Wyprzedaże i wszelkiej maści promocje.

Z racji, że miałam dziś trochę wolnego czasu udałam się do największego centrum handlowego w moim mieście, gdzieś w okolicy godz. 14.

Główny cel zareklamować legginsy, które kupiłam 8 grudnia (za nie małą sumę, jak na tę część garderoby -79 zł), a rozciągnęły się w pasie po dwóch razach. Żeby było zabawniej prędzej się spodziewałam, że to gumka się brzydko rozciągnie (jest wszyta po oby dwóch stronach bioder), a nie materiał pomiędzy nią. Przez co legginsy zjeżdżają z tyłka i nieestetycznie odstają pod dłuższą bluzką. Po praniu nie materiał nie wrócił do formy, jak to się dzieje z jeansami. 

Już nie mam cierpliwości, może Wy wiecie gdzie znaleźć nie prześwitujące na pupie i trwałe legginsy? 

Przy okazji chciałam się przyjrzeć promocjom, a chyba jest ich dużo, skoro ciężko znaleźć miejsce parkingowe czy przejść swobodnie przez centrum handlowe. Na strefie gastronomii też dzikie tłumy. Albo nie najedli się w święta, albo są tak wykończeni, że nie chce im się gotować:p 
Szczególnie interesowała mnie promocja w Sephorze -25% na kosmetyki do makijażu i perfumy, dla klientów z kartą black. A chyba -30% dla osób ze złotą kartą, na którą ja się jeszcze nie załapałam i wątpię by to kiedykolwiek nastąpiło. 

Weszłam do perfumerii pokręciłam się trochę, pooglądałam z grubsza eyelinery, kredki/ pomadki do ust, róże, bronzery, ale jak się okazuje nic nie kusiło mnie tak bardzo bym powędrowała z kosmetykiem do kasy. 

Ok, podoba mi się Guerlain - terracotta 4 seasons i po przygodzie z terracottą light wiem, że warto. Hamuje mnie zdrowy rozsądek, że dopiero co nabyłam słynny bronzer The Balm - Bahama Mama. Jeszcze nie mam o nim wyrobionego zdania, więc nie chcę dublować produktów z tej samej kategorii.

Widzę w swoim zachowaniu zmiany i dlatego o tym tutaj piszę. Wcześniej nie przepuściłabym takiej okazji! Teraz też "katuję się" oglądając stronę internetową kilka razy w tyg. w poszukiwaniu co by tu kupić. Bo promocja, wyprzedaż, okazja.... Ale na tym koniec, nie ulegam. Czuję, że to co mam w zupełności mi wystarcza. I swoje "marzenia" spisuję na karteczce, weryfikuję na ile są moje a na ile podpatrzone u innych. Wkrótce koniec roku, czas refleksji. Podsumuję na blogu roczne wydatki na kosmetyki, które skrupulatnie zapisywałam.

Po innych sklepach nie kręciłam się bez celu, załatwiłam tylko co to potrzebowałam. Było mi szkoda czasu i pieniędzy, gdybym jednak na coś się skusiła...

Może dojrzewam, zmieniają mi się priorytety. Po części na moje zachowanie mają wpływ treści książek o tematyce minimalizmu. Przeczytałam w minionym tygodniu: "Minimalizm po polsku" Anny Mularczyk-Meyer oraz "Minimalizm" Leo Babauta i jeżeli chcecie opowiem o nich coś więcej na blogu już wkrótce. 

Czekam na Wasze refleksje, czy korzystacie z wyprzedaży, promocji pod koniec roku. Kupujecie to o czym od dawna marzyliście, czy ulegacie reklamie i chwili kupując impulsywnie? A może tak jak ja w obecnej chwili nie czujecie potrzeby kupowania?

Komentarze

  1. Nie miałam nigdy potrzeby, by dążyć do minimalizmu lub podobnych rzeczy. Daleka jestem od tego, za to po prostu włącza mi się zdrowy rozsądek i racjonalizm. Wiem, że i tak mam wszystkiego za dużo. Nie potrafię sobie odmówić kolejnej butelki perfum, dobrej pielęgnacji, kolorówki ALE nie kupuję na zasadzie "bo muszę mieć bądź "o rany to TAKA okazja". Lubię sobie dozować przyjemności i czerpać z nich jak najwięcej, może dlatego że wydawanie pieniędzy nie jest niczym trudnym zwłaszcza kiedy są, lecz lubię wyznaczyć sobie priorytety. Wtedy też zakupy cieszą bardziej.
    Do pewnych spraw się dojrzewa lub nie, bez względu na wiek.
    Dotarłam do takiego momentu, że po co mi kolejne nowości z marek selektywnych kiedy i tak kupuję te same odcienie/kolory, ponieważ już wiem co lubię, w czym dobrze się czuję. Nie podnieca mnie tłoczenie, puderniczka i inne pierdółki, liczy się zawartość oraz przełożenie użytkowe. Nie nakręcam się.
    Lubię listy, one wprowadzają porządek i to mi się podoba :) Kiedy kupowałam coś spontanicznie i najczęściej lądowało w szufladzie, za wiele nie zostało wykorzystane. Na szczęście ten okres czasu dawno za mną.

