Zużyte | Clarins, Organique, Smooth, Tropical Naturals.
Na pewien czas zrezygnowałam z opisywania zużytych kosmetyków, dzisiaj do tego powracam, chociaż nie obiecuję, że ta seria postów powraca na stałe. Wiele ostatnio się działo, wakacyjny wyjazd, adopcja drugiego kota, weekendowe wizyty rodziny, a nawet w minionym tygodniu narodziny córci mojego brata, pierwszej wnuczki moich rodziców!
Nie dziwcie mi się, że nie mam głowy do pisania, a właściwie do skończenia tego co zaczęłam. Post na temat mojego wakacyjnego wyjazdu, liczy już prawie 2000 słów, a to jeszcze nie wszystko co chciałam napisać. Zaczynam mieć obawy, czy ktokolwiek będzie chciał go czytać? Nie umiem jednak sensownie podzielić go i opublikować w częściach. Dlatego na rozgrzewkę opowiem o tym co się skończyło, by nie pozostawiać głuchej pustki w mojej blogowej przestrzeni, bo bardzo lubię mieć ciągły kontakt z czytelnikami, z Tobą!
Clarins - instant light lip comfort oil 7 ml. Ten olejek to druga zużyta przeze mnie sztuka, pierwszą miałam okazję kupić na wrześniowym wyjeździe do Szwecji, ponieważ w Polsce dostępność była utrudniona. Natomiast kolejną sztukę (drugą i trzecią), gdy powróciła do sprzedaży w Douglasie w lutym bieżącego roku. I to w promocyjnej cenie 55 zł. Pamiętam dokładnie wszystko, bo w dalszym ciągu notuję, kiedy co i za ile kupiłam, by nie przekroczyć wyznaczonego kosmetycznego budżetu*. Zużyty olejek to właśnie druga sztuka, trzecią sprezentowałam jednej z czytelniczek bloga za pośrednictwem mediów społecznościowych, a dokładnie facebooka, zachęcam do polubienia i bycia na bieżąco <tutaj>. Chciałam podzielić się tym, co bardzo lubię i najlepiej do tej pory sprawdziło się na moich przesuszonych ustach. Wersja malinowa przypadła mi bardziej do gustu niż ta miodowa, pod względem zapachu. Z tego co widziałam, niedawno weszła do sprzedaży kolejna, trzecia wersja: red berry. Tym razem olejek wystarczył na trochę dłużej, miałam go zawsze przy sobie w torebce czy w kieszeni kurtki, by móc posmarować nim usta szczególnie, gdy przebywałam poza domem. W domu sięgałam po Tisane w słoiczku, chociaż nie daje tak mocnego nawilżenia/ukojenia jak comfort oil, to nie lubię, gdy coś się marnuje. Podsumowując bardzo lubię ten olejek oraz inne kosmetyki Clarins, które posiadam, jak fluid BB, rozświetlacz, puder. Ale zmartwiłam się widząc markę Clarins na liście produktów sprzedawanych na rynku chińskim. Gdzie najprawdopodobniej konieczne jest przeprowadzenie testów na zwierzętach. Jeżeli w tej sprawie orientujesz się lepiej, proszę zostaw komentarz poniżej.
* po podliczeniu półrocza 2016 r. okazuje się, że świetnie mi idzie. Wydaję miesięcznie ok. 177 zł z założonego 200 zł. Kupuję mniej, niż w ubiegłych latach. Jeśli mogę sięgam po kosmetyki o naturalnym składzie, polskim pochodzeniu. A ostatnio również biorę pod uwagę, by nie były testowane na zwierzętach. Do tego budżetu nie wliczam: antyperspirantu, pasty do zębów oraz żelu/mydła do mycia ciała, ponieważ to niezbędne minimum do zachowania higieny. Wszystko co aktualnie posiadam - używam, nie tworzę zapasów.
