Recenzja: Biochemia Urody - hydrolat z róży demascena.

To już druga buteleczka tego hydrolatu, nie wiem czemu traktowałam do tej pory je nieco po macoszemu i nie poświęciłam osobnej recenzji. Czas to zmienić;)
Hydrolaty można zakupić w sklepach głównie internetowych z półproduktami kosmetycznymi. Ten o którym dzisiaj opowiem pochodzi z BiochemiUrody.com  Hydrolat jest pozyskiwany w wyniku destylacji, w tym przypadku róży demascena - uprawianej w dolinie róż Bułgarii.

Polecany jest dla cery suchej, naczynkowej, dojrzałej, wiotkiej, podrażnionej, także tłustej i trądzikowej (w tym z trądzikiem różowatym). 


Czyli w sam dla mojej problematycznej cery! Stosowałam go jako tonik do codziennej pielęgnacji twarzy, oraz jako półprodukt do toniku lekko złuszczającego z kwasami aha 9%, o którym innym razem.

Tak jak większość półproduktów z BU, hydrolat otrzymujemy w ciemno granatowej, lekko transparentnej plastikowej butelce z nakrętką (wolałabym klapkę). Pod nakrętką jest malutki otworek, umożliwiający wydostawanie odpowiedniej ilości cieczy. Cieczy o pięknym różanym zapachu! Producent opisuje go jeszcze jako słodko-miodowy i przyznaję mu racje. Butelka oklejona jest białą etykietką z nazwą, inci, datą ważności, pojemnością i sposobem przechowywania (w tym przypadku temp. pokojowa). Resztę szczegółowych informacji znajdziemy na stronie internetowej  tutaj.
Koszt 200 ml - 16,90 zł, bardzo przyjazna cena dla portfela, trzeba się jeszcze liczyć z kosztami przesyłki, które najczęściej dzielę z koleżankami również blogerkami przy zbiorowym zamówieniu;)

Moment stosowania hydrolatu jako toniku w codziennym rytuale mycia twarzy uważam za przyjemny przez walory zapachowe, odświeżający i relaksujący po całym dniu. Nie daje uczucia ściągania skóry, zwilżonym płatkiem kosmetycznym przecieram również powieki. Skóra jest miękka i lekko nawilżona. Przy czym działa również antyseptycznie i antybakteryjnie co sprzyja mojej skłonnej do trądziku cerze. Ewentualnie jak w ciągu dnia wyskoczy mi jakaś malutka ropna krostka, szybko się goi. Z tego co się doczytałam, ma również działać wzmacniająco na naczynka krwionośne. Mam takich kilka rozszerzonych koło płatków nosa, ale ich stan nie pogarsza się od dłuższego czasu. Rumień, który występuje na mojej buzi np. po bieganiu ustępuje w miarę szybko;) Co do działania przeciwzmarszczkowego nie jestem w stanie się wypowiedzieć, bo te moje 3 zmarszczki mimiczne (koło oczu, delikatna między brwiami) to kiepski odnośnik.

Ten hydrolat można stosować również jako: kompres na powieki; do rozrabiania peelingów/ maseczek - stosowałam jako dodatek do alg - świetna sprawa!; woda perfumowana do ciała; można skropić nim poduszkę przed snem, jako element aromaterapii; do rozcieńczania szamponu w stosunku 1:1 - chcę wypróbować; mgiełka do włosów; dodać kilka kropli do kremu do twarzy, co może zmniejszyć zapychanie tłustej cery przy bardziej treściwych kosmetykach - również interesujące i warte wypróbowania.

Osobiście jestem bardzo zadowolona i pewnie sięgnę nie raz po hydrolaty - jako toniki i nie tylko!. Jeżeli Wasza cera daje Wam w kość, odstawcie drogeryjne toniki i zainwestujcie w hydrolaty, by przekonać się na własnej skórze, że mniej znaczy więcej! 

A jaki jest Wasz ulubiony tonik/ hydrolat?