    Ostatnio ogólnie mam coraz większy przesyt, pewne sytuacje przybierają czegoś na kształt wyścigu. Dlatego Twój tekst jest miłą odskocznią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja powiem tak, minimalizmu nie szukałam na siłę, tak jakby sam mnie odnalazł. Częściej zaczęłam zaglądać na takie blogi, szczególnie zagraniczne. I tak się potoczyło. Z książek też dowiedziałam się trochę nowych rzeczy, trochę utrwaliłam to co już znałam, ale nie ze wszystkim się zgadzam i dlatego też chce o nich napisać;) Też nie jestem perfekcyjną minimalistką, chyba takich osób jest niewiele, ale chcę to praktykować na niektórych płaszczyznach życia;)

      Co do perfum już Ci kiedyś pisałam, że ja nie przywiązuję do nich aż tak dużej wagi, to się pewnie "wynosi" z domu. Lubię, owszem ale satysfakcjonuje mnie jeden flakon. Dobrej pielęgnacji też sobie nie żałuję, bo twarz mamy jedną do końca życia;) Ale przyznaję bez bicia, że często właśnie odzywało się we mnie chciejstwo "bo okazja". Pochwalam Twój sposób kupowania, bo jest przemyślany i tak jak piszesz - to co kupujesz jest w użytku. A to co nie, uwalniasz dalej.

      Miło mi to czytać;)

      Usuń
    2. Czasami tak chyba jest, że pewne rzeczy przychodzą do nas w odpowiednim czasie :) Trudno o złoty środek i chyba coś takiego nie istnieje, w takim wydaniu, że samemu trzeba coś przeżyć/doświadczyć i szukać drogi.
      Perfekcyjna minimalistka, to brzmi dla mnie nieco przerażająco ;)

      Każdy z nas ma za sobą różne etapy, kiedyś też lubiłam "łapać okazje" po czym zorientowałam się ile rzeczy nie nadaje się do niczego, leży porzuconych, nie ruszonych itd..... I to był mój moment, w którym poczułam, że dorosłam. Czasami pojawia się okazja i błysk w oku, po czym patrzę lub przypominam sobie pełne szuflady i... odpuszczam. Wolę uruchomić listę i nawet jak wpadnie coś z poza listy, to staram się, by dana rzecz przeszła "wizualizację" ;)

      Usuń
    3. Hehehe perfekcyjnych minimalistów pewnie nawet nie ma;) przynajmniej tych dobrowolnych, żyjemy w takim a nie innym czasie.

      Pełne szuflady i szafki do dobra wizualizacja, u mnie specjalnie na widoku stoi kartonik (nie wielkich rozmiarów, ale jednak) z "zapasami" balsamów do ciała. To taki zimny kubeł na głowę, gdy mam ochotę na coś nowego:)

      Usuń
  2. Nie jestem minimalistką, a raczej racjonalistką. Przykładowo - mam 6 szminek w różnych kolorach a i tak mam wrażenie, że jest ich za dużo ;) Promocje mnie już nie kuszą, chyba że wiem, że czegoś mi trzeba, że mogę faktycznie skorzystać na danej promocji. W innym wypadku kompletnie mnie to nie rusza. Z resztą czasem nawet takie promocje to pic na wodę - tyle razy słyszałam historie, gdy sklepy krótko przed obniżkami podwyższali ceny, żeby nawet na promocjach wyjść na swoje...
    Tak czy inaczej, jak wspomniałam, minimalizm to nie moja bajka, bo odbieram go raczej jak ograniczenie aniżeli wybór, a ja lubię mieć wybór :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli tych 6 szminek używasz na zmianę, to nie widzę w tym nic złego:) Widzę jednak po sobie, że ja tyle nie potrzebuję, mam jeden - dwa ulubione produkty i po nie sięgam najczęściej.

      Tak te historie o podwyższaniu ceny, by później obniżyć też widziałam parę razy.

