Co ubyło, a co przybyło? | Grudzień - styczeń.

To nie jest pierwszy tego typu post na blogu, tutaj znajdziesz spis z października i listopada a w nim jeszcze odnośnik do całego roku w którym pozbywałam się przedmiotów z mojego otoczenia. Nie sądziłam, że będzie tego tak wiele. Na dodatek od października zapisuję również zakupy domowe, ubraniowe itd. W tym bilansie nie uwzględniam jedynie kosmetyków i chemii gospodarczej bo to kupuję głównie jak skończy się poprzednik i zużywam regularnie. Chodzi mi o rzeczy materialne, które zostają z nami dłużej.

Grudzień to był czas świąteczny, czyli wydatków na prezenty, ale i my zostaliśmy obdarowani podarunkami, czego początkowo bardzo się obawiałam, zupełnie nie potrzebnie. Z prezentów świątecznych trafiły do mnie same użyteczne rzeczy typu: 
+ top do spania Oysho, 
+ 2 x świece Yankee Candle
+ kosmetyki (puder i krem pod oczy Clarins)
 Natomiast mój mąż dostał 
+ 3 książki które były na jego liście 
+ ubrania

Reszta środków które miały zostać przeznaczone na prezenty dla nas poprosiliśmy by zasiliły większy planowany przez nas zakup, o którym na koniec artykułu. 

Zakupiliśmy:
+ świeca YC, świece Ikea, podstawkę
+ wiadro na choinkę
+ puszkę na herbaty
+ kalendarz ścienny oraz A4
+ gazetę
+ termometr
+ bieliznę
+ top wyjściowy
+ 4 książki 
+ klocek do jogi
+ 5 ebooków

Świece kupiłam jeszcze zanim dostałam na prezent, ale tak jak wspomniałam u mnie na pewno się nie zmarnuje. Natomiast z jakości tych ikeaowych jestem zwiedzona, szybko i nie do końca się wypalają. Wiadro w końcu zapobiegło wywracaniu się sztucznej choinki kupionej rok wcześniej, kocur dumnie i ochoczo wspinał się po choince jak po drapaku. Puszka z przegrodami na herbaty pomoże w utrzymaniu ładu w niewielkiej szafce. Kalendarz ścienny trzymam na lodówce i zanotowałam w nim już wszystkie najważniejsze daty (urodziny, imieniny, rocznice). Termometr to była konieczność, gdy w grudniu dopadło nas choróbstwo. Przy okazji poświątecznych promocji wymieniłam starą bieliznę (dolną część) na nową, oraz kupiłam top wyjściowy, ale o tym może innym razem. A jeżeli chodzi o hobby to klocek do jogi, bo dzielnie ćwiczę dalej, książki i ebooki zakupiłam po części za bon urodzinowy. Nie zamierzam sobie tej przyjemności odmawiać, wersje ebooków po za tym można kupić w dużo niższych cenach niż klasyczne książki. Lecz w wersji papierowej lubię książki z przepisami czy takie naukowe do których chcę wracać na wyrywki (jeszcze nie nauczyłam się robić notatek na czytniku Kindle). Książki nie leżą bezużytecznie, tytuły kupionych, przeczytanych i aktualnie czytanych przeze mnie poznasz tutaj.

Wyrzuciłam / oddałam:
- wałek do ciasta 
- rakieta do tenisa stołowego 
- elektryczny termometr 
- 2 kieliszki do wina 
- chlebak 
- 2 świeczniki 
- 3 kartony szklanych bombek
- 4 kaktusy 
- mały koci drapak i akcesoria 
- stara komórka, ładowarki 
- maszynka do golenia ubrań 
- szczoteczki do zębów gości 
- pudełka plastikowe do organizowania przestrzeni
- stare farby, grunty i inne remontowe materiały 
- 5 siatek ubrań
- znoszona bielizna 
- 2 odżywki do rzęs
- 2 balsamy do ciała
- obcinaczki do paznokci
- 10 pustych plastikowych opakowań
- 11 kartonów
- siatka siatek papierowych
- pudełeczka po biżuterii
- katalogi firmowe, reklamowe, gazety
- segregator
- 7 kart lojalnościowych
- przed/szkolne dyplomy i niektóre papierowe pamiątki 
- 19 płyt z muzyką, filmami, grami 
- inne, których w stanie już nie byłam zliczyć...

