Recenzja | Mydła w płynie YOPE.
Mam nadzieję, że nie macie mi za złe tak długich przerw między jedną a drugą publikacją. Nie mogę też obiecać, że będę pisać częściej. Dzisiaj jednak postanowiłam napisać co nieco o mydłach w płynie YOPE, które dzielnie podbijają serca coraz większej ilości użytkowników. Dzieje się tak zapewne przez świetną szatę graficzną, którą widzicie również na "doładowaniach" na które się zdecydowałam. Początkowo sprzedawane były tylko w butelkach z ciemnego szkła plastiku z pompką, ale poszerzenie oferty o refile pack uważam za słuszny krok. Mydło to, to nie tylko opakowanie, jak wół jest napisane w 92% składa się ze składników naturalnych o niskim stopniu przetworzenia. Tym kryterium od kilku miesięcy kieruję się podczas zakupów kosmetyków. Jak widzisz, a jeśli nie to powiem, że zużyliśmy wraz z mężem już dwa takie 500 ml opakowania i właśnie używamy kolejne. Więc to idealny czas na opisanie naszych wrażeń.
Wrócę jeszcze na chwilę do opakowania, celowo nie kupiłam mydła w butelce tylko refill pack. Po pierwsze, mam inną butelkę z pompką, którą widzisz na powyższym zdjęciu. Po drugie takie "doładowanie" było tańsze. 13,90 zł zamiast 20,90 zł, przy 3 opakowaniach mydła daje oszczędność rzędu 21 zł. A ja nie potrzebuję kolejnej butelki w moim domu, pomimo, że jest ładna. Więc nie będę się wypowiadać na temat butelki, czy pompka działa bez zarzutu, bo nie wiem. Wiem tylko tyle, że z takiego woreczka przelewa się mydło z łatwością, a opakowanie z pozostałością mydła na "ściankach" zawsze można napełnić woda i użyć jeszcze do mycia. Robię tak z każdym mydłem czy szamponem do włosów.
Wydawałoby się, że każde mydło zużywa się w podobnym tempie, ale tak nie jest. Z moich notatek wynika, że 500 ml mydła wystarcza nam na około miesiąc używania kilka razy dziennie. To bardzo dobry wynik! Mydła te używamy (we dwoje) do mycia całego ciała pod prysznicem czy w kąpieli, ale również do mycia dłoni w toalecie. Ostatnio nawet używam go do mycia twarzy, bo skończył mi się żel, a jeszcze nie wybrałam się po nowy. Mydełko też wykorzystałam przy myciu pędzli. Ma gęstą konsystencję i dobrze się pieni, co wpływa korzystanie na wydajność produktu.
Jeżeli chodzi o zapach to moim faworytem jest werbena, bardzo świeża, jakby cytrusowa. Chociaż bardzo lubię wanilię w kosmetykach, tutaj mnie nie porywa. Czasami bardziej czułam wanilię innym razem cynamon. Szybko się ulatnia. Figa to również pozytywne zaskoczenie, myślałam, że będzie bardziej słodka, miałam inne wyobrażenie o zapachu fig, ale może dlatego, że w pamięci tkwią mi suszone, a nie świeże figi. Zapachu nie umiem opisać, ale jest świeży i przyjemny, może po zużyciu tego opakowania zakocham się w fidze? Teraz, gdy panują wysokie temperatury na zewnątrz (w trójmieście od kilku dni mamy prawdziwe lato), to lubię takie świeże zapachy.
Skład (na zdjęciu poniżej wanilia z cynamonem) mydeł różni się oczywiście zawartością ekstraktów roślinnych: wanilię i cynamon znajdziemy w wanilii, werbenę w werbenie i analogicznie figę w mydle figa. Oraz nieznacznie proporcjami zawartych składników. Jakby ktoś nie wiedział, w opisie składu panuje kolejność od największej zawartości po najmniejszą. Każde z mydeł zawiera glicerynę roślinną, wit. B5 oraz alantoinę.
Osobiście nie zauważyłam znacznej różnicy w działaniu poszczególnych mydeł na skórę. Czasami nie przesuszają skóry moich dłoni, innym razem odczuwam potrzebę nakremowania. Ale skóra moich dłoni jest bardzo alergiczna i przed świętami wielkanocnymi była w nie najlepszej koszmarnej kondycji. Tak samo jest ze skórą mojego ciała, raz bardziej przesuszona innym razem wcale, ale choruję na niedoczynność tarczycy i to taki skutek uboczny. Nie jestem też regularna w balsamowaniu ciała. Jeżeli chodzi o mycie twarzy tym mydłem, nie zaobserwowałam przesuszenia, nie czuję potrzeby od razu sięgnąć po tonik czy krem. Nie podrażniło, ani nie przyczyniło się do powstawania nowych zmian trądzikowych. Pewnie dlatego tak zwlekam z zakupami specjalnie do tego celu przeznaczonego żelu.