      Usuń
  3. Jakiś czas temu kupiłam fajne legginsy na allegro (po wielu nieudanych zakupach plastikowych legginsów, które rozciągnęły się do granic możliwości i ŚMIERDZIAŁY po praniu, jak to możliwe? ;)) - skład to 95% bawełna i 5% lycra, bardzo fajnie się je nosi, materiał bardzo przyjemny w dotyku, nie prześwitują ani trochę!

    Kupiłam od sprzedającego: monika-fashion

    Aukcje:
    LEGGINSY GETRY LEGINSY wysoki stan PAS DŁ-e L/40
    http://allegro.pl/legginsy-getry-leginsy-wysoki-stan-pas-dl-e-l-40-i4872460846.html

    Rybaczki GETRY LEGGINSY wysoki stan PAS 3/4 L/40
    http://allegro.pl/rybaczki-getry-legginsy-wysoki-stan-pas-3-4-l-40-i4872474490.html

    W praniu też się z nimi nic złego nie dzieje. Ja akurat mam wersję z wysokim stanem, ale chyba babka ma też z niższym, trzeba tylko patrzeć w opisie aukcji jaki jest skład. Jedyne, co mogłabym mieć do zarzucenia, to zaniżona rozmiarówka - ogólnie noszę M, zamówiłam sobie L na wszelki wypadek, ale jednak jak jestem objedzona, to ciśnie w brzuszek ten wysoki stan :D

    Super, że udało Ci się tak ograniczyć zakupy :) Ja ostatnio też przechodzę coraz bardziej obojętnie obok promocji. Zamówiłam kilka rzeczy na DDD (nie żałuję), oprócz tego nowości w grudniu to tylko prezenty (kosmetyczne niestety chyba wszystkie nietrafione...) ;) Teraz na wishliście mam już tylko szafkę z szufladami na kolorówkę (Ikea Alex), Glambox (żeby w końcu uporządkować cienie) i zestaw do hybryd ;) Poza tym zachciewajek kosmetycznych brak, wiem tylko że na wiosnę trochę zmienię pielęgnację więc będę musiała poczynić kilka zakupów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Basiu za linki, pewnie jak nie znajdę stacjonarnie to skorzystam:)

      Dzień Darmowej Dostawy - ok, jeżeli akurat czegoś się potrzebuje;) Glambox niestety u mnie się nie sprawdził:/ za wysoka ta paletka, ale to już chyba kiedyś mówiłam. Hybrydy szczerze polecam Ci Semilac bo są najlepsze z pośród tych, które używałam.
      Do wiosny jeszcze trochę czasu, więc zdążysz zgromadzić środki i przemyśleć co chcesz kupić;)

      Usuń
    2. Tak tak, pamiętam co pisałaś o Glamboxie. Jak nie spróbuję, to się nie przekonam, a dużo nie oczekuję - tylko trzymać wszystko razem, na własne potrzeby, nie do malowania innych :) Właśnie nad Semilac myślę :)

      Usuń
    3. To mam nadzieję, że będziesz zadowolona z takiego rozwiązania;)

      Usuń
  4. Ja nieprześwitujące legginsy kupuję w C&A. A co do książek - mam tą pierwszą i trochę lanie wody, moim zdaniem. Ciekawa jestem co o niej sądzisz. Myślę, że tamatyka jest treaz mega popularna i książka została wydana, bo na pewno się sprzeda. Jestem rozczarowana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyjrzę się ofercie C&A.
      Tak tematyka popularna, na razie nie zdradzę co o niej myślę, będziesz musiała poczekać do wpisu:) Ale już nie długo.

      Usuń
  5. Ja swoje ukochane legginsy - nieprześwitujące, które wyglądają jak spodnie jeansowe, kupiłam w H&M za 60zł. Jest to stała kolekcja, na pewno je znajdziesz. Są z serii divided. Kolor się nie spiera, nic się nie pościerało ani nie zmechaciło. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. moje zdanie znasz :) co do wymienionych promocji skusiłam się jedynie na wyczekiwany (czekałam i czekałam na porządną promocję) podkład Guerlain, dziś zwiedziłam jeszcze obie perfumerie i dokupiłam tylko jeden lakier Essie :) na razie wystarczy - o takich rzeczach jak waciki czy zmywacz nie wspominam, bo to pierwsza potrzeba :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Popieram, o ile chcemy kupić coś od dawna i od dawna jest na naszej liście, to zakup po promocji to najlepsza opcja:)

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz. Zachowaj kulturę osobistą, nie obrażaj mnie, ani innych blogerów. Nie wklejaj linków. Masz pytanie - pisz, odpowiem tutaj lub w osobny poście jeżeli temat będzie wymagał rozwinięcia. Zawsze możesz też napisać do mnie maila, a ja najszybciej jak będę mogła odpiszę!