Część z tych rzeczy była zepsuta jak stary telefon komórkowy czy termometr, lub się właśnie zepsuła/ pobiła jak kieliszki do wina. Inne rzeczy zwyczajnie nie były przez nas użytkowane jak rakieta do tenisa stołowego czy chlebak, zajmował zdecydowanie za dużo miejsca na blacie roboczym, teraz pieczywo trzymamy w szafce nad. Kocie akcesoria z których kocur nie korzystał też nie było sensu dłużej trzymać, puściłam w świat dalej, niech przydadzą się komuś innemu. Nie widzę sensu trzymania szczoteczki do zębów dla gości, którzy bywają u mnie 2-3 razy w roku. Z piwnicy zostały wyrzucone wszystkie resztki farb, gruntów itd. 

Kolejna porcja ubrań trzymanych pod łóżkiem, bo w nie takim kolorze/ fasonie czy za głębokim dekoltem opadającym z ramion i odsłaniającym bieliznę. Tak jak wcześniej, rzeczy niezniszczone trafiły do kosza PCK. A te znoszone do śmieci. Wiem, że jeszcze jakaś część jest w piwnicy, odkryłam to schodząc po buty do nart biegowych, że mąż zamiast część ubrań wynieść do kosza PCK zaniósł do piwnicy, ale nie było już czasu się z tym rozprawić. 

Pozbyłam się wszelkich kartonów, pudełeczek, siatek na prezenty. I tak zawsze, gdy są potrzebne do zapakowania okazuje się, że te co posiadam nie pasują wymiarem itd. Nie trzymam już żadnych katalogów firmowych, reklamowych czy gazet, nawet już ich nie przeglądałam w celu odnalezienia interesujących mnie treści, bo przeleżały tak kilka miesięcy czekając na wieczne nigdy. 

Tak samo rozprawiłam się z kartami lojalnościowymi ze sklepów z których nie korzystam.  Bądź korzystałam bardzo, bardzo rzadko, a w rzeczywistości posiadanie i przynależenie do "klubu" nie przynosiło mi żadnych korzyści. Zostawiłam wyłącznie kartę do Sephora, Douglas, Organique, Ikea, Starbucks bo z nich ewentualnie korzystam. 

Najbardziej jestem chyba dumna, że w końcu oddałam płyty za pośrednictwem portalu wiewiórka.pl , dzięki czemu chociaż niewielka suma pieniędzy do nas wróci z powrotem na kartę prepaid w przeciągu 5 dni odkąd darmowy kurier odebrał przesyłkę. Środki uzyskane z oddanych rzeczy można też wedle uznania przekazać na cele charytatywne. Zachęcam do zapoznania się z tą stroną. Nie mam żadnych korzyści materialnych z tego, że Ci ją polecam, po prostu sama znalazłam ją na blogu Kasi Tusk i uznałam za interesującą i wartą uwagi. 

I najważniejsze - Sprzedaliśmy stary samochód, ten który chcieliśmy sprzedać już rok wcześniej po mojej kolizji. Wtedy jednak zdecydowaliśmy się na naprawę i korzystaliśmy z niego tak długo, jak było to bezpieczne. I nie wymagało od nas kolejnych nakładów pieniężnych. Na jego miejsce kupiliśmy dwa bardziej ekonomiczne samochody, używane 12-letnie, tak by zanadto nie nadwyrężać naszego budżetu. Większy w wersji combi dla męża, a dla mnie miejskie małe auto łatwe do parkowania. Marki w tym momencie nie są istotne i nie chcę się w ten temat zagłębiać, nie znam się też na tych wszystkich koniach, silnikach i innych bajerach. Przyznaję, że te zakupy z jednej strony cieszą, ale z drugiej budziły we mnie najwięcej wątpliwości. Do tej pory radziliśmy sobie korzystając z jednego samochodu, ewentualnie pożyczaliśmy drugi od rodziców, gdy zaistniała taka potrzeba. Ale gdy podjęliśmy wspólnie decyzję, że inwestowanie w stary samochód już się dłużej nie opłaca i czas na nowszy, nie mogliśmy zgodnie podjąć decyzji jaki. Mąż chciał combi, uparł się w sumie tak mocno przy swoim zdaniu jak ja, że combi jeździć nie będę. Nie ma co rozdrabniać się w szczegółach, są dwa i na razie jest tak dobrze. A zawsze w razie czego można sprzedać...

