31 października - dniem oszczędzania?
O tym, że ten cudowny dzień jest dniem oszczędzania dowiedziałam się od Michała - autora bloga jak oszczedzać pieniadze - którego rady staram się wprowadzić po swojemu w życie. To mozolna praca, ale myślę, że sobie poradzę. Przede wszystkim muszę sobie uświadomić ile tak na prawdę wydaję. Dlaczego piszę dziś o oszczędzaniu - zamiast kolejnych nowikach kosmetycznych?
Po pierwsze. Na pewno część z Was pamięta moje postanowienie o nie wydawaniu sporych sum na kosmetyki? Ustaliłam sobie próg 100 zł na kosmetyki upiększające, pielęgnacje oraz 100 zł na higienę. Oczywiście poniosłam klęskę na całej linii, aż wstyd zdradzić sumę jaką wydałam w październiku... Każdy zakup tłumaczyłam sobie koniecznością posiadania, super promocją itd... a nawet sprawiłam sobie przedwcześnie prezent urodzinowy aż o 23 dni. I co? cieszę się ogromnie bo zachcianka zaspokojona - ciekawe tylko na jak długooo.... Uświadomiło mi to, że żałuję sobie 300 zł na dobrej jakości buty - przy czym z łatwością wydaję takie sumki na kosmetyki. Wydaję dużo więcej niż myślałam, na rzeczy bez których mogę się obejść...
Po drugie. Ile z Was używa karty kredytowej lub pożycza pieniądze właśnie na zachcianki kosmetyczne lub inne? Wiadomo, że czasami zmusza nas sytuacja życiowa do zaciągnięcia długu na nie korzystnych dla nas warunkach - jednak starajmy się go jak najszybciej spłacić, by czuć się swobodnie. Nie lubię pożyczać pieniędzy - ale akurat do tego zmusiła mnie ostatnio sytuacja, potrzebowałam pewnej sumki na zakupy związane z pracą. Pieniążki pożyczyłam - udało mi się spłacić już połowę swojego długu w ciągu miesiąca, ale wiem, że gdybym zacisnęła pasa właśnie z kosmetykami - spłaciłabym go w 2/3.
Po trzecie. Oglądaliście reklamę w której to cudowna małżonka zaoszczędziła kupując maszynę do chleba? I nowy małżonek kupił odkurzacz - pozostając przy tym starym małżonkiem - nie odkładając nic na konto oszczędnościowe? Oglądałam i krzyczy na mnie ta reklama za każdym razem, gdy relaksuję się oglądając ulubiony serial. Faktycznie, skoro mając sumę 230 zł na płaszcz - cudem zakupiłam w sh płaszczyk za 40 zł - resztę powinnam wsadzić na konto oszczędnościowe - tym czasem cudowna małżonka zastanawia się na co wydać resztę..... ahh muszę zmienić sposób myślenia..
Koniec przykrych wywodów mam też czym się pochwalić.
- wiem ile wydaję, poprzez spisywanie w notatniku i komputerze każdej wydanej złotówki
- wiem na co wydaję stanowczo za dużo i z odrobiną chęci mogę to zmienić
- spłacam swój dług, konsekwentnie odkładając stały % od każdej zarobionej złotówki
- umiem oszczędnie kupować produkty spożywcze - tak aby jedzenia nie wyrzucać, chociaż często wybieram droższe -> zdrowsze produkty bo na tym oszczędzać nie zamierzam
- ubieram się w sh i się tego nie wstydzę, w moim codziennym ubiorze to buty i bielizna stanowią najdroższą część stroju
- w domu stawiam na minimalizm - nie otaczam się stertą nie potrzebnych bibelotów
- nie kupuję książek - tylko pożyczam od znajomych
CO DALEJ?
Po spłaceniu długu zamierzam odkładać dalej pieniążki - na sensowne konto oszczędnościowe.
Oraz w listopadzie obniżyć wydatki kosmetyczne chociaż o 30% dotychczasowych. Jeżeli uda się jeszcze bardziej - będę z siebie dumna.
Napiszcie proszę, jak to jest z waszymi wydatkami kosmetycznymi/ubraniowymi? Wiem, że wiele osób pod wpływem blogów kupuje więcej - pamiętajcie wchodzicie na własną odpowiedzialność! A ja czasami będę Was upominać o oszczędzanie... Zdradźcie też Wasze sposoby na oszczędzanie! oraz jak radzicie sobie ze swoim zakupoholizmem...
Miłego, oszczędnego dnia!
