Zużyte | Cattier, Farmona, L'Oreal, Organic Surge, Organique, Repechage, Schwarzkopf, The Body Shop, Veet.

Ewidentnie w powietrzu czuć jesień. Jest coraz chłodniej i mieszkając w nadmorskiej miejscowości odczuwa się to jeszcze bardziej niż w centralnej części polski. Powoli odziewam się w cieplejsze ubrania, więcej noszę spodni (co skłoniło mnie do zakupu drugiej pary jeansów). Wygrzebuję się z łóżka później, te 10-15 minut rano poświęcam na lekturę, co umila poranek. Wieczorem zakopuję się w koc lub na rozgrzewkę ćwiczę (tak teraz częściej wieczorem niż rano). Dni są krótsze więc wydaje mi się, że mam mniej czasu i jestem w ciągłym praniu i sprzątaniu, ale ktoś przecież musi zadbać o mieszkanie. Może jednak doba się nie skurczyła, skoro mam czas na lekcję angielskiego oraz inne rzeczy rozwijające moje pasje. Ale jak mnie tu nie ma na blogu, to znajdziecie parę słów na fan pagu, lub zdjęcie na instagramie obrazujące czym aktualnie się zajmuję. To tak w ramach wstępu, bo dziś znowu będzie o zużyciach - nic na to nie poradzę, że wszystko się kończy w tym samym czasie. 
Dziś opisywanie poszczególnych produktów zacznę inaczej, według kategorii do czego dany kosmetyk jest przeznaczony. 

Veet - Spray depilujący <recenzja>. Tego sprayu akurat nie udało mi się wykończyć, bo już na samym początku uszkodził się dyfuzor? Ogólnie rzecz biorąc pianka do depilacji to bardzo wygodny sposób aplikacji pod warunkiem, że działa opakowanie. Działa bardzo szybko bo na nogach wystarczy 3 minuty, jednak nie polecam osobom z bardzo suchą czy wrażliwą skórą. Zastosowałam też jednokrotnie na bikinii - ale to za mocny zawodnik i nie odważyłam się zaryzykować ponownie. Pozostaję przy klasycznych kremach to niezbędnik w mojej łazience do zachowania higieny, aktualnie Isana.  
Organique Surge - żel pod prysznic o zapachu fresh ocean. To kosmetyk z certyfikatem Eco Cert, co za tym idzie bardzo dobrym składzie. Bardzo dobrze myje ciało, tworząc delikatną pianę na skórze, nie wysusza. I ma nieziemski, odświeżający zapach! Mam jeszcze jedną sztukę w łazience o zapachu citrus mint, która na myśl przywodzi mi miętowe pastylki oblane czekoladą. Pojemność tubki 250 ml/ 16,99 zł, do kupienia w TKMaxx (widziałam tej marki też płyny do kąpieli a nawet szampon do włosów) i może gdzieś jeszcze, ale ja nie widziałam do tej pory. 

INCI (żelu o zapachu fresh ocean): Aqua, Aloe Barbadensis Leaf Juice*, Sodium Coco-Sulfate, Cocomidopropyl Betaine, Decyl Glucoside, Coco-Glucoside, Benzyl Alcohol, Glycerin**, Sodium Chloride, Limonene, Sodium Lauryl Glucose Carboxylate, Citrus Lemon Peel Oil, Sucrose Laurate, Lauryl Glucoside, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Peel Oil Expressed, Aurantifolia (lime) Oil, Mentha Piperita (pepermint) Oil, Linalodl, Sorbic Acid. * składniki pochodzące z organicznej farmy, ** składnik organiczny 

