Ile kosztują święta?

Zewsząd widzę już święta, ozdoby, prezenty. A nawet za moim oknem leży w dalszym ciągu śnieg. Pytałam więc swoich czytelników na facebooku, czy mimo wszystko chcą, bym świąteczny temat poruszyła na blogu. A skoro chcecie, to piszę. Dobrze mnie już znacie, więc prawdopodobnie, ten post będzie inny od co najmniej 80% blogosfery.

Po lekturze "Finansowy ninja" <moja recenzja> rozpisałam budżet wydatków regularnych na kartce, bo tak było mi najłatwiej i w szybki sposób mogłam przedstawić plan małżonkowi. Nadwyżkę od razu na początku miesiąca przelewam na konto oszczędnościowe. Dzięki czemu zbudowaliśmy fundusz awaryjny (2 tys. złotych), by nie korzystać z kart kredytowych, który na szczęście pozostaje nienaruszony. Idzie nam świetnie, bo to nie są jedyne nasze oszczędności.

Żeby zmotywować Cię jeszcze bardziej do oszczędzania, zdradzę, że spłaciliśmy 2 tys. kredytu konsumpcyjnego i jak tak dalej pójdzie, to się od niego uwolnimy raz na zawsze! To wszystko udało się w niecałe 3 miesiące od wdrążenia naszego oszczędnościowego planu! Przy czym, nie odczuwaliśmy presji, straty, ucisku. Wręcz odwrotnie, czuję się bezpiecznie i spokojnie. 

Listopad nie był jakiś super extra, pod względem oszczędzania. Głównie spłaciliśmy część zadłużenia, a nadwyżka, która powinna zostać po opłaceniu wydatków regularnych: kredytu hipotecznego, czynszu, rachunków, jedzenia, paliwa itd. rozeszła się.

Przyczyniło się do tego kilka czynników. Wzmożona ilość urodzin w naszej rodzinie i okazji do świętowania. Moje szczegółowe badania krwi/moczu, część kosztów musiałam pokryć z własnej kieszeni, bo ani nie pokrywał ich NFZ, ani dodatkowy pakiet medyczny. Do tego odpłatna wizyta u endokrynologa. Ostatecznie pochorowałam się, nie miałam siły na gotowanie, więc mąż więcej był zdany sam na siebie i stołowanie się poza domem. Właśnie dzięki wspomnianym oszczędnościom nie ucierpiały nasze domowe finanse, nie zadłużyliśmy się i nie musimy zaciskać pasa w następnych miesiącach. 

A w grudniu jak co roku, są święta i tak się zastanawiam, a właściwie po części już wiem, ile nas kosztują? 

Pomimo że nie urządzamy kolacji Wigilijnej ani nie zapraszamy gości do siebie, na obiad w pierwszy czy drugi dzień świąt, to ponosimy duże koszta. Największe stanowią prezenty. I zastanawiałam się, czy zdradzić tutaj konkretną sumę, czy zachować ją w tajemnicy. Raz kozie śmierć, obliczyłam, że na same prezenty wydamy prawdopodobnie tyle comiesięcznie wydajemy na żywność, czyli ok. 800 zł. Ta suma wydaje się ogromna! Powiecie, śmie nazywać się minimalistką, a wydaje tak wiele na prezenty!

Sama moja rodzina jest liczna, mam 3 rodzeństwa oraz obydwoje rodziców. Pisałam już kiedyś, że w moim rodzinnym domu nie robimy prezentów każdy każdemu, bo wtedy już całkiem byśmy zbankrutowali. Wliczając w to, że każdy z nas jest już dorosły i posiada drugą połówkę. Więc my zrzucamy się na jeden konkretny prezent dla rodziców, a rodzice obdarowują każdego z nas.

Któregoś roku, proponowałam rodzicom, by nie robili nam prezentów, ale spotkałam się z ogromnym sprzeciwem, bliskim obrazie ze strony mojej Mamy. Ona i tak zrobi i tak! Więc rozumiecie, że nie jest łatwo być chyba jedynym minimalistą w rodzinie...

Sprawa komplikuje się jeszcze bardziej, gdy ma się wspomnianą drugą połówkę i automatycznie rodzina powiększa się o jego/jej rodziców, rodzeństwo czy nawet dzieci rodzeństwa. U mojego męża panuje tradycja każdy - każdemu, chociażby drobiazg. I tak sumka rośnie i rośnie. Nie zamierzam wywierać presji na rodzinie mojego męża, nie chcę sprawiać nikomu przykrości. Wchodząc do czyjejś rodziny, trzeba uszanować ich zwyczaje.

