Samoopalacz bez przykrego zapachu | Vita Liberata.

Już jedną nogą wkraczamy w zimę, szansę na naturalną opaleniznę mają jedyni Ci co udają się w ciepłe kraje - ja niestety nie... To dobry czas by wspomnieć o alternatywie! Lubię opaleniznę, ale taką nieprzesadzoną, delikatną dającą zdrowy odcień naszej skórze. 

Pamiętam jak przed studniówką wszystkie dziewczyny (niektórzy chłopacy również) szturmowali solarium - taka była moda. To w połączeniu z niezbyt profesjonalnym okiem i ręką "fotografa" daje komiczny obraz białych zębów na niewidocznych ciemnych twarzach. Aaa przepraszam, widać też moją czerwoną sukienkę (po czym jedynie poznaję swoją osobę) i jeszcze dwóch koleżanek, które zrezygnowały z małej czarnej... 

Dziś już jestem mądrzejsza, wiem, że to nie zdrowe i wzmaga u mnie trądzik. Więc chętniej sięgam po produkty samoopalające. Z samoopalaczami czy balsamami brązującymi do tej pory miałam inny problem: pomarańczowy ocień przy częstszym stosowaniu, smugi w okolicach kostek czy po wewnętrznej stronie rąk, czas od aplikacji do ubrania/położenia spać i co najgorsze z najgorszych - zapach! Nazwałam delikatnie "przykrym zapachem" - ale każdy, kto chociaż raz używał samoopalacza wie jaki to koszmarny smród, który utrzymywał się nawet po kąpieli/prysznicu pachnącym żelem. 

Tak jak bardzo byłam sceptycznie nastawiona do testowania produktu Vita Liberata - samoopalającej pianki pHenomenal - tak bardzo jestem mile zaskoczona i zadowolona z efektów jakie daje! Ciekawych zapraszam na więcej...

Zacznę od strony technicznej. Kosmetyk w formie pianki zamknięty jest w opakowaniu z pompką airless. Pojemność 125 ml. Ładna szata graficzna, kartonik zawiera wszystkie ważne informacje  (w języku angielskim) ale na ulotce w środku po polsku znajdziemy sposób użycia i uwagi. Pompka się nie zacina i jedno naduszenie wydobywa wielkość orzecha włoskiego. 
Do aplikacji zaleca się używania specjalnej rękawicy. Niestety nie zrobiłam jej zdjęć przed pierwszym i kolejnym używaniem, więc widzicie już nieco ufarbowaną. Ułatwia ona równomierną aplikację pianki oraz zapobiega ufarbowaniu dłoni. Ponieważ produkt zasycha w ekspresowym tempie. Rękawica pasuje na mniejszą dłoń, oraz po rozciągnięciu na całkiem sporych rozmiarów męską dłoń - pomocną w smarowaniu pleców;) Nie wpływa to w żaden sposób  na trwałość rękawicy. Po aplikacji wystarczy ją umyć wodą z mydłem i wysuszyć. 

Tak jak już wspomniałam aplikacja jest banalnie prosta. Tutaj znajdziecie instruktażowy filmik.  

Skóra po aplikacji i po upływie ok. 2 minut jest całkiem sucha, nie klei się i nie brudzi (sprawdzałam siadając na biały ręcznik - bo małżonek marudził, że ufajdam kanapę). Można od razu się ubrać czy wskoczyć pod jasną pościel. Przed kontaktem z wodą producent zaleca odczekać 8h, ja myłam się po 6h snu. Fakt trochę woda była zażółcona, ale opalenizna na skórze widoczna. 

Podczas aplikacji nie czuć zapachu typowego dla samoopalaczy. Zapach też nie rozwija się z czasem,  no może wyczuwalna jest bardzo, bardzo subtelna nutka, która zmywa się pod prysznicem.

Produkt występuje w dwóch odcieniach medium i ciemnym. Ja ponieważ należę do tych bledszych używam medium. Zaleca się powtórzenie aplikacji 3 dni pod rząd, ja stosowałam 2 razy i poziom opalenizny był satysfakcjonujący. 