Ja zbieram wszystkie paragony z całego miesiąca. Pozwala mi to zobaczyć na co tak naprawdę wydaję pieniądze. Nieraz miałam tak, że na koncie pustka, a ja zastanawiałam się gdzie rozeszły się wszystkie pieniądze, bo przecież niczego konkretnego nie kupiłam. No i tu tkwi szkopuł moim zdaniem- szkoda nam wydać dużą sumę np. na porządne buty, a wydajemy małe sumki na kawę na mieście, fast foody czy kosmetyki z promocji bez których spokojnie mogłybyśmy się obejść. Po podliczeniu z pewnością okazałoby się, że stać nas nie tylko na te drogie buty, ale i nawet na kolejne dwie pary... Osłupiałam ile przepuszczam kasy na kawę na mieście, jedzenie i inne głupoty. Wiadomo, że czasami ciężko odmówić sobie tej przyjemności, ale od jakiegoś czasu staram się ograniczyć takie codzienne wydatki i ich z pewnością jest mniej. Sporo natomiast wydaję na ubrania, dodatki i kosmetyki. Najgorzej z kosmetykami, bo o ile zakupy typowo ubraniowe są w 100% przemyślane i noszone przeze mnie tak z kosmetykami bywa różnie. Bez większości z nich spokojnie mogłabym się obejść, ale chęć samego posiadania czasami zwycięża nad zdrowym rozsądkiem. Ostatnio zamówiłam sporą ilość kosmetyków z Niemiec i poprzysięgłam sobie, że to ostatnie takie szaleństwo :) Zobaczymy jak będzie :) PS. Dziś dzień oszczędzania, ale i także dzień wydawania ;) Tak słyszałam rano w tv :)
OdpowiedzUsuńpodoba mi się Twoje podejście, mi regularnie zbieranie rachunków idzie całkiem nieźle - gorzej z małżonkiem - więc muszę go o to gonić...
Usuńaj tam wydawania - nie dajmy się zwariować - ja zamierzam dziś kupić pieczywo i znicze nic więcej!
Mi na początku też szło opornie, bo miałam zwyczaj wyrzucania paragonu do pierwszego lepszego śmietnika na jaki trafiłam. Teraz każde zakupy z paragonu spisuję w notesie i dopiero wyrzucam. Kiedyś zbierałam paragony, ale któregoś dnia miałam problem z dopięciem portfela i uznałam, że trzeba to jakoś zreorganizować :P
Usuńoj tak, to już taki odruch, bo jak walają się po torebce czy portfelu zaczynają irytować...
Usuńhehe... mam dokładnie to samo, dopiero od niedawna zaczęłam robić bardziej przemyślane zakupy i tylko takie, które są mi potrzebne... :)
OdpowiedzUsuńKiedyś zapisywałam sobie wszystkie wydatki, ale szybko tego zaniechałąm, by sobie niepotrzebnie nie psuć nastroju kwotą, która stale rosła...
owszem zdarza mi się zaszaleć, ale jestem z zasady oszczędną osobą... jedzenia nigdy nie wyrzucam, ubrania lubię sobie sama podrasować i często korzystam z wszelakich promocji... mimo tego myślę, że coś by się dało jeszcze okroić... ;)
A reklamę uwielbiam bo jest TAKA życiowa... :D
na pewno można by jakiś wydatek okroić, np, te małe sumki na gazetkę, batonika itd. - które rosną jak kula śniegowa...
Usuńspisywanie mi psuje nastrój - ale również buduje we mnie poczucia bezpieczeństwa - że wiem na co moje pieniądze idą...
Ja niestety czasem kupuję na poprawę nastroju...Allegro też mnie czasem wchłania. Chociaż muszę przyznać, że ostatnimi czasy - może ze względu na kiepskie samopoczucie-nie miałam weny do zakupów, ani ubraniowych ani kosmetycznych. W Terranovie nie skusiłam się na nic poza spodniami (akurat musiałam juz kupić) a inne rzeczy odłożyłam. Z reguły kupuję spontanicznie, pod wpływem emocji.
OdpowiedzUsuńJak zaoszczędziłam w tym m-c także na słodyczach itd. to na koncie mam więcej pieniędzy. Mogłam wreszcie zainwestować, że tak to nazwę, w swój rozwój osobisty, co mnie cieszy. Najważniejsze przecież zdrowie i dobre samopoczucie, bez tego nawet zakupy nie cieszą :).
Ja co m-c staram się odkładać trochę pieniędzy na lokatę, to mnie mobilizuje do oszczędzania.
Oczywiście czasem się nieco zadłużę, ale długi oddaję od razu po wypłacie.