Oragnique - energaizing, szampon do włosów delikatnych i wypadających <recenzja>.  Niestety mnie nie zachwycił, ani nie zahamował wypadania włosów. Ale za to polecam maskę do włosów z tej samej serii, której jeszcze sporo mi zostało, pomimo dokonania zakupu i rozpoczęcia stosowania w duecie. Zamówiłam właśnie szampon do włosów Lass Naturals i czekam na przesyłkę. 
Cattier - szampon do włosów, jogurt do częstego mycia. Tą 40 ml miniaturę otrzymałam w zestawie podróżnym z żelem do mycia ciała, balsamem do ciała oraz pastą do zębów. I zabrałam ze sobą na tygodniowy wyjazd do Szwecji. Szampon jest bardzo wydajny bo wystarczył na 7 krotne umycie włosów (4 razy moich długich i 3 razy krótkich męskich). I powiem tak, tą miniaturą się zachwyciłam! Włosy oczyszczone, odbite od nasady po samodzielnym wyschnięciu, bez wspomagania się okrągłą szczotką i suszarką do włosów. Skóra głowy nie podrażniona, nawet małżonek nie miał po nim łupieżu, ani większej ilości łuszczycowych łusek. Również kosmetyk z certyfikatem Eco Cert:) Pełnowymiarowe opakowanie ma 250 ml i kosztuje ok. 30 zł. Ważny 12 m-cy od otwarcia. Będę o nim pamiętać w przyszłości, jak tylko uporam się ze wspomnianym już wzmożonym wypadaniem włosów. 

INCI: Aqua, Ammonium Lauryl Sulfate, Sodium Cocoamphoacetate, Sodium Benzoate, Cocomidopropyl Betaine, Aloe Barbadensis Leaf Extract*, Phospholipids, Glycolipids, Glycine Soja Oil, Glycine Soja Sterols, Acetum (Vinegar), Glycerin, Lavendula Angustifolia Flower Extract, Rosmarinus Officinalist Leaf Extract, Salvia Officinalis Leaf Extract, Thymus Vulgaris Flower/ Leaf Extract, Yogurt Powder, Xantan Gum, Hydolyzed Wheat Protein, Sodium Chloride, Phytic Acid, Benzyl Alcohol, Potassium Sorbate, Lactic Acid, Benzoic Acid, Parfum, Limonene, Linalool. 

Szwarzkopf - Taft, lakier do włosów with liquid keratin, ultra strong. Czasami lakieru do włosów używam do zwiększenia objętości na głowie, ułożenia grzywki, ale nie codziennie. Często kupuję lakiery Taft, ale ten akurat nie jest wcale taki mocny jak obiecują. Nie mam obecnie innego na stanie.

Farmona - Radical, mgiełka wzmacniająca do włosów zniszczonych i wypadających. Spray do tej pory nie doczekał się recenzji na blogu. Niestety nie byłam regularna w stosowaniu gdzieś do połowy opakowania mgiełki, później starałam się używać po każdym myciu włosów, a nawet czasami dodatkowo na noc (włosy na ogół myję rano). Może przez moją nieregularność nie zaobserwowałam oczekiwanych efektów, czyli zmniejszenia wypadania włosów, a na dodatek spray w moim przypadku przyspieszał przetłuszczanie skóry głowy. Pompka mniej więcej po zużyciu 2/3 opakowania zaczęła się zacinać co utrudniało aplikację. Raczej więcej nie sięgnę po ten produkt. Z tej samej serii co szampon (Lass Naturals) zamówiłam olejek do włosów - czekam na przesyłkę, a w między czasie robię płukankę ze skrzypu polnego po każdym myciu. 

INCI: Aqua, Alcohol Denat., Cetrimonium Chloride, Propylene Glycol, Equiserum Arvense (horsetail) Herb Extract, Camelia Sinensis (green tea) Leaf Extract, Panthenol, Laureth-10, PEG-25 PABA, Inulin, PEG-40 Hydrogented Castrol Oil, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Citric Acid, Parfum, Hexyl Cinnamal, Butylphenyl Methylpropional, Citronellol. 

