Organique - balsam do ust "kokosowe ciasteczko".
Organique około miesiąc temu wprowadziło do sprzedaży balsamy do ust, w czterech wariantach zapachowych: wiśnia, kokos, pomarańcz, czekolada. W sklepach dostępne są testery + jednorazowe szpatułki, dzięki czemu przed zakupem można wypróbować na własnych ustach. Właśnie po takiej "próbie" i kilku godzinach chodzenia po galerii handlowej, skusiłam się na zakup w promocji i zapłaciłam połowę (14,50 zł) z ceny regularnej 29 zł.
Wiem, że wiele z Was było balsamem do ust zainteresowane, teraz po miesiącu intensywnego używania mogę przedstawić Wam rzetelną recenzję.
Zacznę standardowo od opakowania. To malutki aluminiowy zakręcany "słoiczek". Dobrze chroni zawartość i nie jest problematyczny w otwieraniu nawet świeżo nakremowanymi dłońmi. Kwestie higieniczne, każdy musi rozważyć samemu, ja tego typu produkty nakładam paluszkiem lub szpatułką w zależności od warunków w których balsamuję usta. Naklejka schludna, wytrzymała, nawiązująca do zapachu balsamu, ciesząca moje oko. Dodatkowo kartonik z wypisanym składem - same naturalne olejki!
To co znajdziecie w środku ma zbitą konsystencję, która topi się pod wpływem temperatury palców czy ust. Gładko i bezproblemowo sunie po ustach, nawet tych mocno spierzchniętych. Kolorem przypomina dany wariant zapachowy. Zapach - osobiście mam słabość do kokosowej nuty, bardzo miło mi się kojarzy i lubię do tego zapachu wracać na przestrzeni ostatnich 7 lat. Zapach jest słodki - ciasteczkowy, maślano - kokosowy. Odczuwam go nie tylko podczas aplikacji, ale również podczas noszenia na ustach. Nie nudzi mi się, nie mdli mnie od niego.
A co z właściwościami pielęgnacyjnymi? Moje usta są koszmarne, często przesuszone, z łuszczącymi się skórkami - które zdarzało mi się po prostu obgryzać, czasami nawet do krwi. Zdjęcia poniżej najlepiej to zobrazują. "Przed" to usta po przebudzeniu, kąpieli i wykonaniu makijażu twarzy, bez umalowania ust.
"Zaraz po aplikacji" balsamu Organique, od razu prezentują się lepiej. Balsam przynosi natychmiastową ulgę. "Po kilku minutach" zniknęło już napięcie, suchość i zaczerwienienie. Usta są ładnie wygładzone i wypielęgnowane. Taki stan utrzymuje się u mnie nawet 3-4 h bez jedzenia, pić wodę wiadomo należy więc od tego się nie powstrzymuję. To chyba najdłuższy efekt jaki udało mi się uzyskać za pomocą balsamów/ pomadek ochronnych do ust. Ok, Carmex też był spoko, lecz jak tylko przestawałam go używać usta wracały do stanu przed albo nawet gorszego. Błędne koło, w którym nie zamierzam się zatracać. Tisane, Neutrogena i inne specyfiki nie dawały moim ustom rady. Masełko Nivea - którym częstowała mnie przyjaciółka ma też szanse podbić moje serce, ale musiałabym poużywać dłużej by potwierdzić w 100%.
Wydajność? Po miesiącu stosowania 2-3 razy dziennie mam już zagłębienie do 1/3 słoiczka, po bokach oczywiście produktu jest więcej. Wydaje mi się, że spokojnie wystarczy na 6 miesięcy, czyli tyle ile jest ważny od otwarcia.
Nie mogłam się zdecydować, które zdjęcie będzie lepsze na tytułowe, więc wkleję też to - co by się nie zmarnowało:P |
Osobiście polecam! Wszystkim, którzy mają problem z suchymi ustami - również mężczyznom! Cena 29 zł to nie tak dużo jak na skuteczny, wydajny kosmetyk o naturalnym składzie. Mam ochotę również na inne warianty zapachowo-smakowe, bowiem wiśnia również słodko smakuje!
