Subiektywny ranking zapachów: Yankee Candle.

Nie jestem jakimś wielkim znawcą zapachów, nie umiem też ich w wyszukany sposób opisać. Po za tym o Yankee Candle było już chyba wszystko powiedziane. Więc jeżeli drażni Was ten temat - kliknijcie w prawym górnym rogu krzyżyk i wróćcie przy okazji innych postów;)
Ci co pozostaną, dowiedzą się jakie zapachy przypadły mi do gustu - a których nie polubiłam!

Zacznę od tego, że długo się im opierałam, nazwa YC pojawiała się wszędzie z dnia na dzień ze zwiększoną siłą. Dlaczego uległam? Otóż dostałam pierwszą świeczkę - taką mniejszą co pali się ok. 15 h. Nie pamiętam niestety co to był za zapach, ale świeczka była fioletowa, chyba owocowa. Po jej zapaleniu w domu, przez kilka kolejnych wieczorów byłam miło zaskoczona wydajnością i intensywnością zapachu! Postanowiłam bliżej przyjrzeć się ofercie i zamówiłam przez internet 6 wosków na wypróbowanie, kierując się opisami na stronie producenta. 
Z zużytych opakowań po woskach wycięłam nazwy, by pamiętać co już miałam;)
Jako pierwsze miałam: Lake Sunset, Clean Cotton, Pineapple Cilantro, November Raine oraz Honey Blossom - który kupiłam ponownie sztuk 2 (obecnie zapach miesiąca do kupienia w promocji -25%). 

Ponieważ w moim mieście jest teraz sklep stacjonarny (Gdynia/ wyspa w centrum handlowym Riviera) w lutym zaopatrzyłam się w kolejne zapachy w promocyjnej cenie świeczki typu tealight Fluffy Towels, wosk: Black Cherry i z najnowszej wiosennej kolekcji: Under The Palms.
Postanowiłam co jakiś czas przy okazji zakupów w Centrum Handlowym zaopatrzyć się w jakiś zapach (w formie wosku) i takim sposobem ponownie mam Honey Blossom x2, oraz nowy jeszcze nie znany mi  Baby Powder (również zapach miesiąca objęty promocją). 

Ranking zapachów od najładniejszego po najgorszy, z wykluczeniem Baby Powder 
(którego kupiłam dziś i jeszcze nie było okazji zapalić):

1. Clean Cotton - mogłabym go palić codziennie, daje niesamowitą świeżość w całym mieszkaniu, takie prania schnącego na słońcu, bez uczucia wilgoci. Pachnie po prostu czystością:) Gdy będzie na niego promocja, na pewno kupię średni a może nawet duży słoik.

2. Black Cherry - to słodko-kwaśny zapach owoców, bardzo przypadł mi do gustu. Siostra ma jeszcze wersje wiśnia-wanilia i chętnie też kupię;)

3. Na równi :Honey Blossom (nawet pani sprzedająca potwierdziła, że schodzi jak świeże bułeczki), Lake Sunset, Pineapple Cillantro - słodkie a ja taką słodycz lubię. Wystarczy zapalić na godzinkę i zgasić, a już w całym mieszkaniu zapach będzie intensywny. 

4. Under The Palms - bardzo lubię kokosowe zapachy, tutaj czuć nutkę roślinną palmy z kokosem, delikatnie, nie mdlącą. Początkowo bardzo słabo wyczuwalny, teraz ze zderzeniem świeżego powietrza z zewnątrz mieszkania odczuwam go bardziej, chociaż dalej jest delikatny. Nie bez powodu został zapachem wiosny. 

5. Myślałam, że Fluffy Towels będzie podobny do Clean Cotton, dlatego skusiłam się na zestaw 12 tealightów - trochę czuję rozczarowanie, jest delikatniejszy, dla mojego nosa ledwo wyczuwalny:/

6. November Rain - silny, męski i duszący zapach. Pewnie znajdzie swoich zwolenników, mnie nie przekonuje, męczy i przysparza o ból głowy. Z tym bólem głowy poradziłam sobie paląc wosk w innym pomieszczeniu niż przebywałam i to na bardzo krótką chwilę - polecam tak osobą, które właśnie z bólami głowy mają problemy.


O ile pozycje od 1-4 kupiłabym ponownie z miłą chęcią, Fluffy Towels i November Rain - jest w moim domu po raz ostatni. 

Jakby ktoś jeszcze nie wiedział: wosk kosztuje w cenie regularnej 7 zł, dzielę go na 4-5 części i palę w kominku (kupionym za niskie pieniądze w sklepie Nanunana, czy jakoś tak...), pod kominkiem należy jeszcze rozpalić bezzapachową świeczkę typu tealight do kupienia praktycznie wszędzie za niskie pieniądze. 

