Lily Lolo | Prasowany róż oraz naturalna szminka - mieszane uczucia.
To, że polubiłam Lily Lolo za ich: podkłady mineralne, pudry i pędzel Super Kabuki to już wiecie. Dziś o dwóch produktach, o których pomimo długiego czasu użytkowania (prawie 2 miesięcy) ciągle mam mieszane uczucia. Dlaczego tak się stało dowiecie się z dalszej części posta.
Od samego początku wiedziałam, że nie chcę testować róży w formie sypkiej, nie umiem nabrać odpowiedniej ilości takiego produktu na pędzel i położyć równomiernie na twarz. Więc jak zobaczyłam prasowane róże stwierdziłam, że to coś stworzonego idealnie dla mnie. Róż prasowany ma mocno zbitą konsystencję, początkowo na policzki nakładałam pędzlem mini buki Lily Lolo. I tu pojawiły się pierwsze zgrzyty. Odcień Tickled Pink opisywany jako "lekko połyskujący, jasny, różowo-brzoskwiniowy róż" okazał się być bardzo jasny, wręcz na mojej bladej cerze nie widoczny. Bardziej daje mi efekt jak przy zastosowaniu rozświetlaczy, przez swoją połyskliwość. Według mnie to bardziej chłodny różowy niż brzoskwiniowy róż, co tym bardziej widać w zestawieniu z cieplejszą pomadką Romantic Rose. Prawdziwą moc koloru udało mi się uzyskać nakładając prasowany róż za pomocą wilgotnej gąbeczki/jajka RT, co mogłyście zaobserwować tutaj. Kolejnym minusem jaki zaobserwowałam to niezbyt przyjemny zapach kosmetyku. Wiem, że Lily Lolo celowo nie dodaje substancji zapachowych, ale niestety dla mojego wrażliwego nosa to nie jest miłe spotkanie.
Jeżeli chodzi o naturalną szminkę Lily Lolo to zdecydowanie mogę pochwalić za dobre krycie już przy pierwszej warstwie i bardzo ładny odcień Romantic Rose. Kolor ten został opisany jako intensywny róż i takie swatche widnieją na stronie dystrybutora. Według moich odczuć i ilości obejrzanych swatchy w internecie, kolor ten wygląda inaczej u dziewczyn z chłodniejszą czy cieplejszą tonacją skóry. A ponieważ ja jestem takim mieszańcem późną wiosną/ wczesnym latem to na mnie pomadka wygląda na bardziej ciepłą, czasami wpadającą lekko w herbacianą różę, o czym przekonacie się na zdjęciach poniżej. Mi to osobiście nie przeszkadza - kolor mimo to bardzo mi się podoba. Nawet całkiem przyzwoicie trzyma się na ustach ok. 3-4 h pomimo jedzenia i picia. Jak schodzi to w miarę równomiernie, tak jakby kolor "wgryzał" się w wargi. Niestety moje usta należą do kłopotliwych, przesuszonych (być może z mojej winy i za małej ilości picia wody w ciągu doby/ ciągle nad tym pracuję) i pomadka nie radzi sobie z ich nawilżaniem:/ Zapach tak samo jak w przypadku różu do policzków - mi nie odpowiada. Bez przerwy czuję olejek rycynowy, którego zapachu nie lubię. A jestem mocno wrażliwa na zapachy, mdłą mnie, może po części przez moją chorobę lokomocyjną.
Zobaczmy jak róż i szminka prezentują się na twarzy:
Podsumowując dalej mam mieszane uczucia:/ Podoba mi się efekt jaki widzę na zdjęciach, czy w lustrzanym odbiciu. Kolor pomadki jest jakby stworzony dla mnie. Trwałość zadowalająca. Róż dodaje świeżości cerze i pozostaje na swoim miejscu przez cały dzień. Osobiście wolałabym by był ciemniejszy, ale to uroki wyboru przez internet. Jednak ilekroć sięgam po te dwa kosmetyki nie mogę zapomnieć o minusie w postaci nieprzyjemnego zapachu kosmetyków - dla mojego noska. Co objawia się mniejszym entuzjazmem i częstotliwością stosowania. Jeżeli nie jesteś wrażliwa na zapachy - może Tobie bardziej te kosmetyki przypadną to gustu!
Za prasowany róż do policzków trzeba zapłacić 54,90 zł/ 4 g - według mnie przyzwoicie, tym bardziej, że widać niewielkie zużycie po 2 miesiącach. W przypadku szminki 48,90 zł/ 4 gramy.
A Tobie jak się podoba? Używałaś może tych produktów/ innych odcieni?
Za prasowany róż do policzków trzeba zapłacić 54,90 zł/ 4 g - według mnie przyzwoicie, tym bardziej, że widać niewielkie zużycie po 2 miesiącach. W przypadku szminki 48,90 zł/ 4 gramy.
A Tobie jak się podoba? Używałaś może tych produktów/ innych odcieni?
od dawna podoba mi się ta szminka :)
OdpowiedzUsuńJuż lepiej gdyby te kosmetyki były bez zapachu, ale pewnie nie jest to łatwe do osiągnięcia.
OdpowiedzUsuńNie mają dodawanych żadnych składników zapachowych, ma być jak najbardziej naturalnie, lecz mnie to troszkę odpycha.
UsuńPodoba mi się ta pomadka bardzo :) Ostatnio nawet przekonuję się takich delikatniejszych. Ciekawe czy jej skład faktycznie wypada tak dobrze na tle innych pomadek, których składy często są praktycznie wcale nie dostępne.
