ISANA - krem do depilacji | Moje wrażenia po stosowaniu na okolice bikini.

Zwolenniczką kremów do depilacji jestem już na pewno 1,5 roku i od tej pory kremu nie może zabraknąć w mojej łazience. Wcześniej uznawałam ten sposób za mało efektowny i przyjemny, zanim nie poznałam swojego ulubieńca. Ale od czasu do czasu skuszę się na przetestowanie czegoś nowego, tak też było w tym przypadku. 

Isana to marka produkowana dla drogerii Rossmann o cenach na każdą kieszeń. Za 100 ml kremu depilującego w regularnej cenie należy zapłacić jedynie 6,99 zł. A nawet widziałam go w promocji, co powoduje, że jest jeszcze bardziej atrakcyjny. Nie będę tutaj przytaczać informacji od producenta czy składu, wszystko to znajdziecie w drogerii internetowej Rossmann. Wspomnę tylko, że ten krem jest przeznaczony do skóry wrażliwej idąc tym tropem stwierdziłam, że nada się do bikini. Oraz wzbogacony jest o wit. E i olej z moreli.

Krem do depilacji służy do usuwania zbędnego owłosienia, poprzez rozpuszczenie włosów nad powierzchnią skóry. Depilacja kremem nigdy nie da, aż takiej gładkości jak golenie czy depilacja woskiem, ale mnie satysfakcjonuje, bo nie podrażnienia (przynajmniej nie powinna) i może być wykonana na chwilę przed kiedy tego potrzebujemy, np. przed wyjściem na basen ;) 

Odniosę się do tego jakie są moje wrażenia przy stosowaniu kremu Isana porównując go na tle produktów używanych przeze mnie wcześniej: 

+ Delikatny zapach, nie pozostający na skórze po depilacji.
+ Gęsta konsystencja umożliwiająca równomierne rozprowadzenie na skórze poddanej zabiegowi, nie ścieka, nie schodzi nawet podczas ruchów ciała, których ciężko uniknąć podczas czekania, aż krem zadziała. Ta cecha zdecydowanie wyróżnia kosmetyk z pośród konkurencji.
+ Nie szczypie w okolice intymne.
+ Niska cena.
+ Dostępność - wszędzie tam, gdzie drogerie Rossmann.

- Czas równe 10 minut, aby usunąć włoski, które w moim przypadku wcale nie są aż takie mocne.
- Efektywność, nie do końca usuwa włoski tak jak tego oczekuję. 
- Występuje lekkie podrażnienie skóry zaraz po zastosowaniu, ale może być spowodowane tym, że potrzebuję więcej siły do usunięcia włosów i kremu ze skóry. 
- Włoski odrastają szybciej. 

Jak widać krem ma swoje zalety i wady, osobiście nie podbił mojego serca na tyle bym miała go kupować regularnie. Ale nie wykluczam zakupu w przypadku, gdyby na sklepowych pułkach zabrakło mojego ulubieńca Bielenda - Vanity (wersja z aloesem w zielonym kartoniku). 

Komentarze

  1. Też bardzo często używam kremu do depilacji, ale zupełnie bez przywiązania do konkretnej marki, jak dla mnie wszystkie są takie same ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja zauważyłam różnice pomiędzy, Veet np. drogi a śmierdzący i ile trzeba czekać by włoski usunąć:/ Bielenda najskuteczniejsza i bez tego smrodku, więc na razie wygrywa :)

      Usuń
  2. Nigdy nie próbowałam tego kremu z Isana, może kiedy będziemy gdzieś wyjeżdżać spróbuję? oczywiście po uprzednim teście alergicznym. Niestety popularny krem do depilacji veet wywołuje u mnie straszne podrażnienie... Od prawie roku używam tylko maszynek i mydła, które spieniam za pomocą myjki i golę niepożądane owłosienie ;) po czym nanoszę na mokrą skórę masło shea albo olej kokosowy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Veet też nie lubię. A po maszynce następnego dnia mam koszmarne podrażnienie:/

      Usuń
  3. Lubię kremy do depilacji, jednak ich stosunek ceny do wydajności zniechęca mnie do regularnego kupowania :( Bielendę miałam i lubiłam. Ostatnio miałam Byly Duo, usuwa włoski w 6 min (nie można trzymać go dłużej) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Używając jedynie do bikini to cena znośna, na nogi to już sobie nie wyobrażam. Byly Duo - 6 min - brzmi super!

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz. Zachowaj kulturę osobistą, nie obrażaj mnie, ani innych blogerów. Nie wklejaj linków. Masz pytanie - pisz, odpowiem tutaj lub w osobny poście jeżeli temat będzie wymagał rozwinięcia. Zawsze możesz też napisać do mnie maila, a ja najszybciej jak będę mogła odpiszę!