Wstawanie wcześniej...

Uwielbiam spać! Powtarzam niejednokrotnie. Gdy ktoś obudzi mnie przed czasem, psuje mi tym humor na kilka godzin. Najczęściej to mąż wyrywa mnie ze snu pytaniem, gdzie jest to czy tamto... W pierwszy odruchu odpowiadam "nie wiem", ale moja fotograficzna pamięć nie daje mi zapomnieć i za chwilę udzielam prawidłowej odpowiedzi. Czasami budzi mnie telefon od Mamy, która ze zdziwieniem pyta: "śpisz?", innym razem wiadomość od kuriera, że dziś przyniesie mi paczkę.

Dni od poniedziałku do soboty nie mają u mnie stałego rytmu. Nie jestem z tych pracujących po 8h dziennie od 8 do 16, czego czasami zazdroszczę, ale każdy zawód rządzi się swoimi prawami. Czasami mogę pospać do 9 innym razem muszę wstać o 5 rano. Wyobraźcie sobie jaka muszę być wtedy wściekła! Szczególnie, że chodzę raczej później niż szybciej spać. Ale jak trzeba to wstaję, można na mnie polegać. Pomimo, że lubię spać ustawiam tylko jeden budzik i nie wciskam drzemek., dzięki czemu nie zdarza mi się zaspać i nie mam w zwyczaju się spóźniać. Jestem obowiązkowa, a  moje lenistwo przejawia się głównie w pracach domowych. 
Ostatnio spanie do tej 9-tej zaczęło mi przeszkadzać (w tygodniu, niedziela to czas totalnego luzu). Szczególnie, gdy później podczas doby brakuje mi czasu na tak przyziemne sprawy jak regularne przyrządzanie i spożywanie posiłków czy ogarnięcie kotu kuwety. Oraz inne dla mnie ważne: aktywność fizyczną, zabawę z kotem czy bycie sam na sam z mężem.

Przeważnie proponuje się stopniowo wprowadzać zmiany, ustawiając budzik o te 10-15 minut szybciej niż poprzednio i tak z dnia na dzień, aż się człowiek przyzwyczai do nowego trybu. Faktycznie w ten sposób nie odczuwa się wielkiej straty tych kilku minut snu. Ale ja lubię też szybie efekty i skrócenie czasu snu o 1-2 h od razu dało mi wymierne korzyści. Tak też uczyniłam i praktykuję już od ponad tygodnia.

Skrócenie czasu snu, nie wpłynęło negatywnie na poziom mojego wyspania. I tak przeważnie jak wstawał mąż ja już drzemałam czy kręciłam się z boku na bok (to nie jest wartościowy sen, głębszym potrafię się zdrzemnąć po południu). Poranek nie jest już taki nerwowy, mogę wszystko robić wolniej i dokładniej, przez co poprawiła się moja organizacja dnia. Z samego rana nawet zaczęłam z grubsza sprzątać mieszkanie (no jeszcze żebym ogarniała częściej prasowanie byłoby super), więc później mam czas na więcej rzeczy, które lubię i sprawiają mi radość np. prowadzenie bloga;)

Owszem, kładę się szybciej spać niż do tej pory, ale to akurat też dobre, organizm się regeneruje, metabolizm nie wariuje. Dobrze wpływa też dla na nasz związek, który i tak uważam za wyjątkowo udany;) W końcu chodzimy spać o podobnej porze i o podobnej zaczynamy dzień, mniej się mijamy. Dobrze by było jeszcze, gdyby kocur się dostosował, trochę go rozpuściliśmy i potrafił brykać razem z nami do 2 w nocy. Teraz jest coraz cięższy i obawiam się o moich sąsiadów, że słyszą jak wariat  odbija się od ściany do ściany, biegnąc przez korytarz.

Na razie widzę więcej korzyści z wcześniejszego wstawania niż długiego leniuchowania. To może tak  już zostanie na dłużej? A Ty preferujesz wcześniejsze wstawanie? Czy spanie jak najdłużej, nawet kosztem śniadania?