Organique - pianka do mycia ciała, lawenda z cytryną 200 ml. To już kolejne (4) opakowanie pianki myjącej, miałam tą o zapachu kolonialnym, pomarańczowym, ale to lawenda z cytryną skradła moje serce. Chociaż nie lubię zapachu lawendy w kosmetykach! Tutaj miesza się z cytryną i świetnie odświeża i pobudza podczas porannego prysznica, czy relaksuje podczas wieczornej kąpieli. Piankę zakupiłam w czerwcu i używamy jej oboje. Osobiście nie tylko do mycia ciała, ale również ułatwia mi golenie nóg jednorazową maszynką. Taki kosmetyk wielofunkcyjny. Nie wysusza mojej skóry, ale również nie natłuszcza. By lepiej zobrazować wspomnę, że nie jestem regularna w balsamowaniu ciała, robię to zaledwie 2 razy w tygodniu, gdy potrzebuję dodatkowego nawilżenia. Czasami mam fazę, gdy regularniej wcieram serum/balsam w problematyczne miejsca jak biodra czy pupa. Chętnie zakupię kolejną sztukę, 200 ml kosztuje 32,90 zł, ale przynależąc do klubu Organique zbiera się punkty za zakupy. Które zamienne są na złotówki do wydania w sklepie na zakup kolejnych kosmetyków, co ostatnio uczyniłam. Fajnie byłoby jeszcze, gdyby plastikowe opakowania były zwrotne, lub można było piankę do mycia ciała kupić na wagę, tak jak w przypadku ich maseł do ciała, czy czarnego mydła. Byłoby bardziej ekologicznie.
Smooth - krem nawilżający z zielonej glinki 30 ml. Więcej na temat tego kremu pisałam w poście <Aktualna naturalna pielęgnacja twarzy skłonnej do trądziku> wraz z innymi produktami, które stosuję. I uważam, że stosowane przeze mnie kosmetyki wzajemnie się uzupełniają przynosząc oczekiwane efekty. Mogę swobodnie spoglądać w lustro czy wychodzić z domu bez makijażu, nie wstydząc się swojego wyglądu. Cera ma równomierny koloryt pomimo występowania w okresie letnim piegów, nie ma przebarwień pozapalnych czy nowych zmian trądzikowych. Krem o pojemności 30 ml używałam od kwietnia, a w ubiegłym tygodniu zakupiłam kolejną sztukę. Tym razem o pojemności 50 ml (w cenie 59 zł z przesyłką za pobraniem), więc wystarczy mi na jeszcze dłuższy okres czasu. Większa pojemność jest w ładniejszym oraz cięższym szklanym opakowaniu ze srebrną nakrętką i złotą etykietą. Na etykiecie znajduje się skład INCI, który ku mojemu zdziwieniu różni się zawartością poszczególnych składników od kremu o pojemności 30 ml. Napisałam w tej sprawie wiadomość na facebooku i czekam na rozwianie moich wątpliwości, który skład jest aktualny, bo być może uległ zmianie na przestrzeni czasu, a błędna informacja w dalszym ciągu istnieje na jednym z dwóch opakowań. Jak tylko się dowiem coś więcej, wrócę do tematu, bo kosmetyki Smooth uważam za godne uwagi.
Tropikal Naturals - czarne mydło Dudu-osun kostka 150 gram. Nie mam jak na fotografii pokazać mydła, które wykończyłam, ponieważ wyrzuciłam kartonowe opakowanie zaraz po zakupie. Mydło to od maja do dzisiejszego dnia (dzień w dzień) służyło mi do mycia włosów o czym pisałam <tutaj>, świetnie radzi sobie z suchą i swędzącą skórą głowy przy mojej niedoczynności tarczycy. Również do mycia skóry twarzy skłonnej do trądziku o czym pisałam <tutaj>, a nawet do mycia ciała czy peelingu z pomocą <rękawicy Kessa>. Wielofunkcyjne, skuteczne, wydajne i w niskiej cenie (do 20 zł), dostępne w sieci sklepów Rossman oraz przez internet. Ale zakupy przez internet wiążą się z kosztami przesyłki i dodatkowymi opakowaniami, więc w pierwszej kolejności kupuję to co mogę dostać stacjonarnie. Jutro przy okazji bycia w centrum miasta, zakupię kolejną sztukę, bo w tym przypadku czuję, że lepszego produktu już nie znajdę.
