Świąteczna zabawa z dzieciństwa.

Planowałam to za dużo powiedziane, by ten post pojawił się wcześniej. Ale dobrze się stało, że publikuje go dopiero dziś, bo przy okazji mogę złożyć Ci życzenia! Przede wszystkim chciałabym, byś ten czas spędził/a (w dalszym ciągu nie wiem, czy podczytują mnie mężczyźni) bez stresu i pośpiechu. W towarzystwie ludzi których kochasz/ lubisz i z którymi czujesz się dobrze. Robiąc to na co masz ochotę;) 
Skoro zrobiłam wszystko to co zaplanowałam odnośnie sprzątania, "dopieściłam" choinkę suszonymi cytrusami, na które Perun uparcie poluje, co mogliście zaobserwować na moim instagramie. Zapakowałam z Sis resztę prezentów. A nawet ugotowałam nadprogramowo: pasztet z soczewicy z żurawiną, ciasteczka owsiane oraz karmelizowane orzechy z przepisów jadłonomi, które znajdziecie klikając w nazwy. Gotowanie ostatnio sprawia mi ogromną radość! Ale o tym innym razem.

Czas na spisanie wspomnienia i zabawy z dzieciństwa.

Odkąd pamiętam w moim rodzinnym domu choinka była sztuczna. Mama i Sis są uczulone i muszą unikać bliskiego kontaktu z igliwiem. Choinka za sprawą stołka na którym stała, sięgała sufitu. Na samym czubku przez lata świeciła czerwona gwiazda kupiona na bazarze od ruskich. Plastikowa, mimo to ładna. Kiedy przepaliła się jakaś lampka, Tata usuwał przepaloną i lutował w to miejsce nową, często z moją skromną pomocą. Czułam się wtedy taka ważna! I do tej pory pamiętam zapach palonej żywicy. Tata zawsze był odpowiedzialny za sprawdzenie przed świętami lampek i montaż kilku sznurów na choince. Choinkę stroiliśmy dzień przed Wigilią, w tym dniu, nie byłoby czasu, bo Mama pracowała do późna. Stroiliśmy ją wspólnie (ja + 3 rodzeństwa) i Mama, po tym jak rodzice zamontowali gęsto wszystkie lampki. Zawsze byłam niecierpliwa i nie mogłam się doczekać wieszania bombek. 

A bombek była cała masa. Grzybki, szyszki, mikołaje, zwierzątka, sople, dzwoneczki, bombki klasyczne i te z dziurką, mniejsze, większe. Nawet takie pamiętające pradziadków, których nie miałam okazji poznać. Wieszaliśmy bombki według własnej inwencji twórczej, to tu, to tam. A kiedy nie patrzeliśmy Mama przewieszała. Bo to pedantka i lubi symetrycznie. Gdy byliśmy mali, nie zauważaliśmy tego, później dostrzegaliśmy te jej zachowanie. To nam się nie podobało, ale dalej uczestniczyliśmy w strojeniu, by razem spędzić ten czas. 

Kiedy drzewko było już ubrane, wymyśliliśmy zabawę. W liczenie bombek, był ich prawdziwy urodzaj, nie to co teraz widzicie na mojej choince, więc liczyliśmy tak godzinami. Dzień w dzień. Kto policzy wszystkie grzybki, a kto znajdzie dzwoneczki itd. Jeśli liczba odnalezionych sztuk się nie zgadzała z obliczeniami innej osoby, trzeba było te bombki pokazać, w których miejscach są. Czasami ktoś się pomylił, czasami ktoś nie dostrzegł bombki powieszonej wyżej, czy głębiej. Bo choinka na każdej gałązce miała ozdobę.

Jednego roku z siostrami zaczęłyśmy malować bombki, które były podniszczone. Nadawałyśmy im nowe życie za pomocą lakierów do paznokci. I koniecznie zapisywałyśmy rok, w którym została zmalowana. Do tej pory wiszą te bombki na choince, chociaż nie wszystkie są idealne i piękne. Teraz, odkąd nie mieszkamy z rodzicami, kupujemy dla nich co roku jakąś niepowtarzalną bombkę. By choinka w dalszym ciągu była urozmaicona, różnokolorowa. (Te jednobarwne choinki kojarzą mi się wyłącznie z zimnymi sklepowymi wystawami). Dla mnie, w tych ozdobach choinkowych w domu rodzinnym skrywają się wszystkie najcieplejsze wspomnienia.

