Za co lubię gotowe palety do makijażu? | Too Faced - Jingle all the way: swatche i pierwsze wrażenie.
Pamiętacie jeszcze swoje pierwsze cienie do makijażu oczu? Ja bardzo dobrze! Sięgałam głównie po pojedyncze, neutralne. Na studiach, gdy zgłębiałam tajniki makijażu z ekscytacją komponowałam swoje pierwsze paletki Inglot. Stojąc przed tak wielką ilością cieni miałam dylemat - jakie kolory wybrać? Co z czym połączyć? Oczy chciały wszystko, a skarbonka kwiczała z pustym brzuszkiem...
Nie bez powodu wspominam o tym dzisiaj, pisząc o moim zeszłomiesięcznym nabytku, palecie Too Faced - Jingle all the way. W jej skład wchodzi 11 cieni do powiek, bronzer i róż. Pokażę Wam swatche, makijaże oraz opisze swoje pierwsze wrażenie.
Dziś śmiało stwierdzam: Lubię gotowe palety do makijażu! A dlaczego? Odpowiedź znajdziecie w dalszej części postu.
- Kilka kosmetyków razem w niższej cenie. Palety cieni są różne, po 3 cienie, 5, ...., 12 itd. W przypadku palety Too Faced jest 11 cieni + bronzer i róż. Pierwotna cena na opakowaniu to 84 zł*, wątpię by w takiej cenie udało się kupić taką samą ilość kosmetyków pojedynczych. Ok, powiecie, że pojemność jest mniejsza. Nie ważne, każdy kosmetyk ma termin ważności - których lepiej dla naszego zdrowia przestrzegać. Przynajmniej przed upływem terminu mam szansę zużyć chociaż część kosmetyków z palety.
- Więcej kolorów - więcej możliwości makijaży. Posiadając nawet jedną paletkę możemy wykonać już kilka- kilkanaście różnych makijaży. Dziennie i wieczorowe. Wszystko zależy od naszej fantazji. A co jeszcze istotne:
- Kolory/ formuły w paletach, są kompatybilne. Są specjalnie stworzone tak, aby kolory pasowały do siebie. Początkujące osoby w makijażu mogą mieć problem ze skomponowaniem własnej palety, tak by po połączeniu kolorów w makijażu wszystko ze sobą tworzyło zgraną całość. Przeważnie te kosmetyki też nie różnią się mocno formułą, czyli łatwiej łączą się ze sobą/ rozcierają, nie tworząc smug, plam.
- Wygodne podczas wyjazdów. Nie musimy dokładnie planować jakie makijaże będziemy chcieli wykonać. Zamiast wypchanej kosmetyczki po brzegi, wystarczy jedna paleta. I wtedy nie będzie przykrej niespodzianki - że nie mam się czym umalować na wieczorną spontaniczną imprezę. Paleta Too Faced - jest też niewielkich rozmiarów, dokładnie taka jak iphone 5. A dołączenie bronzera i różu wyklucza kolejne dwa kosmetyki z kosmetyczki.
- Dodatki. Skoro omawiam na przykładzie Jingle all the way - mamy etui na iphone 5. Mi się nie przyda, ale może komuś innemu tak. Często do paletek dodawane są pędzle, aplikatory. Nie każde są idealne, ale niektóre całkiem niezłe! Na tle innych marek według mnie najbardziej wyróżnia się Urban Decay: syntetyczne pędzle (które według mnie są ok), miniatury kultowej bazy pod cienie, błyszczyku, kredki do oczu...
* Mi udało się tą paletę kupić w TKMaxx za jedyne 29,90 zł.
Róż i bronzer w akcji. |
Zdjęcia swatchy i makijaży wykonane w świetle dziennym, bez lampy błyskowej, przeważnie o podobnej porze dnia (w przeciągu ostatniego tygodnia). Zdjęcia wykadrowane i o drobinę podciągnęłam ostrość by jak najwierniej odwzorować to co widzę na żywo.
Minusy palet? Odniosę się znowu do prezentowanej Too Faced.
- Niektóre cienie kończą się szybciej. Bo częściej ich używamy, lub kolor bardziej przypadnie nam do gustu. Tutaj pomyśleli o tym, że dwa bazowe matowe cienie są większych rozmiarów;)
- Mniejsza powierzchnia kosmetyku/przerw pomiędzy nimi. Np. różu czy bronzera - przez co utrudnione jest nabieranie produktu pędzlem. Ale mi się zawsze jakoś udaje wybrnąć;) Do bronzera Too Faced używam pędzla RealTechniques - expert face brush, a różu - RealTechniques - blush brush.
Minusy, które wymieniłam szukałam trochę na siłę, mi nie przeszkadzają tak mocno. Ale wiem, że inne osoby mogą zwrócić na to uwagę.
Ogólnie z palety jestem zadowolona. Ale żeby nie przeciągać, ostateczne podsumowanie pigmentacji, trwałości, marki przyjdzie jeszcze czas.
Czekam na Twoją opinię: lubisz gotowe palety do makijażu, a może nie przepadasz? Przedstaw swoje zdanie i poprzyj argumentami;) Bo "umieram" z ciekawości.