Komentarze

  1. Ja od dziecka jestem nauczona wczesnego wstawania. Nawet, kiedy mam wakacje budzę się wyspana około 7 rano i od razu wstaję, bo nie mogę wyleżeć w łóżku. Tylko w weekendy czasami zdarza mi się leniuchować, ale zwykle wtedy, kiedy jestem po jakiejś imprezie lub męczącym wyjeździe. Wczesne wstawanie, jak dla mnie, ma o wiele więcej plusów niż mogłoby się wydawać.
    Pozdrawiam!:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też kiedyś poranne wstawanie nie było dla mnie problemem, wszystko zmieniło się na studiach a później w pracy, gdy miałam nieregularne godziny. Teraz powoli doceniam te plusy:)

      Usuń
  2. Ja uwielbiam wcześnie wstawać! <3 Wieczorem już nie mogę się doczekać kolejnego poranka, owsianki, czytania wieści ze świata i spokojnego przygotowywania się do szalonego dnia. Ale podziwiam za jeden budzik.... ja muszę mieć kilka drzemek... wiem że to niedobre ale jak mam jeden to boję się że go zignoruję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heheh aż taka szalona nie jestem:) Jeden budzik praktykowałam zawsze, kiedyś jak mieszkałam z rodzicami wystarczyło mi, że tata cichym głosem będąc na korytarzu mówił "pobudka".

      Usuń
  3. U mnie zależy od dnia, nieraz budzę się po 6 przed budzikiem, nieraz z kolei mimo iż dzwoni o 9 to ledwo mogę się zwlec... Jestem nauczycielką, więc godziny pracy mam ruchome, przez co nie ma tej stabilizacji...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skąd ja to znam, ja już się tak roztroiłam na studiach:p

      Usuń
  4. Jestem sową-śpiochem, dla mnie wczesne wstawanie to koszmar. I jeżeli śpię krócej niż 8 godzin, to masakra potem. Więc u mnie wcześniejsze wstawanie zawsze równa się kładzeniu wcześniej spać, samo przestawianie budzika jest bez sensu. Ale za to mam w miarę ustalony rytm dnia i wstaje codziennie o tej samej godzinie, a budzik także w niedzielę ;) Kładę się spać 23-24, wstaję 7-8 (teraz urlop, to 9) i jest fantastycznie. I o dziwo dobrze się czuję, jeśli śpię dłużej, nie jestem potem zmulona. Moim problemem jest za to są drzemki, jeżeli podnoszę się z łóżka zaraz po pierwszym budziku to mam zawroty głowy i źle się czuję, trochę mnie to martwi, ale to chyba kwestia mojego ciśnienia truposza (dzisiaj 60/100 i zazwyczaj tyle mam). Dlatego staram sie czytanie blogow i przeglądanie internetów praktykowac rano w łóżku, to pomaga mi się dobudzuć ;)
    PS. Szkoda, że nie masz komentarzy Disqus, nie myślałaś może, żeby zainstalować? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie późne kładzenie się spać to wcześniej była 1-2 w nocy, więc przy wstawaniu o 6-7 też bywałam wkurzona i zamulona ;P Faktycznie, jeżeli masz zawroty głowy to nie ma co szybko zrywać się z łóżka.

      Miałam zainstalowane Disqus, ale z racji zmiany nazwy bloga rok temu występował błąd podczas eksportu starych komentarzy i nie mogłam z tym dojść do ładu. Później też raz wgrywały się nowe komentarze, raz nie. Takie same niemiłe przygody miałam z przenoszeniem bloga na własną domenę, więc z tego zrezygnowałam.

