Ostatni zjedzony fast-food | KFC, McDonald.

Kiedy jeszcze nie unikałam laktozy w posiłkach, zdarzało mi się zjeść coś w KFC czy McDonaldzie, ale nie częściej niż 2 razy w miesiącu, bywały też miesiące, gdy tam nie zaglądałam wcale. W życiu nie jadłam typowego hamburgera w tych przybytkach, bo nie lubię takich dmuchanych bułek. Najczęściej wybierałam wrapa/tortillę w zależności od sieci, frytki, lubiłam też panierowane skrzydełka. 

Najczęściej decydowałam się na fast food będąc w trasie, to zrozumiałe bo po drodze brakuje zdrowszych miejsc do wyboru. Lub gdy dysponowałam minimalną ilością czasu i oczekiwanie na  zdrowsze jedzenie w restauracji nie wchodziło w grę. 

W ubiegłą sobotę w pośpiechu spakowaliśmy się na wyjazd. Dosłownie 5 minut by wrzucić ubrania do torby i miniaturowe kosmetyki. W tej kwestii nie mam dylematów co ze sobą zabrać, bo mam sprawdzone zestawy na każdą okazję. Wcześniej pół dnia wyprawiałam moich gości na wesele i też zobowiązaliśmy się ich odwieść do kościoła. Zjadłam tego dnia wcześnie śniadanie, później brakowało czasu na gotowanie, a mój organizm domagał się konkretniejszego posiłku niż przekąska typu banan. Kulała organizacja, bo bardziej skupiłam się na innych niż na sobie. Mieliśmy wybór albo zjeść fast-food po drodze albo w restauracji i opóźnić nasz przyjazd na działkę do znajomych, gdzie wszyscy już na nas czekali. 

Wybraliśmy KFC, z tego pośpiechu patrząc na menu przy okienku drive-thru zamówiłam dwie nowości: pitę i sałatkę z grillowanym kurczakiem, bo panierowane kurczaki omijam już dawno szerokim łukiem. Nie zauważyłam, że w oby dwóch zamówionych rzeczach jest ser feta, nie dopytałam nawet z czego jest zrobiony sos... 

No nic, ser odłożyłam na bok... Ugryzłam gumową pitę raz, drugi, trzeci. Później wzięłam się za sałatkę do której nie dostałam nawet widelca. Zjadłam rękoma, bo przecież byłam głodna... I moje wnioski? Że to był mój ostatni tego typu fast-food w życiu! 

Koszmarnie duża ilość sosu. Mięso przesadnie słone, mam też inne wyobrażenie grillowanej piersi kurczaka. W tych nowościach po za sałatą, zielonym ogórkiem i fetą nie było żadnych innych warzyw. Nie nasyciłam się też tak jak tego oczekiwałam. Ok, sama tego chciałam, mogę mieć pretensje tylko do siebie. 

Pod koniec maja, gdy jechaliśmy do Łeby wstąpiliśmy do McDonald, tam spotkała mnie podobna niesmaczna sytuacja, którą najwidoczniej sobotni głód wymazał mi z pamięci. W Burger King nigdy nie jadłam i nie mam ochoty. Nie będę więcej narzekać, więcej tam po prostu nie zjem. Niech to będzie dla mnie nauczka na przyszłość, by lepiej się zorganizować lub nie żałować sobie czasu na lepszy posiłek w restauracji. 

Czy jem inne fast-foody? Tak w końcu jestem tylko człowiekiem, nie idealnie zorganizowanym tak jak bym tego chciała. Czasami jadam kebab, ale zamawiam na talerzu mięso drobiowe z surówką (im więcej surówki tym lepiej). Jeżeli można z ryżem lub kaszą zamiast frytek. Bez sosów lub proszę o pomidorowy nałożony obok, by samemu sobie dawkować ilość w razie potrzeby. To taka moja zdrowsza wersja, dzięki której jestem najedzona a nie obżarta, nie miewam też po takim zestawie rewolucji żołądkowych. 

Czasami zamówię kanapkę w Subwey'u: bez sera, z warzywami (prócz: cebuli - bo śmierdzi po niej z ust i papryczek jalapeno - bo za ostre) a zamiast sosu wybieram oliwę. Widziałam nawet ostatnio, że można zamówić u nich sałatkę, czego wcześniej nie wiedziałam. Nawiązując do sieciówek w Starbucksie czy Coffe Heaven (obecnie zmienionej na Costa Caffee) dostępne są gotowe kanapki trójkąty i niektóre też nie zawierają w składzie mleka/sera. Więc kupuję, gdy czuję się głodna lecz nie tak mocno jak w porze obiadowej. 