To na dzisiaj byłoby wszystko. Jeśli znasz, któryś z wymienionych przeze mnie produktów daj znać. A może Ty skończyłaś właśnie jakiś kosmetyk, o którym chcesz mi opowiedzieć? Planujesz swoje kosmetyczne (i nie tylko) wydatki?
zainteresował mnie ten Clarins - instant light lip comfort oil 7 ml
OdpowiedzUsuńDobry produkt, a tym bardziej jeśli zajmujesz się makijażem zawodowo;)
UsuńWlasnie go używam w wersji malonowej bodajże
UsuńUwielbiam te pianki jednak tej z lawendą jeszcze nie miałam :)
OdpowiedzUsuńPowąchaj chociaż, ja się zakochałam!
UsuńDudu-Osun kupuję regularnie co miesiąc i jest to mój absolutny faworyt wśród mydeł ! Od jakiegoś czasu zastanawiam się nad zakupem olejki Clarins, zobaczymy...;) - pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńJa również będę kupować regularnie:)
Usuńto mydło jest w rossmannie? super!
OdpowiedzUsuńJest w Rossamnnie, nawet ostatnio je widziałam na dole regału z pędzlami do makijażu.
UsuńDokładnie tak! Ja pierw wdziałam wyłącznie w internecie, później nagle się okazało, że jest w Rossmanie, więc dłużej nie czekałam i zakupiłam:)
UsuńUwielbiam Dudu Osun. Świetnie pomaga pielęgnować moją cerę.
OdpowiedzUsuńMoją również;)
UsuńW którym Rossmannie kupujesz to mydło? Bo ja szału dostaję jak mam do produktu za 10-15 zł doliczyć nieraz 10-12 zł przesyłki... A nie zawsze mam z kim zrobić zamówienie grupowe albo co dorzucić do wirtualnego koszyka dla siebie.
OdpowiedzUsuńKupowałam w Rivierze w Gdyni.
UsuńDzięki :*
UsuńNiestety marka Clarins nie jest 'cruelty free', więc pomimo wielu fajnych oraz ciekawych kosmetyków, ja z niej zrezygnowałam.
OdpowiedzUsuńMoi rodzice też przeżywali narodziny wnuka, z resztą jak cała rodzina! Dlatego domyślam się jak u Ciebie to wyglądało. Gratuluję :)
Właśnie to dziwna sprawa, bo jak szukałam kremu BB, a było to jakoś w kwietniu, to jeszcze widziało na "zielonej liście" a tu nagle patrzę i już nie jest:/ A szkoda, bo te produkty bardzo lubię, zużyję to co mam, bo szkoda wyrzucać, a później zobaczę co dalej.
UsuńHeheh to przeżywamy podobne emocje ostatnio;) Dziękuję i również gratuluję;)
Kolejna porcja organicznych kosmetyków! TO LUBIĘ! :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńTeż namiętnie używam Dudu Osun, ale nawet nie przeszło mi przez myśl, żeby myć nim włosy :) Muszę spróbować! Mi ten rok strasznie ucieka przez palce, w zasadzie to w ogóle jeszcze nie skorzystałam z wakacji tak, by chociaż w weekend wyluzować, pójść na spacer itd... Cały czas coś się dzieje ;)
OdpowiedzUsuńSpróbuj, może akurat Ci się spodoba. Aż taki natłok obowiązków, że brakuje czasu na spacer? Koniecznie musisz nadrobić!
UsuńSkrobnęłam do Ciebie maila :)
UsuńO, olejek Clarins :)) bardzo go lubię i chętnie używam. ja kosmetycznych wydatków nie planuję. Kupuję bardziej świadomie niż kiedyś. Czasem wydam więcej, a czasem wcale. Ten system sprawdza się u mnie najlepiej :)
OdpowiedzUsuńI tak trzymać!
UsuńNa dudu osun jest teraz pormocja w internetowym sklepie iwos mniej niż 12 zł. Można zrobić sobie zapasy ;)
OdpowiedzUsuń