Lubię gotowe paletki - masz rację, że stanie godzinę przed wyspą Inglota pewnie nikogo nie urządza, a do tego potem okazać się może, że nie mamy dobrej bazy, czy czegoś do korygowania powieki... Dla minimalistek to super opcja, jaka oszczędność miejsca. Ja jednak dostrzegam taki minus posiadania paletek - zawsze znajdzie się kilka cieni, które nam "nie leżą" i w ogóle ich nie używamy. Mam kilka paletek (dwa Sleeki, Avon, Lovely, Inglot, chyba wszystko :P ) i pewnie W SUMIE używam połowy z cieni z nich. Zatem jeśli ktoś ma pojęcie o makijażu (no, może to za dużo powiedziane, ale jeśli wie w czym mu dobrze), to raczej polecałabym samemu stworzyć swoją paletkę.
OdpowiedzUsuńTak o tym aspekcie też myślałam. Ale jak ktoś maluje się 3 kolorami to spoko, wybierze 3 cienie np. w inglocie i jest usatysfakcjonowany;) Tak jak moja Sis - chociaż jak przyjdzie do mnie to już grzebie w moich paletkach hehhee.
UsuńAle jakbym używała tylko 5 cieni to postawiłabym już na jakieś extra;)
Muszę to sobie wbić do głowy! :D
Usuńja też lubię gotowe palety. dokładnie z wymienionych przez Ciebie powodów :)
OdpowiedzUsuńI widziałam jak bardzo polubiłaś paletę Balm;)
Usuńbo jest jakość ;)
UsuńSwoich pierwszych (zupełnie pierwszych) cieni nie pamiętam, ale na 909% były to jakieś drobiazgi drogeryjne, które nie grzeszyły ani jakością, ani czymkolwiek. O ile pamiętam, były to cienie Nel? W każdym razie skoro ich nie pamiętam, nie były tego warte ;) Palety uwielbiam! A wszelkie "jedynki", które mam i tak depotuję i umieszczam w palecie magnetycznej. Cóż za wygoda! No i opakowanie też dokłada się do wrażenia ogólnego :)
OdpowiedzUsuńTeż nie pamiętam nazw tamtych cieni, ale też nie były jakieś mega rewelacyjne;P
UsuńJa deportowałam tak do palety Inglot, po czym i tak jakoś rzadko po nie sięgam.
Ok, mam dwa pojedyncze cienie w kremie Maybelline i Shiseido - ale to inna para kaloszy, jak już wiem czego dokładnie szukam (kolor, wykończenie, efekt) to można dokupić pojedynczy extra cień:)
Też mam tak że ostatecznie wygrywa paleta ;) coś w tym jest
UsuńJa też lubię gotowe paletki, chociaż mam kilka takich cieni pojedynczych, po które szalenie chętnie sięgam, bo są po prostu świetne i niepowtarzalne :) Wszystkie moje pierwsze cienie pochodziły z gazetek dziewczęcych :D
OdpowiedzUsuńJa już teraz z pojedynczych cieni to mam dwa w kremie i dwa sypkie. Ale to już na prawdę wyjątki;) Takiego efektu nie uzyskam prasowanymi cieniami.
UsuńO tak pamiętam te bravo girl itd.:)
Planuję też zakupić Glambox, żeby przetransportować pojedyncze cienie do jednej dużej paletki, może pozwoliłoby mi to wykorzystać większość posiadanych, bo jak się gdzieś chowają w szufladzie i ich nie widzę, to nie używam :)
UsuńGlambox miałam, ale sprzedałam. Dla mnie za duża ta paleta i za wysoka, drugi raz bym kupiła pewnie te zpalette, są różnej wielkości i widać zawartość: http://everydaymakeup.pl/mala-czarna-zpalette-p-217.html
UsuńNie przekonam się, póki nie spróbuję :) Do własnego, domowego użytku wielkość nie ma dla mnie aż takiego znaczenia, ale dla Ciebie pracującej czasem poza domem z całą pewnością :)
UsuńDokładnie, dlatego wolę kompaktowość:) Aaa i chyba warto się we własne magnesy zaopatrzyć bo tamte były słabe;p
Usuńz gotowych paletek mam tylko Naked i jedną czwórkę MACa, podobają mi się nie powiem, ale zazwyczaj korzystałabym tylko z kilku cieni, dlatego częściej szukam ich odpowiedników w Inglocie i wrzucam do swojej paletki :) takie lubię najbardziej
OdpowiedzUsuńchoć gdy byłam bardzo początkująca (wciąż nie są to żadne wyżyny ;p) na pewno ułatwiało mi to dobranie kolorów i wykończeń do siebie
i nie ważne jaka paleta, tak czy siak jest o wiele cudniejsza niż pojedyncze cienie, za którymi niejednokrotnie muszę grzebać w koszyczku ;p
Dokładnie! Dzięki paletką też możemy wypróbować więcej tych kolorów i zobaczyć w których wyglądamy najkorzystniej i wtedy tak jak piszesz, po wykończeniu kupić odpowiednik np. Inglot i skomponować własną paletkę według uznania;)
UsuńJa bardzo lubię palety, bo wszytko w jednym miejscu, a nie lubię mieć wszytkiego z różnej parafii;)
OdpowiedzUsuńTo tak jak u mnie;)
UsuńDoskonale pamiętam jedne z moich pierwszych cieni, była to spora okrągła paleta w odcieniach niebieskości :) I czerni, którą ochoczo nakładałam na całe powieki... ;)
OdpowiedzUsuńObecnie moje zbiory zasilają właściwie same palety - to chyba mówi samo za siebie :)
Hehhehe ach te niebieskości;)
Usuń