Minimum makijażu, maksimum naturalnego piękna | Mój makijaż na dni "wolne".
Kiedyś podstawę mojego makijażu tworzył podkład i tusz do rzęs. Dziś potrafię z tych dwóch produktów zrezygnować, w makijażu na dni "wolne" czy to od pracy czy innych ważnych spotkań/imprez (wieczorne wyjście ze znajomymi się nie liczy). Najczęściej taki dzień wypada na niedzielę.
Pozwalam skórze oddychać z korzyścią dla mojej cery skłonnej do trądziku. Rzęsy też przestałam w te dni malować. Dlaczego? Może dlatego, że trochę podrosły po używaniu odżywki. A może dlatego, że nie chcę ich dodatkowo męczyć malowaniem, zmywaniem przez pocieranie każdego wieczoru. Wydaje mi się (chociaż mogę się mylić), że w wieku dziecięcym większość ma piękne firanki rzęs, a z mijającymi latami, zatracamy to naturalne piękno codziennym makijażem.
Dziś chciałabym Wam pokazać moje minimum makijażu, które pozwoli podkreślić i pokazać maksimum naturalnego piękna drzemiącego w każdej kobiecie.
Rozświetlający/kryjący (w zależności od potrzeb) korektor. U mnie The Body Shop lightening touch 03, pokryłam nim cienie pod oczami, płatki nosa (w tym miejscu mam lekko rozszerzone naczynka krwionośne które chciałam ukryć).
Puder mineralny Flawless Matte - Lily Lolo, na strefę T, aby zapobiec mocnemu błyszczeniu się cery w ciągu dnia. Oprószenie skóry pudrem (nawet transparentnym) lekko wyrównuje koloryt, strukturę skóry.
Stawiam na podkreślenie brwi, uzupełnienie brakujących włosków (po wcześniejszym długoletnim za mocnym regulowaniu). W tym celu najlepiej spisuje się połączenie pudru do brwi z woskiem z zestawu eyebrow duo (light) - Lily Lolo.
Podkręcenie rzęs zalotką. Nie jest konieczne, ale też optycznie wydłuża rzęsy i otwiera oko.
Konturowanie twarzy pudrem brązującym Guerlain - terracotta light (02 blondes). Lubię zarówno latem jak i zimą, bo twarzy raczej nie opalam. Dzięki niemu wyrównuję różnice twarz - szyja - dekolt, oraz delikatnie ocieplam wizerunek bladej twarzy.
Róż w kremie (zaraz obok sypkiego mineralnego) wygląda na "gołej" skórze najbardziej naturalnie. Użyłam Maybelline - dream touch blush (05 mauve).
I ostatni już element błyszczyk (czasami pomadka) w zbliżonym odcieniu do naturalnego naszych ust. U mnie MAC - cremesheen glass (fever isle), który dobrze pielęgnuje i nawilża usta oraz pięknie słodko pachnie wanilią.
Skromny makijaż pozwala czuć się komfortowo. Zostało podkreślone to co powinno, twarz wygląda młodo i promiennie. Gwarantuje, że męskie grono nawet nie zauważy, że kobieta jest umalowana. Pomyśli, że kobieta może świetnie wyglądać bez kilku warstw maskary na rzęsach czy podkładu na twarzy. Kobiety też Wam pozazdroszczą, że przy niewielkim wkładzie czasu wyglądacie pięknie.
Tutaj też sprawdziła się zasada pareto: 20% pracy przynosi 80% korzyści.
P.s. Kolejne lata lecą, a mnie wciąż pytają o dowód osobisty...
Podziel się w komentarzu, co myślisz o takim minimalnym makijażu. Czy również robisz dni odpoczynku dla swojej cery?
Jest różnica, cera wygląda promiennie :) Zasadę Pareto kojarzę ze studiów :D Ja w dni wolne nie maluję się wcale :) Nie nakładam na buzię nic prócz filtra :)
OdpowiedzUsuńMoja cera za mocno się czerwieni by ją taką bez niczego pozostawić;) No i brwi to uzależnia, dalej rozważam makijaż permanentny metodą piórkową (taką co się tylko pojedyncze włoski domalowuje), żeby i ten element pomijać.
UsuńPiękna i naturalna ;) Ja też w wolne dni nie maluję się wcale, a zaraz po przyjściu do domu zmywam makijaż. Wtedy czuję się bezkarnie szalejąc na ,,wyjścia'' ;D Ale do dziennego makijażu dodałabym jednak tusz do rzęs. Jestem uzależniona ;>
OdpowiedzUsuńPo przyjściu do domu ja zapominam zmywać makijaż, ale wieczorami już prędzej, gdy siedzę przy kompie to się na tym łapię i idę umyć twarz:)
UsuńUsta świetnie podkreślone!!!! :) Ja też staram się nie robić makijażu, ale dni, w których nie wychodzę z domu jest baaardzo mało
OdpowiedzUsuńJa tak śmiało wychodzę na zakupy te mniejsze, czy większe do galerii/ centrum handlowych. Ale i również na luźne spotkania ze znajomymi:P
UsuńSama często rezygnuję z makijażu w dni wolne, ale jeśli już jakiś nakładam to zawsze standardowy zestaw podkład, tusz, brązer i mocna szminka, jeśli ma to sensownie wyglądać ;) często jednak korzystam z podkładu mineralnego, żeby za bardzo nie obciążać cery :)
OdpowiedzUsuńA u mnie odwrotnie - w tygodniu mam wolne od makijażu (moja cera powinna mnie kochać za 5-6 dni "wolnego" :D ), za to w niedzielę maluję się na full. Wiesz, mamy wspólny dzień wolny z Mężem, więc często gdzieś wychodzimy, odwiedzamy znajomych - na co nie mamy czasu w tygodniu. No i zawsze jeździmy do kościoła, więc mam powód (powiedzmy, bo też nie miałabym problemu pójść bez makijażu), żeby się pomalować. Po domu nie widzę sensu, żeby nakładać na siebie coś poza kremem i balsamem do ust. Sama siebie w pełni akceptuję bez mejkapu, więc wiesz - oszczędzam kwadrans :P
OdpowiedzUsuńja też robię wolne w soboty i niedziele :) ja sie nie obejdę bez malowania brwi i tuszu do rzęs :)
OdpowiedzUsuńRóż Maybelline to moj ulubiony, jest wspaniały ;)
OdpowiedzUsuńhttps://nataliamakeupblog.wordpress.com/
Piękny makijaż!
OdpowiedzUsuń