Ulubieńcy | Adidas, Bobble, Kringle Candle, Książki, Lidl, Mel by Melissa, Oysho.

Ostatnio moja bloga aktywność zmalała, nie miej mi tego za złe. Dziś przychodzę do Ciebie by przedstawić Ci swoich ulubieńców, przedmioty za którymi idzie historia. Rozgość się, opowiem Ci co u mnie.

Odkąd przyjmuję leki na tarczycę odnalazłam energię do życia i innych aktywności. Moje mieszkanie w dalszym ciągu nie jest czyste na błysk, a sterta prania prosi się na prasowanie, taka już jestem. Małżonkowi to nie przeszkadza, w ogóle we dwoje bardzo nam dobrze. Nie robimy nic na siłę. 

Poranne wstawanie dalej bywa upierdliwe, wstaję bo muszę... Po zażyciu leku muszę odczekać 30 minut przed posiłkiem i przeważnie ten czas wykorzystuję na aktywność fizyczną. Głęboko wierzę, że codzienny sport pozwoli mi nie tylko zrzucić kilka kilo (to już się udało i w pasku do spodni dorabiałam dwukrotnie dziurki), ale również podreperować zdrowie i zaprocentuje w przyszłości.
O butach Adidasa pisałam tutaj , te co widzicie na zdjęciu i poprzednie dalej dzielnie mi służą. Czy to do ćwiczeń w domu, czy w plenerze. Podeszwy czy materiał nie do zdarcia. Powróciła też radość z biegania, przy wcześniejszym bólu pleców było naprawdę ciężko. Teraz wracam na stare ścieżki z piękną naturą, której w Gdyni nie brakuje. W tamtym wpisie pisałam też o ubraniach sportowych Oysho, koszulki polecam gorąco, dalej jak nowe, a wczoraj zakupiłam kolejną parę szortów (na wyprzedaży -50%) z wmontowanymi wewnątrz getrami. Według mnie najwygodniejsze do biegania czy na rower. Nie krępują ruchów i mają małą kieszonkę na telefon/klucze. Więc biegam, powoli, bez bicia rekordów, życiówek, po prostu dla siebie. W sport staram się wciągnąć też małżonka, ale on jeszcze nie złapał bakcyla, myślę, że to  kwestia czasu i systematyczności... Tak systematyczność jest ważna!

