Vianek - peeling do ciała
Dzisiaj przychodzę z recenzją kolejnego polskiego peelingu do ciała, tym razem marki Vianek (producent Sylveco). Właśnie wydobyłam jego ostatnią porcję i nie będzie lepszego momentu na podsumowanie. Poprzedni post w tej kategorii: Trzy polskie, naturalne peelingi, które warto poznać, przeczytasz tutaj.
Peelingi do ciała stosuję regularnie, lubię w ten sposób wykonać szybki masaż nóg i pośladków, a gdy mam więcej czasu to i reszty ciała. Peelingi naturalne cenie sobie ze względu na skład, nie ma w nich parafiny, której tak bardzo nie lubię, bo okleja ciało.
Dobry peeling nie tylko złuszczy martwy naskórek, ale przy okazji nawilży nieco skórę przez zastosowanie naturalnych olejów. Więc dla takiego leniwca jak ja, to super opcją, bo nie muszę już marnować czasu na balsamowanie ciała.
Peeling do ciała Vianek podpisany jest jako ujędrniająco-wygładzający. Jeśli dłużej czytasz mój blog, wiesz, jaki mam do tego stosunek. Owszem w wygładzenie skóry wierzę, w ujędrnienie wyłącznie przez kosmetyki nie. Trzeba też się zdrowo odżywiać, ruszać się. Dlatego w recenzji skupię się na wygładzeniu.
Peeling ma zwartą konsystencję, z niedużymi drobinami ścierającymi, głównie cukier plus dodatek zmielonych pestek malin. Zastosowany na mokrą skórę jest delikatny, wolę mocniejsze zdzieraki, gdzie po chwili masażu widzę lekkie zaczerwienienie, zwiększone krążenie krwi na udach czy pośladkach. Nadaje się do częstego stosowania.
Ogólnie używało mi się go przyjemnie, nie uciekał przez palce, nie brudzi szczególnie wanny/prysznica. Po spłukaniu ze skóry pozostawia delikatną warstwę natłuszczenia/nawilżenia. Na tyle, że nie potrzebowałam smarować skóry balsamem i nie przeszkadzało mi to w ubraniu się bezpośrednio po wytarciu skóry ręcznikiem.
Peeling ładnie pachnie, wyczuwam nutę malin, chociaż nie taką oczywistą, złamaną innym zapachem. Zapach ulatnia się po jakimś czasie ze skóry albo się do niego przyzwyczajam, w każdym razie, nie gryzie się z zastosowanymi później perfumami.
Ostatnie co należy ocenić to opakowanie, plastikowe ze skromną (ale nie nudną) szatą graficzną. Głębokość i szerokość opakowania pozwala na bezproblemowe wydobycie peelingu do samego końca. Pojemność 250 ml nie jest jakoś szczególnie wydajna, ale jeśli pamięć mnie nie myli, to peeling wystarczył mi na ok. 8-10 zastosowań. Ważny 3 miesiące od otwarcia.
Koszt peelingu to ok. 30 zł, swoją sztukę nabyłam w Hebe przy okazji promocji -40%. I właśnie taką promocyjną cenę, nie więcej, byłabym skłonna zapłacić za niego ponownie. Jest ok, ale mnie nie zachwyca.
INCI: Glycine Soja Oil, Sucrose, Glyceryl Stearate, Rubus Idaeus Seed, Oenothera Biennis Oil, Cera Alba, Glyceryl Laurate, Tocopheryl Acetate, Cinnamomum Zeylanicum Bark Oil, Benzyl Alcohol, Parfum, Dehydroacetic Acid, Ci 77491. [Kosmetyk wegański]
To moje pierwsze spotkanie z marką Vianek i na razie ostatnie. Chyba że masz mi coś godnego uwagi do polecenia?
Też miałam peeling Vianka, ale taki zielony, nie pamiętam czym pachniał. Chyba ostroprestem. Też byłam z niego zadowolona, ale szału nie było wielkiego. Podziwiam Cię, że robisz peeling regularnie :D
OdpowiedzUsuńPeeling robię chyba nawet regularniej niż balsamowanie ciała, no teraz przy obecnej pogodzie to się staram częściej balsamować, ale tak to leń ze mnie koszmarny.
UsuńTutaj zapach na pewno długo zapamiętam, bo jest taki wyróżniający się.
Nie znam ale ogolnie mam problem z uzywaniem peelingow. Po kilkuminutowym masazu pojawia sie u mnie baaaardzo nieprzyjemne mrowienie calej wewnetrznej strony dloni, które nie przechodzi przez dlugie godziny. W zasadzie dlatego najczesciej siegam po peelingi w mydle badz rekawice peelingujace
OdpowiedzUsuńAłć, to musi być nieprzyjemne, duże drobiny cukru podobny efekt wywołują i miałam tak przez moment z peelingiem Ministerstwa Dobrego Mydła. Ten jest bardziej delikatny, więc chyba nie powinno wystąpić.
