Czego w życiu żałuję?

Z przyjaciółka jak to bywa rozmawia się o wszystkim. O pierdołach i o głębszych tematach jak życie. Przy jednej z takich rozmów spytała mnie czy czegoś w życiu żałuję? Chwilę się zastanowiłam, ale nie długo i odpowiedziałam NIE. To pytanie nie dało mi spokoju, dzisiaj w niedzielę (chociaż post opublikowany jest później) podczas biegu, bez słuchawek w uszach rozmyślałam dalej... Bieganie po za ruchem samym w sobie to też dla mnie taki czas przemyśleń, refleksji nad tym co było i nad tym co mnie czeka. I temat ten nie daje mi spokoju, więc muszę go przelać i opublikować na łamach bloga. 

Nie żałuję biegania tyłem po falochronie, z którego się wywróciłam. Czy stania w czasie sztormu w porcie, gdy zmywały mnie fale. Biegania po bunkrach i zakradania się na Helski cypel. Nie żałuję...
Nie żałuję długoletnich przyjaźni znajomości, które nie przetrwały. I tych których nie zgłębiłam, chociaż były to wartościowe osoby na mojej drodze. 
Nie żałuję przebalowanych nocy, dzikich tańców na parkiecie. Nie żałuję nadmiaru alkoholu, który wtedy wypiłam i tego kaca co suszył w ustach i tego co męczył sumienie.
Nie żałuję tych kilku sztuk papierosów, które wypaliłam. Lecz smrodem i złym smakiem nie kusiły wcale.
Nie żałuję białych kozaczków, które nosiłam. I innych dziwacznych trendów w które dałam się wmanewrować. To wszystko po to by odnaleźć swój styl tu i teraz.
Nie żałuję młodzieńczych prac, których się chwytałam. Smażenie kiełbasek na stadionie, zbieranie borówek na plantacji, roznoszenie rachunków czy biegania z tacą jako kelnerka. Wszystkie prace sumiennie wykonywałam a pieniądze zarobione uszanowałam.
Nie żałuję obcięcia długich włosów, które przez 18 lat nosiłam. I z uporem maniaka na rudo pofarbowałam. 
Nie żałuję pocałowanych żab, które nie zmieniły się w wymarzonego księcia. A ich imion nawet dziś nie pamiętam.
Nie żałuję randki z przyszłym stomatologiem czy strażakiem, bo miło je do tej pory wspominam. 
Nie żałuję spontanicznej decyzji o ślubie, która zaskoczyła tych dalszych, bliższych znajomych a nawet najbliższą rodzinę.
Nie żałuję chipsów i pączków, które w przeszłości ze smakiem zajadałam.
Nie żałuję żadnej minuty na treningu spędzonej, pomimo hektolitrów potu i zakwasów uniemożliwiających ruszanie.
Nie żałuję pieniędzy wydanych na wszelkie zachcianki, których się aktualnie pozbywam. Bo gdybym tych rzeczy nie kupiła, to czy bym wiedziała, że postępuję słusznie?

Nie żałuję tych chwil, chociaż to co tutaj przedstawiłam to tylko zbiór skrótów myślowych noszących za sobą dłuższe historie. Nie wszystko to co się wydarzyło napawa mnie dumom, czasami nawet na samą myśl się wstydzę. Jednak wszystko to musiało się wydarzyć, bym była w tym miejscu w którym obecnie jestem. Bym była tą osobą, którą jestem. By wyrobić sobie swoje zdanie, ukształtować charakter, styl czy ustalić życiowe priorytety.

Co by mi dało żałowanie i użalanie się nad tym co było? Czasu nie cofnę, przeszłości nie zmienię. Mogę jedynie postarać się naprawić wyrządzone krzywdy, albo postarać się być lepszą dla tych na których mi zależy, być lepszą dla siebie. Nie czekając na jutro, już dziś.

Jedno jest pewne: zawsze, niezależnie co robiłam i jakie decyzje podejmowałam byłam blisko swojej rodziny. Jest dla mnie ważna i chociaż nie zawsze podobało im się to co robię (i na odwrót) w jakiś sposób umiemy żyć w zgodzie. Wspominam przeszłość, te najmilsze chwile. Ale żyję w teraźniejszości bo to jest moja przyszłość. I zamierzam żyć tak by niczego nie żałować... A Ty?

p.s. Pozdrawiam ze Sztokholmu !

Komentarze

  1. Nie myśleliście o cieplejszym kierunku podróży niż Sztokholm? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mieliśmy w planach, ale życie toczy się swoim rytmem. Mąż w interesach do Szwecji, więc spontanicznie podjęliśmy decyzję, że polecę razem z nim:) Ciepłe kraje nie uciekną.