Też łapię się na tym, że kupuję coś, bo jest okazja, bo po prostu coś mi wpadnie w oko..Staram się jednak dopuszczać do głosu mój zdrowy rozsądek i wówczas nieco zaoszczędzam.
taaaak ja tak mam idę do sklepu szukam spodni, przy okazji zobaczę buty - które cholernie mi się podobają i pasują (o dziwo! bo to wcale u mnie nie łatwe) ale sobie mówię nie nie no miałaś kupić spodnie.... więc odkładam, po czym wchodzę do drogerii/perfumerii i wychodzę z siatami... masakra..
Usuńfajnie, że chociaż odkładasz na lokatę, ja większość zaoszczędzonych pieniędzy np. na tych wymarzonych butach przepuszczam na co innego - taki ze mnie jeleń...
Hm..zakupoholizm? Dostałam Wyznania Zakupoholiczki kiedyś od ówczesnegoi faceta ;))
OdpowiedzUsuńto całkiem fajny film:)
UsuńJa prowadzę spis w excellu :) To jedyna opcja żebym mogła kontrolować wydatki. Też ubieram się w sh i wiele osób w mojej rodzinie też zaczęło to robić, jak usłyszeli ceny i zobaczyli jakość niektórych ubrań. Po co przepłacać? Jedyna moja bolączka to słodycze - jestem uzależniona od cukru. Zdarzało mi się wydać w miesiącu więcej na cukierki i żelki niż np na zdrowsze warzywa/owoce, a to już wyczyn. Do tego jestem chomikiem - mam kosmetyki, które się u mnie nie sprawdziły i zamiast je puścić dalej w świat leżą w kartoniku "bo może się przydadzą...może mama będzie chciała". Jak się z tego wyleczę to będzie sukces :)
OdpowiedzUsuńDziś dzień oszczędzania, a ja muszę zapłacić ratę, czyli oddać wszystko co zarobiłam w tym miesiącu :( buuu
oj nie ładnie
Usuńja słodyczy jadać nie muszę, nie kupuję - jedyne co to skuszę się u Mamy na domowe ciasto, lub wyjątkowo jak idę z koleżanką na kawkę/herbatę...
nie pasujące mi kosmetyki oddaję - mam dwie siostry więc jest z kim się dzielić...
a i korzystam z www.gratyzchaty.pl - gdzie oddaje to co się nam nie sprawdza
rata to konieczność niestety...
U mnie z wydatkami na kosmetyki nie jest źle, ale schody się zaczynają przy zakupach ubraniowych. Wiem jednak kiedy mogę sobie na zakupy pozwolić a kiedy nie i wtedy po prostu omijam sklepy :D jakoś sobie radzę :))
OdpowiedzUsuńBuziaki,Magda
każdy ma coś co ich kusi... omijanie sklepów dobre rozwiązanie - ale przez internet też kupić można;/
UsuńTeż sie staram oszczędzać. Czeka mnie niedługo sporo wydatków, więc odkładam ile się da. Mam założoną lokatę na fajnym oprocentowaniu - na konkretny cel. Żeby mieć rozeznanie z wydatkami - zbieram wszystkie paragony za zakupy. Już od zeszłego miesiąca kupuję prezenty gwiazdkowe - żeby rozłożyć te koszty. Kosmetyki już mnie nie kuszą, ubrania kupuję w sh. niestety sporo wydaję na owoce - bo tak jak i Ty nie zamierzam oszczędzać na zdrowym jedzeniu. ale każdy zakup jest u mnie mocno przemyślany.
OdpowiedzUsuńwszystko jest na jak najlepszej drodze do tego, żeby wyrobić w sobie nawyk oszczędzania i regularnego odkładania pieniędzy :)
gratuluję! obym i ja kiedyś była taka mądra i poukładana
Usuńmi się udało kupić drobnostki do głównego prezentu dla rodziców na święta co mnie bardzo cieszy. A nad resztą dopiero się zastanawiam - myślałam też nad tym by po prostu dużych prezentów nie robić tylko drobnostki - i trzeba do tego skłonić rodzinkę, a będzie wszystkim lżej...
Oj tak, też zastrzegłam w tym roku, że nie mam funduszy na duże prezenty, więc będzie symbolicznie. Ale że jest sporo osób do obdarowania, to i tak trzeba to jakoś rozłożyć ;)
UsuńJa taka mądra i poukładana tylko w teorii ;P a jak mnie coś kopnie, to też potrafię kompulsywnie pierdół :/
u nas na szczęście prezenty robimy sobie tylko dzieci -> rodzicom, rodzice -> dzieciom jakbyśmy mieli jeszcze sobie między rodzeństwem robić to bym zbankrutowała....