Butelka z filtrem Bobble to coś o czym "marzyłam" już dawno. Ogrom śmieci jaki produkuje człowiek przeraża mnie, więc koniec z kupną wodą mineralną i plastikowymi butelkami - także na mieście. Kupiłam dla siebie mniejszą 550 ml butelkę, a dla małżonka dużą o pojemności litra. Wkład węglowy na bieżąco filtruje wodę (do 150 litrów) napuszczoną wcześniej z kranu do butelki. Obojętne gdzie jestem w domu czy po za nim, mam butelkę ze sobą. Dzięki temu też nie mam wymówki i pijam więcej niż jedną szklankę płynów dziennie.
Zapomniałam! Jeśli chodzi soki to tylko  sokowirówka z Lidla spisuje się doskonale i idzie w ruch każdego dnia. Pomarańcze, jabłka, marchewki czy buraki nie stanowią dla niej problemu. Chociaż jedną szklankę świeżego soku dziennie mieszam z łyżeczką młodego jęczmienia i wypijam na pół godziny przed posiłkiem, przeważnie przed pierwszym śniadaniem, lub zamiast drugiego.
Książki czytam, raz więcej raz mniej. Ale jak w księgarniach pojawiła się książka "Slow Fashion. Modowa rewolucja" Joanny (autorki bloga styledigger.com, którego czytam) wiedziałam, że kupię w wersji papierowej. Nie będę rozpisywać się szczegółowo na jej temat, inne blogerki już dawno to zrobiły. Powiem skromnie, że przeczytałam w dwa dni! I uważam za bardzo udaną lekturę, dzięki której przeszła kolejna fala czystki przez moją szafę co pokazywałam tutaj.  Chętnie do książki wrócę ponownie za jakiś czas;) Na razie pożyczę ją innym zainteresowanym tematem. Druga książka, która wniosła coś wartościowego w moje życie to " Bogaty albo biedny po prostu różni mentalnie" T.Eker Havr, w przeciwieństwie do poprzedniej nie połknęłam jej w dwa dni. Wiedzę dawkuję sobie powoli i wcielam w życie. Według mnie autor mądrze prawi, że to jacy jesteśmy zależy od tego jakie mamy myślenie na temat pieniądza. Jakkolwiek głupio to zabrzmi - już wiem, że pieniądze w życiu są ważne! I to nic złego być bogatym, wręcz powinniśmy chcieć takimi być! Mając pieniądze do dyspozycji to tylko od nas zależy co z nimi zrobimy. Możemy w ten sposób pomagać też innym np. tworzyć miejsca pracy; wspierać cele charytatywne i inne. Co możemy zrobić będąc biednym? Serio, zachęcam do lektury!
W Gdyni zrobiło się cieplej, do tropików nam daleko, ale planuję urlop we wrześniu. Więc nie tylko biegam, ale i spaceruję gdy mam taką okazję. Postanowiłam kupić sandały, póki jeszcze mój rozmiar jest w sklepach. Początkowo chciałam Crocsy, ale mierząc sandały Mel by Melissa "zakochałam się". Dużo korzystniej układały/dopasowywały się do mojej stopy, pięta jest zakryta i nie szoruje po ziemi za co ogromny +. Całkiem wygodnie prowadzi mi się w nich samochód, wciska sprzęgło itd. (Tak, wróciłam do prowadzenia samochodu, sama bez towarzystwa na fotelu obok, już boję się coraz mniej). Kolorystycznie wpasowuje się w wybrane przeze mnie kolory do mojej garderoby idealnej, a pudrowy róż zlewa się też z bladością moich nóg. Jednym się podobają innym nie, ale to mnie już szczerze nie interesuje! Liczy się moja wygoda. Wcześniej uważałabym, że to głupota wydać 179 zł za gumowe obuwie. Ale obszerna wypowiedz Radzkiej na youtube, która to jest właścicielką ok. 30 par przekonała mnie do zakupu i nie żałuję! To moja pierwsza, ale pewnie nie ostatnia para Melisek, w przyszłym roku planuję dokupić cieliste baletki. Meliski pachną - gumą balonową z dzieciństwa, stopy też później pachną!
Skoro mowa o zapachach, zużyłam woski Yankee Candle i teraz będę kupować jedynie świece w słojach. Drażniło mnie czyszczenie kominka, wkładanie tealightów (kot lubi je wyciągać) itd. A słój po świecy można później jakoś kreatywnie wykorzystać np. do przechowywania drobnych pamiątek z wakacji/biżuterii czy herbaty. Yankee Candle zastąpiły Kringle Candle, ponieważ nie kupuję więcej niż dwa zapachy jednocześnie (im mniej bibelotów w domu tym lepiej) na początek zdecydowałam się na Warm Cotton (podobny do ulubionego: Clean cotton z YC) oraz kwiatowy -Peony. Oby dwa piękne! Palą się lepiej niż słoje z YC, spalają się równomiernie, nie tunelują, natomiast obkapcają tak samo i podobna ilość pozostaje na dnie. Średni słój to koszt 65 zł, duży nieco więcej niż 100 zł. Świece na ogół zapalam wieczorem, gdy oglądamy jakiś serial/ film we dwoje. Albo w ciągu dnia, gdy chcę by w mieszkaniu ładnie pachniało, a nie np. obiadem. Lubię jeść, ale zapachów jedzenia roznoszącego się aż na klatkę schodową nie!

Teraz na Ciebie kolej, jak mija dzień? 
Co Ci go umila?

Komentarze

  1. Ta butelka od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za mną chodziła chyba 2 lata, aż się wkurzyłam i zakupiłam - w nocy! Hhehe;)

      Usuń
  2. Właśnie zauważyłam, że ostatnio Cię mniej w wirtualnym świecie, ale może to i dobrze: korzystasz z natury, w końcu lata nie można przesiedzieć przed ekranem komputera :) Butelki już gdzieś widziałam, muszę sobie taką sprawić bo ja piję bardzo dużo i też mnie boli ilość generowanych przeze mnie plastikowych odpadów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie lato sprzyja przebywaniu na świeżym powietrzu, nawet jak nie ma wyjątkowo pięknej pogody - bo takich dni jak na razie było tylko kilka:/ No dziś jest pięknie, ale niestety ja nie mam za dużo czasu...