      Usuń
    2. Szkoda, że zrezygowałaś, bo dopiero teraz mogłam przeczytać Twoją odpowiedź, a niewiele brakowało, a bym ją przegapiła. Dlatego mam nadzieję, że jednak się przekonasz z powrotem. Jakby co służę pomocą! :)

      Usuń
    3. Raczej się nie zdecyduję, bo disqus nie chciał ze mną współpracować, a radziłam się już kilku osób, nawet do disqus zgłaszałam problem, ale nie umieli mi pomóc:/

      Usuń
  5. Nie umiem spać do późna. Choć położę się o 2 w nocy spać, to jak wiem, że muszę wstać do pracy to sama się budzę jeszcze przed budzikiem o 6:15. Niestety stratę snu nadrobię w kolejną noc (o ile będzie to możliwe), ale położę się wcześniej. Mój organizm potrzebuje ok. 7 godzin. Co do wcześniejszego wstawania, to jest iluzja, ale cokolwiek robię do godz. 12:00 wydaje mi się, że czas płynie wolniej i jestem w wstanie zrobić wiele rzeczy, ale już po 12, to czas tak mknie, że nie wiem kiedy się robi 18:00. Ale jeśli wstanę o 9 lub 10 to z dnia już nic nie mam. Tak samo drzemki w ciągu dnia, nie jestem wstanie się położyć, bo zasnę i będę spała 2-3 godziny i potem jeszcze będę się rozbudzać ok. 1 godziny a w 15 minut to ja nie zasnę, tylko będę myślała o 1000 rzeczy, które muszę zrobić. Dlatego zazwyczaj się staram się przetrzymać do 20/21 jeśli faktycznie miałam kilka dni pod rząd z małą ilością snu i położyć się wcześnie - wtedy przesypiam do godziny 6/ 7 rano :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podziwiam, że zawsze wcześnie wstajesz:) U mnie później był problem z tym nadrabianiem snu, bo nigdy nie było kiedy. U mnie drzemki w ciągu dnia to był chleb powszedni, teraz już ich znacznie mniej, praktycznie wcale odkąd biorę leki na tarczycę. Widzę, że jesteś dobrze zorganizowana. No i w końcu znalazłaś czas na powrót do blogowania:)

      Usuń
  6. Ja uwielbiam spać, jednak rzadko zdarza mi się spanie do 9-10, często sama budzę się ok 8 :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Lubię być wyspana, a do dotego potrzebuję minimum 8 godzin - chciałoby się dodać "niestety...", jednak po prostu nie cierpię spać dłużej niż do 8 rano. Czasami, kiedy mój dzień toczy sie do 2 w nocy (bywa u każdego), to i tak wolę wstać o 8 rano, a w dzień zdrzemnąć się przez chwilę :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to dobra metoda:) Bo wtedy taka drzemka nawet 15-30 minutowa dodaje zastrzyk energii:)

      Usuń
  8. Przez większość swojego życia byłam rannym ptaszkiem i wolałam wstawać godzinę wcześniej, niż godzinę dłużej pospać. Cały swój rytm przestawiłam po przyjeździe do UK. Teraz mam 2 prace, pracuję zazwyczaj od 10/10:30 do godziny 22. Nierzadko w ciągu [włączając w to dojazd do pracy, np. na rowerze, co też jest dodatkowym wysiłkiem dla organizmu]. Jestem zmęczona, ciągle niewyspana, nieważne ile śpię. Ale uwielbiam takie dni, kiedy budzę się wyspana [rzadko, bo rzadko, ale się zdarza] około 7 rano i do godziny 10 mam wysprzątany cały dom, pozmywane, poprasowane, pozałatwiane, jestem wykąpna, czysta i pachąca i mam cały dzień na cokolwiek mi się zamarzy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiedziałam, że dojeżdżasz do pracy na rowerze, podziwiam:) Ja właśnie dziś już mam prawie wszystko posprzątane, a i jestem wyspana;)

      Usuń
  9. U mnie jest to bardzo zmienne. W wakacje pracuję w barze i godziny pracy mam bardzo różne i późne, wtedy lubię sobie pospać. Podczas roku akademickiego lubię iść do łóżka wcześnie i wcześnie wstać, wydaje mi się wtedy, że mam więcej czasu na załatwienie wszystkich spraw.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zrozumiałe, że praca w barze rozregulowuje twój tryb, no i wiadomo, że w wakacje więcej wyjść itd. Ale już niedługo wszystko wróci do normy:)