Poza tym bardzo lubię sprawiać komuś radość, robić komuś prezenty. Dlatego robię to, co roku, uprzednio zastanawiając się, co przyniesie komuś radość. Co może się przydać, o czymś ktoś długo marzył. I w miarę możliwości prezenty chcę mieć gotowe w pierwszym tygodniu grudnia, by minął mnie niepotrzebny stres, nerwówka w sklepach. Bo to nieraz są największe "koszta", które ponosimy w związku z przygotowaniami do świąt.

Tak jak już pisałam w ubiegłym poście, jestem szczęśliwą osobą. Teraz doceniam też fakt, że nie muszę oszczędzać na swoich bliskich. Owszem, oszczędzam, gdzie to możliwe. Np. zamawiam zabawki z jednego sklepu internetowego, gdzie po pierwsze są tańsze niż w sklepach stacjonarnych, a po drugie tylko raz płacę za przesyłkę. Oszczędzam też czas, który poświęciłabym na jeżdżenie od sklepu do sklepu, szukanie miejsca parkingowego, wybieranie prezentów, stanie w kolejce do kasy itd.

Nie zrozumcie mnie źle, to wcale nie oznacza, że prezenty skromniejsze, zrobione samodzielnie będą gorsze od tych kupionych. Na pewno nie! Według mnie najważniejsze są chęci, włożona praca, serce. Dla mnie prezentów w ogóle mogłoby nie być, ale jeżeli mogę sprawić komuś radość, to robię to. Dla mnie też ważne, by przede wszystkim nie wydawać więcej, niż faktycznie możemy. Tak zwane "zastaw się a postaw się". Bo wtedy ta radość podszyta jest lękiem, niepewnością, wyrzeczeniami czekającymi w następnych miesiącach...

Z ogromną przyjemnością podzielę się w kolejnym grudniowym wpisie z Wami inspirującymi linkami do innych blogów. Poruszających tematykę świąt ekologicznych, zero waste, świadomego ograniczania się, minimalizmu. Takie, które wpasowują się w mój światopogląd, czego sama lepiej nie ujęłabym słowami.

A teraz wrócę jeszcze na chwilę do głównego tematu posta, ile kosztują święta? W Twoim domu, czy w ogóle orientujesz się, jaką sumę przeznaczasz na prezenty, a może więcej w tym czasie wydajesz na jedzenie? A może największym kosztem świąt jest stres i Twoje zdrowie? Zastanów się przez chwilę i będzie mi miło, jeśli podzielisz się swoimi przemyśleniami. 

Komentarze

  1. U mnie wychodzi bardzo podobna kwota na prezenty dla 10 osób. Czyli wychodzi + - 80/osobę, ale to tylko statystycznie, bo niektórzy dostaną droższe np. rodzice, a inni skromniejsze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tak jak u mnie:) Dla dzieciaków np. nie musi być, że koniecznie za 100 zł. Jedna "zabawka" będzie za 55 zł inna za 40 zł i a jeszcze inna za 60 zł i nie będę dokupować nic więcej by dobić do jakiejś stawki, bo uważam, że dzieciaki i tak mają bardzo dużo, bądź bardzo dużo dostają.

      Usuń
  2. u mnie w rodzinie jest tradycja każdy każdemu, więc na prezenty wydam prawie 2x więcej niż Ty. ale zawsze przygotowuję się do tego finansowo na kilka miesięcy przed grudniem... na jedzenie nie wydam nic, bo będziemy z Małą u rodziców, ale za to kupiłam bilety lotnicze (z dużym wyprzedzeniem i rabatem 20%)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto sobie takie wydatki zaplanować z wyprzedzeniem, w końcu wiemy cały rok, że święta są w grudniu:) Ja również niewiele wydaję więcej na jedzenie niż w normalnym miesiącu, bo świąteczną kolację czy obiady jemy u rodziców. Ale na pewno będę robić pierniki! Może jakiś wegański pasztet, co zdążę :)
      Tak, bilety lotnicze w tym czasie na pewno nie są najtańsze.