Komentarze

  1. Odpowiedzi
    1. oczarowy również stosowałam i byłam zadowolona, chociaż przy częstym używaniu u niektórych osób może nieco wysuszyć skórę, a ten można stosować również przy suchej, naczyniowej itd.:)

      Usuń
  2. Ja od dłuższego już czasu jestem wierna tonikowi pichtowemu. Zużywam już trzecią butelkę pod rząd. Hydrolaty swego czasu bardzo mnie kusiły, ale ich cena wraz z kosztem przesyłki robi się dość wysoka, a przyznam szczerze, że nie lubię inwestować w tego typu kosmetyki więcej niż 15zł ;) Chociaż może kiedyś, kto wie... Twoja recenzja bardzo kusi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wypróbowałabym, ale nie wiem gdzie go kupić:p
      Zamawiać jeden hydrolat może i tak bardzo finansowo się nie opłaca, ale jak się coś jeszcze dorzuci to już tak:)

      Usuń
  3. Muszę w końcu zakupić jakiś hydrolat :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Miałam i bardzo polubiłam, choć najbardziej lubię wciąż oczar :) Ale te hydrolaty to mój absolutny hit!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja lubie tonik oczarowy:) hydrolatu jeszcze nie miałam, ale muszę nadrobić

    OdpowiedzUsuń
  6. u mnie też się sprawdzał :)

    ale ładny nagłówek!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to nie łatwe zadanie przy Twoich naczynkach:)

      Dziękuję:)

      Usuń
  7. muszę wypróbować jakiś hydrolat, może skuszę się akurat na tego, mam akurat cerę trądzikową, może pomoże, a nawet jeśli, to cena nie jest zbyt wysoka. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Czuję się zachęcona :) Gdy zdenkuję toniki, których używam aktualnie, wybiorę hydrolat dla siebie.

    OdpowiedzUsuń
  9. z róży no i oczarowy też, ale to różany bardziej wielbię :)
    swoją drogą pięknie zasuszone róże :) bardzo fajne jako tło

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oczarowy był dobry, ale różany ma więcej zastosowań:P

      Róże już ostatni dzień w wazonie, po ponad tygodniu, stwierdziłam, że do tego postu będą idealne:)

      Usuń
  10. Ten hydrolat zbiera wiele pozytywnych opinii, ale różany zapach zawsze mnie zniechęca. Nie przepadam za nim :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, ale ten zapach jest na prawdę ładny...

      Usuń
  11. Hydrolatom mówię nie :P za to powróciłam do toników i P&R rządzi :)

    Fajny pomysł na baner, choć byłoby lepiej wybrać inaczej wykadrowane zdjęcie plus ujęcie moim zdaniem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tonik P&R chętnie poznam w przyszłości:)

      Dzięki, w tym zdjęciu podobało mi się tło, a nie chciałam za wysokiego baneru. Jak zrobię lepsze zdjęcie to nastąpią zmiany:P

      Usuń
    2. To fakt, tło jest super :)

      Usuń
    3. fototapeta w tulipany, świeciło słońce i obiektyw rozmazujący tło, będę musiała się trochę nagimnastykować i zrobić coś nowego:)

      Usuń
  12. Uwielbiam hydrolat z czarnej porzeczki, ale powiem Ci, że następnym razem chyba spróbuję z tym, który pokazujesz :)

    OdpowiedzUsuń
  13. muszę go w końcu wypróbować :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Chętnie sobie sprawię. :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Miałam go jakiś czas temu i pamiętam, że byłam z niego bardzo zadowolona. Używałam go jako tonik do maseczek peel-off oraz peelingów. Myślę, że jeszcze nie raz go kupię. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do peelingów jeszcze nie próbowałam ale będę musiała.

      Usuń
  16. Mój ulubiony hydrolat! :-)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja miałam do tej pory tylko jeden hydrolat - lawendowy. Też używałam jako tonik, do maseczek i byłam zadowolona. Na sam koniec dodałam resztkę do szamponów i była magia - włosy były super miękkie i lśniące! Na pewno na tym jednym się nie skończy.

    OdpowiedzUsuń
  18. Będę musiała do włosów wypróbować, ale nie lawendowy bo nie przepadam za zapachem;/

    OdpowiedzUsuń
  19. Hydrolaty mam chyba (mięta, róża i chyba lawenda) i nie widzę między nimi różnicy ;) Wszystkie świetnie się sprawdzają jako tonik czy do maseczek, ale różnic w działaniu w sumie nie widzę. U mnie równie dobrze sprawdza się woda różana, ale nie mam pojęcia czym się różni od hydrolatów :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz. Zachowaj kulturę osobistą, nie obrażaj mnie, ani innych blogerów. Nie wklejaj linków. Masz pytanie - pisz, odpowiem tutaj lub w osobny poście jeżeli temat będzie wymagał rozwinięcia. Zawsze możesz też napisać do mnie maila, a ja najszybciej jak będę mogła odpiszę!