Obiecana trwałość ok. 2-3 tygodni (po 3 aplikacjach dzień po dniu) - zgadzam się. Opalenizna schodzi stopniowo, bez łuszczenia się naskórka, czy brudzenia jasnej bielizny. Konieczność rzadkiej aplikacji daje nam dużą wydajność kosmetyku. O to kiedy się skończy - na pewno uzupełnię notatkę w przyszłości. 

Kosmetyk ten używałam również do twarzy z fajnym efektem;) Nie wystąpiły żadne zmiany trądzikowe, więc nawet stosowani podkładu czy kremu BB można sobie darować. Z twarzy opalenizna co prawda schodzi szybciej, ale mi to nie przeszkadza. 

To co możecie wywnioskować z dzisiejszego postu -  jestem ogromnie zadowolona. Z łatwości aplikacji, efektu opalenizny, trwałości i braku przykrego zapachu. Warto też wspomnieć, że kosmetyk ma dobry skład i zawiera naturalne ekstrakty. 
Spytacie zatem, gdzie tkwi haczyk? Kosmetyk należy do tych wysoko-półkowych. 

Pianka samoopalająca Vita Liberata kosztuje 175 zł/125 ml, rękawica do aplikacji 29 zł. Należy jednak pamiętać o wyżej wymienionych plusach, które dla mnie robią ten produkt bezkonkurencyjnym w swojej kategorii.  I nie tylko - rajstopy w sprayu też się mogą schować! Mogę już na dobre pożegnać blade nogi przy wieczorowej sukience (nie znoszę rajstop/ pończoch - ubieram je tylko na bardzo ważne wyjścia bo tak nakazują zasady savoir vivre).

Dostępne w sieciach Sephora, gdzie często występują promocję -20%, a nawet z tego co mnie pamięć nie myli po świętach promocje sięgają -25%, co pozwala z mniejszym bólem serca na kosmetyczne szaleństwa:)

Jeżeli miałyście okazję używać dajcie znać jakie jest Wasze zdanie. A może skusiłam kogoś jeszcze do zakupu? 

Komentarze

  1. ciekawy post, wszystkie jakie stosowałam dawały żółty odcień skóry :/
    http://nataliamakeupblog.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tutaj nie ma mowy o żółtym odcieniu, a o to łatwo przy jasnej karnacji takiej jak moja.

      Usuń
  2. A ja muszę się pochwalić, że nigdy nie byłam na solarium ani nie stosowałam samoopalaczy. Jakoś mnie to nie przekonuje, wolę moją naturalną cerę. Jest normalna! Ani śniada, ani porcelanowa :) Ale mam dużo pieprzyków i dla nas solarium jest niewskazane ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem. Ja kiedyś opalałam się po prostu w lato;) później w liceum to przed studniówką chyba uległam modzie, że zimno za oknem, że blada itd. No a samoopalacze czy balsamy brązujące to jeszcze późniejsza historia jak brak czasu na siedzenie na plaży czy w ogóle spędzanie czasu na świeżym powietrzu w słoneczne dni. Nie lubię być bardzo opalona, ale odrobinka koloru mi się podoba, już szczególnie na nogach do wieczorowej sukienki:)

      Usuń
  3. W przyszłości chciałabym zająć się makijażem profesjonalnie. Mogłabym liczyć na pomoc? Szczegóły tutaj http://kinguskablog.blogspot.com/2014/12/poczatkujaca-makijazystka-pomocy.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kinga, w razie konkretnych pytań pisz śmiało na maila. Tak to trochę ciężko streścić mi "wszystko" w jednej wypowiedzi. Od czego zacząć? Od uczelni i szkoleń to najważniejsze na początek by nabyć wiedzę.

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz. Zachowaj kulturę osobistą, nie obrażaj mnie, ani innych blogerów. Nie wklejaj linków. Masz pytanie - pisz, odpowiem tutaj lub w osobny poście jeżeli temat będzie wymagał rozwinięcia. Zawsze możesz też napisać do mnie maila, a ja najszybciej jak będę mogła odpiszę!