      Usuń
  3. no coz ,ile u mnie w domu wynoszą swieta to nie mam pojecia (nawet mnjej wiecej:D ) ale moge sie odnieść do prezentów: razem z siostra kupiliśmy rodzicom bilet do teatru ,bo sami w zyciu by sobie nie kupili a lepsze to niz jakas rzecz w ich przypadku:) siostrze kupiłam na dniu darmowej dostawy finansowy ninja a chłopakowi cieplutki sweter;) mam nadzieje ze wszystko sie spodoba i bedzie przydatne:D jeszcze tylko trzeba cos wymyślec dla babci ....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bilety do teatru to bardzo często wykorzystywany przez nas prezent, w zeszłym roku udało nam się sprezentować sylwestrowy koncert w teatrze muzycznym dla rodziców i byli bardzo zadowoleni:) Mam nadzieję, że Twoi bliscy będą z prezentów zadowoleni! A co dla Babci? Hm to zależy ile Babcia ma lat. Ale dla takiej osoby najbardziej i tak pewnie liczy się wspólnie spędzony czas:)

      Usuń
  4. Święta kosztują niestety, na szczęście nie są codziennie. Ja staram się jak najbardziej skromnie je obchodzić, nie da się jednak uniknąć wydatków

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również skromnie obchodzę jeżeli chodzi o ozdoby domu, gotowanie itd. Tak jak mówisz, nie są codziennie i można się do nich przygotować z wyprzedzeniem.

      Usuń
  5. Jeżeli chodzi o świąteczne wydatki ponoszę tylko koszty prezentów. Święta spędzam u moich rodziców i u rodziców mojego partnera, więc odchodzą nam wydatki na jedzenie. Na prezenty nie wydaję zbyt wiele, gdyż tu na miejscu mam tylko rodziców, babcię i siostrę. Na rodziców i babcię zrzucamy się z siostrą, a sobie nawzajem kupujemy prezenty w okolicach ok.100-150zł. Dochodzi mi jeszcze prezent dla mojego mężczyzny. Z kolei w domu rodzinnym mojego partnera w tym roku jego rodzice ogłosili, że nie robimy sobie nawzajem prezentów, więc przyjdziemy ewentualnie z jakimiś smakołykami do kawy. Święta nie są żadnym losowym wypadkiem, wiadomo, że przypadają na grudzień i można się na nie odpowiednio wcześniej przygotować albo miesięcznie odkładać symboliczną sumę, jeśli wiemy, że w naszym przypadku wydatki te będą duże. Zawsze dziwią mnie ludzie, którzy na ten czas się zapożyczają albo spłukują do zera. U mojej koleżanki z kolei jest tak, że dorośli robią prezenty tylko dzieciom, a że to bardzo liczna rodzina to te koszty i tak są niemałe- wydają na prezenty średnio 2 tys. Bardzo dużo, za dużo. Choć uwielbiam robić prezenty miałabym opory zaakceptować taką 'tradycję'. Uważam, że w takich przypadkach warto np. zorganizować coś na miarę dawnych klasowych Mikołajek- każdy losuje 1 osobę i robi tylko jeden porządny prezent. Nie ma co ukrywać, ale nawet zakładając, że wydamy na osobę 50zł, a tych osób jest 5 to całkowity koszt jest duży. A tak każdy dostaje jeden, wymarzony prezent, a nie stos drobiazgów. Uważam, że to nie tylko oszczędność, ale zarazem fajna zabawa i moment zaskoczenia kto komu zrobił paczkę :)

    Pozdrawiam,
    panna_migotka_86

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mądrze piszesz:)
      A tak w ogóle, to motyw robienia prezentów tylko i wyłącznie dzieciom jest dla mnie taki "niesprawiedliwy". Ja wiem, że dorosły to rozumie i akceptuje, ale czy to nie uczy dzieci, że tylko im się coś należy. Nie uczy tego, żeby innym też sprawiać radość. Gdy dziecko wierzy w Mikołaja/gwiazdroa czy co tam innego, to sobie może tłumaczyć, że rodzic nie zasłużył no nie? A jak już nie wierzy, to że rodzicowi się nic nie należy, nie odczuje potrzeby podziękowania rodzicowi za to ile wkłada trudu/pieniędzy itd. w jego wychowanie itd. Dla mnie to po prostu mało wychowawcze.
      Tak jak mówisz, święta są zawsze w tym samym czasie w roku, więc lepiej się do nich przygotować niż zapożyczać. Ale myślę, że w dużej mierze zapożyczają się Ci, co nie starcza im z miesiąca na miesiąc i większość swoich zachcianek realizują na kredyt.

