Lily Lolo | Podkład i puder mineralny - duet idealny.

Podkłady mineralne i puder matujący z Lily Lolo znałam już wcześniej. Odkąd mam możliwość stosowania pełnowymiarowych opakowań (a mijają już prawie dwa miesiące) utwierdziło mnie to w przekonaniu, że minerały są stworzone dla mnie. Czyli osoby z cerą mieszaną, przetłuszczającą strefą T oraz skłonnościami do trądziku. Zapraszam na pełną recenzję - ulubieńców września!

Kosmetyki mineralne Lily Lolo można zakupić tutaj. Opis na stronie jest wyczerpujący, a w razie wątpliwości panie doradzają jaki odcień najlepiej wybrać. A jest z pośród czego wybierać! 18 odcieni podkładów mineralnych dla cer bladych po bardzo ciemne. Podkład (10g) jak i puder (7g) otrzymujemy w takim samym plastikowym, estetycznym opakowaniu z sitkiem. Sitko zabezpieczone folią, którą należy odkleić przed pierwszym użyciem. Zmianę szaty graficznej oceniam na plus. Dodatkowo kosmetyki opakowane są w kartoniki z informacjami. 
Jako wprowadzenie do tego postu, pisałam jak prawidłowo aplikować podkład i puder mineralny, oraz zrecenzowałam pędzel super kabuki <tutaj>. Aplikacja dla mnie okazała się prosta. 1-2 cienkie warstwy podkładu wystarczały do wyrównania kolorytu cery. W razie potrzeby większego krycia dokładałam podkład mniejszym pędzelkiem do cieni. W okolice pod oczami, płatków nosa (gdzie mam rozszerzone naczynka) lub na pojedyncze zmiany trądzikowe. Wypróbowałam też metodę stemplowania - faktycznie daje większe krycie! Chciałam też spryskać twarz wodą termalną, ale do tej pory nie zakupiłam:p Może innym razem, wtedy uzupełnię notkę o ten szczegół. 

Mój odcień podkładu to Warm Peach, początkowo myślałam, że mógłby być odrobinę ciemniejszy. Byłam świeżo muśnięta promieniami słońca. Dla mnie to nie jest istotny problem, bo i tak konturuję twarz bronzerem w codziennym makijażu jak i tym wieczorowym. Dzisiaj, gdy słońca jest mniej, opalenizna zbladła Warm Peach pasuje idealnie. 
Puder mineralny Flawless Matte, stosuję głownie na strefę T, czyli tam gdzie moja skóra wydziela najwięcej sebum. Puder ten jest biały, miałki, trochę bardziej "wilgotny" od pudru matującego Earthnicity minerals, który również posiadam. Tutaj też należy dokładnie wmasować go w pędzel, bo zaaplikowany w nadmiarze może bielić skórę, a tego raczej nie chcemy. Tyle co widać na zdjęciu, spokojnie wystarcza na pokrycie całej twarzy. 

Efekt jaki udało mi się uzyskać po zastosowaniu podkładu i pudru:
Po lewej bez makijażu, po prawej z podkładem i pudrem Lily Lolo. 
Skóra w dalszym ciągu wygląda naturalnie. Ale koloryt jest ujednolicony, rozszerzone pory/ naczynka - zamaskowane, okolica powiek rozjaśniona. Nie czuję, że mam coś na twarzy, skóra może w dalszym ciągu oddychać. Minerały nie zapychają i nie są przyczyną nowych zmian trądzikowych. Nawet nie wyobrazicie sobie ile komplementów otrzymałam w ostatnim czasie na temat mojej skóry w makijażu mineralnym! To zdecydowanie dodaje pewności siebie;) Makijaż wygląda dobrze od rana do wieczora, nie wykonuję poprawek w ciągu dnia - nie czuję takiej potrzeby. Błyszczenie cery minimalne/ znośne na czole w okolicach godziny 18 tej. 

Puder Flawlosse Matte z ciekawości stosowałam również w połączeniu z kremem BB - MAC, oraz płynnym podkładem Photo Ready - Revlon. W takim połączeniu też spisuje się rewelacyjnie, gwarantując matową cerę oraz przedłużoną świeżość makijażu. 
INCI podkładu Warm Peach: Mica, Zinc Oxide [+/- Cl 77891 (Titanium dioxide), Cl 77492 (Iron oxide), Cl 77491 (Iron oxide), Cl 77499 (Iron oxide)] 
INCI pudru Flawless Matte: Kaolin, Mica. 
Wymienione kosmetyki Lily Lolo to bardzo prosty skład, oraz długi okres ważności 24 miesięcy od otwarcia. Podobno minerały się "nie psują" o ile zadbamy o higienę stosowania (wysypywanie kosmetyku na wieczko/ kartkę, aplikacja czystymi pędzlami). Zapowiada się dłuższa przygoda, bo zużycie pomimo prawie codziennego stosowania - niewielkie. 
Moje jedyne zastrzeżenie: uważajcie jak zamykacie swoje kosmetyki, mi z nadmiaru siły i pośpiechu delikatnie pękło wieczko:/ Mam nadzieję, że uda mi się skleić. 

