MAX FACTOR | Excess volume extreme impact mascara.
Tusz do rzęs u mnie to podstawa, numer 1 wśród kolorówki. Dzisiaj o tuszu, który mnie niestety zawiódł, na szczęście kupiłam go na promocji w Rossmanie - 49%, już po tej obniżce zapłaciłam za niego: 28,55 zł. Pojemność tuszu: 20 ml.
To kolejny tusz z dwoma szczoteczkami, poprzedni bardzo polubiłam: Maybelline | big eyes maskara.
Celowo porównałam je z szczoteczką Maybelline - the colosal volum'express smoky eyes, którą im dłużej używałam tym bardziej lubiłam.
Pierwsza aplikacja tuszu MAX FACTOR była fatalna, posklejały mi się rzęsy i pogrupowały. Z ich rozdzieleniem nie poradził sobie nawet grzebyk Inglot. Używałam tak jak tusz jest opisany na opakowaniu, pierw stronę 1 extreme volume, a następnie dark lacquer 2. Ubrudziłam powieki i miałam problem wymyć tusz za pomocą patyczka do ucha. Tusz bardzo szybko zastyga i jest nie do zmycia! Wieczorem nawet preparat 2 fazowy Garnier (mój ulubiony i nie zawodny) w tym przypadku nie dał rady...
Kilka dni pod rząd męczyłam się z demakijażem, rzęsy leciały jak szalone... Później odkryłam, że to właśnie strona nr 2 dark lacquer - tak mocno utrwala tusz! I przestałam ją używać (po za dzisiejszymi zdjęciami na potrzeby posta). Jak to po kolei wygląda zobaczycie poniżej:
"Gołe rzęsy" podkręcone zalotką. |
Druga warstwa:
I już po wyczyszczeniu powieki - tyle ile się dało...
W miejscu gdzie rzęs mam najgęściej - tworzą się grupki:/ Nie umiem tak dużymi szczoteczkami dotrzeć też do kącika wewnętrznego bez ubrudzenia i zniszczenia wykonanego wcześniej makijażu...
Niestety mnie ten tusz męczy od malowania po zmywanie... Widoczne nie jest mi dane używać tuszy Max Factor, bo 2000 calorii też mi nie służył...
Znacie ten tusz?
Nie miałam tego tuszu, ale chyba zostanę przy moim Miyo ;) ma silikonową szczoteczkę, której kształt chyba najlepiej się u mnie sprawdza ;)
OdpowiedzUsuńFaktycznie, wygląda fatalnie... Nie miałam tego tuszu i będę omijać. Za to 2000 Calorie bardzo lubię ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że się nie sprawdził - faktycznie rzęsy posklejane, a powieka ubrudzona :( Do takich trudnych przypadków zmywania polecam demakijaż oliwką, ale to pewnie wiesz :) Też właśnie napisałam recenzję nieudanego tuszu od MF. Do tej pory miałam do nich zaufanie, teraz zmalało (po Twojej recenzji też)... Na szczęście też kupiłam go przy okazji -49% więc nie żałuję aż tak bardzo
OdpowiedzUsuńDo demakijażu owszem można, ale jak trzeba coś domyć już rano to trochę słabo oliwką:/
UsuńA tyle dobrych opinii o nim czytałam, jak widac, każdy produkt u każdego inaczej się sprawdza :)
OdpowiedzUsuńDokładnie, też skusiłam się po dobrej opinii i efekcie na krótkich rzęsach u Simply_a_women :p
UsuńSzczoteczki wyglądają ładnie, ale faktycznie ten tusz u Ciebie się nie sprawdzil :/
OdpowiedzUsuńja lubię takie szczoty, ale trzeba mieć wprawę z nimi
OdpowiedzUsuńciekawił mnie ten tusz, jednak chyba kupię nowego Colossala ... ;)
Nie miałam i pewnie się nie skuszę. Za to grzebyczek z Inglota koniecznie muszę nabyć ;-))
OdpowiedzUsuńFajna sprawa taki grzebyczek, polecam:)
UsuńNieciekawie się prezentuje. Szkoda.
OdpowiedzUsuńJa stawiam na silikonowe szczoteczki.
Sprawdzają się u mnie wyjątkowo dobrze :)
Uuu efekt bardzo mizerny :/ Rzęsy nawet nie zostały wydłużone...
OdpowiedzUsuńja do efektów na swoich rzęsach nie mam zastrzeżeń, ale rzeczywiście tusz ten bardzo ciężko się zmywa...
OdpowiedzUsuńWiem, widziałam i właśnie dlatego kupiłam:p
Usuń