      Pozdrawiam gorąco:)

      Usuń
  6. U nas nie kosztują nic. Pochłaniają może bardzo dużo czasu, ale spokojnego czasu, pełnego dobrych myśli i miłości... Przygotowania są jakby wpisane w naszą codzienność i trudno powiedzieć, czy zaczęliśmy je w lipcu, czy październiku. Warzywa, przetwory i grzyby sami wyhodowaliśmy, zrobiliśmy lub znaleźliśmy w lesie... ;) Ponieważ bardzo często mamy gości - gotowanie dla większej ilości osób jakby maskuje się w rytmie życia naszej rodziny. Prezenty robię sama. Wszystkie! Pogląd, że ręcznie robione prezenty są z jakiegoś powodu gorsze bardzo mnie smuci - nie raz nad zabawkami dla dzieci spędzam każdy wieczór przez tydzień, a nad ciepłymi skarpetkami z oryginalnymi wzorami siedzę cały weekend...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdroszczę oczywiście w takim zdrowym stopniu, tego, że wiele możesz wyhodować, przetworzyć samemu:) Ja mam wyłącznie balkon do dyspozycji, więc to raczej utrudnione. A gotowanie dla wielu gości to też dla mnie nie lada wyzwanie, z którym zmagam się przy okazji urodzin. Chociaż nie jest to dla mnie proste, robię to z przyjemnością, bo w ten sposób mogę pokazać rodzinie jak dla mnie jest ważna i jak doceniam to co oni robią dla mnie na co dzień. Takie małe podziękowanie, ugoszczenie.
      Nie uważam, że zabawki wykonane samodzielnie są gorsze, ale obawiam się, że wiele dzieci, szczególnie w dzisiejszych czasach, mogłoby takich zabawek nie docenić. Przykre, że świat zmierza w tym kierunku, więc tym bardziej podziwiam takie osoby jak Ty! Że poświęcasz tyle czasu i serca w przygotowanie podarunków;) I przekazywanie tej tradycji dalej swoim krewnym, dzieciakom.

      Usuń
  7. Prezenty robione samodzielnie są cudowne! :) Od kilku lat mamy z mężem zwyczaj, że prezenty dla siebie robimy własnoręcznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaki pomysł na prezenty macie w tym roku?

      Usuń
    2. I super! Wiesz, że podziwiam wszystkie Twoje twory:) My w tym roku z małżonkiem ustaliliśmy, że nie robimy sobie żadnych materialnych prezentów. Liczy się dla nas to, że jesteśmy razem. I tak dostaniemy prezenty od rodziców czy od brata mojego męża i jego żony, więc nie zależy nam na tym, by było tych prezentów więcej.

      Usuń
    3. Mam dwa pomysły, obydwa upcyklingowe, ale na razie nie powiem jakie dokładnie. Ale mogę powiedzieć co było w zeszłym roku. On zrobił dla mnie sole do kąpieli. A ja znalazłam na bazarze na Kole kawałek skóry i zrobiłam z niej okładkę na notes - bardzo dużo robi notatek, a zeszyty miały zawsze powyginane rogi i strony :)

      Usuń
    4. My w tym roku mamy wspólne święta - familia męża i moja. I od kilku lat praktykujemy dawanie prezentów tylko dzieciom. Dorośli mają słodycze ze spiżarni teściowej :)))) Bo jak rodzina się powiększyła o połówki-dzieci-rodziców połówek, to powstał tłum nie do ogarnięcia. Raz chyba tylko wręczyliśmy prezenty na zasadzie każdy dla każdego, omal nie zbankrutowaliśmy i zmieniliśmy reguły gry :)

      Usuń
    5. Sole już u Ciebie widziałam! Własnoręcznie wykonana okładka - świetny pomysł! Moja Sis też lubi tego typu prezenty:)

      Moi rodzice ciągle uważają nas za dzieci i nie odpuszczą prezentów, więc czułabym się źle, gdybym nie miała nic dla nich. Pięknie to ujęłaś "połówki-dzieci-rodziców połówek" hehhe :) Ważne, że w końcu się w tej kwestii dogadaliście.