W tym roku, chętnie ponownie pobawię się w liczenie bombek - tak jak wtedy, gdy miałam kilka, kilkanaście lat! Dzisiaj spróbuję namówić do wspólnej zabawy 5 letnią bratanice męża, po kolacji u teściów;)

Może też masz jakąś świąteczną anegdotę, którą chcesz się podzielić? 

Jeszcze raz, Wszystkiego dobrego! A nowego wpisu wypatrujcie już 26-tego grudnia. Będzie o zmniejszaniu wydatków kosmetycznych;)

Komentarze

  1. Nie liczyłam ozdób w dzieciństwie, ale uwielbiałam je robić. Zaczynaliśmy już w listopadzie i zawsze cała fabryka niemal powstawała. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, ja pamiętam jeszcze robienie łańcuchów z papieru, takich klasycznych jak w szkole się robiło, ale przystrajałam nimi pokój:)

      Usuń
  2. przeczytałam ten post zaraz przed ubieraniem choinki ( taka rodzinna tradycja ,zawsze ubieramy dopiero w wigilie i ani dnia wczesniej ! :c ) i jak brałam ozdoby to autonatycznie liczyłam wszystkie.siostra podobnie i wyszło ze ...była ode mnie szybsza :D a ja życzę Ci spokojnych i rodzinnych swiat !:) i prezentów z których bedziesz mogła zrobic użytek i ktore naprawde bedą przydat

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ( ucięło mi przepraszam) sukcesów zarówno tych drobnych jak i tych wielkich, zrealizowania wszystkich celów postawionych na następny rok ,a przede wszystkim spełnienia najskrytszych marzeń;)

      Usuń
    2. Hehehe cieszę się, że zechciałaś się pobawić w moją wyliczankę;)
      Dziękuję za życzenia, prezenty były bardzo trafione i przydatne. A za realizację celów w przyszłym roku to ja się na pewno wezmę ze zdwojoną siłą;)

      Usuń
  3. Bardzo sympatyczny post Bogusiu :) Zwłaszcza pomysł zabawy w liczenie bombek ! Nasza choinka jest ubrana w tonacji złotej i pudrowo-różowej, ponieważ MM chciał koniecznie złote bombki - wersja na "bogato" ;), a ja chciałam delikatny pudrowy róż. Jednak bazą wyjściową choinki jest kilka gipsowych aniołków, które otrzymaliśmy jako prezent dla gości weselnych w czerwcu na weselu mojej kuzynki. Wieszając je wspominaliśmy ten dzień :)
    Zaciekawił mnie bardzo pasztet z soczewicy, ponieważ jakiś czas temu upiekłam pasztet z soczewicy ze śliwką z przepisu z jadłonomii i był naprawdę przepyszny, tak więc może na Nowy Rok upiekę ten z żurawiną.

    Zdrowych i pogodnych Świąt Bożego Narodzenia - pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Złoto i pudrowy róż to ja te kolory też lubię:) O, świetny pomysł z tymi gipsowymi aniołkami co można powiesić np. na choince, nie jest to zwykła durnostójka czy kurzołap;p

      Pasztet jest pyszny, miałam go wziąć dziś do Mamy, a zapomniałam, jutro wezmę do teściów.
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  4. No to ja noworocznie życzę Ci wszystkiego dobrego! :* Odnośnie bombek to w dzieciństwie też mieliśmy sporo takich typu grzybek, domek, sowa itp. Strasznie ich nie lubiłam, uważałam że są obciachowe. Po tamtych czasach został nam tylko zielony pies, ale teraz uważam, że jest cudowny i ma centralne miejsce na naszej choince :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serio? Obciachowe? Są super! W tym roku z Mamą oglądałyśmy bombki i niektóre pamięta, że kupiła w tym roku w którym się urodziłam, więc tym bardziej mi miło i ciepło na serduszku:)

      Wzajemnie, samych sukcesów!

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz. Zachowaj kulturę osobistą, nie obrażaj mnie, ani innych blogerów. Nie wklejaj linków. Masz pytanie - pisz, odpowiem tutaj lub w osobny poście jeżeli temat będzie wymagał rozwinięcia. Zawsze możesz też napisać do mnie maila, a ja najszybciej jak będę mogła odpiszę!