      Usuń
    2. A butelka jest super! To u nas w domu o 2-4 sztuki plastiku dziennie mniej;)

      Usuń
  3. Od jakiegoś miesiąca mam też tą butelkę i jestem mega zadowolona, nieoceniona podczas przebywania poza domem! Przed zakupem wypijałam 1,5-2l wody dziennie, teraz uzależniłam się od Bobble i potrafię napełniać ją po 6 razy dziennie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To i tak nieźle, bo ja bez tej butelki to wypijałam może szklankę wody w ciągu dnia, a teraz to idzie więcej, bo mam ją cały czas przy sobie;)

      Usuń
  4. Ja jednak kupię Bobble. Chcę kupić ją już od chyba 4 lat, ale z jakiegoś powodu nadal to się nie wydarzyło. Produkuję bardzo dużo plastiku, bo kupuję wodę butelkowaną i jak jestem w domu to wypijam 3 litry spokojnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi zawsze było szkoda pieniędzy na butelkę, ale jak mam co najmniej raz w tyg. lecieć z koszem plastiku do wyrzucenia, to się zmotywowałam.

      Usuń
  5. Mam buteleczkę Bobble, ale po ponad roku już chyba trochę się zużyła. Mimo regularnej wymiany filtra woda nie smakuje tak, jak na początku. Nie wiem, czy to wina tworzywa, czy twardej wody u mnie w domu…
    Sokowirówka to też jeden z lepszych zakupów domowych sprzętów. Kindle sprawdza się świetnie i u mnie!
    Slow Fashion czytam sobie obecnie, ale zaciekawiła mnie druga proponowana przez Ciebie pozycja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może plastik się zużywa? Ja zobaczę jak to będzie u mnie, na razie woda smakuje podobnie jak inne mineralki:P W sokowirówkę bałam się wtopić kasę, ale ta z Lidla była śmiesznie tania (119zł) i skoro używam codziennie to nie żałuję;) Przeczytaj, może się okazać pomocna.

      Usuń
    2. U mnie też Bobble na początku nie robiło różnicy z minerlkami gotowcami. Gulałam namiętnie. Ostatnio rozglądam się za szklaną butlą z filtrem, chociażby dlatego, że szkło nie zachodzi w rekacje tak łatwo, jak plastik.
      Kiedyś miałam tanią sokowiówkę, ale zjechała się tak szybko, jak tania była. Kupiłam nieco droższą i służy bardzo dobrze. A poczytać - na pewno poczytam :)

      Usuń
    3. A są szklane z filtrem? Bo nie widziałam jeszcze;)
      Hmm może się zużyje szybko to sokowirówka, nie mówię, że nie, ale to był taki test dla nas (mnie i męża) czy w ogóle nam jest potrzebna, czy to zbędny kaprys. Jak widać potrzebna, bo kupne soki odeszły w niepamięć, a ja sokuję codziennie z przyjemnością. Więc jeżeli się zużyje, a chęci będą dalszego sokowania to przyłożę się pewnie do poszukiwania lepszej ;)

      Usuń
  6. Bardzo fajne szorty, podobają mi się dużo bardziej niż tamte :) Super, że bieganie znowu sprawia Ci przyjemność. I bardzo dobry pomysł z tą butelką, szczerze to nawet nie miałam pojęcia że takie coś istnieje, znałam tylko klasyczne dzbanki z filtrem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta wydłużona część ma dziurki przez które trochę widać ciało, wygląda to super:) Tak, ponownie cieszy i o to w życiu chodzi, by robić coś co sprawia przyjemność. Klasyczny dzbanek z filtrem mieliśmy, ale jak ta woda tak długo stała to już dla mnie nie była taka smaczna..

      Usuń
    2. Wyobrażam to sobie :) Woda rzeczywiście jak stoi długo to może się coś zacząć dziać, lepiej na świeżo :)

      Usuń
    3. To tak nawet jak się mineralną otworzy to pod koniec już taka niesmaczna...

      Usuń
  7. Bogusiu gdzie kupiłaś hamak? Też poszukuję czegoś na balkon, a Twój wygląda na mega wygodny :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie kupiłam, akurat dostałam od przyjaciółki po tym jak upatrzyłam go sobie w C.H. Riviera na parterze, sklep znajduje się w pobliżu ZARY z tego co pamiętam, ale samej nazwy sklepu nie pamiętam:/ Jest bardzo wygodny! Jak przesiadujemy na balkonie w kilka osób to jest bitwa, kto ma na nim siedzieć:P

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz. Zachowaj kulturę osobistą, nie obrażaj mnie, ani innych blogerów. Nie wklejaj linków. Masz pytanie - pisz, odpowiem tutaj lub w osobny poście jeżeli temat będzie wymagał rozwinięcia. Zawsze możesz też napisać do mnie maila, a ja najszybciej jak będę mogła odpiszę!