Repechage - vita cura, tonik do twarzy z kwasem salicylowym. Tonik zaczęłam używać zaraz po spotkaniu blogerek (1 sierpnia), na którym to został przedstawiony nam zabieg firmowy i otrzymałyśmy 59 ml miniaturę do wypróbowania. Pełnowymiarowe opakowanie 200 ml kosztuje 129 zł i dostępne jest w gabinetach kosmetycznych. Lubię toniki z kwasami, a że moja cera jest kapryśna i ostatnio w nie najlepszej kondycji, ucieszyłam się z tego produktu. Zwlekałam i zwlekałam z ostateczną opinią bo niestety nie zauważyłam żadnej poprawy. Często toniki z kwasami zastępują mi stosowanie peelingów, tutaj dalej musiałam dodatkowo złuszczać naskórek, pomimo, że nie używam ciężkich kosmetyków do makijażu jedynie korektor + puder (podkład już dawno poszedł w odstawkę). Na pewno na docenienie zasłużyło opakowanie z atomizerem, który dzielnie służył do ostatniej kropli. Skład niestety nie jest podany na opakowaniu miniatury. Dziś do pielęgnacji twarzy włączam tonik  łagodzący Organique. 

The Body Shop - Seaweed Clarifying night treatment <recenzja> W lipcu wytypowałam ten kosmetyk na faworyta, przy dłuższym używaniu i wykończeniu kosmetyku uważam, że jest dobry. Na pewno nie szkodził mojej cerze, po nocy skóra twarzy wyglądała na uspokojoną, ale nie jest rewelacyjny, bo w dalszym ciągu co nieco zmian trądzikowych się pojawia. Fajna konsystencja żelu, nie wysuszająca skóry, oraz plus za miniaturowe opakowania (15 ml) w odsprzedaży. Nie trzeba ryzykować wydanej dużej sumy pieniędzy w przypadku, gdyby kosmetyk by się nie sprawdził. Do pielęgnacji na dzień i na noc obecnie zaczęłam stosować krem normalizujący Organique z kwasem azelainowym. 

INCI: Aqua, PEG-8, Laureth-23, Phenoxyethanol, Glycerin, Carbomer, Butylene Glycol, Methylparaben, Parfum, Sodium PCA, Sodium Hydroxide, Urea, Propylene Glycol, Zinc Gluconate, Algea Extract, Hydrolized Algin, Zinc Sulfate, Arnica Montana FlowerExtract, Camelia Sinesis Leaf Extract, Disodium EDTA, Fucus Vesiculosus Extract, Butylparaben, Trehalose, Propylparaben, Benzyl Alcohol, Polyquaternium-51, Linalool, Butylphenyl Methylpropional, Benzyl Salicytate, Acacia Senegal Gum, Serine, Xantan Gum, Sadium Hyaluronate, Benzoic Acid, Chlorphenesin, Tocopherol
L'Oreal - False lash architect, 4 diamensions effect fibers, waterproof. Inaczej podkręcająco- wydłużający tusz do rzęs. O wyjątkowo długiej szczoteczce, wąskiej i sztywnej z dziwnie ułożonymi włoskami. Obietnic jest wiele, ale bez pokrycia. Do tego tusz pozostawia grudki na rzęsach, szybko zastyga, przez co wyczesanie grudek czy rozdzielenie sklejonych rzęs grzebyczkiem Inglot jest prawie niemożliwe. Tusz nie należy do najtańszych, kosztuje ok. 60 zł/ 12 ml. Plus za to, że wąską szczoteczką można pomalować rzęsy już przy samej nasadzie, a formuła faktycznie jest wodoodporna, a ja od czasu do czasu właśnie wodoodpornego tuszu potrzebuję. Obecnie kupiłam Maybelline - lash sensational.

To na dziś i pewnie na trochę dłużej spokój z "zużyciami". Jeżeli znacie któryś z kosmetyków, podzielcie się swoją opinią;) Będzie mi miło!