Fajny ten balsamik :) Może kiedyś go kupię jak tak dobrze działa :)
OdpowiedzUsuńPrzyjemny ten balsamik
OdpowiedzUsuńW ostatnim akapicie jest błąd powinno byc MEZCZYZNOM ponieważ to cekownik liczby mnogiej to nie hejt i mam nadzieje ze sie nie pogniewasz :) Chyba wybior sie do organique przy najblizszej okazji i sprawdze ten balsam ; p
OdpowiedzUsuńOczywiście, że się nie obrażę;) Nigdy nie byłam dobra w odmianie przez przypadki, tak samo z ortografią... moja zmora z podstawówki.
UsuńA moją szkolną zmorą była zawsze chemia :)
UsuńFajnie, że się sprawdził :)
OdpowiedzUsuńJa ostatnio zachwycam się sztyftem Vitamin Shake Nivei :)
Sztyfty Nivea kiedyś uwielbiałam:)
UsuńMam wersję wiśniową i uwielbiam!
OdpowiedzUsuńNie rozstaję się z tym słoiczkiem, zawsze mam go ze sobą.
Z pewnością skuszę się jeszcze na inną wersję zapachową.
Prawdopodobnie pomarańczową :)
Mi było ciężko zdecydować który zapach wziąć, bo wszystkie są świetne. Los zadecydował za mnie.
UsuńWaham się właśnie między tym balsamem a balsamem z nuxe. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNuxe nie miałam, więc nie mogę pomóc. Ale wypróbuj może te Organique w sklepie, pochodź i zobacz czy spełnia Twoje oczekiwania przy pierwszym użyciu:)
UsuńHa, ukradllas mi temat, miałam dziś pisać o jego wisniowej wersji :> ;)
OdpowiedzUsuńUpss... pisz śmiało, masz większe grono czytelniczek, a po za tym ja chętnie poznam Twoją opinię:)
UsuńTeż lubię smaki kokosowe i tego typu balsamy do ust :) nie wiem czy skuszę się kiedyś na ten, mam swój ulubiony oliwkowy z Ziaji :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
;) coś z Ziaji też kiedyś używałam, może właśnie oliwkę, ale już nie pamiętam.
Usuńkuszą mnie te balsamy, ale ja mam już tego takie tony, że to chyba byłaby perwersja. zresztą - kurcze, nie cierpię grzebania paluchami w słoiczkach, więc taka forma sprawdza się u mnie jedynie na nocnym stoliku ;)
OdpowiedzUsuńNa szczęście moje zbiory są malutkie, więc mogę sobie pozwolić na szaleństwa od czasu do czasu:)
UsuńGdyby nie to, że jest w słoiczku to bym się chętnie i ja na niego skusiła :-)
OdpowiedzUsuńZe swojej strony polecam słoiczek Nuxe :)
OdpowiedzUsuńjest na mojej liście:)
UsuńWygląda fajnie :) Kupiłabym, gdyby była wersja w sztyfcie, bo takie wolę bardziej.
OdpowiedzUsuńKto wie, może i sztyfty wymyślą?
UsuńMuszę wypróbować, bo jest naprawdę wydajny :)
OdpowiedzUsuńDziałanie ma fajne, ale smak ma paskudny ... w moim odczuciu jest chemicznie słodki i niestety się nie polubiliśmy. Szkoda, bo pachnie przyjemnie i to mnie głównie zachęciło do zakupu.
OdpowiedzUsuńNie odczuwam za bardzo smaku, więc nie może być aż taki zły, ale to zależy indywidualnie od osoby.
UsuńBrzmi fajnie, ale póki co się nie skuszę, bo jestem zasypana balsamami do ust ;)
OdpowiedzUsuńZ chęcią bym wypróbowała, ale zawsze skąpiłam na balsamy do ust a tu nagle 30 zł :p Wąż w kieszeni mnie pokąsa chyba :)
OdpowiedzUsuńKusisz tym balsamem. Jak będę miała dostęp do Organique to go sobie kupię ;)
OdpowiedzUsuńja się lubuję w wisience :P i to już nie przyjaźń ale miłość wielka <3
OdpowiedzUsuńMyślę, że 29 zł to znośna cena. Lubię wpadać do Organique, żeby poniuchać i zmacać różne produkty. U nas tych balsamów nie widziałam, ale nadrobię przy następnej okazji. Może się skuszę, bo efekt od razu po aplikacji na Twoich ustach bardzo mi się podoba!
OdpowiedzUsuńKto wie, może i sztyfty wymyślą:)
OdpowiedzUsuń