To tyle, co chciałam napisać od siebie, jak po odstawieniu laktozy zmienił się mój stosunek do fast-foodów, które przecież od czasu do czasu wcześniej zjadłam. Nie miałam wyrzutów sumienia, bo zaglądałam tam i tak stosunkowo rzadko, lecz jakby nie patrzeć moje żywienie zmieniło się na +, bo znikają kolejne kaloryczne dania z mojego menu. 

A Ty co myślisz o fast-foodach? 
Chętnie poznam Twoje zdanie, więc zostaw komentarz.

Komentarze

  1. Odpowiedzi
    1. O tak, nordfish rzadzi! Ale, czego nie mogę odżałować, to wciąż mało popularna sieć, niewiele sklepów mają :(
      Ja mam wciąż, choć dieta od dawna, uwielbiam wszelkiej maści fastfoody. Bardzo nie lubię McDonalda, ale KFC jest dla mnie super. Ostatnio praktycznie wcale tam nie zaglądam, bo mam wiecej czasu na domowe gotowanie, ale od czasu do czasu mi się zdarza i nie narzekam. Lubię zdrową i niskokaloryczną żywność, jem głównie własnie takie rzeczy. Ale niestety wciąż kocham frytki, pizze, hamburgery, panierowanego kurczaka, kebaba, zapiekanki itp. ;( i jakoś tak nie mogę przestać. Staram się na co dzień oszukiwać samą siebie, że nieee, takie jedzenie jest niesmaczne... ale jednak raz na jakiś czas muszę :P

      Usuń
    2. Jadłam w Nordfish, ale on niestety jest w niewielu miejscach:) Jest w Gdyni w Rivierze, ale tam też jest bioway, subway czy inne w których sprzedawane jest jedzenie na wagę - wtedy nie mam problemu z wyborem dużej ilości warzyw:) i dodatków tych mniej kalorycznych.

      Frytki spoko ale rzadko, bo ile można? Pizza odkąd nie jem sera nie kusi, owszem zamówiłam bez sera jak poszliśmy do Pizzy Hut ze znajomymi, bo tak to inaczej zostałby mi jeszcze tylko bar sałatkowy do wyboru. Zapiekanka tak jak pizza zawiera ser... Jest smaczne, bo tłuszcz podsyca nasze kubki smakowe;P

      Usuń
  2. w MACu nie jadam, nie toleruję w niczym MOM, od razu skreślam. W KFC lubię zjeść piersi panierowane lub coś w tortilli jeśli nie mam nic innego pod nosem, lub nie znam, a tam przynajmniej wiem, że jest to kawałek kurczaka nie żadne prasowane ani MOM. Choć frytek nie jadam - odkąd ograniczyłam sól dawno temu to zabija mnie ich słoność :) ;p no i kolorowe napoje - nieeee, mega rzadkość :p a sam fast-food raz w miesiącu, czasem nawet rzadziej, jak mnie smak najdzie po prostu :) choć zazwyczaj wolę wtedy jakiś porządny burger w burgerowni niż coś innego

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie te piersi z KFC też są jakieś podejrzane, dziwnie dzielą się na włókna, żaden kurczak przyrządzany w domu u mnie nie był tak "luźny". Hm nie wszystkie frytki solą, ja też wolę bez soli.
      A domowy burger czy z burgerowni to ja już za fast-food nie uważam, bo bułka lepszej jakości no i mięso! Ja też często zamawiałam wegańskie burgery :)

      Usuń
  3. Ja od dziecka unikam fast-foodów. Rodzice skutecznie zniechęcili mnie i Brata. W Macu jestem w stanie zjeść tylko loda :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też rodzice do fart-foodów nie zabierali. Prędzej Tata sam robił w domu zapiekanki, czy frytki :) Dla mnie za to lody w McDonald są za słodkie;P

      Usuń
  4. Ja jem raz na jakiś czas w Macu (zazwyczaj jak mają kupony ;)) ale tylko McWrapa, czasem skubnę kilka frytek. Za to ich lody uwielbiam. Szczególnie jak są 2 duże za 5zł :D
    Ps. Zakupiłam szampon i odżywkę z Pat&Rub po Twojej recenzji i mam nadzieję, że też będę zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kupony mają cały czas, nawet aplikacja na telefon jest z tego co mi koleżanka pokazywała. Lody dla mnie są za słodkie..

      Też mam nadzieję, że będziesz zadowolona!

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz. Zachowaj kulturę osobistą, nie obrażaj mnie, ani innych blogerów. Nie wklejaj linków. Masz pytanie - pisz, odpowiem tutaj lub w osobny poście jeżeli temat będzie wymagał rozwinięcia. Zawsze możesz też napisać do mnie maila, a ja najszybciej jak będę mogła odpiszę!