Czynności, które wykonuję przed snem.

I nie mowa tutaj o wieczornej toalecie, zmywaniu makijażu itd. Bo te tematy wałkowałam już nie raz. Dzisiejszy post trochę będzie przypominał tag "co jest na moim stoliku nocnym", który krążył kiedyś po internecie. Postanowiłam go wykorzystać by urozmaicić recenzję dwóch kosmetyków do ciała, które przed snem staram się regularnie używać. Wspomnę też o książkach które aktualnie czytam. Ciekawi? Zapraszam do dalszej części postu.
Na początek ściągam delikatną biżuterię i odkładam do pudełeczka. Łańcuszek/ bransoletkę - po prostu boję się, że zniszczę przez wiercenie się w łóżku. Kolczyki wkrętki mi nie przeszkadzają w spaniu, a głównie takie noszę od roku i rzadko zamieniam na inne. Może kiedyś napiszę o mojej ulubionej biżuterii?
Wypijam szklankę wody;) Jakoś tak po myciu zębów zawsze mnie suszy, a może to dlatego, że nigdy w ciągu dnia jeszcze nie udało mi się wypić 2 litrów wody? A staram się, serio!
Zanim jeszcze wskoczę pod kołdrę staram się balsamować ciało. Gdy za oknem jesień chętnie sięgam po masła do ciała, obecnie Floslek o zapachu mango i marakuja. Miałam wcześniej wersję truskawka i poziomka, którą recenzowałam tutaj. Pod względem opakowania, szaty graficznej, pojemności, składu (jedynie substancje zapachowe i ekstrakty z owoców), terminu ważności nie różnią się, dlatego nie  będę powielać tych informacji. Różnią się kolorem na wieczku i zawartości słoiczka. Tym razem lekko pomarańczowy odcień masła ma kojarzyć się z mango i marakują. Zapach - mi się podoba, przypomina mango, nie wiem jak to jest z nutą marakui bo nie miałam nigdy styczności z tym owocem. Na właściwościach nawilżających się nie zawiodłam. Skóra pozostaje długo miękka i przyjemna w dotyku, nawet po porannej kąpieli. Kosmetyk ten nie zawiera parafiny i za to ogromny +. Nie mogę też pominąć informacji, że kosztuje niewiele powyżej 20 zł, co satysfakcjonuje mnie i mój portfel;) 
Jeżeli chodzi o kremowanie stóp, niestety nie jestem już taka regularna. Ale dzięki kremowi do stóp Floslek o wdzięcznej nazwie DrStopa nie muszę tego robić codziennie. Wystarczy co 2-4 dni. Skóra moich stóp nie jest mocno problematyczna, nie pęka, nie łuszczy się. Czasami mocniej, czasami mniej odgniata się, twardnieje w okolicy pięty i pod małym paluszkiem (kości klinowej śródstopia). Jest to uwarunkowane płaskostopiem poprzecznym, dlatego też jestem taka wybredna przy wyborze obuwia. Wystarczy pumeks, tarka lub pedicure frezarką. Krem ten na drugim miejscu w swoim składzie zawiera mocznik, który znany jest z właściwości zmiękczających. Tak też działa na moje stopy oraz suche łokcie, co wydłuża czas pomiędzy pedicurem. Niestety w składzie znajduje się też parafina, której nie lubię, pozostawia wyczuwalną warstwę na skórze. Nie polecam chodzić później na bosaka, bo może się to źle skończyć. Koszt ok. 14 zł.
INCI: Aqua, Urea, Glyceryl Stearate, Ceteareth-20, Ceteareth-12, Cetearyl Alcohol, Cetyl Palmitate, Paraffinum Liquidum, Propylene Glycol, Isopropyl Myristate, Glycerin, Lanolin, Cetyl Dimethicone, Taurine, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Phenoxyethanol, Dimethicone, Panthenol, Tocopheryl Acetate, Undecylenamide DEA, Carbomer, Retinyl Palmitate, DMDM Hydantoin, Iodopropynyl Butylcarbamate, Parfum, Allantoin, Ethylhexylglycerin, Sodium Hydroxide.
Ok, jak już zadbałam o ciało ustawiam budzik na telefonie komórkowym. Ustawiam jeden, nie potrzebuję więcej. Jak wiem, że muszę wstać - to wstaję bez ociągania się. Odkąd mam kota to ten skutecznie budzi mnie codziennie o 5, później zasypiam dalej. A gdy nie muszę wstawać, to śpię tak długo jak mam ochotę. I tak zazwyczaj nie dłużej niż do 9 - 10. 
Czas na wisienkę na torcie - chociaż kilka stron lektury. Często czytam kilka książek jednocześnie. Teraz też: "Millenium: Dziewczyna która igrała z ogniem" Stiega Larssona, "Pamiętniki Wampirów 2" Smith L.J. oraz "Zamień chemię na jedzenie*" Julita Bator. Ta ostatnia pochłonęła najwięcej mojej uwagi. Było o niej głośno w blogosferze, a tak się złożyło, że moja Sis kupiła ją już jakiś czas temu. Na razie za szybko by wyrazić opinię o całej książce, ale jak na 1/3 książki to jestem bardzo zadowolona z lektury. Polecam ją każdemu, kto chce dokonywać mądrzejszych wyborów w życiu, jeżeli chodzi o żywność. Jeszcze przed przeczytaniem książki intuicyjnie wybierałam produkty tak samo jak autorka: jak najmniej przetworzone, bez dodatków substancji słodzących itd. Robiłam też samodzielnie jogurt naturalny. Ok, do kupowania samej ekologicznej żywności jest mi daleko, też ze względów finansowych. Ale mam zamiar przyjrzeć się niektórym produktom, sezonowym warzywom i owocom z polski. Spróbować kilka zdrowych przepisów zamieszczonych w książce: domowego ketchupu - bo ketchup uwielbiam... Napój ryżowy i owsiany też mnie intryguje. Jak skończę czytać i będziecie ciekawi podzielę się swoimi wrażeniami.