Cena dla mnie znośna. Podkładu mineralnego: 10 gram/ 72,90 zł; 0,75 gram/ 10,90 zł. Pudru matującego: 7 gram/ 72,90 zł; 0,75 gram/ 10,90 zł. Zapisując się do newslettera lub śledząc na facebooku dystrybutora Lily Lolo - Costasy, na bieżąco będziecie z promocjami/ rabatami. A występują dosyć często.

Zdecydowanie polecam! I czekam na Wasze opinie:)

Komentarze

  1. Z Lily Lolo jeszcze nic nie miałam, ale w przyszłości spróbuję bo jestem bardzo ciekawa, jak to będzie z kryciem i trwałością :) Obecnie używam Annabelle Minerals oraz własnoręcznie ukręconego podkładu z kolorówki :) Oprócz tego Lily Lolo ma fantastyczne opakowania z zasuwką, AM ma dopiero od niedawna i się nie załapałam. Podobno są też jednorazowe, więc nie da się później wykorzystać pudełka :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu ja niestety z Annabelle Minerals miałam jedynie próbki i okazały się być za ciemne. Później już nie miałam okazji używać. Własnoręcznie ukręconego? Udało Ci się trafić z kolorem?

      Usuń
    2. Tak, kolor się udał :) Wbrew pozorom to wcale nie jest trudne! Jedynie co, to musiałam kombinować z dosypywaniem półproduktów, żeby zwiększyć krycie, bo początkowo nie byłam z niego zadowolona. Za jakiś czas opiszę na blogu, obecnie jeszcze "testuję" :)

      A z Annabelle jakie miałaś odcienie?

      Usuń
    3. Zdolna!
      Nie pamiętam jakie to były odcienie, zamówiła kiedyś próbki jak była darmowa wysyłka.

      Usuń
  2. Ja mamy z Annabell, jakoś nie do końca potrafię się z nim dogadać:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Annabell miałam jedynie próbki, niestety za ciemne więc ciężko przetestować przez cały dzień i nawet poziom krycia itd. bo wygląda to po prostu śmiesznie/strasznie:P

      Usuń
  3. ja jakoś nie jestem przekonana, dla mnie cena za wysoka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cena jest wyższa od produktów drogeryjnych. Ale mając cerę problematyczną taką jak ja, już przyzwyczaiłam się, że za pielęgnację cery (kremy) i podkłady/ pudry muszę płacić więcej. Tutaj mam gwarancję prostego, bezpiecznego składu. I z ręką na sercu mogę powiedzieć, po 2 miesiącach używania widzę same plusy dla mojej cery.

      Usuń
    2. @Agata, dlatego warto na początek kupić próbki zamiast inwestować w pełnowymiarowe opakowania i firma umożliwia taką możliwość :)

      Usuń
  4. Już od długiego czasu ciągam się z zakupem tych produktów, bo cały czas się obawiam że nie trafię w swój odcień :\ strasznie żałuję,że stoiska stacjonarne Lily Lolo są ode mnie w znacznej odległości

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze można zamówić pakiet startowy od którego też zaczynałam, lub po prostu miniatury i wypróbować 2-3 najbardziej interesujące Cię odcienie:)

      Usuń
  5. jestem niezwykle ciekawa podkładu z LL:)

    pozdrawiam ciepło
    :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo lubię oba produkty! Podkładu zużyłam już trzy opakowania, a puder mam już prawie rok, używam prawie codziennie i nadal mam go i mam... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super! To bardzo optymistyczna wizja na przyszłość:) Bo i oszczędność!

      Usuń
  7. Z Lily Lolo jeszcze nic nie miałam ale doceniam produkty mineralne za możliwość idealnego doboru odcienia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak szerokiej gamy kolorystycznej to chyba nigdzie nie widziałam.. a przepraszam MAC ma dosyć szeroką, ale też nie mam stacjonarnie dostępu a opisy na stronie nie są aż tak dokładne.

      Usuń
  8. U mnie świetnie sprawdza się podkład z pudrem Flawless Silk, jest to mój ukochany duet zimowo-wiosenny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam próbkę, dla mnie odrobinę za duże rozświetlenie, ale może jeszcze kiedyś się skuszę.

