Pierwsze wrażenie: Maybelline - big eyes volum'express mascara.
Wczoraj pokazałam Wam lakier Essie, dziś zaprezentuję maskarę, również kupioną w SuperPharm (dla osób z kartą, przy kasie do kupienia za 9,99 zł jeżeli zrobiłyście zakupy powyżej 35 zł). Lubię tusze Maybelline, więc z chęcią wypróbuję. A ten widziałam, głównie na zagranicznych blogach. Nie wiem czy był jakoś mocno reklamowany w pl.
Dzisiejszy wpis to nie recenzja, głównie prezentacja efektów jakie możemy osiągnąć, szczoteczki i pierwsze wrażenie na temat kosmetyku. Na recenzję przyjdzie jeszcze pora za miesiąc - dwa:)
Po pierwsze szczoteczka, a nawet dwie!
Większa, do górnych rzęs pod nazwą push-up brush. Ma dziwaczny kształt, przypomina nieco skręconą nić DNA, co było ciężko uchwycić na jednym zdjęciu, stąd dwa w różnym ujęciu:
Po różowej stronie znajdziemy 5,1ml kosmetyku, o dobrej konsystencji (nie za mokrej, ani za suchej). O intensywnie czarnym kolorze. Jeżeli chodzi o aplikację może być trochę utrudniona przez kształt szczoteczki, wymaga czasu, aby się do niej przyzwyczaić.
Natomiast mniejsza, mini brush przeznaczona do dolnych rzęs, jest mikroskopijna. Tak drobnej jeszcze nie widziałam. Strona "czarna" zawiera 4,6 ml.
Nabiera niewiele produktu, dzięki czemu dobrze pokryje najdrobniejszą rzęsę, bez sklejania. Szczoteczka jest na tyle drobna, że nawet ładnie można podkreślić nią górne rzęsy w kąciku wewnętrznym, a nawet rozczesać całe górne już po zastosowaniu push-up brush. Chyba się polubimy;)
Efekty naoczne (uwaga, celowo zapuszczam brwi, aby nadać im nowy kształt, więc się nie wystraszcie):
I drugie podejście, wspomagane dodatkowo Eveline - advance volumiere, skoncentrowanym serum do rzęs 3w1, które od 2 tygodni stosuję pod makijaż:
Cena regularna tuszu to zapewne ok. 30 zł, tak jak w przypadku wszystkich maskar Maybelline, łączna pojemność tuszu to 9,7 ml.
I jak podoba Wam się efekt?
Próba pierwsza. |
Od góry: "gołe" rzęsy, środkowe: z serum Eveline, dolne: Tusz Maybelline - big eye volu'express. |
Celowo nie wyczyściłam do zdjęcia górnej powieki, by pokazać, że operowanie tą większą szczoteczką nie jest najłatwiejsze, później oczywiście doczyściłam patyczkiem kosmetycznym;) Dziś też trochę brzydsza pogoda, gdy robiłam zdjęcia lał deszcz, dlatego wyszły takie ciemne;/
Pierwsze wrażenie pozytywne, moje krótkie z natury rzęsy są nieco wydłużone, nie posklejane. Rzęsy pozostają elastyczne w dotyku. Tusz nie osypuje się w ciągu dnia, nie powodował łzawienia oczu i nie rozmazywał się. Demakijaż przebiegał pomyślnie, dwoma płatkami nasączonymi micelem (po jednym na jedno oko). Muszę jeszcze opanować używanie tej większej szczoteczki, ale mała to bardzo fajny dodatek!
I jak podoba Wam się efekt?
Na Twoich rzęsach efekt mi się podoba. Lubię takie wykończenie, ale niestety dla moich rzęs mało który tusz czyni takie cuda. Szczoteczka w wersji mini to dobry patent.
OdpowiedzUsuńClinique ma też tusz z małą szczoteczką ale 2 razy droższy, więc nawet dla tej szczoteczki rozważyć zakup:)
UsuńOglądałam go, ale jakoś nie mogę się przekonać do maskar z Clinique dlatego finalnie zostawiłam sobie szczoteczkę do Clump Defy i z niej korzystam :)
UsuńPowiem Ci, że bardzo mi się podoba efekt u Ciebie :) chyba poproszę siostrę żeby mi w PL kupiła, bo w niemczech ceny tuszy Maybelline zabijają :P ten kosztuje prawie 13€ :|
OdpowiedzUsuńUwielbiam malować rzęsy cienkimi szczoteczkami, przymierzam się do jej przetestowania :)
OdpowiedzUsuńDobry efekt:) ja teraz pokochałam Mac in Extreme Dimension:)
OdpowiedzUsuńNie jest zły ale ja za bardzo nie lubię tuszy od Maybelline :)
OdpowiedzUsuńMaskara, maskarą - ja cały czas zachwycam się kolorem na paznokciach :)
OdpowiedzUsuńWedług mnie efekt bardzo w porządku!;)
OdpowiedzUsuńefekt całkiem całkiem jednak ta większa szczoteczka odstrasza ;) jednak z chęcią bym się w niego zaopatrzyła dla posiadania tej mniejszej :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny efekt! Skuszę się na ten tusz, jak wykończę te co mam :)
OdpowiedzUsuńŁadny efekt :) Kiedys lubiłam tusze Maybelline, ale ostatnio bardzo mnie rozczarwuja...moze ten by sie u mnie sprawdzil
OdpowiedzUsuńlubię tusze tej marki :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie a myślę, że ta mała szczoteczka bardzo ułatwia używanie
OdpowiedzUsuńWygląda całkiem przyzwoicie na rzęsach.
OdpowiedzUsuńEfekt bardzo ładny. Jestem ciekawa, jak się tusz będzie zachowywał w ciągu dnia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Fajny gadżet dwie szczoteczki :)
OdpowiedzUsuńużywam go od ok.2 miesięcy - właśnie planuję zakup 2 opakowania - dla mnie rewelacyjny, tusz sam w sobie nie jest niczym nadzwyczajnym, ale opakowanie owszem - takie malutkie szczoteczki uwielbiam, świetnie pomaga w rozczesywaniu rzęs! :)
OdpowiedzUsuńMnie po takim czasie (2-3 miesięcy) to nawet duża szczotka zachwyca:)
UsuńU Ciebie wygląda super :) Mam podobne cudo Z Bourjois, ale ten tusz na pewno przetestuję, bo zawsze mam problem z dolną linią rzęs :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się świetnie !
OdpowiedzUsuńOgromnie mi się podoba miniaturowa szczoteczka. Dużymi zawsze brudzę sobie dolną powiekę :/
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że czuję się mocno zachęcona do tego tuszu. Takie połączenie z pewnością do wielu osób przemówi :)
OdpowiedzUsuńCiekawa .....moze kiedys wyprobuje :)
OdpowiedzUsuńTeż ją mam jednak niestety, ale tak ładnego efektu jak ty nie uzyskałam, ale to prawda, że ta mniejsza szczoteczka jest bardzo praktyczna! :)
OdpowiedzUsuńWszystko zależy od tego jakie rzęsy już mamy. Moje są gęste, ale krótkie i ta maskara je jeszcze do tego wydłuża;)
Usuń