To już wszystko, a Wy co robicie zanim zamkniecie oczy do snu? Macie swoje ulubione rytuały które powielacie każdego wieczoru, a może mniej lubiane - ale konieczne, tak jak u mnie w przypadku picia wody. Czekam na Wasze komentarze. 

Komentarze

  1. Ja to nie mogę pić tuż przed snem - potem muszę wstawać kilka razy w wiadomym celu :D Jej, jak tego nie lubię!

    Piękna ta Twoja nowa Lilou. A wiesz, że zawsze kojarzysz mi się z kluczykiem? To pewnie przez tatuaż :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi się to raczej nie zdarza. Ale rano pierwsze co robię to idę do wc;)

      Heheh "ciężka praca to klucz do sukcesu" to moje motto życiowe:)

      Usuń
    2. Wiem, znam i zgadzam się z nim :)

      Usuń
  2. Zastanawiam się czy ktoś w ogóle sypia w biżuterii... Jeśli tak to kompletnie tego nie rozumiem. To by było nie tylko szalenie niewygodne, ale w prostej linii prowadziłoby do zniszczenia takiego drobiazgu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolczyków, obrączki i pierścionka zaręczynowego nie ściągam. Nie pamiętałabym później by ubrać ponownie. Ściągam tylko do niektórych czynności takich jak mielone czy kruche ciasto, gdzie trzeba użyć bezpośrednio dłoni.

      Usuń
  3. jak mówiłam tak zrobiłam. :) ja też piję wodę przez sen, ale w ciągu dnia pochłaniam kosmiczne ilości wody :) choć kiedyś nawet 1/4 szklanki wody bym nie wypiła ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zazdrocha że wystarczy Ci jeden budzik. Ja tak mało śpię, że potrzebuje 10 drzemek- ustawiam budzik godzinę wcześniej przed planowanym wstaniem i mam drzemki..... Wiem że to straszne ale to jedyna skuteczna metoda. Ja próbuję przed snem czytać albo oglądać film ale niestety wystarczą mi 2 wyrazy/2 sekundy filmu i już zasypiam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobaczysz, że czułabyś się o niebo lepiej wstając przy pierwszym budziku. Tak to się tylko męczysz. Oblicz tak by spać ok. 7 h na dobę i nie powinno być tak ciężko. Aaa no z tym czytaniem to ja nocny marek jestem, więc nie usypiam, chyba, że jestem mega zmęczona. Ale przy telewizji/ filmie już prędzej.

      Usuń
  5. Znam tą książkę, jest świetna! Mam też drugą część z przepisami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oo nie wiedziałam, że wyszła 2 część. Ale pierw się wezmę za przepisy z tej książki, bo trochę tego jest.

      Usuń
  6. ha :) nie tylko mnie suszy po myciu zębów i zawsze po sięgam jeszcze choć po łyka wody :)

    piękna jest ta bransoletka :) skradła posta :)))

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja też zazdroszczę szybkiej pobudki po jednym budziku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie też byś dała radę wyrobić w sobie taki nawyk:)

      Usuń
    2. Oj i tak zaszły u mnie niezłe zmiany w tym polu, może więc z czasem budzik zacznie dla mnie istnieć :)

      Usuń
    3. Na pewno;)

      A wiesz, że jak mieszkałam u rodziców nie ustawiałam budzika, tylko Tata budził mnie właściwie mówiąc szeptem "wstawaj" w okolicach 6- 7 rano:) i to wystarczało?

      Usuń
    4. Poważnie?! No tak łatwo to ze mną nigdy nie było i pewnie nie będzie :)

      Usuń
  8. A skąd masz taki piękny łańcuszek? Pisałaś już o nim, bo może coś przegapiłam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lilou ;) Nie pisałam bo to prezent, który niedawno otrzymałam od przyjaciółki;)

      Usuń
  9. Ja też mam problem z piciem i wieczorne suszenie to chyba u mnie wołanie organizmu o dodatkową porcję przed snem :) Sataram się dosłownie wmuszać w siebie wodę, ale niestety - często mi sie to nie udaje i bywa, że piję naprawdę mało. Ale walczę, walczę i Tobie też na tym polu życzę sukcesów :) Co do książki Julity Bator, to nie do końca mi się ona spodobała - chyba spodziewałam się czegoś innego, ale moje oczekiwania w pełni zaspokoiła inna pozycja, czyli 'Dieta roślinna na co dzień' :)
    pozdrawiam, A

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Picie wody to podstawa:)

      Mi książka odpowiada, oczywiście nie jako Biblia i jedyna słuszna pozycja, ale jest w niej sporo racji. Ojej Dieta roślinna? brzmi przerażająco, ale przyjrzę się;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz. Zachowaj kulturę osobistą, nie obrażaj mnie, ani innych blogerów. Nie wklejaj linków. Masz pytanie - pisz, odpowiem tutaj lub w osobny poście jeżeli temat będzie wymagał rozwinięcia. Zawsze możesz też napisać do mnie maila, a ja najszybciej jak będę mogła odpiszę!