Usuńtrzymam za Ciebie kciuki kochana;)
OdpowiedzUsuńJa ostatnio o oszczędzaniu dużo myślę, i oszczędzam na moje widzimisię; remont pokoju;)
ale nadal czuję, że robię za mało; że mogłabym więcej. muszę nad tym popracować. MOTYWUJESZ!
:*
dziękuje i również trzymam za Ciebie kciuki - ważne by mieć jakiś ważny cel:)
UsuńMoim pierwszym krokiem w oszczędzaniu było zrobienie sobie tabelek co ile i na co wydaję. Jak na razie podsumowałam dziś październik. Cóż mogę powiedzieć, zaczęłam studia i już na wstępie poleciała sumka jakbym była już kilka lat po awansie w pracy, a wszystko za sprawą "to mi jest naprawdę potrzebne"...
OdpowiedzUsuńJak pozytyw moge uznać to że codziennie odkładam jedną monetę o danym nominale i to idzie mi całkiem nieźle :)
Poza tym akademik nauczył mnie racjonalnego pozytkowania jedzenia:)
Poza tym od teraz postanawiam robić zakupy długoterminowe, czyli jadę do supermarketu i kupuję większe ilości (tego co się nie psuje), aby nie biegać co 2-3 dni po dany produkt, bo przy okazji zawsze kupię coś innego.
takie studiowanie po za domem rodzinnym potrafi wiele nauczyć;)
Usuńja kupuję kompulsywnie. odkładam, odkładam, odkładam, a pewnego dnia wydaję spory % odłożonej sumy na ciuchy i kosmetyki. aczkolwiek naprawdę staram się nie szaleć za bardzo...
OdpowiedzUsuńwiadomo, wiecznie w celibacie żyć się nie da:p
UsuńHeh, ja mam odwrotnie: potrafię wydać dużo pieniędzy na buty, czy torebkę kosztem kosmetyków. Ot taka ze mnie niecodzienna blogerka urodowa ;)
OdpowiedzUsuńto mnie zaskoczyłaś, ale całkiem pozytywnie;)
Usuńpost mnie zaskoczył ! Ja niestety jestem ofiarą i potrafię się wykońcyć wydając pieniądze. Natomiast mam wielką radość kiedy kupię sobie coś na co długo czekałam.
OdpowiedzUsuńLubię zaskakiwać;) Takie długo wyczekiwane zakupy cieszą jeszcze bardziej:)
Usuńniestety mój zakupoholizm kończy się zazwyczaj, kiedy kończą się pieniądze:D na pewno pomaga mi mój chłopak, który nie wejdzie ze mną do drogerii na dłużej niż na 5 sekund:D w takim czasie naprawdę nie da rady nic zobaczyć = kupić:D
OdpowiedzUsuńniestety ja pieniążki dostaję codziennie - taki tryb pracy - przez co więcej pokus, a na zakupy głównie wybieram się sama bo ślubny nie ma czasu na takie pierdoły
Usuńja oszczędzam, bo nie mam czasu i siły na zakupy ;)
OdpowiedzUsuńw mojej palecie sephory róże są w porządku, ale cienie nie robią szału, a jest ich 96
szczęściara - tak mam przed świętami - dużo kasy mało czasu:P
Usuńco paleta to inaczej:/
i tak ją dostałam, więc nie mój wydatek
Usuńw listopadzie mam więcej wolnego to zaplanuję wydatki, bo mam kilka rzeczy, które muszę kupić, ale to z racji tego,że nie mam np ciepłej kurtki, a buty też by się przydały ;)
dobry plan nie jest zły:) co do ubrań często przed wyjściem do galerii przeglądam strony www sklepów, które tam się znajdują by nie włóczyć się bez celu i nie kupować tego co popadnie :)
UsuńNigdy nie oszczędzałam jakoś specjalnie, ale od każdej pensji odkładam co miesiąc określoną sumę pieniędzy na konto oszczędnościowe. Robię to zaraz po jej wpłynięciu na konto, tak by nie było mi żal, że muszę odłożyć. Nie ma tej części i już. Kropka. Jednak w październiku zrobiłam dodatkowo mały test. Zaczęłam w Excelu zapisywać ile i na co wydałam. Dosłownie każda kwota- na leki, na jedzenie, na kosmetyki, ubrania, książki/gazety, opłaty stałe itp. Przysłowiowy pączek na mieście też był zapisany. Kwoty z pozoru nie duże. Ale pod koniec października podliczyłam ile i na co wydałam i doznałam szoku. Okazało się, że na ciuchy poszło aż 460 zł, na kosmetyki prawie 300! Niby takie drobne kwoty nic nie znaczyły, a po podsumowaniu okazało się, że to są naprawdę duże pieniądze. Części z tych rzeczy w ogóle nie potrzebuję, ale kasa juz wydana i nie ma odwrotu.Tak się wciągnęłam w to zapisywanie, że na pewno na kolejne miesiące przedłużę tą akcję. Polecam każdemu!