I to by było wszystko. Z ostatecznego bilansu jestem zadowolona. I oby tak też było w przyszłości. Tymczasem większych zakupów nie przewidujemy.

A jak to było u Ciebie?

Komentarze

  1. Witaj, jak dużo rzeczy oddałaś lub wyrzuciłaś. Takie porządki sa potrzebne, lżej się na duszy robi. Jesteś zadowolna z Yankee Candle? Pozdrawiam Marta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marto jestem ogromnie zadowolona, ze względu na długi czas palenia i po 2-3h zapach roznosi się już w całym domu. Najczęściej decyduję się na średni lub duży słój bo ten pali się nawet 160 h. Po za tym jest ogromny wybór zapachów i każdy znajdzie coś dla siebie;)

      Usuń
  2. co z tego ze za pare godzin mam egzamin z fizjologii - musiałam tu wejść !;) widzę gruntowne porządki,ja poki co jestem na etapie pozbywania sie rzeczy stopniowo bo...tak szczerze to nie mam czasu ani chęci na robienie gruntownej czystki, przyznaje sie. Moze jednak tak tez do czegos dojdę:) podziwiam ze wsiadłas w samochod po tej kolizji.ja w wakacje wjechalabym pod tira i..nawet nie chce sobie tego przypominać i wyobrażać ( Fiat 500 kontra to..) od tej pory jezdze jedynie po rodzinnym mieście. a co do zakupów to chyba troche przesadziłam,dlatego w lutym i marcu stop. Czarna sukienka mle na egzaminy ,płaszcz ( nie był konieczny , ale kupiłam go sobie w nagrodę jako płaszcz-zdanej-biochemii i coz...bardzo mi sie spodobał 😁) z massimo ,następnie blender i drukarka ( wegańsko studenckie potrzeby) a to tylko w styczniu.. fakt prawie wszystko potrzebowałam ale portfel na tym ucierpiał niestety :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ajj, dobrze, że żyjesz kochana! Ja też głównie jeżdżę po swoim mieście, ale mam też drogę szybkiego ruchu jak obwodnicę, gdzie ograniczenie to 120 km/h mój obecny samochód więcej nie pociągnie, bo ma mały silnik:P Ale ja nie potrzebuję i nawet boję się szybciej:P Więc wolę jechać o te 10-20 mniej w takich sytuacjach. Musisz jeździć jeżeli chcesz, bo im dłużej się zwleka tym gorzej. Chociaż ja do tej pory mam lęki jak ktoś wykonuje koło mnie gwałtowne i dziwne ruchy na drodze.
      Zaszalałaś to teraz zaciskaj pasa! I ucz się ładnie!

      Usuń
    2. najgorsze jest to ze to byłoby z mojej winy,jak zaczynałam wyprzedać nic nie jechało ,a ze mam kiepski silnik... Brr. Zaszalalam przyznaje sie:3 do kolejki zegarka-zdanej-histologii dołączył płaszcz ,a po sesji chciałabym znalezc jakies porządne okulary przeciwsłoneczne z najwyższa ochrona ,ale na to juz mam na szczescie odłożone:) a co do nauki to dostaje juz szału a to dopiero początek :C

      Usuń
    3. Niestety, będziesz mieć nauczkę na przyszłość, by nie szarżować za bardzo, jak nie jesteś pewna:P
      Hehhe dzięki bogu jak studiowałam nie miałam takich funduszy na szaleństwa:P Dasz radę, tyle studentów dało radę, to czemu byś by nie miała dać? Regularnie się ucz a będą same sukcesy!