W ofercie po za woskami (które polecam na wypróbowanie), świeczkami tealight są jeszcze świeczki w słoikach, co prawda ceny są dosyć wysokie (od 41 - 97 zł), ale uważam, że warto biorąc pod uwagę czas  (od 30 - 130h) palenia i intensywność/ różnorodność zapachów. Jest to też świetny pomysł na prezent. Po za tym na stronach internetowych często są promocje, oraz co miesiąc inne dwa zapachy w promocji - 25% od ceny regularnej.

A jak Wasza przygoda z YC? Jeśli znacie - piszcie o swoich ulubieńcach:) Jeśli nie chcecie więcej o nich czytać również napiszcie w komentarzu, nie obrażę się. W końcu ten blog jest nie tylko moim prywatnym notatnikiem, ale ma Wam służyć pomocą i umilać czas...

Miłego wieczorku!

Komentarze

  1. oo dzięki za informacje, gdzie można taniej kupic taki kominek :) bo już byłam skłonna zapłacić 45 zł zł za kominek YC ostatnio zakochałam sie w tych zapachach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 45 zł to rozbój w biały dzień, ja płaciłam coś koło 10-15 zł na pewno nie więcej, a było ich kilka do wyboru

      Usuń
  2. Clean Cotton uwielbiam :) November Rain również nie za bardzo mi odpowiadał. Pozostałych zapachów nie znam, ale mam ochotę na Honey Blossom :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli masz dostęp stacjonarnie to teraz się opłaca, bo promocja:) i nie będziesz musiała płacić za wysyłkę;p

      Usuń
  3. Black Cherry - mój absolutnie ulubiony, później Red Velvet, Pink Sands. Teraz kupiłam Honey Blossom i lawendę z cytryną i oba bardzo mi się podobają :) Poza tym to jestem monotematyczna, ale zwykle kupuję zapachy bardzo podobne do tych ulubionych. Różne ciasteczkowe czy wiśniowe ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będę pamiętać o tych Twoich typach, bo skoro Blach Cherry też mi się podoba to i reszta też powinna:P Ciasteczka paliła moja siostra - zabawny zapach:p

      Usuń
  4. Black Cherry to mój zdecydowany hicior :) Jest to najlepszy zapach jaki do tej pory miałam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kilka z znam i sama lubię, ale mam jeszcze wielki zapas nawet nie otwartych wosków.. Zbieram się do stworzenia własnej listy TOP5 :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehhe nie pogardziłabym taką kolekcją... Będę śledzić na pewno:)

      Usuń
  6. nie znam żadnego z tych zapachów...

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie przekreślaj Fluffy Towels, ale kup go w formie wosku. Zapach jest cudowny i mega intensywny. Czytalam, że tealighty dają najmniejszą intensywność zapachu. Polecam Ci jeszcze Soft Blanket i Midsummer Night - moje ostatnio ulubione zapachy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ok, dam mu jeszcze szansę skoro tak piszesz:) Twoich ulubieńców też chętnie poznam:)

      Usuń
  8. Ja wielbię Vanilla Frosting, bardzo apetyczny zapach :)
    Wypaliłam kilka wosków tej wersji.
    Gdyby świece nie były tak drogie, kupiłabym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mmm vanilla;)
      Tak w promocji średni słój 54 zł, chciałam honey bloosom po czym kupiłam dwa woski za troszkę więcej niż 10 zł i też jestem usatysfakcjonowana - jak na razie:p

      Usuń
  9. Ja jeszcze bardzo lubię Waikiki Melon i Pink Dragon Fruit :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Honey Blossom chętnie bym wypróbowała u siebie. :D
    +obserwuję. :D

    zapraszam do siebie www.raspberryandhair.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Lake Sunset bardzo lubię :) a clean cotton muszę kupić przy następnej okazji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kup kup, każdy kto do mnie przychodził mówił "jak tu pachnie czystością" :)

      Usuń
    2. hehe to zdecydowanie mi się przyda od czasu do czasu :))
      widzę nowy nagłówek - fajny pomysł :)

      Usuń
    3. Szczególnie, gdy nie masz za dużo czasu na sprzątanie a ktoś ma akurat Cię odwiedzić, ogarniasz powierzchownie, zapalasz Clean cotton i jest extra:)

      Usuń
  12. mam sporo wosków, ale jakoś bardziej wole świeczki :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świeczki chętnie bym kupiła, ale odzywa się we mnie mały sknera:p

      Usuń
  13. Mam kilka swoich ulubionych wosków YC, ja bardzo lubię ich męskie, intensywne woski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogę takich intensywnych, łatwo boli mnie głowa czy robi mi się słabo od takich zapachów...