      Usuń
  2. czasem mysle ze zaluje wyjazdu z polski. ale po dluzszym zastanowieniu gdybyni nie to nie potrafila bym swietnie mowic po angielsku i nie zwiedzila stanow zjednoczonych karaibow hawajow i innych swietnych miejsc wiec po dluzszych przemysleniach nie ma co zalowac i rozzalac sie nad decyzjami. Teraz krok po kroku do przodu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz, przełamałaś kolejne bariery:P Ja ciągle mam problem z rozmawianiem po angielsku, ale pracuję nad tym! A tych wszystkich krajów, które zwiedziłaś - zazdroszczę!

      Usuń
  3. Nie żałuję wyjazdu do Anglii mimo samotności jaka czasem tutaj człowieka dopada
    czego żałuję? że czasem nie potrafię się nie przejmować aż nad to...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To trudne by nauczyć się nie przejmować,mi w tym bardzo pomógł mąż i jego podejście do życia;)

      Usuń
  4. Ale pięknie to napisałaś!!! <3 Super! :) Mam przyjemność, że szybko przemyślałam sprawę i też nie załuję niczego, ale zabiorę temat na najbliższe bieganie i może dojdę do jakiś konstruktywnych wniosków. Gratuluję, bo widać że odnalazłaś siebie i masz harmonijne życie. Bawcie się dobrze w Sztokholmie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To trzymam kciuki za przemyślenia;) Już jesteśmy w Falun, pogoda dziś dopisuje, niebo prawie bez żadnej chmurki, a ja zaraz idę na kawę ze znajomą.

      Usuń
  5. Bardzo dobry i poruszający wpis. Przeszłości zmienić nie możemy, dane nam jest jedynie wyciągać z niej mądre wnioski. Żałowanie czegokolwiek, to jedynie trutka na nas samych. To pierwszy wpis, który u Ciebie przeczytałam, ale zapewniam - zostaję na dłużej :)

    www.awaria.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Poruszył mnie Twój wpis. Zaczęłam się zastanawiać nad swoim życiem i...
    nie żałuję, że zerwałam kontakt z bratem, który niszczył naszą rodzinę. Moje zdrowie psychicznie jest ważniejsze, niż jego humory i zachcianki.
    Nie żałuję szybkiej decyzji o ślubie, mój mąż jest najcudowniejszym mężczyzną jakiego spotkałam.
    Nie żałuję wielu rzeczy. Dziękuję za wpis!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że Twoje zdrowie jest ważniejsze! Lepiej odciąć się od osób, rzeczy, nałogów co mają na nas destrukcyjny wpływ.
      Samych dobrych dni Ci życzę;*

      Usuń
  7. A kto powiedział, że mamy coś żałować. Przecież świat jest stworzony dla każdego z nas. Dla każdego indywidualnie. Wszyscy jesteśmy indywidualnym stworzonym, dla którego zostało stworzone wszystko. I dlatego mamy się rozkoszować wszystkim. Powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh, ja może trochę inaczej byłam wychowana i większość polaków w wierze chrześcijańskiej. Gdzie żal za winy jest podstawą do rozgrzeszenia i takie żałowanie towarzyszy większości. Nie mówię, że moi rodzice są jacyś nawiedzeni, ja też nie jestem bardzo wierząca, ale jednak poczucie winy, wstydu, żal itd. buduje w nas religia, szkoła itd... Teraz patrzę już na życie inaczej, bo jestem bogatsza o całe grono doświadczeń.

      Usuń
  8. Uczę się nie żałować i mam nadzieję, że w końcu zacznie mi to wychodzić :) Bardzo intensywnie nad tym pracuję, negatywów jest sporo, ale...Mimo, że zatrzaśnięto mi drzwi, to mam jeszcze okna...i komin :P
    ps. Zaciekawił mnie Twój blog, tak na szybko kilka wpisów przejrzałam, ale zamierzam się tu zatrzymać na dłużej i zgłębić je bardziej. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że czasami ciężko, szczególnie, gdy ciągle wiatr wieje w oczy. Ale tak najwidoczniej musi być, trzeba szybko wyciągnąć z tego wnioski i przeć do przodu:)

      Bardzo się cieszę;) Miłego czytania!

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz. Zachowaj kulturę osobistą, nie obrażaj mnie, ani innych blogerów. Nie wklejaj linków. Masz pytanie - pisz, odpowiem tutaj lub w osobny poście jeżeli temat będzie wymagał rozwinięcia. Zawsze możesz też napisać do mnie maila, a ja najszybciej jak będę mogła odpiszę!