      Usuń
    4. oj nauczkę mam :D ja chyba dopiero niedawno zdałam sobie sprawę z tego ile potrafię zaoszczędzić jak nie wydaje na głupoty. Teraz jak grupa chodzi do McDonalda to nie kupuje,jakies imprezy-wydaje bardzo mało.a to wszystko dzieki Tobie !:)

      Usuń
    5. I bardzo dobrze:) Tak trzymać!

      Usuń
  3. nie ma czego żałować. masz swoje auto, jesteś jeszcze bardziej niezależna, a to dobre

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja dzisiaj sprzedalam foremki do lodow i miseczki + 65 zl do oszczednosci :) Zainspirowana Twoimi wpisami zaczelam prowadzic od dnia dzisiejszego rejest wydatkow, plany na co zbierac i ile wlasnie wydaje na np. kosmetyki. Super prawa miec nad tym kontrole :) n.c. Anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak jak mówisz! Ja spisuję wszystkie wydatki, ale niektóre szczegółowo monitoruję jak kosmetyki, ubrania i trzymam się limitów. O 65 zł z powrotem to super!

      Usuń
  5. Bardzo podoba mi się ta seria wpisów - jest naprawdę motywująca. Przede mną porządki w szafie - ciągle żal mi wielu ubrań, bo ich nie noszę, a muszę kupić kolejne, zamiast nosić te, które mam. Np. myślałam, że do jogi wystarczą mi stare koszulki, niestety wszystkie są za luźne lub za krótkie i odsłaniają pół brzucha. Sukcesem zakończyłam porządki w kosmetykach. Mam tylko te używane na co dzień. ;) Motywacją do tego było orientacyjne liczenie użyć - ręce mi opadły gdy okazywało się że jakis drogi produkt użyłam parę razy w ciągu np. 3 lat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm ja do jogi, biegania, ćwiczeń pilatesów, chodakowskiej itd. a nawet do nart biegowych mam ten sam zestaw ubrań:P Jeżeli ćwiczę w domu to bardzo często w samych szortach i biustonoszu sportowym i myślę, że nie miałabym też problemu by ćwiczyć tak w fitness klubie. Nie są to brudne czy zniszczone rzeczy to po co się stroić? A zawsze można szybko przeprać i używać następnego dnia, szczególnie koszulki, które mam są z takiego materiału, że rewelacyjnie szybko schną, dzięki czemu cały tydzień wyjazdu przeżyłam z 2 topami do biegania, a biegałam codziennie i było ciepło, a ja się pocę dosyć intensywnie podczas biegania.

      Ubrania wymieniaj stopniowo, bo inaczej można zbankrutować, tylko koniecznie zastanów się dwa razy, czemu daną rzecz wyrzucasz - jeśli Ci to pomoże zanotuj np. odsłania brzuch, kiepski materiał itd. A jak kupujesz to pamiętaj o tym by nie miała żadnych cech poprzedników:P

      No ładnie, użyć jedynie kilka razy? Ja tak nie mam, ja używam najlepiej od razu po kupieniu i przyjściu do domu, chyba, że ten produkt okaże się totalnym bublem, ale jeżeli był drogi staram się od razu go sprzedać z upustem 20-30%, by chociaż coś do mnie wróciło.

      Usuń
  6. A czytałaś może książkę Marty Sapały "Mniej. Intymny portret zakupowy Polaków"? Ja własnie od tej książki i od kanału nissiax83 zaczęłam się interesować minimalizmem. U mnie niestety dość opornie idzie porządkowanie i wyrzucanie rzeczy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, czytałam jak tylko pojawiła się na rynku:) Cieszę się, że mam ją w formie ebooka bo chętnie do niej wrócę:) Pisałam nawet recenzję na blogu, więc jak coś to znajdziesz w zakładce "książki".
      Opornie? Mi też nie zawsze się chce:p Serio o tych rzeczach z pod łóżka myślałam od ponad roku, że muszę to w końcu wyrzucić, ale skoro nie widać, to tak mocno mi nie przeszkadzało. Ale w końcu spięłam pośladki i zmotywowałam się i posprzątałam:) Pomyśl o korzyściach jakie z tego idą, więcej miejsca, mniej problemów na głowie, funkcjonalna przestrzeń;)