Jak już pisałam jakiś czas temu, mój mąż choruje na genetyczną (niezakaźną!) chorobę jaką jest łuszczyca. Objawia się ona twardymi, suchymi łuskami, na zaczerwienionej skórze. Najczęściej na owłosionej skórze głowy, kolanach, łokciach. Ale może zająć też inne miejsca na ciele czy paznokcie. W jego przypadku występuje na głowie, piszczelach i łokciach. Dzieje się tak dlatego, że procesy przemiany (namnażania, dojrzewania, obumierania) komórek skóry z 24-28 dni skracają się do 4 dni. Więc komórki naskórka obumierają wcześniej niż u zdrowej osoby i nie nadążają się złuszczać samodzielnie. Pod żadnym pozorem! nie powinno się zdrapywać łusek, czy stosować na te miejsca peelingów, szorstkich gąbek. O taką skórę trzeba dbać szczególnie, po za stosowaniem emolientów, maści leczniczych, naświetleń czy sterydów, ważne jest by dbać o higienę nie tylko swojego ciała, ale również życia. Tak samo jak stres, alkohol czy papierosy, silne detergenty mogą nasilać powstawanie łusek, bądź nie pozwolić na wyleczenie zmian. Dlatego dbam również o to, by kosmetyki, które używa były dla niego bezpieczne. Na szczęście zmiany podgoiły się w 80% i nie zaobserwowaliśmy, by mydło YOPE wpływało na jego skórę negatywnie. Łuszczyca to choroba nieuleczalna, ale jej objawy można łagodzić, co ma ogromny wpływ na komfort psychiczny osoby chorującej. Chyba nie trzeba tego nikomu tłumaczyć.
Nie myślałam, że tak bardzo rozpiszę się na temat mydła, ale uważam, że warto było poświęcić trochę czasu na spisanie tych przemyśleń. To dobry produkt w bardzo korzystnej cenie w stosunku do pojemności. I chętnie kupię ponownie. Ciekawa jestem czy miałaś/miałeś okazję stosować? A może znasz inne produkty marki YOPE: mydło kuchenne czy balsamy do dłoni?
gdy na jakies dziadostwo z avonu ktore próbowałam zużyć dostałam uczulenie ( skończyło sie to wizyta u dermatologa..) dermatolog poleciła mi jakis drogi zel z la roche posay ,ale ja kupiłam to. Wlasciwie to skoro juz specjalnie robiłam zamowienie to wzielam 5 opakowan i dałam je nablizszym i wszyscy sa z tych mydeł zadowoleni! Ja jestem w połowie 1 opakowania , dwa następne w zapasie :)
OdpowiedzUsuńKiedyś, kiedyś używałam żeli z Avonu, ale to takie zwykłe myjadło, a składem nie ma co porównywać z naturalnymi. Super, że to mydełko Ci pomogło. La Roche Posay też ma dobre produkty, dermokosmetyki, więc na pewno przy niektórych problemach skórnych będą niezastąpione.
UsuńUległam blogowym opiniom i kupiłam mydło figowe Yope w butelce (nie jest szklana tylko plastikowa).
OdpowiedzUsuńI cóż - nie pojmuję zachwytów :/
A byłam przekonana, że w szklanej, zaraz poprawię. Zawsze będą zwolennicy i przeciwnicy. W każdym razie mydło spełnia moje/nasze oczekiwania czyli myje przy czym jest łagodne dla chorobowo zmienionej skóry i ładnie pachnie. W takiej cenie za 500 ml mydło z naturalnym składem ciężko kupić.
UsuńSuper, że testujesz nowości,o ile rzadziej trafimy na buble :) Dzięki
OdpowiedzUsuńProszę;) Minimalizm nie wyklucza używania nowości, skoro nie mam zapasów to mogę na bieżąco kupować to co mnie aktualnie interesuje i wpasowuje się w moje potrzeby:)
UsuńPrzekonałaś mnie do zakupu :) i czekałam na Twoją opinię. Mnie w zasadzie mydło w oryginalnych butelkach nie jest potrzebne, mam wszędzie pojemniki z dozownikami których szukałam bardzo długo i w końcu udało kupić się pond rok temu coś, co spisuje się nad wyraz dobrze. Dlatego opakowania uzupełniające, jestem jak najbardziej na tak.
OdpowiedzUsuńWzmianka w temacie reakcji na skórę dotkniętą łuszczycą, bezcenna. Także zmagam się z tą chorobą i wiem jak wiele środków myjących odpada :(
Nie oczekuję cudów od tego rodzaju mydła, ma nie wysuszać skóry, nie podrażniać i ładnie pachnieć :) To moje wytyczne.