      Usuń
  14. z Twoich po za clean cotton nic nie znam - tak na marginesie mam go od grudnia i jeszcze nie zapaliłam tylko dumnie leży w szafie z ręcznikami i tak daje piękny zapach

    moim ulubieńcem jest: blissful autumn i wanilla chai - ja swoje woski dziabię na jeszcze mniejsze kawałki bo każdy zapach jest dla mnie meeega mocny te powyższe są najlepiej przez moje nozdrza przyswajane i nie powodują zawrotów głowy :)

    na świeczkę sama bym się nie skusiła bo raz to cena :) dwa, że woski dają większą różnorodność :) i ze świeczek to i tak najbardziej lubię te z ikeii

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie zapomniałam dodać, że ja te połamane woski palę dwu-trzy krotnie, zaraz dopiszę:)

      Ikeowych świeczek nie miałam, ale przy tych YC odzywa się mój wewnętrzny sknera hahahha.... i wolę mieć więcej za mniej pieniążków czyt. woski:)

      Usuń
    2. ja też właśnie wolę mieć więcej za mniej ;) więc woski są idealne - u mnie ikeowskie goszczą od lat i super się sprawdzają polecam i cena niska :)

      Usuń
    3. Sprawdzę, przy okazji zakupów w ikea;)

      Usuń
  15. Lubie te woski, ale niektóre jak na mój nos są za mocne:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak niektóre gryzą w nos już po powąchaniu przez folię...

      Usuń
  16. Lake Sunset <3 miłość
    z Twoich lubię też Under the palms i Fluffy Towels :)

    OdpowiedzUsuń
  17. uwielbiam Lake Sunset i Clean Cotton!
    November Rain mi też nie pasował.. drażnił jak nie wiem i dawał kostką do toalety :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może pomyliło nam się zastosowanie November Rain? trzeba było go wrzucić do tego zbiornika na wodę wc, co by zapaszek się rozprzestrzeniał podczas spłukiwania hahhaha...

      Usuń
  18. Moim numerem jeden jest A Child's Wish.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znam, ale gdzieś widziałam pochwalną opinię;)

      Usuń
  19. Clean Cotton uwielbiam, fajnie sprawdza się też włożony między ręczniki w szafie, ładnie je aromatyzuje ;)
    Lake Sunset mam, ale jeszcze nie odpalałam, na zimno pachnie bardzo obiecująco, zachęciłaś mnie też do wypróbowanie Honey Blossom :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Trochę już ich miałam przez ostatni rok ;) Ulubione to: Honey Blossom, Pineapple Cilantro, Vanilla Lime, Black Cherry, Pink Lady Slipper, Summer Scoop, Soft Blanket, Bahama Breeze, Witches Brew

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie trochę ich przerobiłaś:) Będę pamiętać o Twoich ulubieńcach;p

      Usuń
  21. Dobrze wiedzieć, że w Rivierze można kupić woski YC. Do zakupów internetowych jakoś się nie palę, a stacjonarnie to jakoś chyba łatwiej będzie mi je kupić. Do tej pory miałam tylko jeden wosk (Wedding day), ale kilka mam już w głowie, na "liście do kupienia" :)

    Świetny nagłówek, ale to już wiesz :* :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no można, mniej więcej w połowie parteru:P

      Usuń
  22. Osobiście uwielbiam słodkie zapachy - korzenne, niezależnie od tego czy to zima czy też lato ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Korzennych nie próbowałam, trochę się ich bałam, że będą za intensywne.

      Usuń
  23. U mnie YC siedzą na półce i czekają na testowanie :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Ja jestem niecierpliwa i od razu biorę się za palenie;)

    OdpowiedzUsuń
  25. u mnie jak na razie numer jeden Angel wings, od dwóch testuję wosk shea butter ale chyba skusiłaś mnie na większą wersję clean cotton :)

    OdpowiedzUsuń
  26. YC jest ok, niektóre zapachy baaardzo przyjemne, ale jednak nie do końca trafiają w mój gust. Bardziej ze swoimi kompozycjami podpasował mi Woodwick, choć to pewnie porównywalne półki. Generalnie zastąpiłam świecami inne sposoby na odświeżanie powietrza i to było trafne posunięcie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz. Zachowaj kulturę osobistą, nie obrażaj mnie, ani innych blogerów. Nie wklejaj linków. Masz pytanie - pisz, odpowiem tutaj lub w osobny poście jeżeli temat będzie wymagał rozwinięcia. Zawsze możesz też napisać do mnie maila, a ja najszybciej jak będę mogła odpiszę!