      Usuń
  8. U MNIE NA SWIETA WYDALAM 400ZL NA PREZENTY DLA DOROSLYCH BO SKORZYSTALAM Z PROMOCJI W SKLEPIE ZA KAZDE WYDANE 100ZL DOSTALAM BON NA 100ZL PRZY ZAKUPIE ZA 200ZL, CZYLI PLACE 200ZL ZA ZAKUPY O WARTOSCI 300ZL. PONADTO NA DZIECIAKI PLANUJE 400-500ZL,ALE DOSTAJE BON Z PRACY NA ZABAWKI O WARTOSCI 400ZL DO DANEGO SKLEPU CZYLI SUMA SUMARUM NIECH BEDZIE 100ZL. NO ALE ZAKUPILAM WIENIEC,KULE I BOMBKI WIEC JESZCZE Z 200ZL, PONADTO DLA TESCIOW SAMA ZROBILAM PREZENT UZBIERALAM KIEDYS SLOIKI PO JOGURTACH TAKIE LADNE I TERAZ OBKLEILAM JE GWIAZDKAI I CHOINKAMI WSYPALAM DWUKOLOROWA OZDOBNA ZIEMIE NA TO SWIECZKE I OWINELAM KOKARDA, DOKUPILAM PATERE I USTAWILAM SLOICZKI ZE SWIECZKAMI CZYLI ZA PIASKI PATERE I KOKARDE ZAPLACILAM OKOLO 40ZL, SLOIKOW NIE KLICZE BO JOGURTY ZJADLAM. WIECEJ WYDALISMY W TYM MIESIACU ZA DUZO NA UBRANIA WYDALISMY W JEDEN WEEKEND DLA DZIECKA 340ZL DLA MNIE 480ZL I MEZA 350ZL. CZYLI AZ 1170ZL. WIEC JUZ SOBIE PREZENTOW NIE ROBIMY WIADOMO TYLKO DLA CORKI ALE TO Z BONU PODARUNKOWEGO. POZA TYM BEDZIE JESZCZE WYDATEK ZAKUPU CHOINKI ZYWEJ PEWNIE OKOLO 70-100ZL. BARDZO KORCILO MNIE NA WYMIANE BOMBEK, PONIEWAZ STYL W NASZYM DOMU SIE ZMIENIL MAMY WSZYTSKO W BIELI SZAROSCIACH I SREBRZE DO TEGO ZIMNE BIALE SWIATLO, NO A BOMBKI MAMY TRAZ NIE PASUJACE MIANOWICIE CZERWONE I ZLOTE, MIALAM PLAN ZAKUPU NIE DUZEJ CHOINKI KOLO 1-1,5M I NIE DUZEJ ILOSCI OZDOB W BIALYCH I SREBRNYCH KOLORACH, ALE NIE WIEM CZY TO SIE NAM UDA W TYM ROKU, BO JUZ SPORO WYDALIŚMY.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My również otrzymujemy bony z pracy męża, za które pokryję część regularnych wydatków w grudniu np. jedzenie :)
      Jeżeli chodzi o ozdobienie domu, to raczej nie planuję ponosić w tej kwestii kosztów.
      A co do Twojej choinki, bardzo podobają mi się choinki wielokolorowe, więc może warto dokupić tylko kilka srebrnych i białych ozdób zamiast wymieniać wszystkie. Albo może znajdziesz kogoś wśród swoich bliskich, kto z przyjemnością na jeden sezon zamieni się z Tobą ozdobami?

      Usuń
    2. TO JEST BARDZO FAJNY POMYSŁ MOŻE WŁASNIE SKORZYSTAM Z TWOJEJ PIERWSZEJ OPCJI KUPIE KILKA SREBRNYCH OZDOB I POMIESZAM Z CZESCIA STARYCH :) A ZA ROK DOKUPIE RESZTE :)

      Usuń
    3. Będzie pasowało do reszty otoczenia, ale również oszczędniej, bo nie musisz od razu wymieniać wszystkiego naraz:) Miłego dekorowania!

      Usuń
    4. widziałam na blogu nanowosmieci - że bombki można zrobić samemu i wtedy robisz kolor pod siebie :)

      Usuń
  9. A u nas prawie nie ma prezentów, moi rodzice się zgodzili na 0 prezentów (zazwyczaj dawali nam pieniądze a my im drobne, z góry zaplanowane upominki), ale już widzę zgrozę teściów i ich sprzeciw;)

    Rozumiem, że to 800zł na żywność to wydajecie na osobę?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I fajnie, że Twoi rodzice na to przystali. Teściów decyzję po prostu wypada uszanować, nie zmuszać ich na siłę, by nie sprawiać im przykrości. Ale warto temat mimo wszystko poruszyć, porozmawiać.