Komentarze

  1. Veet do depilacji i mnie nie urzekł, mimo, że miałam wersję w odkręcanej tubce.
    Kosmetyki Organic Surge widziałam i u nas w Tk Maxxie. Miałam nawet ochotę coś kupić, ale zdrowy rozsądek [czytaj: nie potrzebuję, bo mam] chwilowo wygrał.
    Z Organique miałam kilka produktów i próbek - kremy, sera, mydła. Jednak nie powaliły mnie i nie do końca ciągnie mnie do kosmetyków tej firmy.
    Produkty Farmona, zarówno Radical, jak i Jantar okazały się bublami i nie zrobiły nic mimo regularnego stosowania.
    Maskarę L'Oreal False Lasg Architect miałam dawno temu, ale nie wspominam jej zbyt dobrze. W przeciwieństwie do maskar Million Volume Lashes.
    Innych produktów nie znam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Veet w tubce też mnie nie przekonał, wolę Bielendę ;P
      Z kosmetyków Organic Surge na pewno kupię jeszcze płyn do kąpieli na próbę, bo kuszą:)
      Mnie Organique kusi, bo jest dostępny od ręki, teraz właśnie zaczęłam używać krem do twarzy, tonik i żel do mycia twarzy czeka, więc zobaczymy co z tego wyjdzie w przyszłości.
      Jantar póki nie zmienili składu był super! Wręcz miałam fajne odbite włosy od skóry głowy i mogłam je myć rzadziej.
      Maskare Million Volum Lashes chyba kiedyś miała moja siostra i była ok:)

      Usuń
  2. Ciekawią mnie kosmetyki Cattier. Dziewczyny z "naturalnych" blogów bardzo je chwalą. Takie wersje podróżne to dobry pomysł, żeby zapoznać się z nowymi produktami i przekonać się, czy warto zakupić większe opakowania.

    Rzeczywiście nad morzem jest chłodniej - ostatnio byłam tam na wyjeździe (niestety służbowym i nawet nie zobaczyłam morza ;-( ),. no i się przeziębiłam, choć w centralnej Polsce było wtedy podobno bardzo ciepło...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak kosmetyczka z miniaturkami to świetne rozwiązanie, mam też mini mleczko do demakijażu i pierwsze wrażenie bardzo pozytywne, ale dokładnie przetestuję jak skończę to z BeOrganic :) Szampon na pewno jeszcze kupię.

      Ojej to szkoda, ja za to jadę wkrótce w góry <3

      Usuń
  3. Z Twoich zużyć nic nie miałam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Szczerze mówiąc nie miałam żadnego z tych produktów jeszcze :) Kremy do depilacji mnie zawiodły kilka razy więc już po nie, nie sięgam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kilka lat temu jak się zainteresowałam kremami też mnie rozczarowały, ale teraz Bieledna - Vanity - polecam gorąco!

      Usuń
  5. Uwielbiam kosmetyksy Radical :) Tą mgiełkę miewam dość często, podobnie szampony i odżywki. Nie wiem, czy u mnie mgiełka pomaga na zahamowanie wypadania, bo oprócz tego stosuję też inne preparaty, ale zapobiega elektryzowaniu się, moje włosy po niej są mięciutkie i dobrze się układają. No i lubię jej zapach :) Głównie stosuję na mokre włosy, ale czasem jak wstanę rano i mam "złośliwy kosmyk" to go sobie spsikam i susząc układam i jest git :) Preparatów depilujących w ogóle nie używam, działam depilatorem, potem balsam i mam spokój na długi czas :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kilka razy w przeszłości próbowałam maskar z L'oreal i niestety, ale za każdym razem nie jestem zadowolona... niby jest ok ale to nie jest to czego się spodziewałam :( dlatego od dłuższego czasu wybieram mascary Maybelline i jestem zadowolona.

    OdpowiedzUsuń
  7. Znów kusisz tymi organicznymi kosmetykami. Czas wypróbować :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz. Zachowaj kulturę osobistą, nie obrażaj mnie, ani innych blogerów. Nie wklejaj linków. Masz pytanie - pisz, odpowiem tutaj lub w osobny poście jeżeli temat będzie wymagał rozwinięcia. Zawsze możesz też napisać do mnie maila, a ja najszybciej jak będę mogła odpiszę!