnego wydawania pieniedzy) :) Duzo sie od Pani nauczylam.
OdpowiedzUsuńGratuluję odwagi i czekam na wiecej wpisow tego typu -wyszlo super!
Pzdr wierna czytelniczka Maja
Bardzo dziękuję, za tak miłe słowa :) Już w poniedziałek, druga część zdjęć w kurtce, więc zapraszam. A skoro mnie zachęcacie, to postaram się tworzyć takich postów więcej.
UsuńOkrycia wierzchnie to dla mnie największy problem, bo nie umiem pozbyć się nadmiaru.
OdpowiedzUsuńKurtka zimowa x3 (od puchowej po softshell), płaszcz x2, jesiennych też kilka....itd. Łatwo nie jest bo szybko marznę i szybko się przegrzewam, więc jedna kurtka to mało. Płaszcz nadaje się u mnie tylko na pierwsze mrozy (nawet ten z wełną), no i popełniłam błąd przy zakupach bo mam w nim stójkę a nie kołnierz :(
Co do pozowania - wyglądasz bardzo naturalnie na tych zdjęciach. Ja to dopiero mam spinę przed aparatem ;)
O tak, ale Ty jesteś szczuplutka! Mi za to ciągle za ciepło i prędzej walczę z nadmierną potliwością. I tak źle i tak nie dobrze.
UsuńNastępnym razem będziesz pamiętać o kołnierzu :)
Dziękuję, Sis stwierdziła, że naturalniej gdy idę, więc te dwa ujęcia w kontekście dodatków się pojawiły :)
Ojej! Ale mi przypominasz Martę Żmudę-Trzebiatowską :)
OdpowiedzUsuńZdjęcia wyszły naprawdę ładnie i bardzo naturalnie :)
Dziękuję, wiele osób porównuje mnie do Marty Żmudy-Trzebiatowskiej ;P
Usuńsuper foty ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję;)
UsuńBardzo ładnie Ci w niebieskim szalu:) Pozdrawiam, Asia
OdpowiedzUsuńDziękuję Asiu, jestem z niego ogromnie zadowolona ;)
UsuńŚwietny płaszczyk zwłaszcza w połączeniu z niebieskim szalem :) Zdjęcia na wysokim poziomie, to lubię :P
OdpowiedzUsuńWow :) Nie spodziewałam się, aż tak pozytywnego odbioru. Dziękuję!
UsuńZdjęcia wyszły bardzo naturalnie. przegladajac Twojego bloga odnosze wrażenie, ze właśnie taka jesteś. Nie pozujesz i nie robisz tych wszystkich dziwnych pozycji, żeby Twoja sylwetka wydała się wyższa, szczuplejsza. Bardzo lubię Cię odwiedzać - wirtualnie oczywiście ☺ ją kupiłam płaszcz na przecenie w Promod (50% wełny). Inne poszły w kąt i ten jest moim ulubionym. Pozdrawiam Cię serdecznie
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo:) Oczywiście zapraszam ponownie.
Usuń50% wełny to już całkiem sporo i na pewno jest ciepły, tak jak podejrzewałam, nie kojarzę sklepu Promod, bo nie ma go w mojej najbliższej okolicy. Pozdrawiam!
Bardzo ładna sesja, o wiele lepiej niż zdjęcia robione w pokoju. Nareszcie widać, że nie niezła z Ciebie laska! :) Bardzo fajny post! Chcemy więcej! Udanego wypoczynku!
OdpowiedzUsuńDziękuję! Mam nadzieję, że będzie jeszcze okazja powtórzyć zdjęcia w plenerze w innych stylizacjach :) Wypoczynek a właściwie wieczór panieński przyjaciółki bardzo udany :)
UsuńJa szukam płaszcza od paru lat ale znajduje jedynie te o pudełkowym kroju w których wyglądam fatalnie. Płaszcz musi byc dobry w biuście nie rozjeżdżać sie w tym miejscu i dopasowany w talii jednocześnie długi na moje 177 cm rękawy zwykle sa za krótkie. Wiec póki co długiego plasCza nue posiadam ale kupiłam w tym toku piękny krotki z używanej odzieŻy z fantastycznym składem także czeka aż go ubiorę bo preferuje ostatnio sportowy styl na luzaka
OdpowiedzUsuńMoja Mama ma ten sam problem z długością rękawów:/
UsuńSuper, że znalazłaś fajny płaszcz w sklepie z używaną odzieżą :)
Ja właśnie nie lubię takiej długości;) Lubię płaszcze do kolana i mam taki na jesień, na zimę mam od tego roku kurtkę, którą spokojnie noszę do sukienek codziennych. Mam też "skórke" i kapoczek, czyli bezrękawnik na spacery, na łódkę czy inne sportowe aktywności:)
OdpowiedzUsuńA ile masz wzrostu? Nosisz buty na obcasach? Bo to też ma znaczenie.
Usuń160, latam bez obcasów. Pewnie mnie to wizualnie skraca, ale nie lubię jak płaszcz nie przykrywa całej sukienki/spódniczki;)
UsuńRozumiem co masz na myśli :) Ale ja jednak rzadziej w sukienkach/spódnicach jesienią i zimą.
UsuńŚwietny post, bardzo ładne zdjęcia
OdpowiedzUsuńCiekawie to wygląda
OdpowiedzUsuńFajne zestawienie kolorów
OdpowiedzUsuńCiekawie to wygląda
OdpowiedzUsuńWszystko fajnie się komponuje
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ostatnia propozycja z czapką i szalikiem.
OdpowiedzUsuńJesienią bardzo lubie chodzić w płaszczach, tych krótkich i trochę dłuższych. Jest mi wtedy ciepło i zawsze fajnie wyglada cała stylizacja, którą uzupełniam ładnymi czapkami i szalikami :)
OdpowiedzUsuńSama również uwielbiam takie płaszczyki jak ten.
OdpowiedzUsuń