Pierwsze wrażenie: Maybelline - The Colosal Volume'Express mascara SMOKY EYES.
Uprzedzam, to jeszcze nie recenzja, dopiero pierwsze podrygi, żeby później nie było, że znowu przegapię moment w którym tusz na rzęsach najlepiej się prezentuje. Ostatnio prezentowałam i recenzowałam wersję tuszu BigEyes, do którego po części nawiążę.
Tusze Maybelline można często zakupić w promocjach, ten na początku stycznia kupiłam za niecałe 23 zł, tak leżakował i czekał na swoją kolej używania. Ten tusz znajdziemy w bardzo klasycznym żółtym, pękatym opakowaniu, wersję smoky eyes rozpoznacie po "dymku" na nakrętce.
Co znajdziemy w środku? 10,7 ml kosmetyku, ważnego 6 m-cy od otwarcia - na ile posłuży opowiem Wam w późniejszym czasie.
Szczoteczka nazwana przez producenta MEGA BRUSH - jest mega duża, sztywna, gęsta i ścięta po jednej stronie na samym końcu (co proponuję kierować ku kąciku wewnętrznym oka).Tusz jest prawdziwie czarny, na szczoteczce widać maciupkie włoski, które wydłużają nasze naturalne rzęsy. Ma też wyraźny tuszowy zapach już od samego odkręcenia.
Porównajmy szczoteczkę SMOKY EYES (mega mrush) z BIG EYES (push-up brush):
Ta SMOKY EYES jest prawie dwa razy większa, więc jeśli nie lubicie takich olbrzymów omijajcie z daleka. Nie obeszło się bez ubrudzenia powiek (górnej i dolnej), co może zepsuć nasz starannie przygotowany makijaż. + dla szczoteczki, za dobre rozczesywanie rzęs i pokrywanie równomiernie tuszem. Lekko unosi też rzęsy i podkręca. Naoczne swatche:
mały bałaganik w kąciku zewnętrznym oka... |
Wytuszowane rzęsy są w dalszym ciągu elastyczne, tusz na razie nie osypuje się, ani nie rozmazuje. Zobaczymy jak spisze się dalej.
Efekt jest zadowalający, ale nie powalający, SMOKY EYES kojarzy mi się raczej z mocnym wyrazistym makijażem. Czuje lekki niedosyt. Może wymaga trochę więcej czasu by zgęstnieć i cierpliwości z mojej strony w aplikacji tak dużą szczotką? Znacie tą maskarę? Jakie są Wasze odczucia?
u mnie działał cuda, uwielbiam go!
OdpowiedzUsuńMam go, jest ok, ale bez szału ;)
OdpowiedzUsuńmój nr 1 !!!! :)
OdpowiedzUsuńJa miałam klasyka, ale jakoś rok temu bardziej się spisał niż teraz.. Raczej nie skuszę się więcej na ich tusze, na początku są okropnie mokre i nie da się ich używać.
OdpowiedzUsuńnie próbowałam, ale uwielbiam podstawową wersję żółtka :) a szczotka - uwielbiam takie najbardziej ze wszystkich szczoteczek tuszowych :)
OdpowiedzUsuńMiałam, lubiłam :D aczkolwiek w sumie jeszcze nie znalazłam idealnego tuszu stąd u mnie nowości w tej kwestii heh
OdpowiedzUsuńWolę wersję Cat Eye z wygiętą szczoteczką :)
OdpowiedzUsuńMiałam różne wersje Colossala i byłam zadowolona :) Może jeszcze u Ciebie zgęstnieje i zrobi lepszy efekt :)
OdpowiedzUsuńJa zawsze 100% balck kupuję ale wygląda bardzo podobnie.
OdpowiedzUsuńJa z tym tuszem średnio się lubię.. :(
OdpowiedzUsuńJa jestem na nie. Znam tusze, które dają znacznie lepszy efekt!
OdpowiedzUsuńAktualnie go używam i bardzo lubię, generalnie tusze Colossal dobrze się u mnie sprawdzają :)
OdpowiedzUsuńnie używałam nigdy, ale faktycznie jak widać szału nie robi ;-)
OdpowiedzUsuńTe 'żółte' maskary Maybelline kojarzę tylko z blogów i kanałów YT. Czytam i słyszę tylko pozytywne opinie.
OdpowiedzUsuńMoją ulubioną maskarą już od lat jest Wonder Oriflame. Bardzo lubię też Sexy Pulp Yves Rocher.
Nie znam tej maskary, ale uważam, że daje całkiem fajny efekt. Niektóre droższe tusze działają gorzej ;)
OdpowiedzUsuńTrochę brakuje efektu wow, ale nadal jest ładnie :)
OdpowiedzUsuńkiedyś lubiłam tusz emny, dopóki jeden z nich nie uczulił mnie tak, ze do dziś miewam problemy :(
OdpowiedzUsuńMiałam zwykłą wersję i denerwowała mnie trochę ta szczotka grubaśna, ale efekt ogólnie było dobry :)
OdpowiedzUsuńNiedawno wykończyłam opakowanie tego tuszu i raczej do niego nie wrócę. Tusz jest fajny, nie rozmazuje się, nie osypuje, jest mega czarny. Niestety efekt jaki daje nie ma wiele wspólnego z colosal czy smoky eyes. Ot, fajny tusz na co dzień dla dziewczyn z ładnymi rzęsami, moje niestety takie nie są :( Wolę inne wersje tego tuszu.
OdpowiedzUsuńNie przepadam za takimi wielkimi szczotkami (zgadnij dlaczego ;) ). Jedyną maskarą u której byłam w stanie ją zdzierżyć to Super Shock z Avonu.
OdpowiedzUsuńNie używałam jej, ale jak patrzę na efekt to wygląda to całkiem dobrze :) Jest się nad czym zastanawiać :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam tusze z tej serii, ale po ten żółty jeszcze nigdy nie sięgnęłam. Najczęściej powracam do czerwonego i różowego, obecnie mam niebieski :)
OdpowiedzUsuńklasyczną wersję długo miałam w kufrze, bo sprawdzał się dobrze, a kosztował niewiele, więc można go było bez żalu szybko wyrzucić. tej nie znam
OdpowiedzUsuńtej wersji nie znam ale colossal volume wodooporna należy do moich absolutych ulubieńców:)
OdpowiedzUsuńMam wersję 100% Black i lubię ją, ale nie wiem, czy do niej jeszcze wrócę. Mam mieszane uczucia. ;)
OdpowiedzUsuńWygląda w porządku :) I znowu piękne dolne rzęsy!
OdpowiedzUsuń