Food Book lactosefree - czyli co jem w ciągu dnia #2

Skoro pierwszy Food Book spotkał się z tak miłym przyjęciem, że postanowiłam, pokazywać na blogu częściej, to co jem w ciągu całego dnia. W tamtym wpisie wyjaśniłam też, co ma na celu, dlaczego nie jem laktozy czy mięsa. Więc tych, co zaglądają do mnie po raz pierwszy, odsyłam do tego postu.

Swoją drogą w przyszłym tygodniu muszę umówić się na kontrolne wizyty USG piersi oraz tarczycy. I zobaczę jak teraz, po prawie 2 latach zmiany diety mają się sprawy. Czy guzki uległy zmniejszeniu, a może chociaż nie pojawiły się nowe zmiany? Wróćmy już do głównego tematu postu.


Gdzieś od połowy kwietnia zaczęłam swój dzień rozpoczynać dużym (0,5 l) kubkiem ciepłej wody z wyciśniętą całą cytryną. Dzięki temu jeszcze łatwiej jest mi wypić odpowiednią ilość wody w ciągu dnia, nawodnić organizm, usunąć z niego toksyny. Wydaje mi się, że mój żołądek pracuje dzięki temu jeszcze sprawniej. Picie ciepłej wody jest przyjemniejsze od tej zimnej. Rozmawiałam ze znajomą na ten temat i kiedyś tłumaczyła jej to pani dietetyk. Że nasz organizm sam w sobie ma wysoką temperaturę, więc picie zimnej wody może powodować nieprzyjemne skurcze żołądka i jelita cienkiego. W każdym bądź razie mi to służy, więc zamierzam kontynuować. W tym czasie najczęściej się maluję, ubieram, ogarniam z rana mieszkanie.


Później pora na śniadanie, tego dnia jadłam około godz. 9. Tym razem bardzo prosto. Ulubione płatki ryżowe ugotowane na mleku roślinnym, również ryżowym. Miękną w 3 minuty, ale zanim przystąpię do jedzenia, daję im chwilę by ostygły. Bezpośrednio przed dokładam konfitury malinowej. Najlepsza by była domowa, chętnie zrobimy ponownie w tym roku. Konfiturę Łowicz kupił dla mnie mąż, owszem zawiera w sobie cukier, ale mi to nie przeszkadza. W końcu dodaję jej tylko łyżkę-dwie, do smaku, gdy nie mam żadnych świeżych owoców w domu, bo zakupy na ogół robię później.

obiad bezmięsa

Pomiędzy posiłkami również piłam wodę i tak się złożyło, że nie czułam potrzeby jedzenia drugiego śniadania. Tylko poczekałam do obiadu do godz. 15. Ugotowałam kaszę gryczaną nieprażoną (dla mnie około 50 gram. suchej kaszy), podsmażyłam w tym czasie pieczarki z cebulką na łyżce oliwy z oliwek. Kaszę i pieczarki dosalam pod koniec, najczęściej już na talerzu. Przygotowałam sałatkę z sałaty lodowej, roszponki, kiszonego ogórka, 1/4 czerwonej papryki oraz dołożyłam garść czerwonej fasoli z puszki. Sałatkę polałam odrobiną octu balsamicznego. Nie zajęło mi to więcej niż 20 minut.

kolacja bez laktozy, placki z cukinii

Miałam w międzyczasie upiec bułki, ale nie zdążyłam, więc improwizowałam z tego, co było już w domu. O godz. 18.30 zjadłam placuszki z cukinii. Połowa cukinii starta na grubych oczkach tarki, dwie łyżki mąki, łyżeczka mielonego siemienia lnianego rozrobiona z wodą (zastępuje jajko). Doprawione ziołami prowansalskimi, granulowanym czosnkiem. Usmażyłam placuszki na patelni posmarowanej oliwą. Wyszły 4 małe sztuki, które zjadłam z ketchupem. Miałam apetyt na więcej, ale szłam na zajęcia jogi na godz. 20 i nie chciałam czuć się zbyt pełna, bo utrudnia to ćwiczenia.

Więcej na temat mojej aktywności fizycznej tutaj.

białko bez laktozy
Po powrocie z jogi, czyli kilka minut przed 22 zrobiłam sobie koktajl białkowy. Szklanka mleka ryżowego, jeden dojrzały banan, 1/4 awokado i łyżka wegańskiej odżywki o smaku truskawkowo-waniliowym. Białko w tej odżywce pochodzi z nasion konopi, dyni i słonecznika. Czasami piję taki koktajl, bo nie potrafię usnąć głodna. Nie chcę też zapychać się pieczywem o tej porze. Czasami też koktajl piję zamiast drugiego śniadania, bo łatwo zabrać go ze sobą i zjeść/wypić poza domem. Nie jest to jednak często, bo to duże opakowanie (550 gram.) mam już od kilku miesięcy, a zostało mi jeszcze 2/3 opakowania.

I to już wszystko, było prosto, szybko. Wszystkie posiłki przygotowałam ze składników, które znajdywały się już w moim domu. Zawsze w pierwszej kolejności wykorzystuję to, co zostało z poprzednich dni, ponieważ nie lubię marnować jedzenia i pieniędzy. Ewentualnie dokupuje pojedyncze składniki do nowej potrawy.

Chętnie też w przyszłości pokażę food book, gdy stołuje się na mieście. 

Komentarze

  1. Bardzo fajny foodbook Bogusiu. Zaintrygowały mnie placuszki z cukinii, które z pewnością niebawem przyrządzę ;) z niecierpliwością czekam na kolejną odsłonę foodbook - pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wyszły idealne,bo za mało chrupiące jak to można zrobić z plackami ziemniaczanymi, ale było smaczne.