      800 zł to koszt żywności dla dwóch osób, z czego jeden dzień w tyg. stołujemy się na mieście, ale jeden dzień przeważnie w niedziele jemy u rodziców. Dzięki metodzie kopertowej o której już pisałam na blogu udało nam się tak ładnie ograniczyć wydatki. I na pewno przyczynia się też do tego fakt, że nie jadamy/ nie kupujemy mięsa, mąż jedynie czasami wędlinę do kanapek, ale niewiele.

      Usuń
  10. U mnie w rodzinie jest zwyczaj, że każdy dostaje książkę (którą wybieramy przeważnie my z kuzynką) i tak wszystkie ciocie, wujkowie, babcie, kuzynstwo i dzieci dostaną prezent niespodziankę za kwotę liczoną z wartosci wszystkich książek dzieloną przez ilość osób - przeważnie nie przekraczającą 40zł i każdy właśnie taką kwotę każdy wykłada na prezenty... próbuję to jeszcze przenieść do rodziny męża:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, pod warunkiem, że każdy czyta :) Ja na pewno bym się ucieszyła, dlatego na swojej liście mam takie pozycje nawet za 20 - 30 zł, jeżeli ktoś chce mi sprawić podarunek, to nie musi być drogi:)

      Usuń
  11. Uzgodniłam z rodziną, że w tym roku kupimy sobie jakieś symboliczne prezenty, więc wydatków dużych nie będzie, uf. 800zł to naprawdę niemało, musisz mieć dużą rodzinę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super:) Najważniejsze, żeby każdy był zadowolony. Tak, rodzinka jest spora licząc moją + męża to 17 najbliższych osób (z czego u mnie w domu ja z rodzeństwem robimy prezent rodzicom oni nam, każdy ma już drugą połówkę i nie robimy prezentów już między sobą) + 1 chrześnica, która jest córką koleżanki.

      Usuń
  12. U nas co roku jest inaczej. Kilka lat temu rozmawiając jesienią o świętach wszyscy się "załamaliśmy" jak nam rodziny przybyło. Mam dwójkę starszego rodzeństwa, więc ze standardowej 5 już 8 + bratanica, każde z nas ma też "drugą" rodzinę partnera :) Wtedy wpadliśmy na pomysł, że będziemy losować, jak w szkole, kto komu kupuje prezent i co roku ustalaliśmy jakąś kwotę. Ciągle to testujemy i tak w tym roku robimy większy prezent, ale para-parze :) Zobaczymy, jak to się sprawdzi. Oprócz tego osobno dla bratanicy, bo pod koniec listopada ma urodziny i czasami już nie ma nikt pomysłu, cóż jeszcze kupić ;)
    Jeśli chodzi o "drugą" rodzinę to różnie. Rok temu spędzaliśmy tam Wigilię, ale dla paru osób prezent kupowaliśmy sami, dla paru była składka i nie wyszło tak dużo.
    Jeśli chodzi o wzajemne prezenty to bywa różnie, w tym roku jeszcze nie zdecydowaliśmy co i jak, cieszymy się jeszcze zrobionymi dla siebie wzajemnie kalendarzami adwentowymi... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Więc już wiesz w jakiej ja jestem sytuacji, gdy mam 3 rodzeństwa i każdy z nich partnera/żonę, oraz rodzina męża. Jak tak policzyłam to jest nas już 17 osób, w tym najbliższym gronie.
      Losowanie fajna sprawa, według mnie, ale u nas nie było aprobaty ze strony moich bliskich, szczególnie mojej Mamy, która się uparła, że ona i tak da prezent każdemu.
      Kalendarze adwentowe fajna sprawa, ale ja nie miałam na taki pomysłu, tym bardziej, że nie jem czekolady;p

      Usuń
  13. Święta to drogi wydatek :) Na szczęście od 2 lat ich nie obchodzę ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Święta to również przyjemny czas, nie tylko wydatki. Mimo wszystko, bardzo je lubię;)

      Usuń
  14. Zgadzam się, ciężko jest być jedynym minimalistą w rodzinie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciężko bo nie każdy rozumie mój sposób spoglądania na świat i niektóre kwestie, ale najważniejsze to nie narzucać nikomu swojego zdania i szanować zdanie innych.

      Usuń
  15. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  16. Obecnie są jeszcze droższe... Zdrowy rozsądek najważniejszy ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz. Zachowaj kulturę osobistą, nie obrażaj mnie, ani innych blogerów. Nie wklejaj linków. Masz pytanie - pisz, odpowiem tutaj lub w osobny poście jeżeli temat będzie wymagał rozwinięcia. Zawsze możesz też napisać do mnie maila, a ja najszybciej jak będę mogła odpiszę!