OdpowiedzUsuńWłaśnie też nie przypominam sobie bym widziała na pomadkach skład, a tutaj mamy czarno na białym:)
UsuńPrasowanych róży nie miałam, ale tą szminkę lubię bardzo. Jej zapach jest specyficzny, ale na szczęście mi nie przeszkadza. Jeżeli chodzi o poziom nawilżania to też nie narzekam :)
OdpowiedzUsuńZdaję sobie sprawę, że nie każdemu będzie przeszkadzać, dlatego też o tym napisałam. Ale ja jestem wrażliwa na zapachy niestety...
UsuńRóż wygląda ładnie, bardzo naturalnie :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam kosmetyki LL <3
OdpowiedzUsuńTeż mam swoich ulubieńców;) podkład, puder czy zestaw do brwi. I mam ochotę na ich nową paletkę cieni do powiek.
UsuńPomadkę mam nawet w tym samym odcieniu i bardzo ją lubię. Na róż prasowany też się skusiłam, tylko mam inny odcień i faktycznie on nieprzyjemnie pachnie, tak jakby był to stary kosmetyk... żałuję, że nie wybrałam jednak różu w formie sypkiej. :)
OdpowiedzUsuńKolor pomadki jest piękny, dlatego czasami przemogę się pomimo zapachu. Hm ja sypkiej formuły nie chciałam a teraz też trochę żałuję...
UsuńPięknie Ci w tej pomadce. Szkoda tylko, że ten zapach taki nieciekawy :(
OdpowiedzUsuńDziękuję, kolor jest bardzo udany/ twarzowy;) Może pomyślą nad zmianą tego zapaszku;p
UsuńPodoba mi się ten róż, wygląda bardzo fajnie i ładnie ożywia buzię! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Wszystkim za komentarze!
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się kolor pomadki ;) Natomiast jeśli chodzi o róże w formie sypkiej to miałam okazję tylko raz obcować z takim gagatkiem kiedy dostałam próbkę do zamówienie z Annabelle Minerals. Kolor na mojej twarzy wyglądał bardziej jak bronzer niż róż ale jednak taka forma aplikacji wymaga więcej czasu i staranności niż przy produktach prasowanych.
OdpowiedzUsuńMoże po prostu miał w sobie dużo ciepłych odcieni. Tak aplikacja sypkiego różu czy bronzera ode mnie też wymaga więcej czasu.
UsuńNa ustach prezentuje się świetnie ta pomadka! Ale wiem coś o zapachach szminek - jeśli choć trochę nie przypadnie mi do gustu, to niemal cały czas czuję ten smród jakbym miała go w ustach! :/
OdpowiedzUsuńZ czasem trochę się przyzwyczaiłam, ale to zależy od dnia.
UsuńDelikatny efekt różu do mnie osobiście przemawia, ślicznie się na Tobie prezentuje :)
OdpowiedzUsuńDlatego nie mówię, że to zły produkt - na pewno znajdzie swoich odbiorców;)
UsuńKolor pomadki wyjątkowo mi się podoba, na plus to, że firma podaje skład na opakowaniu, bo nie zawsze tak jest, jeśli chodzi o pomadki akurat.
OdpowiedzUsuńFaktycznie, rzadko spotyka się informacje o składzie na pomadkach.
UsuńSzminka wygląda cudnie :)
OdpowiedzUsuńMnie na tych zdjęciach, na Tobie kolory się podobają.
OdpowiedzUsuńRozumiem problem z zapachami, choć ja akurat wolę naturalne zapachy, niż co poniektóre zapachowe dodatki.
Naturalne zapachy są ok, o ile nie przyprawiają o ból głowy lub mdłości.
Usuńale ślicznie wyglądasz w takich kreseczkach! ale bez nich też, muszę przyznać, że jestem wielką fanką Twojej urody ;) różu nie miałam, pomadki niestety też nie, a na taką z naturalnym składem czaję się od kilku tygodni. na szczęście nie jestem wrażliwa na zapachy, tzn owszem, wszystko wyczuję, ale są mi raczej obojętnie, więc zadanie mam ułatwione ;)
OdpowiedzUsuńKreski były bardzo spontaniczne, zrobione kredką czego dawno nie robiłam. Bardzo mi miło - mieć fankę mojej urody;) aż się zaczerwieniłam!
UsuńTak jeżeli nie przeszkadzają Ci dziwne zapachy, a zależy na naturalnym składzie - to polecam! Bo krycie mają świetne.
Pomadka ma Twój kolor :) ładnie ja pokazałaś i jedna z lepszych prezentacji skupiających się na kolorze oraz jego pokazaniu w pełnej krasie. Dzisiaj widziałam recenzję tej samej pomadki u Ani Po tej stronie lustra i także wyróżnia się podejściem do tematu. Oby więcej takich recenzji, które skupiają się na rzetelnym przedstawieniu produktu.
OdpowiedzUsuńSuper;) Może coś "uzdrowiło" blogosfere;)
UsuńHahah do uzdrowienia droga daleka, ale fajnie jest widzieć miejsca, które wyłamują się na takim tle. Poza tym w taki sposób dużo łatwiej zrobić swój prywatny przesiew ;)
UsuńPrzesiew to już zrobiłam, bloglovin ułatwia śledzenie tego co interesuje, a co nie odhaczenie...
Usuń„Kolorystycznie” jestem pod ogromnym wrażeniem różu :)
OdpowiedzUsuńMoże chcesz go wypróbować na sobie?
UsuńA to nie jego właśnie miałam, jak mnie malowałaś? A nie, chyba Chanela używałaś :) No popróbowałabym!
UsuńTo trzeba nadrobić;)
Usuń