Lily Lolo - mineralny korektor pod oczy i nie tylko | Recenzja i swatche.
Początkowo wrogo byłam nastawiona do sypkiej formy korektorów mineralnych. Postanowiłam jednak przekonać się na własnej skórze dopiero wtedy, gdy pokochałam mineralne podkłady i pudry.
Korektor o odcieniu PeepO mam od końca września i stosuję zawsze wtedy, gdy robię sobie makijaż minerałami. Czyli średnio 3-4 razy w tygodniu. Dlatego myślę, że to odpowiedni moment by powiedzieć o nim coś więcej.
Zaczynając od strony technicznej, szata graficzna bardzo ładna. Zadbano o najmniejszy szczegół, widoczne logo, kartonik, nakleję z opisem czy sitko dozujące kosmetyk. Korektor jest w mniejszym opakowaniu niż podkłady (do porównania na zdjęciu), ale oczywiście tego kosmetyku używa się dużo mniej i tylko w niektórych miejscach na twarzy.
Zdjęcie po prawej stronie zrobione zaledwie minutę po zdjęciu po lewej. Różnica w kolorze/temperaturze zdjęcia według mnie spowodowana tym, jak korektor o żółtym zabarwieniu odbija światło. |
Używam go głównie na skórę pod oczami - do tego jest przeznaczony żółty odcień korektora PeepO. Radzi sobie z cieniami. Na powyższym zdjęciu może akurat nie widać u mnie dużego problemu z cieniami pod oczami, bo w końcu udało mi się dziś wyspać. Ale wierzcie na słowo, że miewam dużo gorsze dni i problemy.
Doczekałam się "gorszych dni" a właściwie zarwanej nocki. Siedziałam do późna, a rano trzeba było zerwać się z łóżka. Poniżej możecie zobaczyć z jakimi koszmarnymi cieniami, przekrwieniami musiał sobie poradzić korektor.
Doczekałam się "gorszych dni" a właściwie zarwanej nocki. Siedziałam do późna, a rano trzeba było zerwać się z łóżka. Poniżej możecie zobaczyć z jakimi koszmarnymi cieniami, przekrwieniami musiał sobie poradzić korektor.
Lily Lolo ma jeszcze kilka odcieni korektorów np. Blush Away (zielony) - typowo przeznaczony do krycia rumienia czy rozszerzonych naczynek krwionośnych. U mnie ten problem występuje, ale w niewielkim stopniu na policzkach i płatkach nosa (spójrzcie proszę na powyższe zdjęcie). I z tymi mankamentami radzi sobie też odcień PeepO. Aplikuję go tym samym pędzlem Super Kabuki z Lily Lolo co podkład mineralny. Tak jest najszybciej, dwa pociągnięcia pod oczami i stemplując w okolicy płatków nosa.
Cztery odcienie do maskowania niedoskonałości cery, wyprysków: Blondie cover up; Barely Beige; Nude; Caralem. Czyli każdy znajdzie coś dla siebie. Rozważam jeszcze dokupienie Barely Beige - akurat, gdy zamawiałam był wysprzedany.
Niepotrzebnie bałam się sypkiej formy korektora, nałożony cienką warstwą nie wchodzi i nie osadza się w załamaniach skóry (zmarszczkach mimicznych). Nie wysusza też delikatnych okolic oczu.
Lily Lolo nie stroni od promocji, dlatego kupiłam korektor na próbę w niższej cenie. Cena regularna wynosi 42,90 zł/4g. Biorąc pod uwagę zabójczą wydajność kosmetyku (od początku używania ubyło niewiele) i jakość - cena jest adekwatna. Kolejna dobra wiadomość: kosmetyk jest ważny 24 miesiące od otwarcia.
Zdecydowanie polecam wypróbować - ja się nie zawiodłam ;)
Jak dotąd miałam styczność tylko z AM (no i z Amilie, ale niedużą) i jestem zadowolona, z podkładu, korektora i różu :) Lily Lolo strasznie mnie ciekawi, bo jednak na każdej cerze wygląda to inaczej ;)
OdpowiedzUsuńBasiu, mam nadzieję, że znajdziesz czas w nowym roku na spotkanie;) To mogę Ci przekazać do wypróbowania odsypki.
UsuńJa już niestety mam więcej zmarszczek mimicznych wokół oczu od Ciebie i obawiam się że forma pudru jednak mimo wszystko sprawdziłaby się gorzej od korektora, którego stosuję zazwyczaj. Nie mniej jednak cieszę się, że w Twoim przypadku korektor zdał egzamin.
OdpowiedzUsuńKatalina może tak być, ale nie koniecznie, można taki korektor nałożyć bardzo cienką warstwą;) Rozumiem jednak przywiązanie do kremowych konsystencji też czasami jeszcze po nie sięgam. Ale czasami wkurzało mnie to, że nie każdy płynny korektor współpracował z zaaplikowanym wcześniej kremem na te okolice.
UsuńNie miałam styczności zbytnio z kolorówką LL. Dostałam teraz 2 cienie i są fajne chociaż nie kusi mnie do kupna podkładu czy korektora. mam swojego ulubieńca z Clrains i mi wystarcza :))
OdpowiedzUsuńRozumiem i szanuję:) Ulubieńców powinno się trzymać.
Usuńmuszę dać minerałom szansę pod oczami :)
OdpowiedzUsuńWarto chociaż spróbować;)
UsuńNie lubię takiej formy korektora i po zaliczeniu przygody z innymi firmami mineralnymi wiem, że to nie dla mnie. Od oferty Lily Lolo stronię już na dobre. Nic nie chcę ;) ale ważne, że Ty jesteś zadowolona i zakup zaliczasz do udanych.
OdpowiedzUsuńPamiętam Twoje odczucia. Ja jestem zadowolona i nawet czasami jak zdradzam dla innych produktów, to już w ciągu dnia czuję, że coś nie gra do końca i wracam do minerałów. Ale to też kwestia naszej cery, potrzeb i efektu jaki lubimy;)
UsuńJak dla mnie LL jest porządną marką wartą swojej ceny. Mam kilka produktów i mam o nich dobre lub bardzo dobre odczucia
OdpowiedzUsuńMnie jedynie rozczarował zapach prasowanego różu do policzków i pomadki do ust:/
Usuń