UsuńOo peeling w mydle super opcja, a co do rękawicy to mam jeszcze rękawicę Kessa i kiedyś bardzo często używałam.
Produkty Vianek mnie ciekawią, ale miałam tylko krem do rąk od Justyny :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się konsystencja tego peelingu i czuję, że byłabym z niego zadowolona.
To może warto wypróbować;) W Hebe czasami są kuszące promocje.
UsuńJa właśnie zakupiłam trzecie opakowanie normalizującego kremu do twarzy na dzień od Vianka i jest to póki co mój ideał, cena bardzo przystępna, bo ok 27zł za 50ml, a efekty na mojej lekko tłustej, dość kapryśnej cerze ze skłonnością do "niespodzianek" idealnie sprawdza się na co dzień, szybko się wchłania i zaraz mogę na niego coś nałożyć. :) Szkoda, że nie ma filtra SPF, ale i tak jest moim ulubieńcem i myślę, że długo nie pokuszę się o przetestowanie innego kremu na dzień (chyba, że będę miała próbkę, ale zbyt wiele razy już nadziałam się na 30ml "niewypały"). Miałam też przyjemność używać nawilżającego toniku do twarzy w świetnej buteleczce z atomizerem i byłam bardzo zadowolona, ale jednak preferuję w tej roli hydrolaty z atomizerem (zwłaszcza różany lub z kwiatów gorzkiej pomarańczy). Dobre rzeczy słyszałam także o żelach do twarzy.
OdpowiedzUsuńOooo to super wiadomość! Skoro służy, to nie ma co kombinować na siłę i zmieniać :) Też jako toniki wolę hydrolaty. A żel chcę na pewno wypróbować z Sylveco.
UsuńChyba raczej wolę mocniejsze peelingi :)
OdpowiedzUsuńJa również :)
UsuńMiałam. Taki w sam raz na raz :) Duży plus za oleje, bo nie ma potrzeby późniejszego nawilżenia ciała, ale i tak peelingu kawowego jak dla mnie nic nie przebije.
OdpowiedzUsuńPrawda! Kawowy fajnie pobudza.
UsuńVianek jest ok, ale bez szału:kremy pod oczy wodniste (niezależnie od serii) dla 20- latek, kremy do twarzy - zarówno Vianek jak i Sylveco mocno mnie zapychają, tonik- raczej nie wrócę, wolę hydrolaty. Peelingu nie kupiłabym z uwagi na olej sojowy-Vianek nie jest bio.
OdpowiedzUsuńZa to kolor fajny i niespotykany. Na plus, że zsatępuje balsam. To lubię w peelingach :)
Jeżeli chodzi o kremy Vianek czy Sylveco miałam tylko próbki i podobne odczucia, więc to mnie na pewno nie interesuje z oferty. Też lubię hydrolaty, różany to mój ulubiony.
UsuńA w ogóle super blog. Zaczytałam się i w 2 dwa dni przeczytałam cały :) bardzo podoba mi się Twoje podejście do minimalizmu- zdroworozsądkowe, bez radykalizmu.
OdpowiedzUsuńJesteś dla mnie wzorem! Powoli przytłacza mnie konsumpcjonizm, ale wierzę, że drobnymi krokami można dokonać wielkich zmian.
Posty czyta się lekko i przyjemnie, dlatego regularnie zaglądam.
Dziękuję! Nawet nie wiesz jak taki komentarz działa na mnie motywująco :)
UsuńUwielbiam owocowe peelingi :) Malina brzmi zachęcająco! Na pewno wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńTak, jest to miłe urozmaicenie kąpieli :)
UsuńPo bardzo pamiętliwej przygodzie z Sylveco i ich balsamie do włosów ,definitywnie odsunęłam się od marki. Zmieniło się to w momencie gdy nieświadomie kupiłam siostrzany produkt z Biolove pod postacią peelingu kawowego(swoją droga bardzo polecam! spełnia swoją role,do tego pięknie pachnie i nawilża skórę, jedyne co jest minusem to mała pojemność), później również olej odżywczy do włosów (w tej roli świetnie się sprawdza i ma fenomenalny zapach arbuza/ciała vianku . Natomiast nie jest to marka u której sprawdzam nowości są perełki ale i masa bubli.
OdpowiedzUsuńTo mnie teraz zainteresowałaś tym peelingiem kawowym :)
UsuńChyba zawsze tak jest, że są perełki i buble, jeszcze mi się nie zdarzyło by była marka z której wszystko od a do z mi odpowiada. Mnie ten peeling zupełnie przypadkowo zainteresował podczas zakupów, akurat była promocja więc czasami w takich kosmetykach sięgam po nowe, do twarzy wolę sprawdzone rozwiązania:)
Z tej firmy mialam juz kilka probek kosmetykow, glownie kremow i wszystkie mile mnie zaskoczyly. Bylam ciekawa Twojej opinii, sama nie przepadam za peelingowaniem. Ewentualnie szczotka na sucho.
