Tusz do rzęs Eveline | Za mniej niż 15 zł.
We wrześniu kupiłam kolejną maskarę Eveline - false definition 4d extra volume & carbon black, poprzedniej recenzję zobaczycie tutaj. Eveline cosmetics zasługuje na pochwałę, proponuje tusze dobrej jakości w bardzo niskich komfortowych* cenach. Nie mam ochoty już sięgać po droższe maskary, nadwyżkę pieniędzy wolę spożytkować w inny sposób. W tym poście pokażę Wam efekty jakie można osiągnąć w makijażu maskarą Eveline - false definition 4d oraz porównam szczoteczki tej maskary z Volumix fiberlast length & curl-up oraz odżywką Advence Volumiere.
* Celowo użyłam tego słowa, bo takim mianem umiejętnie określił producent Eveline. Sprytnie, nie lubimy taniości - przeważnie źle się kojarzy, z tandetą i wątpliwą jakością...
Opakowanie zawiera 10 ml tuszu do rzęs. Jest lepsze od poprzednika, ponieważ napisy są na naklejce a nie drukowane bezpośrednio na plastiku. Nie ścierają się. Producent mógłby skrócić nazwy produktów, bo idąc do sklepu z myślą jaki tusz chcemy kupić na śmierć zapominamy stojąc przy szafie Eveline. Nawet moja Sis, która ten tusz kupuje regularnie pamięta jedynie "4 D z czymś różowym". Bowiem do wyboru mamy aż 16 różnych maskar + 2 serum.
Poprzednia masakra volumixe fiberlast lenght & curl up ma największą szczoteczkę, co może być dla wielu osób problematyczne. Natomiast false definition 4d volume & carbon black ma identyczną jak skoncentrowane serum 3w1 Advence Volumiere. Co na pewno ucieszy osoby które miały styczność z serum. Te szczoteczki idealnie rozdzielają rzęsy i wydłużają nawet w trudno dostępnych miejscach (kąciku wewnętrznym oka).
Konsystencja tuszu jest wilgotna zaraz po otwarciu i pozostaje tak przez kolejne 2 miesiące używania (tyle minęło od zakupu). Myślę, że jeszcze w grudniu mi posłuży bez zarzutów.
Efekty na rzęsach widać na zdjęciu powyżej. Przeważnie używam jeszcze serum Eveline, ale do tych zdjęć pominęłam, aby były miarodajne. Celowo też nie doczyściłam powieki, aby pokazać, że na szybkiego nie zepsuje za bardzo nam makijażu. Wystarczy szybko przetrzeć suchym patyczkiem kosmetycznym. I jesteśmy gotowi do wyjścia.
Tusz pomimo, że nie jest wodoodporny nie rozmazuje się pod oczami, nie kseruje na powiece górnej kiedy rzęsy do niej dosięgają. Nie zauważyłam kruszenia się po bardzooo długim dniu. Nie szczypie w oczy, nie podrażnia.
Ogólnie jestem ogromnie zadowolona i mogę Wam polecić z czystym sumieniem. Jeżeli miałyście inne maskary Eveline, napiszcie proszę czy są równie dobre?
mascary nie miałam żadnej, serum za to bardzo sobie chwalę, choć nie jest kompatybilne z wszystkimi moimi tuszami - przy niektórych zdarza się, że zaczynają się osypywać, choć bez serum takiej tendencji nie wykazywały :( tak czy siak pięknie pomaga pogrubić rzęsy :)
OdpowiedzUsuńTo skoro serum polubiłaś to może warto spróbować tusz, bo współpracują ze sobą dobrze:)
UsuńWidać efekt. Fajnie wydłuża rzęsy i dodaje im objętości.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak;) I też ładnie układa rzęsy.
UsuńNamówiłaś mnie, wypróbuję.
OdpowiedzUsuńZa te pieniądze warto wypróbować:)
UsuńDawno temu miałam złoty tusz tej marki, sprawdziłam nazwę, VOLUMIX FIBERLAST VOLUME & LIFT & SEPARATION (nazwy naprawdę mają nieziemsko długie). Pamiętam, że byłam z niego bardzo zadowolona :) Już wcześniej zainteresowałaś mnie tuszami Eveline, na pewno jakiś kupię – pewnie zacznę od „4D z czymś różowym” ;) Chociaż interesują mnie też te w „dużych” opakowaniach. Miałaś?
OdpowiedzUsuńZłoty też miałam:P
UsuńTych w grubszych opakowaniach nie, ale kto wie, może następnym razem?
Muszę poszperać na blogach i przy następnych zakupach tuszowych wezmę chyba też któryś z tych grubszych :)
UsuńDla mnie wyznacznikiem jest szczoteczka:) Więc muszę się im przyjrzeć.
UsuńNa szczęście w szafie Eveline szczoteczki są pokazane :) Nie wiem czy w każdym Rossmannie, ale pewnie tak.
UsuńWiększości tak:)
UsuńJa z eveline polecam tusz wodoodporny big volume lush, szczoteczka nie jest zbyt rewelacyjna, ale sam tusz świetnie się sprawdza, a już zwłaszcza w zimie, kiedy śnieg sypie w oczy :>
OdpowiedzUsuńZapraszam na swojego nowego bloga, proszę o porady! :) plimental - Klik!
Dzięki, przyjrzę mu się przy okazji;)
UsuńBardzo fajny blog :) Zapraszam do siebie malejzii.blogspot.com
OdpowiedzUsuńZgadzam się, że szczoteczka z serum jest świetna :) Często bardziej mi się podobają rzęsy z samym serum niż jeszcze z tuszem ;)
OdpowiedzUsuńCo do tych maskar, to jeszcze ich nie próbowałam, ale z tańszych opcji lubię markę Essence. Nie zawiodłam się chyba na żadnym z ich tuszy, a moje rzęsy bardzo je lubią. Ostatnim hitem są jednak maskary Misslyn i nie testuję na razie nic nowego ;)
Z Essence i Misslyn jeszcze mascar nie miałam, chociaż widziałam, że cieszą się popularnością.
UsuńJa miałam chyba 3D GLAM EFFECT MASCARA Volume & Everylash i była okropna :( posklejała mi rzęsy wszystkie, cała się wymazałam, może dla mnie po prostu niedobra, ale oddałam siostrze.
OdpowiedzUsuńMoże to kwestia szczoteczki, spr. w internecie nie przepadam za taką.
UsuńTeż mam tusz z Eveline'a i jestem zadowolona. Ale bardziej podoba mi się efekt po stosowaniu odżywki do rzęs tej firmy!!! <3
OdpowiedzUsuńSamej odżywki, czy pod tusz? Pod tusz uwielbiam, obojętnie jaki tusz i rzęsy wyglądają ładniej.
UsuńJuż dawno nie używałam tuszu z Eveline. Uparłam się najpierw przy 2000 kalorii Max Factor, a teraz z przyjemnością używam maskary Gosh Cathy Eyes. Ale kto wie, może znajdę wśród tylu opcji szczoteczkę idealną dla siebie :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
2000 kalorii ma dla mnie słabą szczoteczkę, małą u sztywną. Z Gosh chyba kiedyś jakąś miałam, ale później była ciężko dostępna.
UsuńCzuję się zachęcona, pamiętam jak poprzednio chwaliłaś ich tusz, ale jeszcze nie zdążyłam go wypróbować!
OdpowiedzUsuńTo jak będziesz miała okazję to wypróbuj:)
Usuń