OdpowiedzUsuńA i jeszcze coś. Zawsze kiedy robiłam sobie miesiąc bez zakupów kosmetycznych jakoś w połowie wymiękałam, bo był to zbyt długi okres czasu. Lepiej jest małymi krokami dochodzić do celu i np zrobić sobie tydzień bez zakupów. Po tym tygodniu przedłużyć na kolejny lub odpuścić ale mieć satysfakcję, że jednak ileś tam czasu się wytrzymało ;-)
Usuńzgadzam się! dopiero zapisane czarno na białym uświadamia nam ile wydałyśmy, tak to wydaje nam się, że kaska poszła na same potrzebne rzeczy typu jedzenie, opłaty za mieszkanie itd...
Usuńtydzień bez zakupów owszem da się, tylko czy później nie przychodzi to ze zdwojoną siłą? ja w tym miesiącu kupię tylko potrzebne rzeczy, na święta sprawię sobie prezent;)
ja na całe szczęście na kosmetyki mnóstwo kasy nie wydaję :D więcej mi na ciuchy w sh idzie, ale i tak nie kupuję wtedy, jak jest drogo. :):)
OdpowiedzUsuńgrosz do grosza a będzie kokosza... idąc do sh potrawię wydać ze 100zł - ale i tak wiem, że mam więcej przydatnych rzeczy niż ze zwykłej sieciówki, a nawet jak się skuszę na zachciankę to nie kosztuje majątku...
UsuńA tak w ogóle jesteś w stanie powiedzieć ile jako blogerka modowa wydajesz miesięcznie na ubrania?
hehehe
OdpowiedzUsuńjakbym czytała o sobie
zaoszczędzę na czymś, ale zamiast to odłożyć na konto, ja wydam to na coś innego
nawet na jedzenie, bo uwielbiam gotować
poza tym łapię sie na tym, że jak nie mogę wydać na kosmetyk, ponieważ ostatnio przeraziłam sie ile tego mam, to wydam na książkę i tak dalej
a butów za 400 zł nadal nie mam :P
gotować też lubię i to wymyślne rzeczy dlatego na tym nie oszczędzam - lubię droższe sałaty, rukole i takie dodatki bez których żyć bym mogła.. ale to dla zdrowia więc kupuję;)
Usuńhehehe nie widzę nic złego w tym, aby na kosmetykach zaoszczędzić i w końcu kupić porządne buty! ale nie kolejne głupotki... wyspowiadam się pod koniec listopada jak mi poszło!
3mam za Ciebie mocno kciuki w takim razie
Usuńi oby spowiedź nie miała wielu przewinień :P
oby:) bo inaczej jakąś pokutę będę musiała sobie wymyślić
UsuńJa raczej nie mam z tym problemu. :)
OdpowiedzUsuńpodziwiam, a zdradź sekret jak to robisz? zarabiasz? jaką sumę z zarobionych pieniędzy wydajesz na kosmetyki/ubrania? bo jestem ogromnie ciekawa...
Usuńciekawy post!:) ostatnio jestem wiecznie na niedostatku i w ramach tygodia odpuszczania sobie zasad trochę poszalałam, ale tylko z odłożonej na ten cel "górki". Jak dla mnie - pierwszy krok to świadomość wydaktów, czyli zapisywanie ile na co się wydało :)
OdpowiedzUsuńpierwszy krok idzie całkiem nieźle:) więc powinno być coraz lepiej:)
Usuńtakie odpuszczanie sobie raz na jakiś czas nie jest złe, ale nie przy każdej okazji wyjścia do sklepu!
Z przyjemnością przeczytałam ten post. To taka prawdziwa zaduma nad tym, co robimy z kasą. Prawdziwa i trochę przerażająca, bo rzeczywiście szkoda na nowe buty, na kilka lat przecież, tych 300zł, no ale w miesiąc na kosmetyki potrafi pójść 200zł...
OdpowiedzUsuńDziękuję za uzmysłowienie mi, że robię dokładnie to samo, wmawiając sobie, że to niezbędne.
cieszę się, że post się przydał - taki był mój zamiar - a tutaj widzę takie miłe przyjęcie:)
UsuńMysiu mam nadzieję, że skorzystasz na przyszłość i mądrze będziesz korzystać ze swoich pieniążków;)