OdpowiedzUsuńA ja totalnie nie nadaję się do peelingowania ciała na sucho:P za leniwa jestem, więc mycie+ peeling jest najszybsze:) No i jak już nie trzeba nic dosmarowywać, to już w ogóle.
UsuńJa bardzo żałuję że firma Vianek nie dba o kompozycje zapachowe w sensie technologicznym. Używają w swoich produktach kompozycji z alergenami choć wybór tych bezalergenowych jest bardzo szeroki i łatwo dostępny. Dodatkowo olejek cynamonowy, który również nie jest za dobrym wyborem, ratuje go fakt, że jest to preparat zmywalny.
OdpowiedzUsuńWidzę po składzie, że peeling oparty na samym cukrze jeśli chodzi o ścierniwo także u mnie na pewno nie zagości. Wolę sól w składzie niż cukier.
U mnie peeling musi porządnie ścierać ;)
Nie spodziewałam się cudów, kosmetyk mimo wszystko nie jest z najwyższej półki cenowej i tak jak piszesz - do zmycia :) U mnie na szczęście żadnej reakcji alergicznej nie było.
UsuńA jaki jest Twój ulubiony solny peeling?
U mnie najlepiej sprawdza się kawa + zwykła sól jednak nie zawsze mogę jej użyć ze względu na moje przypadłości skórne na nogach.
UsuńDo tej pory stosowałam peeling solny myjący z SLES'em z Hean, który sprawdzał się znakomicie ale teraz nie mogę go zbytnio znaleźć w Rossmanie.
W produktach, które są zmywalne nie ma sensu aż tak bardzo zagłębiać się w skład, a raczej skupić na działaniu produktu.
Napisałam o tych alergenach w kontekście marketingu- firma promuje się jako naturalna, zdrowa itp a jednak nie do końca tak jest :)
Rozejrzę się za tym peelingiem Hean.
UsuńAaa to co marketingowcy powypisują, a co w składzie to często jest różnie:P
Niby jest ustawa o etykietach i opisie marketingowym jednak służby kontrolujące nie za bardzo się jeszcze w tym odnajdują.
UsuńTrzeba naprawdę uważać, bo bardzo często deklaracje na opakowaniu dotyczą poszczególnych składników używanych w produkcie, a nie finalnego produktu. Jest to niezgodne z prawem ale niestety powszechnie stosowane.
Widzisz, tego prawa nie znają konsumenci, to ciężko to weryfikować. A biorąc pod uwagę, jak dużo kosmetyków jest wypuszczanych na rynek to ciężko przesiać wszystko:/
UsuńMiałam peeling zielony i bardzo go lubiłam :) ja ogólnie często sięgam po kosmetyki Vianka, uwielbiam zwłaszcza tonik łagodzący i micel nawilżający :)
OdpowiedzUsuńPłyn micelarny miałam z Sylveco i bardzo lubiłam;)
UsuńMiałam kiedyś dwa viankowe peelingi do ciała i bardzo miło je wspominam. Dzięki zawartości olejków w składzie, skóra po kąpieli była we wspaniałej kondycji!
OdpowiedzUsuńPrawda! Dlatego całkiem nie skreślam tego peelningu, chociaż wolę mocniejsze zdzieraki.
Usuńmam ten peeling i go lubię, ładnie pachnie. ale ze wszystkich marek Sylveco najbardziej lubię Biolaven a vianek najmniej
OdpowiedzUsuńBiolaven z tego co pamiętam pachnie lawendą, a dla mnie to trochę za mocny zapach i drażniący.
UsuńMam takie same odczucia jak Ty :( Ale mam inną wersję, ale za słaby zdzierak dla mnie
OdpowiedzUsuńTo nasze preferencje się pokrywają ;p
UsuńOoo a myślałam, że bedziesz zadowolona. Jeszcze go nie miałam i nie wiem czy mi się teraz do niego spieszy 😜
OdpowiedzUsuńTakie mieszane mam uczucia co do niego w dalszym ciągu.
UsuńJa byłam zachwycona Body Boom, poza zapachem. Nie pamiętam, czy miałaś :)
OdpowiedzUsuń(ale to kawowy)
UsuńMiałam! Wersję kokosowa i bardzo mi się podobała.
UsuńJa miałam od Vianka chyba tylko jeden kosmetyk...
OdpowiedzUsuńJa jak na razie też i chyba na razie tak zostanie.
UsuńPierwszy raz słyszę o tej marce :)
OdpowiedzUsuńSylveco (producent) chyba bardziej popularne.
UsuńZ Vianka (oraz Sylveco i Biolaven) prawie bez pudła sprawdzają się u mnie wszelkie myjadła, toniki i micele. Teraz testuję Viankowe wzmacniające serum do twarzy, ale nie mam jeszcze opinii :)
OdpowiedzUsuńMicel z Sylveco lubiłam, tonik hibiskusowy to na dłuższą metę mnie męczył. Mam ochotę spróbować żelu do mycia twarzy, ale mam jeszcze ten z Organique. To czekam w takim razie na Twoją recenzję serum.
Usuń