      Usuń
    2. Wiem :-) Na razie zaczęłam od przeglądania papierów: paragony, gwarancje, dokumenty z pracy itp. W zeszłym roku na jesieni zrewidowałam moją szafę, ale jeszcze co nieco zostawiłam - ale teraz za jakiś czas jeśli bedą ciuchy, których nie noszę - to wyrzucę bez żalu.
      Ja mam "Mniej..." w formie książkowej - prezent od męża na urodziny :-)

      Usuń
    3. Ojej jak ja nie lubię tej papierkowej roboty, staram się to ogarniać na bieżąco, ale niestety część trzeba trzymać:/
      Super, myślę, że mąż trafił z prezentem:)

      Usuń
  7. Świetny bilans! Ja nadal prowadzę projekt 365 rzeczy w 365 dni i wykreslam kolejne cyferki.
    Za Twoim wpływem zaczęłam również spisywać wszystkie wydatki.
    Na wiosnę, może w marcu, planuję wielkie porzadki i sprzedaż wszystkich niepotrzebnych rzeczy na car boot [coś a'la pchli targ] - poprzednim razem puściłam dalej w świat praktycznie 80% tego, co zamierzałam, a i kwota uzbierała się całkiem fajna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Cię zmotywowałam:) I trochę zazdroszczę Ci takich wyprzedaży, bo dzięki temu chociaż część pieniędzy może do Ciebie wrócić. Ja wystawiłam książki na sprzedaż i cisza w eterze. Najłatwiej sprzedają się jednak kosmetyki droższych marek.

      Usuń
  8. Bardzo interesujący post. Od jakieś czasu zaczęłam zastanawiać się nad stworzeniem listy in/out. Na razie nadal się przeprowadzamy i nie mam za bardzo czas na spisywanie, ale w przyszłości będę to robić. Przeprowadzka pozwoliła nam spojrzeć na posiadane rzeczy z nieco innej perspektywy... W przeszłości kupowałam co miesiąc gazety lub magazyny - przez ostatnie 3 lata uzbierał się niezły stosik, który zawsze miałam przejrzeć, ale nigdy nie miałam na to czasu a raczej bardziej ochoty... Podczas przeprowadzki np. gazety po prostu wylądowały w kuble na papier, a ja poczułam przyjemne uczucie "uwolnienia się" od niepotrzebnych rzeczy :) Część rzeczy postanowiliśmy oddać lub odsprzedać a inne wyrzucić - Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też kupowałam kiedyś regularnie gazetę Shape, ponad 3 wielkie pudła ich mi się uzbierało już kilka lat temu i wtedy przy pierwszych porządkach postanowiłam je wyrzucić. Do tego różne branżowe gazety, które były czytane raz bądź wcale z braku czasu. Nigdy później do nich nie wróciłam i teraz się z nimi rozprawiłam na dobre, tak samo przepisy! O mamo, uzbierałam też pokaźny stosik, teraz zrobiłam selekcję i do kosza, a jeśli z tych co zostawiłam nie będę korzystać w najbliższym czasie to również się ich pozbędę. Gdybym miała się przeprowadzać, pewnie jeszcze część rzeczy zostawiłabym tutaj/ pozbyła się ich..
      Pozdrawiam!

      Usuń
  9. Jeżeli chodzi o sprzedaż książek to skupszop.pl czasem wychodzi korzystniej. Od razu widzisz ile za dana pozycje zapłacą i też za darmo wysyłają kuriera po odbiór ;) może na przyszłość się przyda komuś ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Danusiu! Zaraz sprawdzę ile mi zaoferują:P hihi

      Usuń
  10. Wow, niezły wpis. Fajny jest taki bilans, chyba sama coś takiego machnę.
    A teraz tak szczerze - jak to jest ze świecami YC? Koszują majątek, ale kuszą. Ostatnio kupiłam kilka wosków i jestem, delikatnie mówiąc, zawiedziona. W ogóle ich nie czuję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm mnie nawet od niektórych wosków bolała głowa - tak intensywne, chociaż nie każde, zależy od zapachu. Wolę świece są łagodniejsze i nie muszę czyścić kominka, taki ze mnie leń. Po prostu zamykam świecę i innym razem odpalam inną:) A słoiki później wykorzystuję do przechowywania różności.