      Usuń
  2. Jeny, jak ja kocham placuszki z cukinii! A możesz uszczegółowić jak używasz siemienia zamiast jajka? Nie umiem sobie tego wyobrazić, a chciałabym tak spróbować :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zmielone siemię lniane rozrobi się z ciepłą wodą tworzy się zawiesina podobna jaką daje nam jajko ;) Smaku nie da, ale swoją funkcję spełni.

      Usuń
    2. Ale co rozumiesz przez "rozrobić"? Wymieszać i już? Odstawić na jakiś czas żeby coś tam spęczniało/puściło śluz? Ile tej wody na łyżeczkę siemienia?

      Usuń
    3. Tak, rozmieszać, odstawić na chwilę ;) 1 łyżka siemienia na 3 łyżki ciepłej wody.

      Usuń
  3. Kurcze... wychodzi na to, że jestem strasznym żarłokiem. Mogłabym zwalić winę na ciążę, ale wcześniej też znacznie więcej jadłam... :/

    Świetny pomysł z siemieniem lnianym - muszę wypróbować. Jeszcze nigdy mi nie wyszły placki z cukinii... Zawsze mi się rozwalają ;( Masz na to jakiś patent?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nieraz też jem znacznie więcej, ale to dużo zależy od dnia i tego co podczas niego robię. Food Book nie jest po to, by porównywać czy jem mało, czy dużo. Tylko do pokazania propozycji dań: śniadań,obiadów czy kolacji bez laktozy i bez mięsa :) Ma pomóc osobą, które chciałyby zmienić dietę, a nie wiedzą, co w takim wypadku jeść.
      Kiedyś też jadłam jeszcze więcej, ale często pragnienie (picia) zajadałam, teraz gdy pilnuję by pić te 2 litry wody dziennie-jem mniej.

      Placuszki na szczęście się nie rozwaliły, ale nie były idealnie chrupiące tak jak to można zrobić z plackami ziemniaczanymi. Przekładam je na drugą stronę dopiero, gdy jedna strona jest "ścięta" :)

      Usuń
    2. A probowałyście dodać trochę skrobi ziemniaczanej? Ona jest świetnym spoiwem i to taki mój trik :)

      Usuń
  4. Jeszcze nawet nie ma godziny 7, a ja już czuję się głodna patrząc na te Twoje pyszności! Ojj, takie placuszki chętnie bym zjadła <3

    OdpowiedzUsuń
  5. oj ja bym sie nie najadla :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze można zrobić większe porcje;) Ale w sumie jak nie spróbujesz, to nie wiesz;)

      Usuń
  6. Wygląda smakowicie! Ja też mam zamiar zaczynać dzień od wody z cytryną, ale jakoś nigdy nie mogę zacząć :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja automatycznie po wstaniu z łóżka,biorę leki i idę do kuchni wstawić wodę:)

      Usuń
  7. Ja ostatnio źle czuję się po kupnym pieczywie. Myślę o tym by zacząć samodzielny wypiek chleba lub bułek albo znaleźć alternatywę dla pieczywa. Ciekawi mnie skład tej odżywki białkowej. Gdzie można ją kupić?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja pieczywo piekę czasami sama:) ostatnio odkładałam,bo mało czasu, ale muszę sobie wyrobić taki nawyk. Odżywkę białkową kupowałam w Biosklepie, akurat zamawiałam przez ich sklep internetowy i odbierałam na miejscu.

      Usuń
    2. Ja też piekę sama chlebek żytni na zakwasie. To bardzo proste. Zakwas dostałam od znajomej i tak się zaczęło. Można mieszać proporcje mąki a i tak on zawsze się udaje. I najlepsze że zjadamy go do ostatniej kromki, nic się nie marnuje. A z kupnym chlebem bywało różnie.

      Usuń
  8. Zainspirowałaś mnie, żeby wrzucić do koszyka na zakupach płatki ryżowe i muszę ci podziękować, świetna sprawa na szybkie, pyszne i pożywne śniadanie, fajne odmiana dla wszelkich owsianek, jaglanek. Ze swojej strony jako alternatywę dla domowej konfitury polecę ci te Łowicza, ale seria "100% owoców" oraz biedronkowe marki Rapsodia, także "100% owoców". Są słodzone zagęszczonym sokiem jabłkowym i zawierają 100g owoców na 100g produktów. Do tego wybór smaków w przypadku Łowicza jest imponujący, ale Biedronka wygrywa cenowo. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci zasmakowały. Poszukam tych konfitur o których mówisz,na pewno kupię jak będę w Biedronce.

      Usuń
  9. A ja dziekuje, ze swoimi postami zmotywowałaś mnie do ćwiczeń. Właśnie mija pierwszy miesiąc odkąd wylewam poty z Ewą Chodakowską. Efekty są super. Co prawda ubyło tylko 2 kg, ale pojawił się płaski brzuch i znikają boczki. A to dopiero początek. Ćwiczę 4 razy w tygodniu. Jestem mamą dwójki dzieci i jak tylko wyprawię je do szkoły i przedszkola, od razu zabieram się za ćwiczenia. To tylko 45 minut. Żałuję że zaczęłam tak późno, ale nadal mam szansę wskoczyć tego lata w bikini.
    Oczywiście dietę też troszkę przestawiłam, bo same ćwiczenia to za mało.
    Pozdrawiam serdecznie
    Magda

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz. Zachowaj kulturę osobistą, nie obrażaj mnie, ani innych blogerów. Nie wklejaj linków. Masz pytanie - pisz, odpowiem tutaj lub w osobny poście jeżeli temat będzie wymagał rozwinięcia. Zawsze możesz też napisać do mnie maila, a ja najszybciej jak będę mogła odpiszę!