      Usuń
  9. Super, że trafiłaś na zestaw idealny :) U Ciebie faktycznie widać różnicę i oba produkty ładnie wyglądają na zdjęciu czego niestety nie potrafię powiedzieć o sobie... Do podkładów nawet się nie przymierzałam, bo dawno temu zaliczyłam mało udaną przygodę i sądziłam że puder matujący uratuje honor, ale... nie bardzo ;)
    Pakiet produktów jaki posiadam nie zgarnie zbyt wysokich not ode mnie, nie tym razem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na zdjęciach i tak ciężko oddać prawdziwy efekt, bo na żywo wygląda jeszcze lepiej w moim przypadku. Ale nasze cery/ oczekiwania są różne.
      Niestety, nie wszystko może każdemu służyć tak samo dobrze. U mnie pomadka i prasowany róż wypadły najsłabiej, ale o tym wkrótce.

      Usuń
  10. Sądziłam że podkład LL jest dla mnie idealny, ale dopiero kiedy poznałam inny, odkryłam jego mankamenty. Jak dla mnie za słabo kryje, jest zbyt suchy/pudrowy, przez co uwydatnia trochę rozszerzone pory. Mimo wszystko wolę stosować minerały niż tradycyjne podkłady, bo mojej skórze służą lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zdradź śmiało co odkryłaś.
      Moje pory są jakie są, pogodziłam się z nimi;)

      Usuń
  11. bardzo ładnie wyglądają na Twojej skórze:) ja używam AM i bardzo sobie chwalę:) minerały to jedyne podkłady, które mnie nie zapychają a wręcz mam wrażenie, że przysuszają drobne wypryski. i masz rację co do tego naturalnego efektu, jestem zachwycona jak ładnie wyrównują koloryt cery bez tworzenia jakiejkolwiek maski:) no i ja jestem bladzioch straszny, używam najjaśniejszego odcienia golden :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chętnie przyjrzę się też ofercie AM w przyszłości, najwidoczniej poszerzyli ofertę odkąd miałam ich próbki, wtedy były dla mnie za ciemne. Tak naturalny efekt bardzo sobie cenię:)

      Usuń
  12. Bogusiu, muszę Ci z tego miejsca bardzo podziękować za próbki tego podkładu i pudru, bo dzięki nim... zaoszczędziłam sporo kasy! niestety, okazuje się, że to nie dla mnie. Oczekuję zupełnie innego wykończenia od podkładu. Kremy przekonują mnie bardziej :) Kurczę, taką miałam suchą buzię po tych minerałkach, że aż żal! Jak pergamin. Albo inaczej: jak stara baba :P Także dizękuję Ci jeszcze raz, gdyby nie te próbki (bo pewnie kupiłabym w końcu ten podkład), nieźle bym się urządziła!

    Ty wyglądasz pięknie, widziałam na żywo :) Aaa, no i odcień wybrałaś idealny, pasuje do mnie jak ulał!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdarza się i tak, wyjątek potwierdza regułę. Używałaś kremu nawilżającego pod spód? Lub spryskiwałaś skórę wodą termalną? To też może zaważyć na efekcie końcowym. A może wystarczy użyć sam podkład mineralny bez pudru matującego - tak robi moja Sis z atopowym zapaleniem skóry. Malowałam też nimi klientkę o bardzo suchej skórze (ok. 40 lat) i nie zauważyła żadnego ściągnięcia skóry, przesuszenia.

      Usuń
    2. Oczywiście, użyłam kremu. I nałożyłam sam podkład. Może po prostu to ma tak wyglądać, jak wyglądało ;) Ale po prostu lubię inny efekt. W każdym razie dobrze, że tak się stało, że miałam próbki! :)

      Usuń
    3. Rozumiem. W takim razie tylko się cieszyć, że nie zainwestowałaś;p

      Usuń
  13. Mam ten sam odcień. Wkrótce kupię nowe pudełko - to wystarcza mi od 2,5 roku... :-) Minerały teoretycznie w ogóle się nie psują, jeśli nie dostanie się do nich coś jeszcze. Prawidłowo stosowane można mieć i mieć (ja mam 5 lat niektóre ;-)).

    OdpowiedzUsuń
  14. Cieszę się, że miałam możliwość wypróbowania koloru podkładu u Ciebie :) Swojego jeszcze nie używałam :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz. Zachowaj kulturę osobistą, nie obrażaj mnie, ani innych blogerów. Nie wklejaj linków. Masz pytanie - pisz, odpowiem tutaj lub w osobny poście jeżeli temat będzie wymagał rozwinięcia. Zawsze możesz też napisać do mnie maila, a ja najszybciej jak będę mogła odpiszę!