      Usuń
  10. Niestety potrzebuję tych 7-8 godzin snu, aby normalnie funkcjonować, więc aby wstać o 6 muszę położyć się o 22, co nie zawsze jest łatwe do zrobienia. teraz, gdy zaczęliśmy z mężem oglądać nowy serial to kładziemy się spać około 23.30, co rujnuje mi następny dzień. Nie potrafię sama wstać przed 7, co jest dla mnie niezwykle męczące. Musiałabym ustalić, że chodzę spać regularnie o 22.30, ale jak zapewne się domyślasz nie należy to do najprostszych ;) W zasadzie mogłabym nastawiać budzik na 6 i nie wyspać się kilka dni pod rząd to może w końcu zaczęłabym chodzić wcześniej spać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To przestawcie trochę oglądanie serialu o te 30-40 minut szybciej, będziecie mogli spędzić czas razem no i nie stracisz dużo czasu cennego snu:)

      Usuń
    2. Też o tym myślałam, ale pracujemy często do późna i zanim zjemy jeszcze kolację, ogarniemy wieczorną toaletę to już jest 21. Więc... albo zrezygnujemy z pracy albo serialu ;p

      Usuń
    3. Niestety, czasami ciężko wszystko pogodzić. To może serial co drugi dzień:)

      Usuń
  11. Na razie póki rankiem jest jeszcze jasno wstawanie zarówno do pracy jak i "tak o " nie jest jeszcze takie trudne i bolesne, od dłuższego czasu zaczynam dzień o 6/7/8 bo o tej narzeczony idzie do pracy,a słońce utrudnia zaśnięcie ;D jednak zimą w dzień wolny raczej nie zwlekę się z wyrka przed 10... A i wstanie do pracy będzie męką stulecia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie nigdy nie motywowało do wstania to, że mąż już wstawał, a i światło mnie nie budzi. Oj tak lepiej nie myślmy jeszcze o zimie, bo jej nie znoszę!

      Usuń
  12. Och jeszcze do nie dawna byłam może nie tyle strasznym śpiochem, ale wstawanie przed 7 to już była masakra. Nawet jak miałam jechać na wakacje, to w rachubę wchodziły tylko bilety późniejsze :D A teraz.... punkt 5 jestem na nogach... bez problemu. Ja stosowałam metodę 1minuty, codziennie minutę wcześniej i poszło bezboleśnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ładnie:) Ja bym się pewnie pogubiła w tym wstawaniu o minutę wcześniej ;)

      Usuń
  13. Ja lubię wstawać rano - mogę wtedy zrobić więcej rzeczy bez pośpiechu i w ciszy. U mnie mąż śpi dłużej, oboje pracujemy w domu - tyle że on pracuje i do wieczora, a ja za to wolę zrobić wszystko rano. A szczególnie lubię wstawać o poranku, gdy jestem w domu moich dziadków - tam dla odmiany podziwianie budzącego się po nocy ogródka i grzebanie w ziemi czy zbieranie owoców najlepsze jest o 5 rano ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak! wstawanie rano do ogródka też uważam za wyjątkowo miłe;) na wsi zawsze budziłam się szybciej;)

      Usuń
  14. Niby wiem, jakie są plusy wcześniejszego wstawania, ale przyznaję, że póki co mi to nie wychodzi... Może kiedyś się uda ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic na siłę, ja czułam, że chcę by móc więcej zdziałać w ciągu dnia.

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz. Zachowaj kulturę osobistą, nie obrażaj mnie, ani innych blogerów. Nie wklejaj linków. Masz pytanie - pisz, odpowiem tutaj lub w osobny poście jeżeli temat będzie wymagał rozwinięcia. Zawsze możesz też napisać do mnie maila, a ja najszybciej jak będę mogła odpiszę!