Dokładnie tak, brakowało mi tego słowa - opakowania uzupełniające :) Mam nadzieję, że i Tobie mydełka się spodobają. Może jakoś super extra nie pielęgnują skóry, ale to mydło - ma myć i nie podrażniać. Zapach oczywiście też jest ważny.
UsuńOd jakiegoś czasu myślałam o zakupie jednego z tych mydeł i bardzo cieszę się, że przed zakupem udało mi się poznać Twoją opinię Bogusiu :) Zastanawiałam się nad figą ale teraz chyba bardziej skłaniam się do zakupu werbeny. Niedługo skończę używać różane mydło dr. Bronners, które świetnie się sprawdza zarówno jako płyn do kąpieli oraz jako żel pod prysznic i jest super wydajne - pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mogłam pomóc. O mydłach dr. Bronners wiele czytałam dobrego, myślałam też nad zakupem, ale ceny są dosyć wysokie, a przy takiej ilości mydła jaką zużywamy to bym zbankrutowała:p Pozdrawiam
Usuńbardzo lubię te mydła, u mnie stało na prawdę długo, pięknie pachną i ładnie wygładzały mi dłonie. Kiedyś chorowałam na łuszczycę , ale widocznie jakąś inną odmianę bo lekarz który mnie prowadził mnie wyleczył ,ale wiem jak potrafi douczyć
OdpowiedzUsuńMoże udało się zaleczyć zmiany tak, że się nie pokazują przez kilka lat? Wiem, że w Niemczech leczą łuszczycę również tabletkami, co przynosi super efekty, ale jest drogie i niestety u nas nie refundowane.
Usuńuwielbiam te mydełka, maja świetny zapach no i szata graficzna jest cudna ;)
OdpowiedzUsuńKolejna zadowolona osoba;)
UsuńNie miałam jeszcze tych mydeł, choć mnie ciekawią - szczególnie figowe.
OdpowiedzUsuńOpakowania są ciekawe i podoba mi się idea tych uzupełniaczy. Też nie lubię produkowania niepotrzebnych odpadków.
Tak i jeszcze nieraz opakowanie opakowania itd.
UsuńNie znam dobrze tych produktów, ale widziałam już kilka razy na blogach, a ich opisy brzmią zachęcająco. Gdzie kupiłaś? Bo mi chyba umknęło. Ostatnio łapię się na tym, że wolałabym, by te produkty były dostępne w normalnych sklepach, a nie gdzieś pokątnie, internetem. Kolejny raz przemierzam sieć w poszukiwaniu tych jedynych, odpowiednich i właściwych kosmetyków, i za każdym razem denerwuje mnie ...opłata za przesyłkę. Może kiedyś doczekamy czasów, gdy w marketach będą półki pełne kosmetyków fair trade i eko?
OdpowiedzUsuńKupiłam na kosmetykomania, ale jest też na mintishop ceny przesyłki do paczkomatów nie są, aż tak wysokie, więc od razu kupiłam 3 sztuki. Ale jedna z czytelniczek pisała mi, że dostępne są w sklepach Alma - więc jeśli masz w okolicy to pewnie tam znajdziesz.
UsuńObyśmy się doczekały!
Kojarzę YOPE z MintiShop, utkwiła mi ich szata graficzna w głowie :) Lubię zapach werbeny, podejrzewam że byłabym zadowolona. I przyznam szczerze, że do tej pory nie wiedziałam, jaka jest przyczyna łuszczycy - wiedziałam, czym się objawia, jak wygląda, ale nie wiedziałam, skąd się bierze :)
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji ich stosować ale jestem bardzo ciekawa ich zapachów :)
OdpowiedzUsuńStosuję mydło w płynie "Biały jeleń": naturalnego i z ekstraktem z koziego mleka. Kupuję opakowanie 1l, ale podobno są też 5 l, więc szukam. Używam go do mycia rąk, twarzy, ciała. Mydło się nie pieni, więc używa się go trochę więcej niż zwykłego, ale nie wysusza skóry. Używając zwykłego mydła musiałam codziennie używać kremu do rąk, a teraz 1 na tydzień - i to wtedy, gdy jestem poza domem i muszę myć ręce innym mydłem.
OdpowiedzUsuńja w swojej Almie znalazłam opakowanie z dozownikiem za 15,99 - niestety opakowań uzupełniających nie było :-/.
OdpowiedzUsuńSama grafika bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńuzywam tych mydelek od ponad roku.Jestem bardzo zadowolona,nie podrazniaja i maja ladny zapach,sklad spoko.z tej serii jest wiele innych-moim zdaniem bardzo dobre.
OdpowiedzUsuń