      Usuń
    2. No te słoiki są super jako pojemniczki. :D Widziałam też świecie Woodwick? Jakoś tak. Jeszcze ładniejsze. Jak dostanę kiedyś szajby na zakupach to sobie jakąś sprawię!

      Usuń
    3. Tak, miałam nawet świece Woodwick zabawny dźwięk wydają podczas palenia, jakby drewno strzelało w kominku. Miałam też świece Kringle Candle i też bardzo polubiłam;) Na szczęście wszystkie 3 rodzaje są dostępne w moim mieście na jednej zakupowej wyspie. Ale promocje regularnie występują wyłącznie na YC:/

      Usuń
  11. Czyli minimalizm ciąg dalszy :) Podziwiam szczerze!

    OdpowiedzUsuń
  12. Boję się, że kiedyś będę musiała kupić samochód a z moim niezdecydowaniem to będzie mega trudne zadanie... To rzecz, która ma służyć lata!
    ALe porządki piękne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki jest zamysł, by służył dłużej:)
      Dziękuję.

      Usuń
  13. Bilans zdecydowanie pozytywny! Trzeba się od razu rozprawiać z nieużywanymi/zepsutymi gratami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, chociaż nie raz tak się odkłada z myślą, naprawi się.. Albo przyda się. I leży i leży latami.

      Usuń
  14. Bardzo się cieszę z każdego takiego wpisu bo bardzo mnie motywują. Czekam tylko na zbiorczy wpis o tym na jakich stronach co warto sprzedać, widziałam już w komentarzach kilka pozycji :)
    Mnie w przyszłym roku czeka przeprowadzka dlatego coraz bardziej motywuje się do zmian i szukania tego co jest mi najbardziej potrzebne, obecnie mieszkam w jednym pokoju ale ilość rzeczy jak w całym mieszkaniu. Jednak mam nadzieje że małymi krokami dojdę do celu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chętnie o tym napiszę ;)
      To skoro czeka przeprowadzka, dobrze już powoli pozbywać się nie używanych rzeczy:)

      Usuń
  15. Świetne, bardzo motywujące wpisy, uświadamiają pewne mechanizmy i uczą właściwych nawyków. :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Witaj Bogusiu ! Strasznie się cieszę, że tu trafiłam ! Przeważnie człowiek ( czyli ja ) nie myśli o tym czy rzecz jest aby na pewno potrzebna czy nie. Po prostu - kupuje, ale gdy pieniędzy nie jest za dużo zaczyna się dopiero zastanawiać. Powiem Ci, że przez około półtora roku byliśmy w dość nieciekawej sytuacji finansowej i każdy wydatek był naprawdę przemyślany. Nie kupowaliśmy w ogóle rzeczy zbędnych, a to co się tylko dało - wyprzedawaliśmy, by jakoś przeżyć i okazało się, że tak można. Jakby tego było mało to stwierdziłam, że tak jest lepiej i lżej !(?) Jednak nie do końca mi się to udaje.Nie jestem minimalistką. Zajmuję się rękodziełem i muszę w tym temacie popracować nad samą sobą, bo zawsze mi się coś przyda do tworzenia różnych rzeczy. Wydam ostatnie pieniądze na materiały do swoich prac, choć nie zawsze są one niezbędne. Mój syn jest minimalistą i podziwiam go za to. Ostatnio oglądam taki cykl Mały dom - duże możliwości na kanale Lifetime. Polecam !!! Pozdrawiam serdecznie :))

    OdpowiedzUsuń
  17. Wow, gratuluję wytrwałości i życzę, abyś szybciutko dążyła do postawionego sobie wcześniej celu :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz. Zachowaj kulturę osobistą, nie obrażaj mnie, ani innych blogerów. Nie wklejaj linków. Masz pytanie - pisz, odpowiem tutaj lub w osobny poście jeżeli temat będzie wymagał rozwinięcia. Zawsze możesz też napisać do mnie maila, a ja najszybciej jak będę mogła odpiszę!